Tag

自然保护

Browsing

„Nad białoskrzydłym, niezmazanym, nad najczcigodniejszym Ojczyzny symbolem kraczą kruki i wrony, chichocą obce a złowrogie puszczyki, urągają mu nawet swojskie, zacietrzewione orlęta. „Precz z Polską” — wołają — „niech żyje ludzkość !“ Jak gdyby życie ludzkości ze śmierci narodów powstać mogło!”
Ignacy Jan  Paderewski, Lwów, 28.X.1910 rok

Artykuł pierwotnie został zamieszczony 11.11.2011 o godz. 8.51 na stronie W24, która po gospodarskiej wizycie Pana Donalda Tuska w redakcji, dość szybko wprowadziła brzemienne w skutki przeniesienie wszelkich treści na tytuł Nasze Miasto (wówczas we własności niemieckiego koncernu wydającego Dziennik Gazeta Prawna, a dziś w posiadaniu Orlenu), doprowadzając do zniszczenia tzw. dziennikarstwa obywatelskiego, wolnego i  niezależnego. Artykuł ma więc historię 12 lat. To niestety niekończąca się historia, gdyż manipulacje ludźmi w kontekście tzw. ochrony przyrody są niezależne od ekipy rządzącej. Możemy się jedynie domyślać, że ta niezależność ma związek z instytucjami obecnego państwa. Z pewnością nie ma związku z wyborcami.
Wprowadziłem dosłownie kilka kosmetycznych korekt i uzupełnień. Również kolejność zamieszczonych zdjęć może odbiegać od pierwowzoru. (https://naszemiasto.pl/czy-rozdziobia-nas-kruki-i-wrony-rzecz-nie-tylko-o-krakaniu/ar/c8-4473300). Na końcu dodałem całkiem świeży suplement.

O prawdzie zamiast wstępu

Common_raven_by_David_Hofmann.jpg
Kruk_-photo_by_David_Hofmann

Stare powiedzenie mówi: „Jeśli wszedłeś między wrony, to kracz jak one”. Taki ludowy konformizm i wygodnictwo. Należałoby przesłanie tego ludowego przysłowia odbierać, że zdrowy rozsądek nakazuje iść za większością. To wielosetletnia mądrość narodu, czyli przysłowie.
Jednak czasy się zmieniły. Nic już nie jest takie proste, jak kiedyś, na wiejskim zebraniu. Ludzie poddawani są nieustannym manipulacjom ze wszystkich stron. Nie wiadomo już nawet gdzie jest większość? Gdzie jest prawda? Napisałem o tym przypominając prace z zakresu psychologii społecznej Solomona Ascha („Jak to naprawdę jest z tą prawdą” ).
Praca Ascha jest niczym innym, jak potwierdzeniem staropolskiego przysłowia (w końcu autor przecież miał związek z naszym krajem). Oczywiście jest szerszym i pogłębionym spojrzeniem. Jego prace tłumaczą dotychczasowe zawiłości praw rządzących społeczeństwami. Dostrzegł to bardzo szybko Geobels 1, który w sposób bezpardonowy wykorzystał je dla celów propagandy w III Rzeszy. Od tamtej pory wiedza i nauka pogłębiają jedynie prawdę doświadczeń Ascha, prawdę powiedzenia Geobelsa, że nawet kłamstwo i największe szalbierstwo przedstawiane wielokroć jako pozytyw, tak też jest w większości postrzegane. Jeśli jeszcze podpisze się pod nim, nieważne czy prawdziwy fachowiec bądź profesor, to zaraz mamy do czynienia z „prawda absolutną”. Wielu gardło by za to dało. I zresztą, jak wiemy, dawało.
Te nad wyraz proste (jak samo przysłowie) zasady funkcjonują do dziś. Najbardziej, rzecz jasna, obrażają się na przywoływanie w tekście nazistowskiego doktrynera ci, którzy z powodzeniem wykorzystują również jego doświadczenia. Czy mówienie półprawd, świadome ukrywanie niektórych zdarzeń, a powielanie w milionach sztuk tych, które tylko pasują – to nieświadome wykorzystywanie goebelsowskich praw zaczerpniętych miedzy innymi z nauk Solomona Ascha? Czy nie ma to związku z wymuszaniem na społeczeństwie krakania, tak jak mu się to wskazuje?
Jednak tym razem nie kraczemy tak, jak chce większość na wiejskim zebraniu, ale tak, jak chce zdecydowana mniejszość.

Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze, czyli do rzeczy

Lukasz_Lukasik_bażant_Wikipedia
Bażant kogut wg Lukasz.Lukasik_Wikipedia

To trudna do wymówienia nazwa. Ma związek ze Szczytnem na Mazurach. Nagłośniono w „Gazecie Wyborczej” i TVN sprawę wydania przez Dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie decyzji na redukcję miejscowej populacji krukowatych (ok. 1000 sztuk wg. Gazety Wyborczej 4). Towarzystwo Przyrodnicze ze Szczytna podjęło się działań związanych z odbudową zanikających, nie tylko w okolicach Szczytna, populacji zająca, również kuropatwy i bażanta. Obserwowana liczebność populacji krukowatych była według tych przyrodników, przywoływanych przez nich prac, opinii fachowców zagrożeniem dla strzępów żyjących jeszcze zajęcy, jak i dla planowanego wdrożenia reintrodukcji zagrożonych gatunków. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem innych środowisk ekologistycznych skupionych wokół „Gazety Wyborczej” i TVN. Artykuł wydrukowany w wielusettysięcznym nakładzie przedstawił ogromną niesprawiedliwość i ogromne zagrożenie dla krukowatych, jakie spowoduje wykonanie decyzji RDOŚ z Olsztyna. TVN wyprodukował reportaż zamknięty konkluzją Adama Wajraka, że w Polsce lobby myśliwych stanowi o prawie, że łowiectwo to żadna nauka, lecz jedynie hobby i stowarzyszenia myśliwych (co oczywiście dowodzi skończonego dyletanctwa lub celowej manipulacji – patrz na katedry i zakłady na polskich uczelniach zajmujących się problematyką łowiectwa, np.: Samodzielny Zakład Zoologii Leśnej i Łowiectwa).

Sposób pojmowania prawa przez Pana Adama Wajraka nie powinien już nikogo zadziwiać. Pewnie bezskutecznym jest wskazywanie na przykład Austrii – gdzie takie działania są stałe. W innych państwach Unii, prawdopodobnie polskie lobby łowieckie też ma znacznie większe wpływy niż w Polsce, bo na przykład na Słowacji strzela się do niedźwiedzi, w Szwecji, Estonii, Finlandii, Litwie, Łotwie do bobrów, w Szwecji do łosi, etc, etc. Warto, by Pan Adam Wajrak przyjrzał się też wpływom polskich myśliwych w Rosji i największej demokracji świata – w USA. A może to jednak z „agorową” Polską coś jest nie tak?

Również autorytarne i dyletanckie sformułowania redaktora Gazety Wyborczej o łowiectwie wymagają chwili. Rozumiem, że dla technika drukarza autorytetem może być zecer z drukarni dziennika, z którym Pan Adam Wajrak został związany. Z pewnością nie wpłynie to na określoną i skończoną w pewnym zakresie jego świadomość, ale łowiectwo to wiedza i nauka (katedry lub zakłady definiujące się z łowiectwem są na wielu historycznych uczelniach) silnie związana z ekologią, z etologią wielu gatunków zwierząt leśnych. Również z prawem i historią, z etnografią. Nie ma pełnego związku z samym myślistwem, tak jak wybieranie z gniazd jaj (czyżby A. Wajrak zapomniał) i trzymanie w klatkach ptaków nie zawsze musi mieć związek z ornitologią, a niszczenie rzadkich porostów z ekologią („Chłop żywemu nie przepuści”  – czyli o tym jak Adam Bohdan2 w recydywie ratował jedyne w swoim rodzaju porosty przed Nadleśnictwem Hajnówka, wyrywając je i pozyskując, może jeszcze do odszukania w internecie).

Prawo? Wystarczy tylko zakrakać

Zgodnie z prawem administracyjnym decyzja administracyjna może być zaskarżona przez stronę. W tym przypadku stroną jest Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze. Zawieszenie wykonalności decyzji przez Dyrekcję Generalną Ochrony Środowiska nie ma tak naprawdę wiele wspólnego z prawem. Oczywiście, praktyka uczy, jak słusznie zauważył Adam Wajrak, że prawo w Polsce jest przedmiotem wielu manipulacji. Mówił to pod adresem myśliwych, a nie pod adresem własnym, OTOP-u i innych stowarzyszeń piszących petycje i żądających unieważnienia istniejącego prawa.
Rzucając kalumnie na środowisko myśliwych (choć Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze nie jest kołem łowieckim ani stowarzyszeniem myśliwych) i przypisując myśliwym konkretną „łatę” pozaprawnego działania i wpływania na prawo, zupełnie tracimy z oczu fakt, że to przecież sam Adam Wajrak, OTOP i inne stowarzyszenia ekologistyczne w sposób nieformalny próbują wpłynąć na zmianę decyzji.
Któż to bowiem walcząc z myśliwymi, w swej zapalczywości chce skazać na zagładę zające, kuropatwy, bażanty nie licząc się przy okazji z sikorkami, jemiołuszkami, drozdami, słowikami, skowronkami i wieloma innymi gatunkami ptaków śpiewających?

Skowronek_Wikipedia
Skowronek – Wikipedia

To instrumentalne podejście do prawa ze strony ekologistycznych stowarzyszeń nieraz już spowodowało konkretne straty dla państwa. Tylko nad Rospudą Donald Tusk utopił około 400 milionów złotych. Choć kwota to niebagatelna, to zdecydowanie większe znaczenie ma fakt samej ułomności władz państwa i służb mających stać na straży obowiązującego prawa. Okazuje się, że to prawo realizuje się na stronie gazety lub w kadrze filmowym. Wystarczy tylko zakrakać.

Słowik na Wikipedii
Słowik

TVN transmituje lekcje krakania

Kawka_ Wikipedia
Kawka_ Wikipedia

TVN na wstępie przeprowadził wywiad z doktorem Andrzejem Kruszewiczem. Znany ornitolog krótkimi słowy opowiedział o niektórych przedstawicielach tej ptasiej rodziny podkreślając ich inteligencję. Później o mądrości kruków i ich zwyczajach długo rozwodził się Adam Wajrak, prezentując jednocześnie swoje umiejętności w naśladowaniu ptasich głosów. Oczywiście, nie miało to wszystko żadnego związku z istotą sprawy – czyli kulinarnymi preferencjami rozbudowanej populacji krukowatych. Ale jak już wiemy, wielokroć powtarzane historie, przywoływanie znanego ornitologa, odbija całą sprawę w zupełnie innym kierunku. Ma to wytworzyć w słuchaczu i oglądaczu żal i utożsamić widza i jego inteligencję z inteligencją skazanych na zagładę przez złych myśliwych ptaków. Żałosne krakanie Adama Wajraka na wysypisku zachęcało wszystkich do przyłączenia się. Zachęcało do wspólnego, silnego i zgodnego krakania.
Już wszyscy zapomnieli o co tak naprawdę chodziło.

Gawron _ Wikipedia
Gawron _ Wikipedia

Zapatrzeni, z rozdziawionymi buziami, patrzyliśmy zafascynowani w to krakanie.

Zając - Wikipedia
Zając – Wikipedia

Zupełnie uszło naszej uwadze, że cała rzecz nie ma związku z krakaniem lecz z kniazieniem. Tego natomiast Adam Wajrak nie odważył się zaprezentować. Nie zaprezentował nam odgłosu kniazienia również bezpardonowo „dochodzący prawdy” Tomasz Patora – reporter TVN. Kniazienie bowiem to ostatni odgłos jaki wydaje w swym życiu zając. Kniazi, gdy jest zabijany. Jest to jedyny i ostatni głos szaraka.
Z materiału prezentowanego przez TVN wynieść można, że krukowate nie stanowią żadnego zagrożenia dla zwierzyny drobnej. Przywoływana na wstępie twarz doktora Kruszewicza ma uprawdopodobniać takie przesłanie. Co prawda, we fragmencie reportażu jest mowa, że krukowate nie gardzą drobną zwierzyną, lecz w kontekście napastliwych pytań artykułowanych przez Tomasza Patorę – reportera TVN widz odnosi wrażenie, że nie ma to większego znaczenia. I byłaby to prawda, gdyby populacja krukowatych nie osiągnęła ogromnej przewagi i nadliczebności w stosunku do innych gatunków. Pisze zaś o tym sam Andrzej Kruszewicz w swym atlasie „Ptaki Polski” (Multico, Warszawa 2006, tom drugi, na stronach: 178 o sójce, 184 o sroce, 190 o kawce, 198 o kruku i na stronie 197 o jego możliwej nadliczebności na Mazurach i Podlasiu) 3. Na stronach Wikipedii również w sposób jednoznaczny są przedstawione upodobania kulinarne krukowatych. Nadliczebność tych ptaków w określonym obszarze stanowi zagrożenie.
Warto wspomnieć przy okazji, że w roku bieżącym w Austrii wydano zgodę na redukcję o kilkadziesiąt tysięcy populacji krukowatych. Pan reporter TVN
, jeśli przygotował się do tematu, powinien znać te fakty, publikowane również przez jego interlokutora. Czego więc tak naprawdę tyczy żałosne krakanie Adama Wajraka? Czemu służy mocne zaangażowanie TVN i ich „dociekliwego” reportera?

Kuropatwa- wg Marek Szczepanek
Kuropatwa- wg Marek Szczepanek

Skąd ten ból

Kracząc na wysypisku do latających nad nim gawronów i kawek, a może i kruków, opowiadał Adam Wajrak o nieszczęściu, jakie spotkało te ptaki. A nieszczęście zostało spowodowane przez „szacowną skądinąd instytucję”. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska zostały powołane przez gabinet Donalda Tuska jako urzędy mające stać na straży Prawa Ochrony Przyrody. Minister Maciej Nowicki meldował Donaldowi Tuskowi, że będą dobrze służyć w przyspieszeniu budowy infrastruktury drogowej.
Jak już wiemy, okazało się to kosztownym szalbierstwem mającym w rzeczywistości zaspakajać materialne apetyty różnorakich ekolgistycznych stowarzyszeń. Tak naprawdę chodziło o „ucywilizowanie” dotychczasowych działań różnej maści ekologistycznych mafii najeżdżających bezpardonowo instytucje słabego państwa i prywatne firmy. Teraz, w majestacie prawa, legitymizują swoją działalność pod szyldem monitorowania zasobów przyrodniczych, tworzenia opinii środowiskowych, analiz ekologicznych, etc. Zdecydowanie mniejszym wysiłkiem, bez medialnego szumu otrzymują to, na czym najbardziej zawsze im zależało. Miast szantażu i szykan – legalna i zgodna z prawem kasa. W dodatku na piedestale służby krajowi.
Jak to się skończyło z drogami – wiemy już dobrze wszyscy. Każde wbicie łopaty, nawet w istniejącą od stuleci drogę, wiąże się daniną dla ekologistycznego okupanta. Nawet każde działanie wzmacniające środowisko musi być poprzedzone ogromnym okupem na rzecz pazernych ekologistów. Każdy, kto prezentuje inne stanowisko, kto kracze inaczej, nie może być sojusznikiem. Jest myśliwym lub co najmniej leśnikiem.

Jak tu nie krakać

Działania Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego stały się takim dysonansem w jednolitym ekologistycznym krakaniu. Krakaniem roznoszącym się po kraju tysiącami wydań Gazety Wyborczej i reportaży TVN. Czy są też zagrożeniem dla obszarów państwa objętych dominium przez te para medialne ośrodki? Tym razem podważany jest wniosek Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego i prawomocna decyzja Dyrektora RDOŚ w Olsztynie. Prezentowane publicznie argumenty nie mają wiele wspólnego z dziennikarską rzetelnością. Są półprawdą. To nie nonszalancja. To świadome i przemyślane działanie.

Sikora - Wikipedia
Sikora _ Wikipedia

Na podstawie danych zgromadzonych przez przyrodników ze Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego, populacja krukowatych jest tak liczna, że powoduje duże szkody w sąsiednich populacjach. RDOŚ zważył to i wydał stosowną zgodę, by doprowadzić do równowagi i przeciwstawić się zagładzie słabszych gatunków, potrzebnych również w ekosystemie. Kto bowiem będzie wyjadał komary, gdy zbraknie drobnego ptactwa? Może Adam Wajrak(?) … jest odporny na komary i głęboko zafascynowany krakaniem, ale czyż nie chcielibyśmy, by nad naszymi głowami, prócz krakania, rozchodził się także świergot sikorek, skowronków i słowików, a mysikróliki wciąż zadziwiały swoją kolibrzą wielkością i samą nazwą? Taki jest drugi wymiar wniosku Towarzystwa Przyrodniczego ze Szczytna. O tym również nie dowie się żaden czytelnik „Gazety Wyborczej” i najbardziej uważny oglądacz TVN.
Pojawiła się organizacja przyrodnicza, która prezentuje zgoła inny pogląd na przyrodę. Organizacja, która uważa inaczej niż ekologiści, że to nie kornik jest kluczowym organizmem lasu („Polska kornikiem Europy), lecz, sam las i drzewa należy chronić tak jak powietrze, które dają. Chronić tak, by to powietrze dawały. Tym samym organizacja ta (tj. Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze) staje się ogromnym zagrożeniem dla istniejących stowarzyszeń pseudoekologicznych. Właśnie to zagrożenie było przyczyną wzmożonego krakania Obywatela Wajraka Adama na planie fabuły TVN (bo z dokumentem nic wspólnego nie ma).

 

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105407,10550663,Wyrok_na_kruki_odroczony.html   – (Robert Robaszewski, Olsztyn, PAP 2011-10-28 ) – 4
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie (RDOŚ) podpisała w lipcu zezwolenie na odstrzał 250 kruków, 190 wron siwych oraz 600 srok. Pomysłodawcą było Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze skupiające… głównie myśliwych, według których krukowate są odpowiedzialne za spadek liczby zajęcy i kuropatw. W środowisku ekologów zawrzało.” – to są słowa firmowane przez osobę @Robert Robaszewski z Gazety Wyborczej. Sztuka dziennikarska tej społeczności to m.in. głoszenie półprawd, które skoro nie są prawdami, to w systemie zero-jedynkowym są  już ewidentnym kłamstwem. Wniosek Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego rzeczywiście wskazywał na podaną liczbę krukowatych, lecz rozłożoną na trzy lata. Sam zaś wniosek powstał na bazie analizy i dokumentacji stworzonej przez pracowników naukowych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Był więc opracowany szczegółowo na bazie naukowych podstaw.


http://uwaga.tvn.pl/53136,news,,kto_planowal_zaglade_krukow_i_wron,reportaz.html    – „Kto planował zagładę kruków i wron” – już sam ten tytuł to perfidia goebelsowskiej manipulacji. Nie odnajdziecie już dziś tego materiału w internecie.

***

Suplement po latach  czerwiec / lipiec 2023

1 – Nie Goebels wykorzystywał techniki manipulacji oraz wiedzę z zakresy psychologii społecznej jako pierwszy.

Edward L. Bernays - "Propaganda" okładka książki
Edward L. Bernays – „Propaganda” okładka książki

Choć nie opisana w sposób szczegółowy, to wiedza z tego zakresu była w świadomości wielu, także autora „Propagandy” Edwarda L. Bernays’a, który wykorzystywał ją w praktyce w amerykańskich korporacjach i instytucjach rządowych już na początku XX wieku, szyderczo kpiąc z przekazów o wolności słowa, demokracji czy prawach człowieka.

2 – Adam Bohdan działacz Stowarzyszenia na Rzecz Wszystkich Istot, choć trudno mówić tu o stowarzyszeniu, lecz  raczej o firmie i przedsięwzięciu realizującym określone cele za pomocą etatowych pracowników i sporej masy zmanipulowanych wolontariuszy zdyscyplinowanych w żołnierskim drylu.
3 – przywoływanie rzeczywistych autorytetów i jednocześnie przekazywanie zupełnie innej wiedzy, niż jest prezentowana przez te autorytety, to ordynarna manipulacja i fałszerstwo (cassus dr A. Kruszewicza).
Czarna przyszłość kruków – na stronie BirdWatching.pl; artykuł z 2011, archiwalny; warto spojrzeć na jego intencje jak i na komentarze pod nim, w większości nie mające żądnego związku z wiedzą, lecz intuicją piszących oraz ich światopoglądem, przyjętym na zasadach, o których pisał S. Ash i wykorzystywał S. Goebbels.
Możemy jednak odszukać i tu głos rozsądku i wiedzy naturalnej oraz logiki, np.:
Żaden to skandal .Są miejsca w Polsce gdzie Kruki na Polach robią spustoszenie a Sroki to szkoda gadać. Nikt nie zaprzeczy przecież że wzrost populacji Kruka w ostatnich 20 latach jest ogromny i ptak jest po prostu pospolity.

Te kilkaset os. nie zachwieje populacji tych gatunków w Polsce a może wzmocnić inne.
Na świecie także Ornitolodzy regulują niektóre gatunki, które zagrażają innym.
U nas na Śląsku np .w paru rezerwatach dla ochrony Bączka i Kuropatwy likwidowano gniazda Srok i Wron. Sroki wyspecjalizowały się tam w pożeraniu młodych Bączków i Trzcinniczków .Wrony natomiast atakowały nawet dorosłe Kuropatwy ,i przyczyniły się do całkowitego zaniku populacji Czajki .
A jeśli ktoś pisze że Kruk je tylko padlinę to …naprawdę jest to meganiewiedza. Kruk atakuje dorosłe i młode czajki, plądruje ich gniazda z lubością.
Jest bardzo agresywny do kuropatw które często nęka ,atakuje młode zające, bażanty
Kruk to rzecznik zwierząt polnych i łąkowych.
Wzrost populacji Kruka przyczynił się w wielu miejscach do zaniku ptaków polnych, łąkowych. Kruk ze swojego dzioba robi użytek. Czy naprawdę nikt tu z piszących nie widział lub nie słyszał o tym że Kruk nęka ptaki polne ,zjada im jaja i zabija uderzeniem w głowę. 2-3 kruki żerujące w terenie to postrach pól nękających wszystko co się rusza.
Mnie zastanawia jedno. Jak rozpisywano się o tym ze Szopy i norki masowo niszczą gniazda ptaków to wszyscy apelowali o odstrzał tych ssaków.
A na Kruka przymyka się oko.
Co do sroki w miastach to to jest bandyta jakich mało. U nas atakuje i zabija sierpówki po wylocie z gniazda.
Wielokrotnie widziałem jak dorosłe sierpówki walczą o życie malca.
A Wrony ??? Chmara wron np.: (literatura) często atakuje kolonie Ptaków np. Kormoranów lub Czapli. Na jeziorze Dobskim zniszczyły lęgi 100 kormoranów i 50 czapli zjadając i rozbijając jaja.
Ja np najbardziej czego nie umiem odżałować to tego że u nas zanik Czajek ma scisły związek z Krukami i Wronami.
W jednym z rezerwatów z 20 par w pare lat zostały zaledwie 2 bo…pisklaki i jaja czajek to najłatwiejszy łup Kruka i Wrony.
Przede wszystkim Kruk nie żeruje scisle w miastach tak jak sroka a więc nie żywi się odpadkami ludzi .Ptak jest bardzo duży i żarłoczny …a czy naprawdę tak dużo padliny wszędzie leży.
Zauważcie że duży spadek liczebności ptaków polno -łąkowych następował na równi w czasie z dużym wzrostem liczebności Krukowatych. Oczywiście są też inne przyczyny
Każdy ornitolog przecież wie ze jest pasożytnictwo ptasie , Kruki w dużej ilości na niewielkim terenie stają się pasożytami ptasimi .
Ostatni przykład : w miastach Śląska Wróble stały się bardzo nieliczne .Teraz wśród Kamienic wróbla trudno znaleźć. Przyczyną zaniku wróbla od lat jest masowy rozrost populacji Kawki. Kawka jest na ogół spokojna ale przez lata te ptaki prześladowały gniazda wróbli atkując dorosłe tak aby pisklęta wypadły.. Kawki natychmiast ich młode pożerły. Wyraźną zwiększoną aktywność Kawek można było obserwować na czas wylęgu Wróbli.
Kawki charakterystycznie w tym czasie przeglądają wnęki Kamienic , każde szczeliny. Sporo Kawek wtedy widać pionowo zerujących po budynkach przeszukujących każdą szczeline .I tak przez lata Wróbel się poddał bo był najsłabszy.
A Kruk na polach jest ….najsilniejszy” – pisał wówczas Jarosław Wojtczak (pisownia oryginalna)

Znajdziemy tam również wyjaśnienie Dyrektora Regionalnej Dyrekcji Środowiska w Olsztynie:
Szanowni Państwo,
w związku z informacją prasową autorstwa Panów Roberta Robaszewskiego i Adama Wajraka („Gazeta Wyborcza”, „Kruki do odstrzału” z dn. 28 września 2011 r.) w sprawie decyzji Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Olsztynie, zezwalającej na odstrzał kruka, wrony siwej i sroki w powiecie szczycieńskim, przedkładam poniższe stanowisko.
Pismem z 30 maja br. (data wpływu 31 maja br.) Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze zwróciło się z wnioskiem o zezwolenie na odstrzał w ciągu 3 lat 419 osobników kruka, 803 osobników sroki oraz 196 osobników wrony siwej z 4 rejonów wyznaczonych na terenie powiatu szczycieńskiego. Dokumentacja zawierała mapę z rejonami planowanego odstrzału, zestawienie tabelaryczne zinwentaryzowanych ptaków krukowatych oraz opinię prof. dr hab. Romana Dziedzica z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie o zasadności redukcji krukowatych, statut i KRS Towarzystwa.
Wniosek został przedstawiony w dniu 29 lipca br. na posiedzeniu Prezydium Regionalnej Rady Ochrony Przyrody w Olsztynie. Regionalna Rada składa się z osób doskonale znających środowisko przyrodnicze Warmii i Mazur, a wśród członków Prezydium jest dwóch profesjonalnych ornitologów. Prezydium Rady zaopiniowało pozytywnie wniosek ustosunkowując się do obszaru planowanego odstrzału, warunków realizacji zezwolenia, terminu odstrzału oraz ilości ptaków do redukcji. Wielkość redukcji zmniejszono o ok. 25%, zaś w przypadku kruka o 40% w stosunku do wniosku.
Nadmieniam, że odstrzał ptaków krukowatych jest jednym z wielu elementów programu restytucji zająca i kuropatwy, który współfinansowany jest ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. Projekt zakłada m.in. działania na rzecz poprawy warunków bytowania ww. zwierząt, minimalizację negatywnego oddziaływania czynników biotycznych i abiotycznych oraz poprawę genetycznej różnorodności populacji.
Po rozpatrzeniu wszystkich aspektów sprawy, uwzględniając osiągnięcie zamierzonego rezultatu programu restytucji zająca i kuropatwy w powiecie szczycieńskim, tj. gatunków o dramatycznie spadającej liczebności, podjęto decyzję zgodną z prawem. Zezwolono w niej na redukcję gatunków objętych ochroną częściową mających liczne populacje, a powodujących istotne ubytki wśród kuropatw i zajęcy.
Pragnę podkreślić, że teza jakoby kruk był jedynie padlinożercą nie znajduje potwierdzenia w wynikach badań dr Marka Panka (2005), które wykazały, że w okresie wczesnowiosennym (marzec, kwiecień) kruki zabijały 19% średniej liczby zajęcy z pierwszego miotu.
Uprzejmie informuję, że w publicznie dostępnym wykazie danych o dokumentach zawierających informacje o środowisku i jego ochronie zamieszczono dane o wniosku Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego oraz o wydanej decyzji. Obecnie całość dokumentacji jest analizowana przez organ nadrzędny.
Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji i faktu, że ww. decyzja może obruszać część z Państwa. Proszę jednak o obiektywną ocenę faktów.
Z poważaniem
Stanisław Dąbrowski – Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Olsztynie

Poniżej przedstawiam skany dokumentów powstałych po stronie Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego jak też Dyrekcji Generalnej Ochrony Środowiska
1. Decyzja  Dyrektora Regionalnego RDOŚ Olsztyn
1_29.07.2011_Decyzja RDOŚ

2. Decyzja Dyrektora Generalnego, która bezprawnie wstrzymuje wykonanie Decyzji Dyrektora Regionalnego RDOŚ Olsztyn, uzasadniając to rażącym naruszeniem prawa przez Dyrektora olsztyńskiej komórki ochrony środowiska (nie, nie zabił nikogo)
2_24.01.2012_Decyzja GDOŚ

Jakże kuriozalne są przedstawiane w niej formułki prawne, od rzeczy, jakże niewspółmierne zawarte opinie stowarzyszeń czy ludzi „nauki” i milczenie wobec przedstwionych przez Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze badań uzasadniających wniosek o odstrzał.
Jak można powoływać się na opinie Ludwika Tomiałojcia, który całkiem serio uważał, że każde działanie w cel słusznym, choćby i głupie i nie mające związku z wiedzą jest w pełni uzasadnione, gdyż zmierza w dobrym kierunku celu. Tylko kierunek ulubiony przez L. Tomiałojcia był dobrym kierunkiem. Taka buta nie ma żadnego związku z mądrością.
Kto to jest „ekolog_dzikiezycie_Tomiałojć — kopia

Nauka w swej historii często błądziła, błądzi i będzie błądzić. Wartość jej polega na dyskusji i wzajemnym przekonywaniu oraz odkrywaniu natury. A w tym przypadku celem jest wskazanie, że Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze jest w błędzie i działa wbrew postępowi. Ale rzeczowych argumentów tak naprawdę jest brak.
Dotyczy to również innego człowieka parającego się nieuką, i wspieranego w związku z tym przez siły wstecznictwa w celu manipulowania społeczeństwem. To ten „nieukowiec” wielokroć oskarżał leśników, że gospodarka leśna powoduje redukcję populacji dzięcioła trójpalczastego, od którego zależy pomyślność „naturalnej i dziewiczej” Puszczy Białowieskiej. Żaden normalny człowiek nie artykułuje podobnych idiotyzmów o lesie – którego istotą jest ogromna złożoność wielu gatunków świata przyrody.
Jakże fascynują Dyrektora Generalnego inwentaryzacje OTOPU czy rzut oka ze strony Tomiałojcia i jednoczesne podważanie wyników inwentaryzacji dokonanej na obszarze, na którym Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze planowało pracę przy reintrodukcji zająca i kuropatwy, i wskazywało na potrzebę redukcji krukowatych. Nie planowało tego na Podkarpaciu czy na Pomorzu Zachodnim.
Doprawdy organ zarządzany przez Kiełsznię nie był zainteresowany społeczną działalnością niewielkiego Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego lecz wykonaniem wskazanych mu przez ekologistyczne wairactwo rozstrzygnięć.
Państwo zrezygnowało z prowadzenia własnych badań i przyjmuje bez zastrzeżeń informacje od tzw organizacji społecznych. A te w rzeczywistości społecznymi nie są, gdyż ich budżety nie bazują na środkach społecznych lecz na dotacjach i interesownych donatorach.

3. Odwołanie się Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego od decyzji GDOŚ
3_13.02.2012_Wniosek SzTP o ponowne rozpatrzenie

Ostatecznie Decyzja GDOŚ się uprawomocnia ku satysfakcji organizacji i aktywistów ekologistycznych.

Jak się ma kolej rzeczy?

Komunikat rzecznika prasowego dotyczący odstrzału ptaków – z dnia 27.02.2014 (rzecznik prasowy GDOŚ)

 

Wrona siwa - Ken Billington, Wikipedia
Wrona siwa – Ken Billington, Wikipedia


Ten ciekawy przypadek okazuje nam realną wartość stowarzyszeń zapisanych w polskim prawie jako organizacji reprezentujących społeczeństwo. Nie liczą się pojedyncze osoby, lokalne władze – liczą się stowarzyszenia. Ale nie wszystkie mają jednakie prawa – są lepsze i są te gorsze, które wg GDOŚ nie reprezentują społeczeństwa. Nie reprezentują go także wg. Wajraka, Patory, Gazety Wyborczej czy TVN.
Ostatnie wydarzenia w Bieszczadach i na Pogórzu, pokazują już wprost, że to nie prawo jest ważne lecz właśnie stowarzyszenia pod warunkiem, że ich idee są określone.
– Gospodarka realizowana zgodnie z prawem przez Nadleśnictwo Bircza i Nadleśnictwo Stuposiany przez ponad dwa lata była blokowane przez stowarzyszenia ekologistyczne; i choć ich działania były bezprawne i nielegalne, oraz wzbudzały oburzenie miejscowych społeczności, to były chronione przez wszystkie instytucje, które powinny walczyć z tym bezprawiem (począwszy od miejscowych posterunków policji, na starostach, wojewodach, ministrach i premierze skończywszy – choć z pewnością w kierunku odwrotnym). Jedyny wniosek jaki z tego można wysnuć jest taki, że te organizacje reprezentują interes sprawujących w Polsce zarząd i władzę. I że to bezprawie jest chronione zgodnie z intencjami i premedytacją władz. Ich cele są zgoła inne niż publicznie je artykułują. Bo są świadomi, że nie ma odpowiedzialności prawnej dla wszystkich, że prawo jest wybiórcze, bo jego instytucje są skorumpowane politycznie i ideologicznie (policja, prokuratura, starostwa i województwa).
*
Dziś w Warszawie pokłosie.
Bo rzecz nie ma końca, wbrew pozorom, brak realnych działań czynnej ochrony w państwie III RP. I nie ma związku jedynie z obszarem działania Szczycieńskiego Towarzystwa Przyrodniczego – to lokalna organizacja. Ale nie jest nią Gazeta Wyborcza, TVN, Stowarzyszenie na Rzecz Wszystkich Istot, OTOP, GDOŚ, Ministerstwo Klimatu czy Premier.

Nadmierna ochrona jednych a tym samym wyrok na innych – czy to nie niesie ostatecznie szkody dla wartości najwyższej – ludzkiego życia i zdrowia. 

Wrony atakują mieszkańców Warszawy. Agresywne ptaki skrzywdziły kolejne osoby. Co robić, by nie paść ich ofiarą? Wyjaśniamyportal Nasze Miasto i Michał Mieszko Skorupka informują lokalnie o atakach wrony siwej. Przypadki pokaleczenia ludzi, psów maja związek z okresem lęgowym. Czy cztery lata temu tego okresu lęgowego nie było? A może nie było czujnego oka Michała Mieszko Skorupki?


„Kobiety, które padły ofiarą ptaków, zostały podrapane i ranne w głowę. Agresywne zachowanie wron o tej porze roku nie jest jednak nowym zjawiskiem. To właśnie na okres późnej wiosny i wczesnego lata przypada ich okres lęgowy.”

Choć mowa jest, że to zjawisko obserwujemy od zawsze, to czemu od zawsze Pan Michał i Nasze Miasto o tym nie piszą? A może te pokrzywdzone kobiety wspinały się po drzewach by wybrać wronie jaja lub co gorzej pisklęta. Może czyniły to w celach kulinarnych, więc dostały za swoje.
Te rady eksperckie, które przytacza autor, polegają na tym, że w mieście stołecznym mamy unikać spacerów, omijać miejsca w których spotkał nas atak (bo w innych nas nie spotka- sic!), i przeczekać w domu dwa albo i trzy tygodnie. Bo jesteśmy ludźmi.
A może gdybyśmy się przebrali za wrony – co na to ekspert?
Oczywiście to wszystko po pokłosie bambinizmu, i tragedii, że chodzą po świecie ludzie. A ostatnio szczególnie że biali, a w dodatku wierzący.
Polityka państwa, która ochrania bambinizm i go propaguje, wychowuje też ekspertów, doktorów i profesorów.
A może na osłodę obejrzyjmy sobie „Ptaki” Alfreda Hitchcock’a?


Bo jeśli jest to norma, a nie jest wyjątek, to gdzie był w zeszłym roku, dwa lata temu (czy pięć) Pan Michał Mieszko Skorupka? Czemu nie pisał, a świadomy powtarzalności: czemu nie ostrzegał ludzi i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w mieście. Czemu nie było i nie ma alertów o zagrożeniu?
Nie było żadnego sms-a!
Ale ataki ptaków będą się powiększać przy tego rodzaju ekspertach i ich radach.
Bambinizm to nie jest dobra nauka. A właściwie to nieuka. Wpajany jednak przez milionowe nakłady Gazety Wyborczej i jego piewcy Adama Wajraka owocuje dzisiejszym lamentem nad dolą pokiereszowanych pań.
Lamentuje nawet Gazeta Wyborcza (sic!) – jedno z istotniejszych propagandzistów bambinizmu i ekologizmu. Nie piszę gołosłownie. Zobaczcie sami jak im przykro.
„Warszawa. Wrony znów atakują mieszkańców i zwierzęta. „Zakrwawiona wróciłam do domu”
albo tu:
„Atak wron w Warszawie, polała się krew. Dlaczego do tego doszło”
Ekspert we wszystkich artykułach jest jeden: dr Agnieszka Czujkowska z Ośrodka Rehabilitacji Krajowych Ptaków Chronionych „Ptasi Azyl” w warszawskim ZOO. Choć dość wiarygodne wydają się przyczyny na które wskazuje, to już rady których udziela nie mają żadnego związku z jej kompetencjami. Ale ich udziela.

Polecam także:
Polska strofuje Słowację w sprawie wilka
Polska strofuje Słowację w sprawie wilków – a „Dzikie Życie” prostuje
Lis wyciagnąl miesięcznego Danego z łóżozeczka w domu w Londynie i odgryzl mu palec
Nosił wilk razy kilka

Starodrzew mIV, D. -u, Ms. ~ewie 1. «las złożony ze starych, wieloletnich drzew; drze­wostan, który przekroczył wiek rębności*: Jeden hektar starodrzewu bukowego wyparowuje dziennic (przez liście) średnio 30 000 kg wody. Pleś. Chcm. 66. Są to jeszcze szczątki starodaw­nej, najzamożniejszej w starodrzew i rozmaitego zwierza Puszczy Rudnickiej. Mna. Lasy 465. Szliśmy skrajem sosnowego starodrzewu, przej­rzystego, prawie bez podszycia. Żuku. Kraj. 56. Ozdobą parku jest starodrzew, który, zakłada­jąc czy reorganizując park, należy jak najtroskli­wiej zachować. Lorentz Natol. 230. Starodrzew kończył się porębą, wrzosowiskiem pełnym żół­tych pniaków, odartych już z kory. Żukr. Dni 156. (WSJP pod redakcją W. Doroszewskiego)

Można, jak to dziś często bywa, nie przejmować się nawet tym określeniem zawartym w słowniku języka polskiego? Można samemu decydować, kiedy mamy starodrzew a kiedy nie? Kiedy jest cenny i naturalny, a kiedy bez wartości?
Można jednak zastanowić się dlaczego ktoś uważa, że starodrzew jest wyjatkowo cenny i pomija inne fazy rozwoju lasu.

Najpierw była kura! Nie, najpierw było jajo!

Wszystko zaczyna się od nasionka? A może wszystko zaczyna się od starodrzewia?
To jest ten sam dylemat: czy najpierw było jajko czy najpierw była kura (o kogucie zapominając, choć pieje wniebogłosy).
Z pewnością nowe drzewo powstaje ze skiełkowanego nasionka.
Aby mogło powstać nasionku drzewo musi osiągnąć wiek zależny od gatunku. Tylko drzewa dojrzałe owocują. Ale przejrzałe mają już problemy.
Gdy skiełkuje nasionko mamy siewkę. W niczym nie przypomina ogromnego drzewa.
Wzrost i dojrzewanie zależą od gatunku i warunków wzrastania. Drzewo rośnie, zmienia się jego wygląd, zmieniają się jego parametry i elementy fizjologiczne.
Skąd my to znamy? Czy nie jest podobnie u człowieka? A u krowy? A u węża? U dżdżownicy? Nawet u kleszcza. To rzeczy naturalne.
Tak jak skiełkowało nasionko i poczęła się roślina, tak też następuje kres każdego żywego bytu. Drzewa, człowieka. Krowy, a nawet i kleszcza.

Kiedy człowiek zacznie fotosyntetyzować – marzenia postępowego humanizmu

Ludzie niestety urodzili się z upośledzeniem niemożności fotosyntezy. Nie jest prawdą, że wilki, które tak jak ludzie należą do gromady ssaków, żywią

Jaś Kapela i biologiczna bzdura roku
Wilki żywią się roślinami – 6 pozycja w rankingu bzdury roku 2021

się roślinami1. Ostatnio za sprawą cyrkowca nieuki pojawiła się w przestrzeni publicznej taka informacja, i przez wielu została przyjęte jako rzecz naturalna. Być może następnym razem będziemy próbowali zająć się swoją osobistą fotosyntezą, gdy kolejny geniusz ekolgistycznego zidiocenia tak sobie wymyśli.
Ponieważ umrzemy, jakbyśmy się nie starali, i ile dawek byśmy sobie pozwolili wstrzyknąć w nadziei na sukces i wiktorię postępu, to na koniec i tak nasze szczątki obróci jakiś robak i zamieni w materię zdolną zasilać to, co zostało stworzone do fotosyntezy. Więc może jednak fotosyntetyzujemy? W którymś wcieleniu. Oczywiście gdy … zgodzimy sie na śmierć.
Drzewo jest stworzone do fotosyntezy. A człowiek, jak napisałem, póki co nie jest do tego stworzony. Nie jest samożywny. Jest zjadaczem wszystkiego. A ponieważ jest kulturalny i buduje kolejne cywilizacje, demokracje i idee, musi dosłownie – POŻERAĆ.
Pożera też niedosłownie. Im większe ma ambicje i idee, tym więcej pożera. Pożera wilki, pożera słonie, tygrysy, wieloryby. Bo jeśli sam ich fizycznie nie pożera, i sama myśl o tym budzi w nim wstręt, to jego cywilizacja je pożera. Czyli jego byt jest zależny od pożerania.

A może przyjmiemy, że skoro człowiek pożera rośliny (tylko uwaga na rośliny budujące lasy i laski) to dojdzie do stanu nirwany i jednak zacznie fotosyntetyzować? Z początku nieśmiało, aż w końcu cały ludzki gatunek, bez wyjątków, bez żadnych wolnościowych i demokratycznych fanaberii osiągnie „poziom zero energetyczności”. Nie będę rozwijał wątku, bo wszyscy zdążyli sobie wyobrazić i uświadomili dalsze możliwości, np. ogrzewania domów przez specjalnie wzbogaconą dietę sojowo-kukurydzianą w sezonie zimowym.

Pożera też człowiek naturalne zasoby. Jeśli je przekształca w sposób nieodwracalny to one się nie odbudują. Tym samym ich malejąca masa zubaża stan posiadania Ziemi Matki.
Są jednak zasoby odtwarzalne. Zboża, owoce, lasy. Umiejętne gospodarowanie tymi zasobami nie powoduje ich ubytku. W miejsce pożartych następuje ich samo odtworzenie.
Oczywiście można dopuścić do ich pożarcia uniemożliwiając samoodtworzenie. Tak się stanie, gdy pole zamieni się w spaloną słońcem pustynię, bo się go pozbawi wody.
Lub gdy wytnie się las i jego powierzchnię przeobrazi w osiedle, łąką lub pustynię.
W warunkach umożliwiających samoodtwarzanie nie ma strat.
Gdy ktoś twierdzi, że wycinka powoduje straty przyrodnicze oznacza tylko, że jego pamięć długookresowa nie istnieje lub jest mocno ograniczona. Wynika to też z braku wiedzy i braku wyobraźni. Podniecanie się daną chwilą, która w dziejach lasu i natury, jest jeszcze krótsza, niż ludzkie wyobrażenie o chwili, nie może przesądzać o realiach. Wycinka w miejscu gdzie jest las i ma być las, to proces i stan krótkookresowy, chwilowy. To też stan przypominający wiele istniejących procesów naturalnych (pożar, huragan). Ta „strata” to po prostu złudzenie, wynikające z braku pamięci długookresowej, i pochodząca z błędnego założenia, że następuje nieodwracalna utrata lasu, przyrody, natury.

Kiedy las nie był lasem

Nie tylko „sekta” Antoniego Kostki (Dziedzictwo Przyrodnicze2) manipuluje fikcją tragedii leśnej „batożonej” przez leśników. Stoi za tym samo państwo i jego wszystkie organy. Bo to państwo nie reaguje na bezprawie organizacji ekologistycznych. To państwo je sowicie wynagradza. To państwo tworzy takie rozwiązania prawne by stowarzyszenia i sekty mogły czerpać z podatków całego społeczeństwa. To Kowalski zasila te stowarzyszenia. A przumusza go do tego aparat państwa niezależnie czy na jego szczycie mamy Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego, Leszka Milera czy Włodzimierza Pawlaka. Nic nie zmieni Szymon Hołownia, Zandberg czy … no sami wiecie kto.
W tych „pięknych okolicznościach przyrody” nie może dziwić, że również sama organizacja Lasy Państwowe poddana Ministerstwu Środowiska (dziś Klimatu i…) podejmuje działania, które skutkują łatwą i skuteczną utratą zasobów kraju i dobrostanu Kowalskiego. O tym było już wielokrotnie i będzie jeszcze nie raz, póki nie zostanie zakopana głeboko po ziemię obowiązująca Ustawa o lasach. Póki nie zostanie zniesiony autorytaryzm centralizmu, który może łatwo być zdominowany przez wraże siły zewnętrzne.
Dziś, między innymi, skupię się na tym zewnętrznym obrazie, wyniku działań samej organizacji Lasy Państwowe, który budzi powszechną zgrozę wśród mas, a który nie musiał wyglądać tak jak wygląda. Prawdopodobnie pojawiłyby się wówczas ataki z innych kierunków.
Nie gdybajmy jednak. Nie będziemy też dziś zaglądać pod poszewkę i analizować przyczyn pierwszoplanowych, drugoplanowych, i tych skrytych.
Nikt, póki co, nie podnosi kwesti wycinki młodego lasu, tylko podnoszona jest kwestia wycinki starodrzewia.
Czy lud jest świadomy, że ulegając tej narracji daje zgodę na wycinkę młodego lasu? Czy jest świadomy swojej zgody na zamienianie znanych nam lasów w plantacje, na których „żniwa” miałyby sie dokonywać co dwadzieścia, trzydzieści lat. Na powierzchniach nieograniczonej wielkości? A może chodzi o przekierowanie wycinki do lasów równikowych i na Borneo, skoro nie w Polsce?
Cóż dziś widzi Kowalski w lesie? Wycinka w każdym zakątku lasu, nieustający warkot pił spalinowych, przytłumiony charkot harwesterów. Walące się drzewa, jak … ludzie ścięci seriami karabinu maszynowego.
Na tym poniżej przedstawionym fragmencie Nadleśnictwa Nurzec, na powierzchni około 160 hektarów widać ogromną ilość małych zrębów, tzw gniazd. Gdybyśmy je skumulowali, zajęłyby powierzchnię około 30-40 hektarów.

Może lepiej byłoby zrobić jeden zrąb na powierzchni 40 hektarów niż szatkować ten piękny starodrzew wielką liczbą drobniejszych zrębów?
Gdy ludzie widzą tą ilość mikro zrębów o powierzchni jednostkowej około 30 arów wykonanych na dużym obszarze, to odbierają to jako zagładę lasu.

Obszar Nadleśnictwa Nurzec – wycięte gniazda w starodrzewiu – w drzewostanach rębnych – to element tzw. przebudowy.

Ten obraz to wynik przyjętych rozwiązań w gospodarce leśnej. W zagospodarowaniu i hodowli lasu. A może dążenie do zbudowania w Lasach w miarę normalnego9 rozkładu klas wieku.
Ale normalny rozkład klas wieku nigdy nie powinien być elementem ważącym i niosącym straty materialne – jak to mamy dziś, potęgowanych przez inne nawarstwiające sie idee.

Struktura wiekowa lasów wg GUS 2020
Nierównomierna struktura wiekowa w LP: drzewostany w wieku 41-60 oraz powyżej 81 lat stanowią 47,5% powierzchni. GUS nie udostępnia danych o strukturze wiekowej lasów powyżej 81 lat! Oczywiście to rozwiązanie nie musiało tak wyglądać. Nierówny rozkład klas wieku nigdy nie powinien być elementem ważącym i nisącym straty materialne – jak to mamy przy dzisiejszych realizacjach, potęgowanych przez inne, nawarstwiające się idee.

Na powierzchni ok. 160 ha rośnie w Nadleśnictwie Nurzec las w jednym wieku. Dziś ten wiek doszedł do wieku rebności, i chcąc uzyskać korzyść gospodarczą należy wykonć „zniwa”. Ograniczenia nowej, tzw. „polskiej szkoły leśnej” nurzającej sie w oparach absurdu i ekologizmu (a także bezprawia) nie pozwalają dokonać jednorazowych „żniw”, jak to miało miejsce 100 lat temu. Dziś nakazują czynić to na małych powierzchniach, stopniowo, co kilka lat wykonując kolejne cięcia w sąsiedztwie tych wcześniejszych. Miało to być w zgodzie z ekologią, z postulatami środowisk tzw. ekologistycznych, stowarzyszeń, etc.
Dziś Kowalski łazi po tym lesie i narzeka, że masakrują, że lasu mu ubywa, że tragedia. W czym wspiera go, nie daje zapomnieć: poprawność polityczna mainstreamu. Poprawność walcząca wczoraj z dużymi zrębami zupełnymi (sic!).
Czy muszą to być gniazda wielkości 30 arów? Czy muszą to być zręby zupełne o powierzchni maksymalnej 4 hektary? Warto przypomnieć, że wcześniej był okres w którym wykonywano gniazda o maksymalnej powierzchni 7 arów (700 m2), próbując z „sukcesem” wprowadzać w takich warunkach gatunki światłożądne , takie jak dąb. Dziś są gniazda 30 arowe – co dowodzi, że „polska szkoła hodowli lasu” nie jest martwa, że sie rozwija (sic!).
Dojrzały las, STARODRZEW, który nam się podoba, i który ma ten sam wiek na powierzchni 160 hektarów wskazuje, że rozwiązań może być znacznie więcej. Możemy wymyśleć inną wspaniałą szkołę, np. narodową szkołę leśną? Czyż mogłoby coś brzmieć jeszcze dumniej? – Mam w zanadrzu sporo nowatorskich pomysłów propagandowych jak i koncepcji praktycznych rozwiązań.

Lepiej nie będzie – będzie gorzej

Nie można doprowadzić lasu do stanu normalnego. To pomyłka. Błąd z założenia, który nie tylko wynika z nadmiernego przypisywania lasom funkcji gospodarczych. Ta niemożność wynika z różnorodności gatunkowej jaką mamy w lasach, z fizjologicznego i siedliskowego zróżnicowania poszczególnych jego elementów.
Poniżej dołączam mapy fargmentów obszarów leśnych z różnych regionów Polski, które wskazują na znaczne połacie o jednorodnym wieku drzewostanów. Tym samym wskazują, że zręby lub zalesienia wielkopowierzchniowe nie stanowią żadnego zagrożenia dla przyrodniczego bogactwa – obserwujemy tam piękną różnorodność i przyrodnicze bogactwo. Aż chciałoby się jeszcze nie jeden rezerwacik albo i park cały wykroić.

Fragment mapy drzewostanowej Nadleśnictwa Bolewice
Przykładowy obszar starodrzewia – drzewostanów rębnych w Nadleśnictwie Bolewice
Fragment mapy drzewostanowej Nadleśnictwa Jedwabno
Przykładowy obszar drzewostanów rębnych Nadleśnictwa Jedwabno

Znam te obszary i nie dostrzegam w nich ubóstwa. Penetrujący je ludzie też tego nie widzą. Raczej są zachwyceni – oczywiście nie myślą o tym, jak to sie wszystko zaczęło.

Fragment mapy drzewostanowej Nadleśnictwa Lubaczów
Obszar starodrzewia w Nadleśnictwie Lubaczów
Nadleśnictwo Narol - fragment mapy drzewostanowej
Przykładowy obszar drzewostanów rębnych Nadleśnictwa Narol
Fragment mapy drzewostanowej Nadleśnictwa Narol
Jeden z obszarów starodrzewia w Nadleśnictwie Narol

Wycinka i zręby, jak wspominałem, są to okresy krótkotrwałe i nawet obszar ponad 100 hektarowy nie jest znaczącą powierzchnią w regionach o dużej lesistości. Możemy nawet pokusić się o stwierdzenie, że te działania (zrębowe) budują możliwości życiowe i rozwojowe dla specyficznej fauny i flory, stanowiących fazy przejściowe dla wzrastającego drzewostanu i innych elementów lasu. Wycinka stwarza specyficzne warunki świetlne, wilgotnościowe i pokarmowe. Tak jak każda inna faza rozwoju środowiska leśnego stanowi pożądane warunki dla wielu organizmów, oczekujących czasem na nie latami.

Fragment mapy drzewostanowej Nadleśnictwa Smolarz
Jeden z obszarów starodrzewia w Nadleśnictwie Smolarz
Fragment mapy drzewostanowej Nadleśnictwa Spychowo
Jeden ze znacznych obszarów starodrzewia w Nadleśnictwie Spychowo

Powyższe mapy są opisane, wiemy co przedstawiają, na co próbują zwrócić uwagę. Tylko krótkie podkreślenie: wszystkie te obrazy dotyczą jednolitych powierzchni porośniętych drzewostanami w wieku rębnym. To starodrzewie.

Wiek rębny to ustalony na bazie praktyki, fizjologi roślin/drzew,wiek gdy zanika ich intensywny przyrost i rozpoczyna się zamieranie prowadzące do ostatecznej śmierci drzewa. Śmierci wywołanej osłabieniem procesów wewnątrzkomórkowych, malejącą odpornością.  Wiek rębności zależy od warunków zewnętrznych (w których drzewo wzrasta i które na niego wpływają) i jest też cechą gatunku.
Warto też wiedzieć, że od czasu zakażenie/zainfekowania drzewa np.: patogenem grzybowym do czasu zaobserwowania na pniu pierwszych owocników hub mija kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat.

Zgnilizna korzeni - przyczyna śmierci drzewa
Zgnilizna korzeni – przyczyna braku stabilizacji, upadku i śmierci

Utrata odporności i życia w wyniku choroby następuje powoli, ale systematycznie, wraz ze starzeniem się drzewa. Owocnik huby to tylko zewnętrzny i widoczny obraz trawiącej to drzewo choroby. I to tylko jedena z możliwych przyczyn …  Ale przyczyna choroby nie zawsze jest widoczna na stojącym drzewie. Często dostrzegamy ją dopiero w momencie utraty równowagi i upadku.
Wiek rębności to moment, gdy można jeszcze wykorzystać drzewo dla pożytku ludzi, gdy surowiec jest jeszcze dobrej jakości, co gwarantuje możliwość zbytu. Za wczesne jak i za późne rozpoczęcie użytkowania rębnego niesie straty dla właściciela lasu. Dziś w wiekszości dla Lasów Państwowych.
Od lat ubolewam, że ich (Lasów Państwowych) byt nie jest ściśle związany z bytem mieszkańca Polski. Wówczas nikt by nie wierzył w wyższość leśnego truchła i zgnilizny nad drewnem użytkowym, co staje się dziś elementem coraz częstszej praktyki.6

Powierzchnie (w wieku rębnym i przszłorębnym) opisane na powyższych mapach są znacznych rozmiarów. To nie są powierzchnie dziejszych gniazd (30 arów) czy nawet obecnych zrębów zupełnych (maksimum 4 ha). Są kilkadziesiąt i kilkaset razy większe. A lasy, które tam jeszcze rosną – zachwycają. Zachwycają też wytresowanych aktywistów.
Lasy te narodziły się ze zrębów (może z zalesień?) kilkudziesięciu hektarowych lub nawet ponad stu hektarowych. Tego nie wiedzą. A kto wie?
SZOK.
Czemu zachwycamy się ich bogactwem? Czemu podnosimy ich naturalność albo różnorodność? Protesty i agresja Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, podobnych organizacji i jej aktywistów, subsydiowanych przez Pawlaka, Millera, Tuska, przez Glińskiego, wspomaganych przez Kaczyńskiego, Morawieckiego, Golińską, Szyszkę, Siarkę czy Ziobro. Wspólnie z Greenpeace.

Czy tak trudno cofnąć się w czasie

Spróbujmy wsiąść do wehikułu czasu, ujrzeć pilarzy z mozołem ścinających piłami ręcznymi i siekierami drzewa na powierzchni 100 hektarów, ludność – wsie całe, pomagające przy porządkowaniu powierzchni zrębu, dowożących nasiona i sadzonki oraz sadzących ogromną połać 1000.000 m2, czyli stu hektarów. Milion sadzonek – i tylko/aż jeden grosz za posadzenie jednej, lub siew, znacznie tańszy, lecz nie tak dobry i nie tak efektywny.
Dziś rośnie tu las o powierzchni 100 hektarów. Wiekowy. STARODRZEW.
Na tak dużej powierzchni rośnie las w tym samym wieku. Jednowiekowy. Rośnie plantacja (?), która zachwyca bogactwem, daje grzyby, jagody, możliwość oddechu i wypoczynku. – Truchło tego nie daje!
Wspaniały, dorodny, bogaty. Tak cenny, że kwalifikuje się na Park Narodowy. A powstał ze zrębu. Z wycinki. Z rzezi niewiniątek, z rozstrzelania, z winy leśników i ich leśnozbrodni, która … trwa od zarania.
Rżną, wycinają, a lasu tak naprawdę coraz więcej. Jak to możliwe?7
W Parkach jest odwrotnie. Szczególnie tych, na które zaanektowano bogate tereny leśne.

Jak ugryźć sto hektarów

Jak dziś sobie poradzić z tym wielkopowierzchniowym zrębem założonym 100 lat temu. No, możę 90 albo 113.  Albo i 178 lat temu – czyli w roku 1844. Cztery lata przed Wiosną Ludów i wydaniem Manifestu Komunistycznego w Londynie, dwa lata przed rzezią galicyjską (jak to jeszcze mamy np.: w Nadleśnictwie Smolarz).
Naturalnym byłoby zrobić to samo co zrobiono poprzednim razem, czyli wyciąć za jednym zamachem połać 100 hektarów. – Przecież wszyscy się zachwycają! Tym samym mielibyśmy gwarancję ponownego jęku zachwytu za jakiś czas.
Jeśli jednak wszyscy się zachwycają tym starodrzewiem, to czemu nie dopuszczają do tego, by powtórzyć rzecz raz jeszcze? Tylko dążą do truchła – wiadomo wszak, że jeśli nawet człowiek jest śmiertelny, to drzewo tym bardziej wieczne być nie może.
To, że las jest piękny nie oznacza, że okoliczności powstania tego piękna nie budzą dziś kontrowersji. Umysł kulturalnego, inteligentnego, człowieka przepełnionego postępem humanizmu wypiera z siebie logiczną wiedzę związaną z okolicznościami powstania starodrzewia. Odrzuca możliwość wycinki i powtórzenia całej wspaniałej historii wzrostu, dojrzewania, wykształcania nasion, użytkowania i niezapomnianego „smaku” stosów drewna przeznaczonych nie tylko na trumny. Może wierzy, że sam też będzie „wieczny”, jak ten „uratowany” las?
Dziś las jest piękny, natomiast okoliczności narodzin tego piękna są brzydkie, karygodne i  niewybaczalne. Odcięto więc piękno od źródła jego powstania, będąc pewnym, że można stworzyć coś jeszcze piękniejszego innym sposobem, który jest „piękny” z racji tej, że dzisiejszy, postępowy, i dlatego, że … tak.
W związku z tym ustalono, że las będzie piękniejszy, gdy będzie co 30 arów inny, lub inny będzie co 4 hektary. I podjęto decyzję strategiczną i jedynie słuszną, że tylko w ten sposób zbudujemy szczęśliwość przyrodniczą zbliżoną do szczęśliwości naturalnej.
Kowalski chodzi więc po lesie i ze zgrozą obserwuje jak na ogromnych powierzchniach wycinany jest jego ukochany las. „- Kępkami wycinają, dla niepoznaki, po to, by potem te kępki wycinek ze sobą złączyć!” – leśnozbrodniarze.
Czy twórcy nowej hodowli leśnej nie mieli świadomości tego, że taki obraz będzie traktowany wyjątkowo wrogo, że wystarczy niewielka, zewnętrzna iskra i Kowalski doznając wstrząsu, będzie na to reagował jak byk na czerwoną płachtę?
Czy to sami wymyślili czy może ktoś ich namówił? Może wymyślili ci, którzy dziś szczególnie mocno piętnują leśnozbrodnię? A może i oni są też tylko kukiełkami? Bo skoro 30 lat temu zalecali ten schemat użytkowania to czemu po 30 latach wskazują na niszczenie lasów?
Tylko biedny Kowalski ma ograniczone możliwości pamięci długookresowej, w czym wspomagają go media i władze.
I organizacja Lasy Państwowe.3

Teraz o Fundacji i oddziele 169a w Nadleśnictwie Bircza

Oczywiście Fundacja Dziedzictwa Przyrodniczego nie jest sektą. To organizacja, która artykułuje miłość do różnorodności. Do przyrody i natury całej. Do bogactwa naturalnego leśnej przestrzeni Pogórza Przemyskiego i Bieszczad.

Żąglowanie antysemityzmem
Moc argumentacji to moc wiedzy i etyki – Antoni Kostka

Sam Antoni Kostka aktywnie uwijający się, i oskarżający przeciwników o antysemityzm i faszyzm przyrodnikiem jest z wyboru i serca.
„Nie matura lecz chęć szczera zrobią z ciebie oficera” udowadnia nie tylko Adam Wajrak – technik drukarz10. Podobnie jak założyciel Fundacji, która kontestuje system prawny, wspiera bezprawie. Jak wiele podobnych organizacji ekologistycznych, które są uznanymi organizacjami pożytku publicznego czerpiącymi z systemu prawnego, które sobie zorganizowały w Polsce, i którym państwo gwarantuje bezpieczeństwo. Nie daje takiej gwarancji tym, którzy to prawo przestrzegają. A może pilnuje interesu … tego samego co szefostwo Fundacji?

Ciekawa jest postawa nieżyjącego już Ludwika Tomiałojcia, profesora ekologii. Nie tylko przyjął narrację Gazety lecz ją uzasadniał z pozycj eks katedra. Prócz ekologi zajmował się ideologią zamiany lasów w parki w celu ich „ochrony”. To był cel jego publicznej działalności. Otwarcie wskazywał, że choć zieloni aktywiści to nieuki nie mający pojęcia o ekologii, to poprzez swoją aktywność lub terror wspomagają cel. Pewnie to wzruszający, pożyteczny obraz dla śp. profesora – bezprawne blokowanie działalnośći Nadleśnictwa Stuposiany czy Nadleśnictwa Bircza.
Siatka powiązań

Oczywistym jest, że żadna ideologia nie wspomaga przyrody i nie wspomaga natury. Nie powinna w takim razie być aprobowana i wspierana. Czemu więc instytucje państwa to czynią? Przyjmują niektóre teorie jako elementy strategi bytu państwa i jego „rozwoju”. Praktycznie je realizują, choć medialnie wskazują Kowalskiemu, że walczą w ekoterrorem. 4

Uroczyste ukonstytuowanie Rady Narodowego Instytutu Wolności
Epatowanie sloganami czy patriotycznymi odniesieniami przesłania pustkę. To moralne dno.

Logo Fundacj zostało ufundowane ze środków publicznych
Państwo finansuje organizacje ekologistycznego terroru.

Czemu państwo polskie nie ustanawia parków narodowych, tam gdzie nie budzą kontrowersji społecznych, czy wręcz wrogości. Tam, gdzie mogłyby wspomagać i służyć miejscowej społeczności i realnie wzbogacać zasoby przyrodnicze? Czemu mają powstawać tylko tam, gdzie budzą sprzeciw i generują przyrodnicze straty? Czyj to jest interes? Rosji czy Niemiec? A może obu naszych przyjaznych sąsiadów? 5

Czemu nie powstał Park Narodowy GRZMIĄCA
Czemu nie powstał Park Narodowy GRZMIĄCA;  https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/dlaczego-nie-powstal-park-narodowy-grzmiaca

Infantylizm i nieuctwo, brak krytycznego spojrzenia to elementy ideologii Fundacji, i wielu organizacji „pożytku publicznego”, stowarzyszeń. To nawet element publicznej i obowiązkowej edukacji – indoktrynacji dzieci. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie ….
To nie są stowarzyszenia ekologiczne, gdyż ich działalność nie ma związku z tą nauką. To nawet nie sozologowie i nie sozologia, gdy obserwujemy ich aktywność i nie widzimy by np. zbierali śmieci w lesie. Raczej je tworzą i zostawiają, tak jak „stuposiańskie wilczyce”.

Jak doszło do tego, że media nie posługują się słownictwem zgodnie z ich definicją, lecz zmieniają te definicje, a redakcje leksykonów to przypieczętowują? A może teodolit to urządzenie do pomiaru głębokości koleiny na szlaku zrywkowym w Lutowiskach, co pozwoliłoby w końcu geodetom odkryć jego prawdziwe przeznaczenie?
Mamy do czynienia ze świadomym graniem na ludzkich uczuciach powszechnej miłości do przyrody. Ale tam gdzie ta gra się udaje, mamy skutki odwrotne od obiecanych.8

Położenie oddziału 169 w rejonie
Oddział 169 Nadleśnictwa Bircza w rejonie

W oddziele 169a Nadleśnictwa Bircza, w okolicy Arłamowa, i około 200-300 metrów od wzniesienia Sucha Obycz, planowane były i zrealizowane zostały prace zrębowe. Znajduje się tam drzewostan pomierzony i scharakteryzowany przez taksację urządzeniową (realizowaną regularnie co 10 lat) i opisany w Planie Urządzania Lasu (PUL). Wypis z tego planu przytaczam, i w skrócie na jego podstawie opiszę ten las (nie widziałem go na oczy – lecz opis dostępny każdemu na stronie BDL (Baza Danych o Lasach – https://www.bdl.lasy.gov.pl/portal/) pozwala oczyma wyobraźni spojrzeć nań w miarę realistycznie.

Opis taksacyjny i wskazówki gospodarcze 269a N-ctwo Bircza
169a – Opis lasu i wskazówki
Najbliższa okolica oddziału 169
Najbliższa okolica oddziału 169. Na mapie widać pozostałe lasy – w wieku rębnym, czyli starodrzew. Co tu było 100 lat temu?
169 w Nadleśnictwie Bircza
Oddział 169 a w Nadleśnictwie Bircza

 

 

 

 

 

 

 

 

Wchodząc do tego lasu widzimy gąszcz młodego pokolenia bukowego w wieku 11 i 19 lat. Jest to gąszcz – gdyż ten młodnik pokrywa całą powierzchnie w całości (udział: 10). Jest to młode pokolenie, powstałe z obsiewu górnego nasionami buków – bukwią (są on ciężkie, i wiatr ich nie roznosi). Ten młodnik jest bardzo ubogi – tylko jeden gatunek – buk (Bk). Gdyby nie ingerować, i nie działać, to nowy las będzie znacznie bardziej ubogi od tego, który tu stał, i który został pozyskany (lub jeśliby nie został pozyskany, to się zawali w wyniku naturalnej śmierci i rozpadu). Gęsty podszyt bukowy zaciemnia całą powierzchnię i nie dopuszcza do wzrostu innych gatunków. Być może pojedynczo występują, lecz w tej bukowej masie nie są widoczne, i nie zostały wyszczególnione przez taksatorów. Dlatego tak ważne jest umiejętne przeprowadzenie planowanych zabiegów pielęgnacji tego młodnika (co jako zalecenie zostało wskazane w PUL). W przypadku braku tam innych gatunków dobry leśnik podejmie decyzje o wzbogaceniu ubogiego składu młodnika bukowego (buk 11l i buk 19l) gatunkami szybkorosnącymi, iglastymi i liściastymi (modrzew, świerk, daglezja, wiąz, lipa, jawor, klon a może nawet brzoza, osika, wierzba biała, czereśnia, dąb czerwony czy nawet robinia). Będzie to dobre działanie o wielorakich pozytywnych skutkach w dalszym życiu tego lasu oraz tej powierzchni leśnej.
Ponad nim (młodnikiem) widzimy pojedynczo rosnące dęby, jesiony, brzosty, w wieku 69 lat oraz buki w wieku 54 lat – ich masa grubizny jest znikoma i w związku z tym nie została określona. To warstwa drzewostanu drugiego piętra. Nie zajmuje całej powierzchni – to pojedyncze sztuki, które wybiły tam gdzie piętro pierwsze miało luki, naturalne lub celowo stworzone przez leśnika.
Na powierzchni góruje drzewostan główny – pierwsze piętro, w którego skład wchodzi buk w wieku 69 lat i 10% udziałem w zasobności, klon jawor (Jw) w wieku 99 lat również z 10% udziałem masowym, a nad nimi buk w wieku 119 lat w udziale 30%, buk 99 lat w udziale 50% oraz miejscami jodła (Jd) w wieku 119 lat.
Powierzchnia jest już w pełni odnowiona – pokryta młodnikiem, a drzwostan górny przeszkadza i ogranicza rozwój młodego pokolenia. Dlatego celowe jest jegousunięcie oraz odsłonięcie i umożliwienie dalszego wzrostu  młodego lasu.
Po zakończeniu pracy, trzeba dokonać uzupełniań w istniejącym odnowieniu naturalnym, by wzbogacić jego skład oraz wypełnić na powierzchni straty, które mogły powstać w wyniku prac zrębowych. Oczywiście wprowadzone nasadzenia wymagają zabezpieczeń i ochrony, szczególnie gatunki, które są rzadkoscią w okolicy (podejrzewam, że nawet osika i wierzba). Uważam, że konieczność wzbogacenia składu i utrzymania bogactwa może wymusić wykonanie poszerzenia gniazd powstałych po wycięciu drzewostanu głównego, by wprowadzić inne gatunki i umożliwić im rozwój i wzrost.
Gdy uważnie przyjrzymy się mapie, to zwrócimy uwage, że sąsiadujące drzewostany rónież stanowią starodrzewia, czyli znajdują się w wieku rębnym. W sumie zajmują duża powierzchnię. Co tam było 100 lat temu?

Co widzi Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze?

Poniżej zamieszczam opis ze strony tej Fundacji. Nie będę go komentował, gdyż komentuje się sam.
Fundacja przeciwstawia się usuwaniu drzew w wieku rebności, ale nie wspiera młodego pokolenia. Dąży do zgnicia majątku i do zniszczenia tego co dała natura – młodego pokolenia buków. Nie dostrzega, że młody, powstający las traci bogactwo. Dąży do tego, by to bogactwo utracić.
Czemu i komu to służy?
Nie będę dalej komentował, gdyż komentuje się samo.
Inicjatywa Dzikie Karpaty I Facebook' - www.facebook Pozyskanie w oddz 169 N-ctwa Bircza

W wyniku prac zrębowych uzyskano sporą masę surowca drzewnego. W sumie uzyskano ponad 2500 m3 grubizny (przy planowanej masie ponad 3000 m3). Zważywszy, że na powierzchni pozostał las w wieku od 11-19 do ponad 50 lat, możemy się spodziewać że JUŻ (!) za 50-80 lat będzimy znów podziwiać starodrzew, a las wciąż trwa i nas cieszy. Blizny po pracach za chwilę przestaną być widoczne. Młode pokolenie uzyskało przestrzeń do bujnego rozwoju. Za 3 lata powierzchnia będzie kipieć tłumionym dotychczas wzrostem. Może uda się odnaleźć inne gatunki, prócz buka, i je mocniej wspierać? Może Nadleśnictwo Bircza za 3-4 lata przypomni Fundacji manipulacje nie poparte wiedzą i żadną nauką. Szkoda tylko tych … wilczyc.

Protest wilczyc w sprawie ochrony lasów Bieszczad zakończony
Wilczyce zakończyły nielegalny protest i bezprawne zajęcie powierzchni nadlesnictwa Stuposiany – chronone przez wszystkie służby powołane do pilnowania porządku prawnego w IIIRP (policję, wojewodów, prokuratorów, ministrów, premiera, PiS – sprawującą rządy – tak wygląda państwo.

 

1 Jan Kapela – Wilki są roślinożerne

Jaś Kapela i bzdura roku
Jaś Kapela i stan umysłu

    https://nczas.com/2021/12/02/roslinozerne-wilki-jas-kapela-nominowany-do-biologicznej-bzdury-roku/

 

 

 

2 Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze i jej odłamy finansowana także przez Instytucje powołane przez

Logo Fundacji Dziedzictwo ...
Logo Fundacji

PiS (NIW, etc). Czy w tych okolicznościach nie możemy mieć wątpliwości co do przyczyn braku reakcji służb odpowiedzialnych za porządek prawny w Polsce, gdy aktywiści tej organizacji działają bezprawnie, zajmując obszary leśne będące w zarządzie LP, uniemożliwiając im statutową działalności i powodując straty.
3 Lasy państwowe to obszar leśny własności Skarbu Państwa. Formalnie jest zarządzany przez organizację pn. Lasy Państwowe. Organizacja ta wcale nie musi działać w zgodzie z wiedzą, praktyką leśną – może wypełniać ideologiczne i polityczne cele, które nie mają związku z gospodarstwem leśnym, majątkiem Skarbu Państwa i jego pomnażaniem (zobacz: „Na czym polega las – emocjonalny wykład Jana Kosiorowskiego„)
4 Polska strofuje Słowację w sprawie wilka.
5 Czemu nie powstał Park Narodowy Grzmiąca
6 Samorództwo czy różnorodność? A może tylko abiogeneza
7 Lasy wycięły więcej niż mają
8 Straty przyrodnicze Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego. – Kiedy zlikwidujemy Białowieski PN?

9 normalny rozkład klas wieku – poszczególne klasy wieku zajmują taki sam udział w powierzchni całkowitej (np po 10 procent dla każdej klasy wieku 1-10, 11-20, 21-30, 31-40, 41-50, 51-60, 61-70, 71-80, 81-90, pow. 91)
10 A.Wajrak wraz z Agora S.A. za artykuł (i towarzyszący mu wywiad z Maciejem Nowickim, Ministrem Środowiska) otrzymują z Ministerstwa Środowiska ok 60 tys. złotych; „Dać szansę Białowieży”„Dać szansę Białowieży”.  Rzecz cała została opisana przez Press – monitorujący media, o czym informowała TVN: „Dziennikarz GW pisał teksty za pieniądze ministerstwa”
Brauns Adolf – Owady leśne T1+ T2
Mańka Karol – Fitopatologia leśna

Taksacja urządzeniowa – zespół prac terenowych pomiarowych i analitycznych w celu dokonania jak najpełniejszego opisu lasu i planowanych czynności gospodarczych
Plan Urządzania lasu – opracowanie opisujące majątek leśny wraz ze wskazaniami gospodarczymi obejmującymi najczęściej okres dekady