Tag

antropomorfizm

Browsing

Wiele mediów pod pozorem przekazywania ciekawego i powszechnie lubianego tematu nieustannie rozpowszechnia zupełnie inne wątki. Te poboczne kwestie są często oczkiem w głowie redakcji, bo to one niosą „kaganek oświaty”, niosą ideologię, która leży u podstaw ich (mediów) bytu.
Tworzenie nowego człowieka.
To powszechne sztuczki, w Polsce znane od samego początku istnienia Gazety Wyborczej1. Kraina Bugu – pismo zajmujące się etnografią i kulturą, polskiego dzikiego wschodu, przy tej okazji przemyca ideologię antropocentryzmu i bambinizmu – ideologię ekologizmu, która jest obca i nie  widoczna na obszarze dzikiego wschodu – naturalnego, racjonalnego regionu  i siermiężnego tradycją.

Anna Kamińska czyli egzaltacja

Kraina Bugu 24/2019 Uciec czyli wrócić - Anna Kamińska
Portret Anny Kamińskiej – Kraina Bugu 24/2019. Kiedy i skąd uciekła i gdzie powraca…

Anna Kamińska jest znana ze swojej książki o Simonie Kossak. Znam „Puszczę” Simony Kossak, słyszałem kilka jej popularnych opowieści przyrodniczych. Czy nie za bardzo uczłowieczała naturę?
Anna Kamińska odkrywa zaś nam swoją własną osobowość w wywiadzie, który się ukazał w numerze 24/2019 Krainy Bugu.
Ponieważ wywiad w dużej mierze dotyczył istoty postrzegania przez nią przyrody, takiej jaką by chciała by była, a zupełnie innego widzenia niż moje, tom się pofatygował skrobnąć parę zdań komentarza. Nic obraźliwego broń Boże. Po prostu starałem się uprzytomnić Pani Annie, jeśli by zwróciła uwagę na mój komentarz, i może jeszcze kilku osobom, które być może zaglądają na internetowe wydanie Krainy Bugu, że przyroda znajduje się zupełnie gdzie indziej. Nie znajduje się w jej głowie ani w żadnej innej. Tylko otacza ją, nas, niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy. I nie za bardzo się przejmuje (natura) egzalotwanymi myślami na jej temat.
Ku mojemu zaskoczeniu, niewinny całkiem komentarz zniknął.
Egzaltacja zwyciężyła.
Nosił wilk razy kilka…

Anna Maruszeczko
Felieton Anny Maruszeczko na łamach „Krainy Bugu”

W kolejnym numerze 25/2019 odnajdujemy autorski wykład o wilku Pani Anny Maruszeczko. „Nie patrzmy wilkiem na wilka” to jeszcze jedna odsłona ekologistycznego spojrzenia na naturę. Wykorzystując zlepek słów i skojarzenia z ludowymi przysłowiami oraz powiedzeniami przedstawia nam swój stosunek do zwierzęcia. Nie analizuje jego natury, etologi, lecz odnosi się do zwierzęcia przez pryzmat ludzkch „uprzedzeń”. I tu określenie infantylizm przyrodniczy to łagodne nazwanie przekazu o wilku Pani Anny Maruszeczko.
Wilk zna granice możliwości swojego działania doskonale. Nie jest głupi i wie na co może sobie pozwolić w stosunku do człowieka. Może tyle, na ile ma przyzwolenie od człowieka, przyzwolenie od ludzkiej legislacji. Legislacji aspołecznej, nie konsultowanej z ludźmi, z poszkodowanymi, narzuconej przez nie mających praktycznego związku z naturą. Narzuconych przez wielkomiejski i ogłupiały ideologią miejski tumult ekologistycznego obskurantyzmu.
Traktowanie wilka jak idioty. Jak to może świadczyć o autorce oraz o ludziach, którzy mają podobne spojrzenie? Powielanie tego w nakładzie Krainy Bugu to nie element edukacji, nie element przekazu przyrodniczego. To element indoktrynacji pseudoekologicznej i ideologicznej manipulacji. Dotyczy to regionu, w którym wielu jego mieszkańców wciąz ponosi straty od wilka. Których krzywda, zamiast zrozumienia i ubolewania jest zastępowana arogancką agitką propagandową w kierunku bezwzględnego uwielbienia dla zwierzęcia.
Uratowałem wilka z niewoli. Polowałem też na wilka, a on na mnie.Człowiek jest też wilkiem – czy nie zasługuje na ochronę
A to przecież człowiek był i jest wilkiem. Także dla wilka, gdy zachodzi konieczność i potrzeba.
Ogromne straty gospodarcze i krzywda ludzka dzieją się przy okazji ochrony innego zwierzęcia – bobra. Ten temat dopiero stoi przed redakcją Krainy Bugu. Pewnie niebawem przeczytamy „Lament bobra – czyli o płaczu mordowanego zwierzęcia”.
Ochrona zwierząt, wilka, bobra podjęta przez państwo w największym stopniu odbywa się kosztem i krzywdą poszkodowanych. Państwo i powołane służby nie są zainteresowane realizowaniem swoich obowiązków w zakresie ochrony człowieka. Nie skapi za to grosza na propagowanie informacji o braku szkodliwości tych zwierząt i o ich pożytecznej roli w środowisku. To te elementy działań państwa są doceniane przez redakcje, nie tylko Krainy Bugu. Nie są zainteresowane stratami, ukrywaniem strat czy zwykłą ludzką krzywdą. Bohaterami czyni się działaczy ekologistycznych, suto uposażanych, walczących z ludzkimi oczekiwaniami, z ludzką krzywdą w interesie ideologicznych celów.
Działania w kierunku pomocy pokrzywdzonym i redukowaniu szkód (które obniżają nasz wspólny dobrostan) nie są satysfakcjonujące i wiąż pozostają w ukryciu w przeciwieństwie natłoku propagandy w kierunku przeciwnym.

Zwycięża też cenzura i uniformizm ideologiczny, nie respektujący innych horyzontów, nie tylko myślowych.
Czy to faszyzm, czy komunizm, ciemność czy zieloność, i w jakich odcieniach?

Prenumeruję Krainę Bugu
Od kiedy tylko się pojawiła na rynku. Obszar którym się zajmuje kwartalnik jest mi bliski. Istotna dla mnie jest szata graficzna. Kwartalnik porusza problemy etnograficzne, społeczne, kulturowe. Ostatnio częściej spotykam się z treściami przyrodniczymi o jednoznacznym wybarwieniu ekologistycznym. Przekaz ten pochodzi od ludzi nie mających związków z praktyczną wiedzą przyrodniczą i polega na powielaniu przez nich ideologicznych teorii, czy egzaltacji, antropomorfizmu i bambinizmu. Razi mnie, gdyż od lat obserwuję naturę praktycznie, a wcześniej pobierałem nauki przyrodnicze. Zdumiewa tym bardziej, gdyż Kraina Bugu generalnie nie zajmuje się osobowościami wielkomiejskich społeczeństw i kultur, lecz obszarem zdominowanym przez kulturę wiejską i takież społeczeństwo. A więc na co dzień zanurzonym w naturze i od niej w dużej mierze zależnym.
„Miastowe”, niejednokrotnie przenosząc się na wieś, uciekając z miasta, zabierają się zaraz za robienie porządków na tej wsi. A to rynny się zapuchają spadającymi liśćmi, a to drewno do kominka z lasu jest passe, i trzeba do miasta – do marketu, bo tam jest upakowane w ekologiczną siatkę, a to pianie koguta zaczyna doskwierać ,czy zapach obornika rzuconego na ziemię, a przecież wystarczyłaby garstka chemi z worka. Czy to tak ma wygladać obszar nadbużńskich okolic? Czy Kraina Bugu przenicowuje mi moja krainę na swoją wilkomiejską modłę?
*
Cel. Mierz. Pal…
Jaki jest cel pojawiającej się, czy przemycanej do Krainy Bugu indoktrynacji pseudoekologicznej?

Czy to jakieś zobowiązanie finansowe, czy własna inicjatywa? Pytam oczywiście wyłącznie o usyniety komentarz…
Wilk jest dziki i w tym leży jego natura, tajemniczość i piękno. Poluje i pożera piękne sarenki, zagryza pasące się kury i owce a nawet i bydło, które już takie piękne nie są. A jak zagryzie kompletnego brzydala tego świata, czyli człowieka? – No coż, przecież to jego natura, i wypadki się zdarzają. Miejmy nadzieję, że to nie będzie dziecko tej, czy drugiej Anny… Że to tylko Deny z Londynu wyciągniety w domu swoich rodziców przez lisa z łóżeczka. Taka jego (lisa) natura.
A naturą człowieka jest takie działanie by tych strat i szkód nie było. Gwarantem tego powinno być państwo i jego urzędy.
Ani redakcja Krainy Bugu, ani Anna Kamińska czy Anna Maruszeczko tych krzywd nie widzą i nie naprawiają. W żywe oczy kpią sobie z ludzkiej krzywdy.
Nie dostrzegaja prawdziwej natury, bo w niej się nie zanurzają. Widzą ją oczami telewizora i ideologicznego antropomorfizmu – lecz ten nie jest prawdziwy – to wymysł czlowieka na potrzebę literackiego przekazu.
Te elementy nie budują prawdy, i nie służą w gruncie ochronie tych zwierzat. Kalecząc ludzi niszczą też zasady ochrony tych zwierząt.
Nie ma tu miejsca, by poruszyć przy tej okazji zniszczenia materialne jakie się dzieją w ludzkich domostwach i w majątku wspólnym kraju. Zniszczenia etyczne i moralne zawsze idą w parze z fałszem każdego ideologicznego przekazu.


Źródła
1  Stanisław Remuszko – Gazeta Wyborcza i okolice  

"Gazeta Wyborcza" Początki i okolice (kalejdoskop)
Okładka książki St. Remuszki
Stanisław Remuszko
Po odejściu z redakcji Gazety Wyborczej już tylko ostracyzm

 

 

 

 

 


https://youtu.be/a3YDYH7Goig

Anna Kamińska – „Ucieć czyli wrócić
Anna Maruszeczko – „Nie patrzmy wilkiem na wilka

 

 

Jestem przekonany, że miasto nie było i nie powinno być domeną dzikich zwierząt – mogących stanowić zagrożenie dla człowieka. To przestrzeń ludzka.

Zwierzęta są inteligentne w przeciwieństwie do wielu ludzi, i dobrze wiedzą dziś, że miasto stanowi dla nich azyl bezpieczeństwa. Nie jest to sytuacja normalna, że właśnie przestrzeń miejska staje się przestrzenią niebezpieczną dla człowieka.
Wstecznictwo ekologistyczne buduje nową rzeczywistość, w której gwarancji dla ludzkiego bytu nie będzie. Za to koszty funkcjonowania wairactwa ekologistycznego ma pokrywać uciekający przed lisem i dzikiem człowiek.
Przypominam archiwalny artykuł o tym, jak może się kończyć tolerowanie pseudohumanizmu w stosunku do dzikiej w końcu natury: tragedie dzieci z Wielkiej Brytannii.
*
Czterotygodniowe niemowlę zostało zaatakowane 6 lutego około godziny 16.30. Dziecko znajdowało się w łóżeczku wewnątrz domu.

Deny w szpitalu
Deny po lekarskiej interwencji

Dziecko znajdowało się w łóżeczku wewnątrz domu.
Deny został wyciągnięty z łóżeczka, stracił palec, a lewa część jego twarzy została pogryziona. Matka dziecka słysząc krzyki odgoniła zwierze, kopiąc go i krzycząc.

W Londynie żyje około 10 tysięcy lisów. We wszystkich obszarach zurbanizowanych w Wielkiej Brytanii żyje ich około 30 tysięcy. Obrońcy natury wskazują na wyjątkowość ataków na ludzi. Dzikie zwierzęta atakują zazwyczaj gdy czują się zagrożone. Czy wiemy na pewno, kiedy czują się zagrożone na ulicach miast?
Zdarzają się jednak przypadki ataków, gdy nic nie wskazuje by zwierze było zagrożone! Czy to ataki z głodu, z powodu chęci zdobycia łatwego kęsa? A może to zwykła pomyłka?

Warto przypomnieć, że zdarzały się już podobne tragedie nie tylko w Londynie.

W 2002 roku we wschodnim Londynie doszło do ataku lisa na śpiące dziewięciomiesięczne bliźniaczki. Zostały mocno pogryzione. Prawdopodobnie nie uda się zatrzeć wszystkich śladów tego zdarzenia u jednej z nich.

Znana jest historia ataku lisa na śpiącego w domu chłopca w Kent, czy pogryzienie główki czternastotygodniowego dziecka w Dartford.
Zaraz obok znajduje się krótki wywiad z rodzicami dziecka.

Bliźniaczki pogryzione przez lisa
Dzieci poranione w wyniku ataku lisa. Nie wszystkie rany znikną bezpowrotnie

PS
Swoją drogą: ile żyje w Londynie psów ubieranych obowiązkowo w kagańce i smycze?

Portret lisa siedzącego
Portret lisa siedzącego, który latem 2019 roku przywędrował na moje podwórko – może chciał się przywitać….

Źródła:
http://polish.ruvr.ru/2013_02_10/W-Londynie-lis-pogryzl-niemowle/
Wielka Brytania: W Londynie lis pogryzł niemowlę  https://pl.delfi.lt/aktualia/swiat/wielka-brytania-w-londynie-lis-pogryzl-niemowle.d?id=60635641
Mother’s 'nightmare’ after baby twins 'mauled’ by fox, 7.07.2010:  http://www.bbc.co.uk/news/10251349

Fox attacked baby boy in own home, police say, 10.02.2013:   http://www.bbc.co.uk/news/uk-21399709
Fox bites off baby’s finger, 9.02.2013   http://www.guardian.co.uk/uk/2013/feb/09/fox-bites-baby-finger

Warszawa, 2013 rok

*
Zapraszam do poznania historii polskiej interwencji, w imię ideologicznego obskurantyzmu, przeciwko Słowacji, w interesie praw słowackiego wilka i przeciwko suwerenności tego państwa. Państwowy ekoterroryzm magdalenkowego zaprzaństwa:
„Polska strofuje Słowację w sprawie wilka”https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/polska-strofuje-slowacje-w-sprawie-wilka
„Polska strofuje Słowację w sprawie wilka a „Dzikie Życie” prostuje” – https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/polska-strofuje-slowacje-w-sprawie-wilkow-a-dzikie-zycie-prostuje