Tag

legislacja

Browsing

Gdy chodziłem do szkoły – było to w czasach „przeklętego” PRL-u (a kysz maro nieczysta), kraj był siermiężny i nikt nie wiedział, co to jest konsumpcja, nie mówiąc o konsumpcji rozpasanej. Nawet o recyklingu nikt nie miał bladego pojęcia.

Mleko do domu przynosił mleczarz w szklanej butelce, którą co rano zamieniał pod drzwiami: stawiał pełną, a zabierał pustą – czystą i wymytą. Gdy trzeba było więcej, mama dawała mi bańkę i szedłem „Do Stasia” lub „Do studentów” gdzie ją napełniano specjalną chochlową miarką.
Co jakiś czas do szkoły znosiliśmy makulaturę. A przystanek od domu była zbiornica surowców wtórnych (przy ul. Różanej 36 Warszawa), gdzie zanosiliśmy wymyte flaszki, czy makulaturę. Owocowało to drobniakami na lody, rurkę z kremem czy bilet do kina. Nie przypominam sobie problemów ze sprzedażą czy wymianą butelek.
Problem powstał waz z pojawieniem się pojęcia recyklingu i potrzebą ochrony środowiska, oraz walki z jego zaśmiecaniem.
Nie będę tu analizował polskiego systemu spalarni, czyli regularnych pożarów śmietnisk. Śmietnisk często i gęsto rosnących na bazie importu od dzisiejszych sojuszników bliższych i dalszych

Wyraźnie dostrzegamy różnice
Wyraźnie dostrzegamy różnice, różnorodność kształtu, wielkości, nalepek, koloru …. środowiska

Poprzestanę na flaszce, butelce. Buteleczce, małpce, flaszencji…

Nie znam historii recyklingu flaszki w magdalenkowej rzeczywistości. Jestem przekonany, że jest bogata, bo każdy Minister Środowiska jest ambitny i dedykuje tej flaszce określoną legislację. To wszystko wskazuje, jakie znaczenie ma flaszencja i jaką rolę pełni w naszej świadomości.
Czy rzeczywiście?
A może ranga butelki nie jest jeszcze odpowiednia?

Aktualnie, w stolicy dużego i ambitnego państwa środkowej Europy, członka Unii Europejskiej, elementu konceptu trójmorza i porozumienia wyszehradzkiego, sojusznika Ameryki, Izraela i Ukrainy, niosącego demokrację wraz z własnym terroryzmem do Iraku, Afganistanu czy Libanu, oraz miłośiernie wspierającego ofiary izraelskich i jankeskich ataków w Syrii czy rabunku jej zasobów surowcowych, dostrzegam lukę prawną, proceduralną i administracyjną w recyklingu szklanej flaszki. Kpię, oczywiście i „sarkam”, że luka tyczy szklanej flaszki!
Wiem, że to nie problemy samochodu elektro-mobilnego i elektrowni atomowej, z którymi można się zmierzyć i bez problemu zwyciężyć (?). Czy to prawda, skoro z flaszką nie udaje sie od trzech dekad?

Martwi mnie nie tylko ta niewielka flaszka szklana, choćby po piwie

W Carrefourze, vis a vis mojego bloku (peerelowskiego), mieszczącym się w pawilonie przejętym po upadniętym PRL-owskim Społem, mogę zwrócić flaszkę, gdy okażę paragon, dowodzący, żem tam nabył ją pełną piwa.
Inaczej nie da rady.
Mogę ewentualnie liczyć na łaskawość sprzedawcy, gdy kupię znów pełną piwa flaszkę. Kasjer rozlicza każdy zwrot pustej flaszki specjalnie wydrukowanym poświadczeniem zwrotu pustej flaszki, które muszę podpisać, by otrzymać 0,50 zł zwrotu.

W Carrefour express, znajdującym się w pobliżu mojego blokowiska (które miało się rozpaść 15 lat temu, jak wieszczyła swego czasu miechnikowszczyzna), spotkałem się z odmową przyjęcia butelki po piwie, którego sklep nie ma w sprzedaży. A butelka była zwrotna. I  nie tylko … – o tym dalej.
Taka odmowa jest nagminna, i muszę w domu magazynować flaszki z rozdziałem na miejsce zakupu. Nie daj Boże się pomylić i iść po piwo z flaszką, pochodzącą z zakupu w innym sklepie. To próżny trud.
Przyzwyczaiłem się już do tego, i choć niepojęta to „troska” Ministra Środowiska (czy też dziś zmagającego się dodatkowo z Klimatem) z całą pewnością ma swoje uzasadnienie. Nie musi być przecież widoczna maluczkim (ta troska), którzy z własciwym sobie warcholstwem i „hipochondrią” nie dostrzegają ogromu pozytywów.
Ale wracam do Carrefour express. To, co się tam wydarzyło, nie może przecież mieć związku z zatroskaniem Ministra Środowiska ( a także i Klimatu), ani tym bardziej Pana Premiera, który przecież nie odpowiada za to co czyni Minister, i nie może za to ponosić żadnej odpowiedzialności. Oczywiście Minister ma też alibii, które udostępnia zainteresowanym od trzech dziesiecioleci.

I tu mamy róznorodność.
I tu mamy różnorodność. Lecz wynika wyłącznie z różnic w etykietach

Nie udało mi się wymienić pustej flaszki „Tyskie palone” na pełną „Tyskie pszenne”. Oczywiście chciałem zapłacić za zawartość – by jasność była. Kasjerka kategorycznie odmówiła uzasadniając, że „Tyskie palone” nie znajduje się u niej w sprzedaży – flaszka więc nie może zostać przyjęta a kaucja zwrócona. Ta mitręga powoduje, że często trafia na chodnik lub do kosza. Czy wiemy jaka jest skala tego „recyklingu”?
W tym przypadku przesądziła kwestia innych nalepek (sami zresztą popatrzcie: różnią się … „jak byk”) Same flaszki są identyczne. Jeśli trafiają do browaru, to i tak w trakcie mycia muszą być pozbawione nalepek.
Tak więc dowiedziałem się, że nie sama flaszka jest istotna dla recyklingu, lecz nie mniejsze znaczenie ma również obraz nalepki, jaki się na niej znajduje.
Tym samym pozostaję dziś w przekonaniu, że flaszka bez nalepki traci swoje właściwości do recyklingu „wysokiego” – czyli odzysku, staje się bezzwrotna i bezwarta, i powinna lądować w śmietniku,  do śmieci tzw. recyklingu mniejszej rangi (jako tzw. stłuczka) lub śmieć walający się po rynsztokach.

Bogactwo róznorodności ...
Uboższa wersja bogactwa różnorodności. Dobrze wiemy, że to kształt, a nie zawartość ma znaczenie dla kupującego, tak jak legendarne paciorki przesadziły o losie wielu obszarów na Ziemi

Co powiedziałby Carrefour ekspres (a pewnie i każdy inny nie tylko Carrefour również), gdybym tam poniósł flaszki umyte i pozbawione nalepek. A taki zwyczaj w zamierzchłym PRL-u i czasach ciemniactwa obowiązywał. (PRL nawet z klejem sobie poradził, by łatwo było z flaszek etykiety zmywać)

 

 

 

 

Oczywiście nie mogę być zaskoczony taką procedurą

To zdjęcie nie ma ambicji do uprzytomnienia czytelnikowi pełni różnorodności … Jakże ważnej w ochronie środowiska

Każdy czytelnik to zrozumie i też będzie wyrozumiały?
W produkcji znajduje się ogromna ilość wzorów flaszek. A ilość nalepek…., ho, ho, ho.

Nie ma możliwości poradzić sobie łatwo z taką różnorodnością.
Tak, użyłem tego słowa. RÓŻNORODNOŚĆ. Jest dziś priorytetem i celem nie tylko w Puszczy. To istotne w każdej dziedzinie.

Nie ma szans na łatwe uregulowanie sprawy recyklingu flaszki bez tego słowa. Rozumiem ambicje kolejnych ministrów i rozumiem ich porażki. Ale trzymam kciuki. I jestem przekonany, że kiedyś i Polsce się uda …

A N E K S

30 grudnia 2021

Jesteśmy w ostatniej fazie ustalania lokalizacji dla elektrowni atomowej. To będzie duma dla mas  i gwarancja …
Realnie będzie to kolejne uzależnienie i strategiczne zagrożenie nie tylko w kwestii energetycznej, lecz także bezpieczeństwa narodowego.
I choć zrzucimy się niebawem na kolejny upadek kraju, to nie zrozumiemy pewnie nigdy, że ma związek z niemożnością uregulowania recyklingu zwykłej flaszki od piwa, lub … wsparciem dla pomnika Bandery czy też realnego antypolonizmu „sojuszników”. Wszystkie te kwestie są dowodem niemożności, nieodpowiedzialności i zaprzaństwa ludzi, którzy „marzą” na jawie, kłamią, oszukują, kradną.
*

Carefur wprowadza własną walutę w państwie świara
Carrefour wydaje bony – legalny bon płatniczy w państwie świra, ale tylko do pewnego czasu; później figa z makiem … Skupcie się na recyklingu tego e-Bonu.

Carrefour nawet na chwilę nie wstrzymał druku własnych „środków płatniczych”.
„W czasach wyzysku pańszczyźnianego ślachta opłacała poddanych własnymi kartkami do zrealizowania we własnych karczmach. Poza tymi karczmami kartki te nie miały żadnej wartości rynkowej”.
Czasy pańszczyzny są bardzo wygodne dla jaśnie państwa  i dla tych, co to jaśnie państwo zasilają, wskazując na wyższość zachodnich demokracji.

 

 

 

 

6 października 2022 roku

Procedury recyklingu w III RP pozwoliły na utworzenie równoległej waluty w sieci marketów Carrefour. Co prawda ślepota państwa jest tu iluzoryczna i wydaje się, że jej stan wskazuje wyraźnie na wsparcie i ochronę ze strony państwa. Niemal tak, jak w czasach PRL wspierano tzw.: bony dolarowe. Efekt jest ten sam – mamy drugą niezależną i oficjalną walutę w państwie świra.
Dzieje się to za zgodą służb III RP i służy „prawu, sprawiedliwości” oraz „obywatelskości” tego państwa.
Proceder wygląda następująco: klient kupuje piwo wraz z butelką zwrotną i mając w torbie na wymianę również butelkę zwrotną (oczywiście pozbawioną „nektaru” lub jak chcą inni: „ambrozji”). Nie może jednak zakupić samej „ambrozji” zostawiwszy pustą flaszkę w sklepie. Musi zapłacić za „ambrozję” oraz butelkę, natomiast za pustą butelkę, która sklep ochoczo (lub nie ochoczo) przygarnia, otrzymuje nową walutę sklepową, tzw.: e-BON. Waluta narodowa: e-Bon

Sklep nie uwzględnia zwrotu butelek i nalicza pełną cenę piwa wraz z ceną butelki, nie zwracając kaucji za butelke lecz wpychając e-BON
Zakup piwa nie daje gwarancji odzyskania kaucji przy równoczesnym zwrocie butelek. Masz gwarancję e-Bonu … – który dopiero jest gwarancją sprawnego recyklingu?

Sklep działając w interesie klienta (bo tak jak w PRL-u: „Klient to nasz Pan”) pozbawia go na krótszy lub dłuższy czas gotówki stanowiącej wartość pustej flaszki. Może dla przeciętnego Kowalskiego nie ma to znaczenia. Ale są jeszcze w „państwie świra” w dość licznej masie Kowalscy nieprzeciętni, dla których ma to znaczenie. Przeciętny Kowalski machnie ręką, gdy wyjedzie na wakacje i e-BON straci ważność. Ale sklep ręką nie machnie. Liczy na tych przeciętniaków.
Co można kupić za e-BON?
Raczej niewiele lub NIC. On sam nie ma wartości i sklep ma tego świadomość. Sklep nie przygotowuje gazetek świątecznych i reklamowych z towarami za e-Bony. One w dużej mierze są dodatkową rentą dla sklepu. Jak wysoka jest to renta w skali sklepu, w skali całej sieci, w skali roku? W „państwie świra” …
Czy to jest renta?
Rzecz tyczy całego państwa, które utrzymuje ten system recyklingu (?), podobny do systemu kolonialnego czy pańszczyźnianego, w którym to „dobry kapitalista czy jaśnie panisko” dbali o rozwój maluczkich, zapewniając im wszystko, czego potrzebowali. I co uważali za potrzebne tym maluczkim.
To wszystko dzieje się na uboczu, pod poszewką państwa głoszącego swoje zaangażowanie w ochronę środowiska, dbałość o naturę. Te dziedziny są elementami szczególnej troski państwa, i ludzie miłujący ojczystą przyrodę bardzo są zadowoleni, że ich państwo tak dba.
Te głośne frazesy i manipulacje … kłamstwa i szalbierstwa …

Kowalski już się przyzwyczaił, że państwo i jego instytucje łżą na całego w całej przestrzeni. Pewnie wierzy, że inaczej być nie może. Wierzy, że te i inne kłamstwa sa wynikiem zatroskania państwa i umożliwiają budowę jego dobrostanu oraz potęgi kraju. Kłamie więc razem z całym swoim państwem, pewnie w jeszcze szerszych przestrzeniach.
Fikcyjne twory organizacji konsumenckich, organizacji stojących na straży bezoieczeństwa danych osobowych, organizacji chroniących prawa obywatelskie (np.: Urząd Ochrony Konkurencji i  Konsumentów, Urząd Ochrony Danych Osobowych, Rzecznik Praw Obywatelskich) opłacanych przez państwo znajdujące sie w takim stanie, już dawno nie stoją za ochroną osób fizycznych. Pojedyncze przypadki celowo nagłaśniane, to medialny teatr.
Prawa jeśli istnieja, nie są przez państwo i jego instytucje respektowane. Prawa jednostek sa respektowane wybiórczo i uznaniowo.
Chcemy takiego państwa jako masa. Jest nam w nim dobrze i mamy nadzieję, że bedzie trwać … Mamy nadzieję się załapać do kasty tych, co dziś nam się śmieją w nos.
Tam dopiero jest waluta …

Wszelkie podobieństwa obrazów i nazw są przypadkowe, i autor nie odpowiada za złe intencje czytających powyższe słowa.

recykling  – https://pl.wikipedia.org/wiki/Recykling
Carrefour – https://en.wikipedia.org/wiki/Carrefour

„IPN zmaga się z antysemityzmem i przemysłem holocaustu –
z których pierwszy jest wyssany z mlekiem matki,
a drugi nie istnieje.”

IPN jest w Izraelu

W mediach jest sporo różnych uwag i opinii na temat bieżących wydarzeń związanych z agresja izraelską na wolność legislacji w Sejmie. Każda opcja polityczna je przedstawia. Kilka dni temu swoje stanowisko przedstawił wicemarszałek Sejmu. Stanisław Tyszka jest posłem ugrupowania Kukiz15 i jego głos dotyczący bieżących wydarzeń związanych z procedowanymi ustawami o IPN oraz o reprywatyzacji jest istotny, także w związku z pełnioną w Sejmie funkcją.

Szczególnie pierwsza z ustaw wzbudziła i wzbudza bardzo wiele emocji w Izraelu i USA, powodując sporo zamieszania także w kraju. Szczególnie wolność słowa leży na sercu zaprzyjaźnionemu mocarstwu. Co za szczęście, że jeszcze nie zaniepokoił ich stan polskiej demokracji, gdyż wiemy jakie to wrażliwe pojęcie w USA, i czym się najczęściej kończą uwagi na ten temat. USA przyczółek już mają, a polska legislacja wspomaga ich Ustawą 1066 o braterskiej pomocy (jak głosował Kukiz15?).
Zamieszanie polega m.in. na wprowadzeniu „punktowego obszaru stanu wojennego” (jak to określił Poseł Robert Winnicki) wokół izraelskiej ambasady, by nie dopuścić do manifestacji przeciwko ewidentnej ingerencji tego kraju w wewnętrzne sprawy Polski. Nie uważam, by zakaz Wojewody Z. Sipiery i Ministra J. Brudzińskiego był zgodny z racją stanu Polski, oraz zgodny z zasadami demokratycznego państwa prawa. Nie słyszałem by w tej sprawie wicemarszałek St. Tyszka zabrał głos.

Dzień później pojawiły się noty zza oceanu. Wielkie zaniepokojenie w USA wzbudziła polska legislacja.
Nie żyłem w czasach tworzenia się PRL, ale nie pamiętam z historii by jakieś państwa zachodnie próbowały ingerować w dekrety PKWN. PRL rozwiązał kwestie odszkodowań i je zamknął. Nowa, niepodległa, demokratyczna RP nie była obciążona żadnymi roszczeniami. Roszczenia te zostały stworzone w okresie bytu pomagdalenkowego tworu. Wszelkie roszczenia: wewnętrzne i zewnętrzne.

Treść wpisu i analizy przedstawionych przez Stanisława Tyszkę, wicemarszałka Sejmu, przedstawiciela Kukiz15 (wcześniej sympatyka ugrupowania Pana Jarosława Gowina) – https://www.facebook.com/stanislaw.tyszka/posts/1698390433571919 :
***

„Parę uwag na temat nowelizacji ustawy o IPN i kryzysu międzynarodowego, który z niej wyniknął.
W SKRÓCIE, mamy wielką międzynarodową awanturę, szkodzącą Polsce, osłabiającą nasze Państwo. Musimy, mamy obowiązek bronić się solidarnie, ponad politycznymi podziałami, przed kłamliwymi, oszczerczymi atakami. Jednocześnie nie zwalnia nas to z obowiązku krytykowania braku profesjonalizmu obecnego rządu. Zarówno ustawa o IPN, ale przede wszystkim projekt ustawy o reprywatyzacji powinny być lepiej napisane. Oby udało się wyjść z tej awantury tak, by Polska i Polacy zyskali a nie stracili. Ja na pewno zrobię wszystko co w mojej mocy by tak było.
Moim zdaniem trzeba rozpatrzyć DWIE kwestie równolegle, czyli kwestię legislacji dotyczącej ścigania za kłamstwa o wojennych zbrodniach oraz kwestię restytucji zagrabionej przez nazistów i komunistów własności.
Najpierw więc przedstawię FAKTY związane z legislacją polską i zagraniczną:
1. Nowelizacja ustawy o IPN składa się z dwóch części:
a) projektu ministerstwa sprawiedliwości zmierzającego (w intencji projektodawców) do penalizacji stosowania terminu „polskie obozy zagłady“ przez dopisanie art. 55a penalizującego przypisywanie Narodowi Polskiemu bądź Państwu Polskiemu odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie lub inne zbrodnie przeciw pokojowi, ludzkości lub wojenne, które umniejszają odpowiedzialność rzeczywistych sprawców,
b) projektu Kukiz’15 zmierzającego do ograniczenia publicznego głoszenia kłamstw na temat zbrodni ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, przez dopisanie w art. 1 ustawy o IPN obok dotychczas widniejących „zbrodni nazistowskich“ i „zbrodni komunistycznych“ także „zbrodni ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką“,
2. Jednocześnie mamy dwa istotne akty dotyczące tzw. reprywatyzacji, czyli odszkodowań za wywłaszczenia, konfiskaty, „nacjonalizacje“ nazistowskie i komunistyczne:
a) ministerstwo sprawiedliwości przedstawiło projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej ustanawiającej prawo do rekompensaty za utraconą własność w wysokości 20% wartości, dla tych, którzy obecnie mają obywatelstwo polskie oraz w momencie utraty własności byli obywatelami i zamieszkiwali na terenie Polski.
b) Senat USA w grudniu ubiegłego roku przyjął ustawę nr 447 zobowiązującą Sekretarza Stanu do przedstawienia raportu o tym w jakim zakresie m.in. Polska dokonała restytucji własności zagrabionej w czasie Holokaustu, w tym w jakim zakresie zapewniono zwroty lub odszkodowanie za własność bez spadkobierców (heirless property) na cele pomocy ocalonym z Holokaustu i edukacji nt. Holokaustu.
I teraz krótko moje OPINIE na temat powyższych spraw:
I. PAMIĘĆ:
1. Po pierwsze, Państwo Polskie ma nie tylko prawo, ale obowiązek przeciwstawiać się używaniu terminu „polskie obozy zagłady“.
2. Po drugie, Polska niestety od lat przegrywa „wojnę o pamięć“ o tym co się działo na ziemiach polskich w czasie drugiej wojny światowej i okresie powojennym. Zajmowałem się kwestią „pamięci zbiorowej“ naukowo przez pięć lat pisząc doktorat na Uniwersytecie we Florencji i dyskutując o tym z historykami, socjologami i prawnikami europejskimi i amerykańskimi. Poziom bzdur, braku wiedzy i złej woli na temat rzekomego udziału Polaków w Holokauście, który obserwowałem wśród bardzo wpływowych światowych intelektualistów jest przerażający. Jest to między innymi negatywny efekt popularnych niestety za granicą prac Jana Tomasza Grossa, które z rzetelną nauką mają niewiele wspólnego, bo są po prostu historyczno-polityczną publicystyką.
3. Po trzecie, ustawa ministerstwa sprawiedliwości nie dotyczy bezpośrednio terminu „polskie obozy zagłady“, bo termin ten występuje tylko w uzasadnieniu ustawy. Projektodawcy, prawdopodobnie ze względu na ograniczenia tzw. techniki legislacyjnej, ale też pewnie niestety przez brak profesjonalizmu, starali się to ująć szerzej przedstawiając zapis o „przypisywaniu wbrew faktom odpowiedzialności Państwu bądź Narodowi“. Te zapisy są niestety nieprecyzyjne i przez to są wykorzystywane do ataku na Polskę przez inne państwa. Zdaniem wielu prawników, art. 55a w obecnym brzmieniu nie doprowadzi do tego, że posłużenie się określeniem „polskie obozy śmierci” będzie karalne. (Tutaj mamy kontrast z regulacjami Kukiz’15 dotyczącymi propagandy banderowskiej, które zostały napisane w sposób precyzyjny i nie budzący takich wątpliwości.)
4. Główne ostrze zagranicznych ataków na ustawę sprowadza się do twierdzenia, że ograniczy ona możliwość wypowiedzi na temat udziału etnicznych Polaków w zbrodniach przeciw obywatelom polskim pochodzenia żydowskiego. Naszym celem powinno być dążenie do historycznej prawdy w tym zakresie, która sprowadza się do tego, że Polacy byli przede wszystkim ofiarami polityki niemieckiej. Bardzo niepożądanym i nieakceptowalnym efektem obecnej dyskusji jest to, że Polska i Polacy są teraz przedstawiani jako współsprawcy, a nie ofiary.
II. RESTYTUCJA WŁASNOŚCI
1. Polska pozostaje JEDYNYM państwem w Europie Środkowo-Wschodniej, które nie uchwaliło ustawy o restytucji własności, która przyznawałaby choć częściowe odszkodowanie prawowitym właścicielom pozbawionym własności przez nazistów i komunistów. Obowiązujące od 28 lat regulacje pozwoliły na ROZKRADANIE tej własności przez tych, którzy mieli dostęp do władzy oraz różnego rodzaju mafiom, działającym za cichym przyzwoleniem tejże władzy. ŻADNA partia rządząca po 1989 roku nie doprowadziła do przyjęcia sprawiedliwej regulacji w tym zakresie. Dlaczego? Bo systemowa kradzież musiałaby się skończyć…
2. Ministerstwo sprawiedliwości popełniło olbrzymi błąd niesprawiedliwie ograniczając w swoim projekcie krąg osób uprawnionych do odszkodowań. Uprawnione powinny być po prostu wszystkie osoby, które były obywatelami II RP na dzień 1 września 1939 roku i ich spadkobiercy według prawa polskiego. Jeśli możliwości finansowe państwa w zakresie odszkodowania są ograniczone, to trzeba dyskutować o poziomie tego odszkodowania, bądź zaproponować zwrot w formie mienia zamiennego, co postuluje Kukiz’15.
3. Nieakceptowalna i skandaliczna jest próba nakładania przez Senat USA obowiązku zapewnienia odszkodowania za własność ofiar Holokaustu, które nie zostawiły spadkobierców. Prawo polskie i wielu innych państw europejskich od setek lat przewiduje, że własność bez spadkobierców przechodzi na rzecz państwa. Bardzo dziwne jest to, że polski rząd nie interweniował w tym zakresie w USA. Prawdopodobnie wynika to z braku profesjonalizmu w naszej dyplomacji oraz braku istnienia silnego polskiego lobby w USA.”
***

100 lat niepodległości, a ile suwerenności?

Jestem przekonany, że Polska ma pełne prawo do własnej i niezależnej legislacji. Ma prawo i obowiązek występować w obronie własnej.
Jest to zrozumiałe w kwestii polityki historycznej a więc nowelizacji Ustawy o IPN. Nie oznacza to jednak zgody na służalstwo polskich władz w konsultowaniu polskiego prawa z władzami obcego państwa (o czym m.in. informował polski lud główny wybraniec: Prezydent A. Duda), co nie wzbudziło ani w Tyszce Marszałku Stanisławie ani w ugrupowaniu Kukiz15 żadnych refleksji i rozterek. A powinno. Choćby refleksje prawne: chętnie poznamy te prawne wywijasy, które wyjaśnią nam zasady konsultacji i uzgodnień projektów zmian polskiego prawa z obcymi państwami. Czy nie moglibyśmy ich od razu zapisać do Konstytucji – przecież właśnie trwają rozmyślania nad nowym jej obrazkiem, z aktywnym udziałem Kukiz15.

Jeszcze jeden krótki wtręt na temat dokonań.

Rozumiem, że dziś dominuje samoreklama, i ona wszystkim unaocznia jacy jesteśmy wspaniali. W kontraście do wybitnego osiągnięcia Kukiz15 w kwestii wprowadzenia do noweli Ustawy o IPN wspaniałych zapisów o banderyźmie, pozwolę sobie na niewielki kubełek zimnej wody przytaczając słowa byłego Premiera (prawnika i adwokata) Jana Olszewskiego: „Zastosowanie tej ustawy również wobec samego pojęcia ‚propagandy banderyzmu’ budzi wątpliwości. Jak sąd będzie miał określić, co jest ‚propagandą banderyzmu’”. Świadczy to w jak zgniłej rzeczywistości się żyjemy i próbujemy się w niej poruszać.
Jednak nie na tym skupiam się w tym artykule. Jeśli Polska ma prawo do własnej polityki historycznej (choć na czym polega ta własność, uprzytomnił nam Prezydent) to tym bardziej ma prawo do obrony stabilności gospodarczej i prawnej.
W tych kwestiach podejmowanie kolejnych działań reprywatyzacyjnych czy restytucyjnych (co zdecydowanie ładniej brzmi i nie ma negatywnych konotacji), jak to gładko nazywa Stanisław Tyszka, jest burzeniem a nie budową. Chyba że mamy na celu budowę pozycji dla kolejnych oligarchów i praw dla nich. Historia pokazuje, że to nie buduje kraju, jego pozycji lecz go rujnuje. Miedzy innymi stąd też walka o JOW.

Restytucja własności.

Tutaj wicemarszałek Stanisław Tyszka myli się, i wyraźnie po raz kolejny wskazuje, że jest orędownikiem procesów reprywatyzacji.
Powinien więc zapoznać się z terminem reprywatyzacja.

1. Reprywatyzacja (czy restytucja) nie odbyła się w wielu państwach (we Francji czy Rosji – to więcej niż połowa kontynentu; nie miała miejsca też w Polsce po 1918 roku). Założenie, że Państwo i suweren nie mają prawa do działań w strefie własności jest nieuprawnione, czego uczy historia cywilizacji. Nie może być, że raz państwo ma takie prawa, bo nam się to podoba a drugim razem takich praw nie ma, bo tego nie lubimy. Pan Tyszka nie lubi PKWN i i efektów jakie się ustaliły w wyniku działania PKWN, choć stały się 70 lat temu. A to państwo (PRL) powstało dzięki wspólnemu wysiłkowi sojuszników i sojuszniczym gwarancjom. Czy Pan Stanisław Tyszka nie lubi sojuszników? Czy dziś Polska istnieje dzięki nim, czy dzięki jednemu z nich? Czy też istnieje bo ma wewnętrzną moc?

x-default

Innego zdania na temat restytucji był Marszałek Józef Piłsudski, odrzucając roszczenia powstańców styczniowych i ich potomnych, starających się o odzyskanie majątków utraconych w wyniku konfiskaty przez władze carskiej Rosji. Odrzucił je w niecałe pół wieku po tych konfiskatach. Czy Pan Stanisław Tyszka domyśla się czemu Pan Józef Piłsudski, Marszałek Polski, postąpił tak „niecnie”? Niemal tak niecnie jak postąpił PKWN, tylko w drugą stronę. Miał bowiem świadomość, że budowa kraju nie polega na ciągłym rozdrapywaniu ran, lecz na budowie stabilności – na B-U-D-O-W-I-E (a rzecz tyczyła wielokrotnie mniejszej skali roszczeń). BUDOWA nie polega na mieszaniu w garze i niszczeniu spójności i naprawianiu wątpliwych sprawiedliwości dziejowych. Józef Piłsudski stał na straży prawa i jego ciągłości. Czy rodzina Piłsudskich walczyła o niepodległą Polskę dla osiągnięcia korzyści materialnych? Nie można rozważać reprywatyzacji po 70 latach w kategoriach jakiejkolwiek sprawiedliwości. To kolejny skok na kasę, rabunek suwerena i niszczenie państwa. Jaka to korzyść dla Kraju, Panie Wicemarszałku? Jaką korzyścią dla jego mieszkańców jest kolejna ich rabacja?


2. Polska nie jest w sytuacji innych państw (jak pisze świadomie lub nieświadomie wprowadzając w błąd czytelnika i swoich ideologicznych poddanych Wicemarszałek Tyszka), lecz w sytuacji szczególnej, gdyż ma inną przestrzeń terytorialną niż tą, którą zajmowała przed wojną, i skala tej różnicy terytorialnej jest ogromna (to niemal połowa powierzchni kraju). Tym samym restytucja musiałaby objąć, by była sprawiedliwa, także mienie niemieckie. Chyba, że legislatorzy pozostawiają potomnym problem do rozwiązania …
A co z zaspokojeniem żydowskich roszczeń? Na jakim obszarze ich dokonamy? Czy mienie zabużańskie też będziemy uwzględniać?

3. W okresie 70 lat od dekretów nacjonalizacyjnych PKWN powracanie do tematu bez zgody suwerena jest niedopuszczalne. Tym bardziej niedopuszczalne jest propagowanie działań reprywatyzacyjnych za plecami ludzi (którzy za to mają zapłacić) przez przedstawiciela Kukiz15, które to ugrupowanie stawia ponoć suwerena ponad. Zdaje się, że według Pawła Kukiza suweren miał przestać być przedmiotem? Czy traktowanie suwerena jak przysłowiowego worka ziemniaków przez „bojowców” i „wojowników” JOW nie jest równoznaczne z podobnym traktowaniem idei JOW.

4. Należy zatrzymać proces reprywatyzacji oraz cofnąć wszelkie rozwiązania reprywatyzacyjne, jeśli były zgodne z dekretami nacjonalizującymi i uwłaszczającymi (np.: bezprawne działania Komisji Majątkowej – a może to Kościół jest motorem i największym lobbystą reprywatyzacji, by oddalić zarzuty zniszczenia państwa prawa i wzięcia ogromnej łapówy w postaci nadań dokonanych przez Komisję Majątkową, w celu uprawdopodobnienia magdalenkowego układu i łupów dla jej „tfurców” i uczestników). W normalnym kraju o sprawach własności decydują sądy powszechne, a nie administracyjne układy, przekładańce. Decydują wyroki sądów powszechnych, a nie decyzje urzędników lepszego czy gorszego sortu.

5. Podejmowanie działań reprywatyzacyjnych, które są w sytuacji Polski niebezpieczne i rujnujące powinny być zdecydowanie i jasno ocenione negatywnie a Ci, którzy podejmują je, odsunięci od jakiegokolwiek wpływu na Państwo.

6. Dzisiejsza sytuacja na arenie międzynarodowej, słabość państwa to wynik działań hochsztaplerów od rabunku pod nazwą prywatyzacji lub reprywatyzacji.
7. Dzisiejszy stan wewnętrzny państwa, i państwa prawa to wynik rozszarpywania jego majątku, co niszczy stabilizację i moc, niszczy morale ludzi. PRL rozwiązał kwestie odszkodowań i je zamknął. Nowa, niepodległa, demokratyczna RP nie była obciążona żadnymi roszczeniami. Roszczenia te zostały stworzone w okresie bytu pomagdalenkowego tworu. Wszelkie roszczenia: wewnętrzne i zewnętrzne. Pojawiły się wraz z powstaniem „magdalenkowej demokracji” i jej „tfurców”. Pan Stanisław Tyszka wpisuje się swoimi działaniami do wątpliwego panteonu rozszarpujących co się jeszcze da.

8. Kukiz15 nie ma prawa milczeć w tej sprawie. Powinien nagłaśniać i żądać REFERENDUM. Chyba, że ugrupowanie jest przystawką, która ma ostatecznie przyklepać rozkład Polski.

9. Tylko sądy powszechne mogą orzekać o własności. Każde inne działania są dziś kalką dekretów PKWN.
Znane są przypadki zwrotu majątków niesłusznie zajętych przez Państwo orzeczone na podstawie wyroków sądów w okresie PRL. Pan Stanisław Tyszka tej wiedzy nie poszukiwał w okresie swoich wieloletnich studiów. Nie wspomogli go zachodni specjaliści.
10. Państwo ma prawo do podejmowania określonych decyzji. Dzisiejsza degrengolada i międzynarodowa miałkość Polski wynika z niszczenia wewnętrznej jedności, stabilizacji i siły, której początki dały magdalenkowe układy i Komisja Majątkowa.

Ciekawym jest łączenie przez Wicemarszałka Tyszki dwóch faktów, gdyż nie wydaje się przypadkowymi furia izraelskiego napadu (na polską legislację o IPN?) z działaniami Senatu USA. Czy to nie treść aktualnego projektu ustawy o restytucji jest prawdziwą przyczyną izraelskiej napaści? Pan Stanisław Tyszka proponuje rozszerzenie listy „biorców” w kierunku, który z pewnością Izraelowi by się bardziej podobał, i najgorszemu gangowi z Nowego Jorku również. Łączeniu tych spraw energicznie przeciwstawiła się ambasador A.Azari – przez nikogo nie pytana.


Zniewolony umysł Posła na Sejm z ugrupowania Kukiz Obywatela Grzegorza Długi

Poseł Grzegorz Długi
Poseł Grzegorz Długi występuje w telewizorze i objawia nam prawdę

https://www.facebook.com/photo?fbid=1672823872763356&set=p.1672823872763356