Tag

manipulacje

Browsing

Gazeta Wyborcza wsparła na swoich stronach apel: „Obywatelu wytnij swój las”
Minęło 13 lat i mało kto pamięta okoliczności tego apelu. Ja pamiętam, gdyż kontaktowałem się w sprawie tego artykułu z jego autorką, przygotowałem polemikę. Oczywiście, zgodnie ze standardami tego medium, nie była możliwa, czy też dopuszczalna dyskusja z tezami poruszonymi w artykule, jak i tezami, które się jednoznacznie łączyły z przekazem firmowanym nazwiskiem Ewy Siedleckiej.

Fundacja Arka ma jeszcze duże mozliwosci w zakresie sponsoringu
gdy spojrzymy na jej działania i przychody, łatwo się zorientujemy, skad pochodzą środki na byt Prezesa i …

W tamtym czasie obserwować można było postępujący rozpad drzewostanów świerkowych w Beskidzie Śląskim. Lasy Państwowe podjęły działania w kierunku ratowania majątku, który stanowi podstawę ich bytu – czyli drewna.
Rozpoczęto masową wycinkę i likwidację śląskich świerczyn oraz wywóz surowca.
Apel nie dotyczył jednak lasów będących własnością Skarbu Państwa w zarządzie Nadleśnictw Węgierska Górka, Wisła czy Ujsoły (z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, której dyrektorem był wówczas doktor nauk leśnych Kazimierz Szabla).
Formalnie apel został wyartykułowany przez Fundację Arka, jej założyciela i Prezesa Wojciecha Owczarza.

Apel był skierowany do prywatnych właścicieli lasów i miał ich skłonić także do likwidacji własnych lasów. Do wycinki świerczyn.
Wszystko się działo w 2008 roku.

Poniżej przedstawię komentarz do poszczególnych tez zawartych w artykule Gazety Wyborczej, która ten apel wsparła. Artykuł napisała Ewa Siedlecka – dziennikarz Gazety Wyborczej.

OBYWATELU WYTNIJ SWÓJ LAS!

Nagłówek artykułu Ewy Siedleckiej na łamach Gazety Wyborczej

Pod niniejszym tekstem znajduje się pdf skanu tego artykułu, więc można śmiało powiązać komentarz z elementami tego apelu. Kolejność poszczególnych uwag jest chronologiczna z jego  treścią.

Na wstępie autorka wskazuje, że śląskie świerczyny trzeba wyciąć, gdyż są zakażone. Informuje czytelnika, że jedna trzecia beskidzkich świerczyn jest w rękach prywatnych, a ich zakażenie powoduje rozprzestrzenianie się zarazy. Nie zdradza nam czym są zarażone i w jakim kierunku zaraza się rozprzestrzenia, ale wiemy, że Lasy Państwowe już skutecznie usunęły swoje zarażone czy też, jak woli Ewa Siedlecka, zakażone świerczyny.

Następnie autorka wskazuje, że 150 lat temu w Beskidach rósł las mieszany, oraz, że było to naturalne. Wycinanie świerczyn ma na celu powrót do tej naturalności sprzed 150 lat. Ta informacja to kolejne hasło, którego nie objaśnia. Kolejne fragmenty artykułu nie są spójne z tymi tezami. Lecz czy to logika jest najważniejsza w przekazie Ewy Siedleckiej?
Wracając jednak do ulubionego okresu sprzed 150 lat, zastanawiam się, czemu autorka nie zajmuje się gatunkami leśnymi dominujacymi na tym obszarze 200 lat temu, czyli wówczas, gdy panowała tu Rzeczpospolita? A czemu nie w czasach, gdy w ogóle jeszcze nie pojawił się tam człowiek?

W dalszej części dowiadujemy się dlaczego autorom okres 150 lat temu kojarzy się jako czas pojawienia się problemu. Nie chodzi o 150 lat, lecz o zawładnięcie tym obszarem przez Habsburgów, którzy wówczas zalesili te obszary „złym” świerkiem. Gazeta Wyborcza powiela informacje że, wówczas zalesiono te tereny świerkiem, który dawał surowiec w miarę szybko i który był potrzebny w rozwijających się i powstających kopalniach. Lecz informacja o zalesieniach świadczy o tym, że te tereny nie miały lasu – gdyż zalesienie wiąże się z przekształceniem obszaru bezleśnego w las. To by wskazywało, że Habsburgowie pokryli lasami świerkowymi pola, hale, nieużytki – czyli obszary, które lasami nie były. Nie były lasami ani mieszanymi, ani naturalnymi. A więc wcześniejsze zachłystywanie się tym, że 155 lat wcześniej istniały tam naturalne lasy mieszane kupy się nie trzyma. Może się tylko owce, kozy i krowy pasły?

Obszar wystęowanie świerka pospolitego Picea abies
Zasięg świerka jest ogromny, zajmuje obszary o bardzo zróznicowanych warunkach klimatycznych. Ale nie ma go w Delcie Dunaju.

Dalej mamy kolejny fałsz, jakoby Habsburgowie sprowadzali sadzonki świerków z Delty Dunaju. Po pierwsze nikt z całą pewnością nie sprowadzałby z tak dużych odległosci sadzonek (nie istniały tam jeszcze CK Koleje), gdy o wiele ekonomiczniej byłoby sprowadzenie nasion i wyprodukowanie sadzonek na miejscu. A po wtóre – w Delcie Dunaju świerki nie występują.
Zakładanie, że Habsburgowie zajmujący się gospodarką w celach pomnażania majątku działali wbrew logice jakiegokolwiek biznesu, może być wymyślone tylko w środowisku, które nigdy nie miało związku z gospodarką i biznesem. Naturalnym jest, że mając ogromne przestrzenie do produkcji surowca drzewnego znaleźli takie miejsca w Cesarstwie Austro-Węgierskim (nad którym panowali) charakteryzującym się wspaniałymi ekotypami świerka, pochodzącymi z obszarów o podobnym ukształtowaniu  terenu i własciwościach klimatycznych. Nie czerpali nasion/sadzonek z okolic gdzie świerka nie było tylko z okolic gdzie był, i był wyróążniający na obszarze ich władztwa (prawdopodobnie z pogranicza austriacko-włoskich Dolomitów).

Delta Dunaju na tle obszarów występowania świerka
Delta Dunaju to najczęściej obszary bezleśne

Następnie autorzy szybko przeskakują okres 80 lat i przedstawiają czytelnikowi bezlitosny atak kwaśnych deszczy na beskidzkie świerczyny. Trochę mylą obszary i odległości, ale tylko o około 300 kilometrów. W latach 70-tych XX wieku zanieczyszczenie powietrza bardzo mocno oddziaływało na lasy w Polsce, lecz stan klęski miał miejsce w Górach Izerskich.

Klęska kwaśnych deszczy w latach 70-tych XX wieku najbardziej dotknęła Góry Izerskie
Kwaśne deszcze okresu lat 70-tych XX wieku dotyczyły obszaru, gdzie kumulowały się zanieczyszczenia przemysłowe Czech, Niemiec i Polski – dotyczyły Gór Izerskich

 Autorzy wskazują, że świerki zżera kornik i czterooczak. Że w wyniku tego zżerania prywatni właściciele poniosą straty materialne, gdyż nie wycięcie drzew spowoduje ich rozpad i zgnicie.
Atak kornika i innych owadów to tak naprawdę wynik braku wystarczającej lub jakiejkolwiek ochrony czynnej. W przypadku lasów prywatnych odpowiedzialnymi za ich stan są starostowie – co wynika bezpośrednio z

To nie Gazeta Wyborcza i nie Fundacja Arka odpowiada za stan lasu, lecz wówczas – w 2008 roku i dziś, odpowiada za to administracja rządowa

Ustawy o lasach. Gradacja (masowe, klęskowe występowanie owada) nie następuje nagle, lecz jest wcześniej sygnalizowana wzmożonym pojawem szkodnika, co powinno skutkować określonymi działaniami ochronnymi. Odpowiedzialni za stan lasów prywatnych Starostowie nie wykonują więc nadzoru w sposób należyty. Wówczas w następstwie pojawiającej się klęski wspomagają ich stowarzyszenia i inne organizacje w tworzeniu apeli (subsydiowanych nie tylko przez Starostów, ale także przez Lasy). Starostowie nie dysponowali też ostrzeżeniami ze strony Nadleśnictw i Dyrekcji Regionalnej w Katowicach, które również nie wykonywały w sposób właściwy nadzoru nad majątkiem leśnym Skarbu Państwa – klęska bowiem spowodowała ogromną wycinkę w Lasach Państwowych (i być może w zastępstwie starostów wykonywały taki nadzór! – a właściwie nie wykonywały). Jeśli nadzór byłby dobry – nie doszłoby na obszarze Lasów Państwowych RDLP Katowice (Nadleśnictwa: Ujsoły, Wegierska Górka, Wisła) do ponadplanowych wycinek w związku z dopuszczeniem do stanu gradacji.

Czemu służył apel wspierany przez Gazete Wyborczą?

Artykuł propagujący apel, niedopuszczający do polemiki.

Logo GW
Logo Gazety Wyborczej

Dobrze wiemy, jakie jest aktualne oficjalne stanowisko gazety w sprawie świerka – gatunek niespełniający wymagań w zwiazku z globalnym ociepleniem. Nie ma ono żadnego związku z fizjologicznymi właściwościami gatunku lecz jest manipulacją związaną z nieumiejętnym zarządem nad nim i ewidentnymi błędami centrali zarządzającej zasobami leśnymi, pseudoekologicznymi celami na obszarze Puszczy Białowieskiej.
Tutaj jednak skupimy się na konkretnej klęsce – sprokurowanej na terenie Beskidu Śląskiego.
1. Ewidentnym dyletanctwem jest wskazywanie, że klęska ma związek ze złym pochodzeniem świerczyn pokrywających beskidzkie wzgórza.
Pytam, czy smierć na suchoty Afrykańczyka przebywajacego od lat w Polsce ma związek z tym, że jest Afrykańczykiem czy z tym, że zachorował i go nie wyleczono lub, jak dzisiejszym czasie pseudopandemii bezprawnie pozbawiono leczenia? Milionowy nakład Gazety Wyborczej* powoduje, że ludzie stają się bezkrytyczni i przyjmują  największe niedorzeczności za prawdę, i z tym sztandarem są gotowi do walki do ostatniej kropli krwi. Gazetę Wyborczą wspomagają w tym zakresie system edukacji i media publiczne.
2. Powielanie tej fałszywki przez Lasy Państwowe jest niczym innym jak odwracaniem uwagi od rzeczywistych przyczyn niewyobrażalnej skali zniszczenia środowiska leśnego. Pozwolę sobie założyć, że apel miał związek ze świadomym działaniem Lasów Państwowych. Taka akcja wymagała znacznych środków, ale nie miały one znaczenia dla stworzenia alibi dla sprawców klęski o takich rozmiarach i zachowania stołków w starostwach, dyrekcjach, instytutach czy ministerstwach. Czy też fałszywego wskazywania społeczeństwu mocnego zaangażowania decydentów w ochronę i stan majątku wspólnego.

3. Lokalne ekotypy świerka (niezależnie czy miejscowe czy wprowadzone z różnych przyczyn z zewnątrz), były bardzo wartościową bazą uznawaną w świecie jako najcenniejsza populacja świerka. Poszukiwaną i importowaną do wielu krajów.
Proweniencja świerka istebniańskiego była i jest uznawana na świecie za jedną z najlepszych. Stanowiła cenną bazę nasienną dla kraju i zagranicy: szczególnie dla Skandynawii. Powstały nawet plantacje nasienne świerka istebniańskiego poza naszym krajem – czyżby mieli świadomość indolencji polskiego „zarządu”?

Mygła kłód świerkowych zajęta przez kornika drukarza w trakcie ręcznego korowania
Każda metoda zwalczania zagrożenia jest dobra – także ręczne korowanie kłód w odpowiednim czasie.

4. Zasadniczą przyczyną klęski było nie uwzględnianie w hodowli cech fizjologicznych gatunku. Już Habsburgowie wiedzieli, że jest to gatunek krótkowieczny, który znacznie poniżej 100 lat traci wigor i odporność. Cykl produkcji oscylował więc w granicach 70-80 lat. Nowa szkoła polskiego leśnictwa potrafi odrzucić elementy wiedzy, gdy dostrzega niewątpliwe piękno starzejących się świerków. Szczególnie w Beskidzie Ślaskim widok ogromnych drzew, niespotykanych nigdzie indziej w świecie, powodował zmiany w postępowaniu hodowlanym. Na ten element nawarstwił się kolejny: ideologiczne spojrzenie na ochronę lasu i rolę w nim organizmów szkodliwych. Przestano na nie patrzeć w sposób pryncypialny. Dominującą rolę zaczęła odgrywać idea ekologistycznego obskurantyzmu związana z nadrzędną rolą martwego drewna w lesie (co często skutkuje świadomym doprowadzaniem lasów gospodarczych do rozpadu). Zagłada świerczyn w

Łyse stoki Beskidu
Taki krajobraz będziemy oglądać latami
Utrata lasu, to nie tylko niekontrolowana strata powierzchniowa drzew w znacznym rozmiarze
Tworzą się nowe siedliska, które wcale nie muszą słuzyc pracom przy wzbogacaniu składu gatunkowego

Beskidzie Śląskim ma związek z tymi elementami ideologizowania gospodarstwa leśnego w systemie obecnej Ustawy o lasach, która uczyniła z leśników administratorów, odbierając im status faktycznego odpowiedzialnego gospodarza. Kwestia pozostaje wyjaśnienie czy to oryginalna polska głupota czy „tylko” zewnętrzna dywersja.
5. Ciekawym casusem jest w Beskidzie Śląskim stan innego gatunku wprowadzonego przez Habsburgów jest daglezja. Ten rzeczywiście obcy gatunek pokazuje na stokach Nadleśnictwa Ujsoły ogromne możliwości hodowlane, i nie wymaga dziś żadnych apeli o wycinkę. Gatunek potrzebuje za to apeli o uznanie go za pełnoprawnego uczestnika w środowisk leśnym, gdyz do dziś uważany jest jako element wyjatkowo szkodliwy w lesie. Czemu tylko w polskim lesie – czy to tez jedynie wymiar polskiej głupoty zarządu DGLP i MŚ? Kiedy w końcu nastapi zdjęcia z tego gatunku odium złego prawa i bezprawia, i traktowanie go w zgodzie z przekazem CEPF – że żadno drzewo nie jest organizmem szkodliwym w gospodarce lesnej.

Jedlica czyli daglezja
Potencjał daglezji w Polsce czyni dziś ten gatunek najsilniej przyrastającym

Świerk, jako gatunek krótkowieczny, starzejący się w „mizernym” wieku poniżej 100 lat nie zasługuje na wsparcie sic!). Do dziś brak refleksji, i są ogromne obszary pokryte świerczynami, gdzie wciąż wiek rębności znacznie przewyższa 100 lat – co było zasadniczą przyczyną klęski w Beskidzie Śląskim.
Centrala LP nie potrafi reagować, a jednocześnie nie jest w stanie przekazać decyzyjności realnym gospodarzom. Woli tworzyć propagandę (uczestniczyć w powszechnym oszustwie) o załamaniu się gatunku w związku z obserwowanymi zmianami klimatycznymi. Jak wiemy klimat na Ziemi nigdy nie był stały. Ale jego elementy są opisywane przez temperaturę i ilość opadów. Jeśli powszechnie powiela się teorie o zmianach klimatycznych i się subsydiuje to powielanie, to trudno jest odszukać prawdziwe dane dotyczące zmian temperatury i wielkości opadów. Ale przy odrobinie cierpliwości się udaje**.

***

Mało kto pamięta zaangażowanie Gazety Wyborczej w wycinkę lasu w Beskidzie Ślaskim.
Dziś, i od lat, Gazeta Wyborcza prezentuje jednoznaczne stanowisko przeciwko pracom gospodarczym, hodowlanym, ochronnym w lasach.

W roku 2008, gdy nakłaniała do wycinki lasów w Beskidzie Śląskim, i dziś, gdy wskazuje na niedopuszczalność wycinki, przedstawiała i przedstawia nieukę, brak wiedzy i manipulację.
Jej głos nie służył i służy zasobom przyrodniczym Polski, tak jak nie służyła Polsce propaganda tego medium w kierunku rozkładu majątku wspólnego w ramach tzw transformacji, która zakończyła się transferem majątku krajowego poza granice Polski.
Dzisiejsze manipulacje przeciwko właściwemu gospodarowaniu leśnym, odnawialnym majątkiem kraju wzbogacają majątek państw, które nie wprowadzają podobnych ograniczeń u siebie. Taki jest efekt ostateczny. Dobrostan u obcych i bieda u swoich. Lecz to dotyczy społeczeństwa, nie medium.

Obywatelu, wytnij swój las!

 

"Gazeta Wyborcz" początki i okolice (kalejdoskop)
Okładka książki

* Stanisław Remuszko – Gazeta Wyborcza i okolice. Kalejdoskop – w której autor wskazuje na standardy panujące w Gazecie Wyborczej, nia mające zwiazku ze standardami dziennikarstwa.

** Jemioła. Determinizm i indeterminizm masowego pojawu – gdzie można poznać dane klimatyczne z obszaru Polski z okresu ostatnieho półtora wieku

Polska jest bezbronna wobec nowoczesnej dywersji – wywiad na portalu CyberDefence24

Kiedy podpisano wyrok na Puszczę Białowieską
Gazeta Wyborcza, czyli kup sobie artykuł  –http://www.wiadomosci24.pl/artykul/gazeta_wyborcza_czyli_kup_sobie_artykul_128338.html
CEPFhttps://www-cepf-net.translate.goog/about?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=ajax,sc,elem

 

 

 

 

Istnieje nauka i istnieje nieuka.

Nauka bazuje na faktach. Nieuka nie zawsze bierze je pod uwagę i realizuje określony kierunek – ten który lubi.
W Polsce, kraju wspierającym ekologistyczny terror*, a także realizującym terroryzm międzynarodowy siłami aparatu państwowego**, trudno jest mówić o nauce w zakresie przyrody, jej ochrony. Nie tylko.
Oczywiście zdarzają się badania, niedostępne społeczeństwu, a gdy się czasem pojawią w przestrzeni publicznej, wywołują tumult nieuki (jak np. artykuł w Polityce Jan Łukaszewicza- „Zapuszczona Puszcza’*** czy Krzysztofa Jasiewicza dla Focus Historia – „Żydzi byli sami sobie winni”).
Ten trend nieuki, która zdobywa społeczeństwa karmiąc je od przedszkola  bambinizmem, wykoślawiającym realne postrzeganie natury i jej praw, jej dzikość, jest sygnalizowany w literaturze od dziesiątków lat. Ponieważ nie trafia do szkół i „edukacyjnych edukatorów”, np. z Lasów Państwowych, to mamy wciąż pogłębiający się efekt humanizowania, antropomorfizacji czy personifikacji. A przecież dobrze wiemy, że ani kotek, ani lisek nie piszą wierszyków, ani nie opowiadają bajek. Nie mają na to czasu. Muszą walczyć o byt, o życie i o przedłużanie gatunku. Dzieje się to najczęściej w sposób nadzwyczaj brutalny.
Wskazywanie, że zwierzątka są przyjazne ludziom to kłamstwo.
Naturalnie nie są przyjazne sobie nawzajem, tym bardziej nie są przyjazne ludziom. Elementy oswajania i ich zniekształcania tyczą pojedynczych jednostek i najczęściej nie są trwałe. Czy ktoś słyszał jak rozmawiają o wzajemnej przyjaźni, albo o przyjaźni do człowieka?

Agresja w kierunku człowieka jest powstrzymywana jedynie bojaźnią. Ale i ona ma swoje granice.
Chcąc więc poznać prawdę, prawdziwe badania, warto jest też sięgnąć do tych, które wykonywane są w innych państwach.
Analizowanie szkody od wilków na przykład w Niemczech, to pedantyczna i skrupulatna robota. W opisanym poniżej przypadku, wyszukanym przez R. Andrzeja Krysztofińskiego, posłużono się dowodami DNA. Nie sądźcie, że w dzisiejszych czasach są to kosztowne badania. Nic z tych rzeczy. Dają gwarancję pewności, a nie domniemań. Poza tym, wyniki badań stają się publiczne, przez co mają wpływ nie tylko na tych, co podejmują decyzje, stanowią prawo, ale także na świadomość w szerszej przestrzeni publicznej.

Wędrówka Billy the Kid

Wilk, oznaczony w Niemczech symbolem GW1554m zasłużył w pełni na przydomek Billy (The Kid), jaki mu w ub. roku nadano na zachód od Renu. Urodzony gdzieś na obszarze Pustoci Lüneburskiej potomek polskich wilków, które skolonizowały dorzecze Laby, ruszył w 2020 roku w wędrówkę. Jej krwawy ślad dał się doskonale prześledzić na podstawie DNA pozostawionego na rozszarpanych owcach i bydle w kilku krajach.
Na początku ub. roku (2020) młody basior skierował się w stronę Morza Północnego. W pierwszym, sześciotygodniowym etapie, zabił 40 owiec. Potem, po zwrocie na zachód, ale jeszcze przed wędrówką do Holandii zarżnął dalsze 21 owiec i 1 sztukę bydła.

Jego krwawy trop pociągnął się potem przez pastwiska Holandii i Belgii, gdzie Billy atakował 19 razy – zabijając 99 owiec i dwie sztuki bydła.

W „gościnnej” Francji zadomowił się latem w Wogezach, gdzie jego łupem padło w krótkim czasie 20 owiec i 16 cieląt / jałówek.

Bilans nieco ponad siedmiomiesięcznej wędrówki: jednego wilka – to jednoznacznie udowodnione 37 ataków i 209 zabitych zwierząt gospodarskich. Przebyta w linii prostej przez młodego basiora droga długości ponad 1000 kilometrów znaczona jest  praktycznie co 5 kilometrów zwłokami zamordowanych owiec i cieląt.
23 września 2020 kula z karabinu strażnika, który we Francji nosi nazwę  – Lieutenant de Louveterie*, położyła kres świetnie zapowiadającej się karierze młodego basiora, który miał chyba pecha, że poszedł na zachód, zamiast ruszyć na wschód. Na Pomorzu Zachodnim, w Lubuskim, albo i w Wielkopolsce znalazłby dużo lepsze warunki, i jeśli nie przejechałby go samochód, to mógłby zarzynać owce i krowy po dziś dzień. Ku chwale polskiego systemu ochrony przyrody i jej Dyrekcji. Pod patronatem Stowarzyszenia Wilk, Kocham Wilka czy dziesiątków innych, nie mówiąc o parawanie bezpieczeństwa Prezydenta czy Prezesa (ponoć istnieje zakaz dla bajki „Czerwony Kapturek” – widzieliście gdzieś ostatnio w księgarni?)

  • Wilki we Francji są objęte ścisłą ochroną, są gatunkiem priorytetowym Dyrektywy Siedliskowej ujętym w załączniku IV, korzystają z ochrony Konwencji Berneńskiej (tak jak w naszej umiłowanej III RP).
  • Lieutenants de Louveterie – poniżej tłumaczenie z francuskiej Wikipedii dotyczące specyfiki tej służby

Wskazuje się, że wilk potrzebuje do przeżycia roku około tony mięsa. Billy the Kid potrzebował do przeżycia 7 miesięcy około 5 – 6 ton. Bo co najmniej tyle ważyły zarżnięte przez niego zwierzęta, które zabijał – naturalnie żeby przeżyć (wilk zgodnie z przypisywanymi mu przez nieukę prawami – nie zabija w innym celu, niż przeżycie; jeśli przyjąć, że ofiary miały średnią masę 25 – 30 kg).
                  Średnie spożycie mięsa w Polsce to ok. 80 kg na mieszkańca rocznie

Czy Billy Kid był wyjątkowy?

Z całą pewnością zgromadzona dokumentacja opisuje zachowanie zwierzęcia.  Ten dokument to informacja dla człowieka. To metoda udowodnienia zasadności dokonania odstrzału.
Czy musi być sporządzony? Czy czysta obserwacja szkód czynionych przez wilki nie jest wystarczająca do podjęcia stałych działań regulujących populację wilka?
Poniżej zamieszczam link do artykułu poświęconego udokumentowanym napaściom wilka na człowieka. Autorzy zestawienia wskazują, że dokument nie jest zamknięty, gdyż nie sposób jest dotrzeć do wszystkich źródeł. Zamieszczenie tego linku nie ma na celu szerzenia strachu. Celem jest wyeliminowanie w społeczeństwie narracji o nieszkodliwości wilka i jego nadzwyczajnej roli w przyrodzie.
Wilk jest tylko jednym z elementów przyrody, nie może być traktowany w sposób wyróżniający, bo ktoś tak zadecydował i wymyślił. Bo to oznacza, że w sposób wyjątkowy traktujemy nie wilka, lecz człowieka lub jego pomysł. Że godzimy się na narzucanie nam nieuprawnionej wizji, nie mającej związku z pojęciem natury i jej właściwościami.
Tak jak kornik nie jest elementem kluczowym lasu, co finansowało i finansuje ekologistyczne państwo doprowadzając do zniszczenia najbogatszego obszaru leśnego w Polsce (lasów w trzech puszczańskich nadleśnictwach Puszczy Białowieskiej), tak wilk nie jest żadnym elementem kluczowym natury. Jest tylko jednym z wielu jej elementów.
Ważne są wszystkie elementy natury bez wyjątku.

 

Źródła:
http://www.wolfszone.de/000main/texte/billy-the-kid.html
Billy the Kidd_wolf und naturschutz aus anderer Sight

mapa wilczego rajdu po pastwiskach: 

Odznaka Lieutenant de Louveterie
Odznaka Lieutenant de Louveterie

Lieutenants de Louveterie  – (Wikipedia – tłumaczenie Google) Porucznicy Louveterie są  osobami prywatnymi, dobrowolnymi współpracownikami administracji i okazjonalnymi współpracownikami służby publicznej [ 21 ] , [ 22 ] . Są mianowani przez prefekta departamentu na wniosek dyrektora departamentu ds. Terytoriów i morza oraz za radą przewodniczącego Departamentalnej Federacji Łowców na odnawialny okres pięciu lat (art. R 427-2 kodeksu ochrony środowiska).
Muszą mieć obywatelstwo francuskie i korzystać z praw obywatelskich, mieć mniej niż 75 lat (dekret z dnia 22 września 2009), posiadają pozwolenie na polowanie od co najmniej pięciu lat, posiadają umiejętności łowieckie niezbędne do właściwego wypełniania ich funkcji, w szczególności poprzez znajomość życia, obyczajów dzikich zwierząt, zachowania równowagi biologicznej oraz ustawodawstwa łowieckiego i przepisów bezpieczeństwa, przebywają w wydziale, w którym zostali powołani (lub w sąsiednim kantonie), nie byli skazani karnie w sprawach łowiectwa, rybołówstwa i ochrony przyrody.
zaprzysiężeni.
Wykonując swoje funkcje, strażnicy wilków muszą nosić przy sobie swoją komisję prefekturalną i odznakę przedstawiającą złoconą głowę wilka z emaliowanym na niebiesko paskiem myśliwskim z napisem „porucznik wilkołaka” w kolorze złotym. Zobowiązują się na piśmie do utrzymania na własny koszt co najmniej czterech psów przeznaczonych do polowania na dziki lub lisy lub co najmniej dwóch psów do kopania.
W 2005 roku we Francji było dwanaście kobiet z tytułem porucznika louveterie, w 2012 siedemnaście .Funkcjonowanie
Jest doradca techniczny administracji regulacji z „szkodliwe” i odpowiedzialny za rzeź dzikich zwierząt zakażonych wścieklizną [ 23 ] i bezpańskich psów i kotów [ 24 ]. Pełni rolę regulacyjną. Zwraca uwagę na przestępstwa przeciwko policji łowieckiej w swoim okręgu wyborczym. Pełni rolę pojednania ze światem rolniczym (w czasie pobicia administracyjnego [ 25 ] nie jest to już kwestia polowań, lecz zniszczenia, w związku z czym przepisy łowieckie nie mają zastosowania).
Bambinizm – syndrom Bambiegohttps://www.youtube.com/watch?v=IqOmUxOjJQk

Linki
* Polska strofuje Słowację w sprawie wilka
** Polska strofuje Słowację w sprawie wilków a Dzikie Życie prostuje
Lista (niepełna) ataków na ludzi – https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_wolf_attacks
** Ochrona aż do śmierci a nawet jeszcze dłużej
*** Zrobieni w wariaka – rozmyślania przy czytaniu komentarzy
Niepełna lista ataków wilków na ludzi:  https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_wolf_attacks

 

Około miesiąca temu zamieściłem w kilku miejscach internetowej przestrzeni krótką ankietę dotycząca aktualnych wydarzeń na Białorusi. Toczy się tam  kolejna „kolorowa rewolucja”.
Miałem zamiar przeanalizować wyniki tej ankiety, szczególnie że usłyszałem kilka krytycznych głosów na temat jej jakości.
Nie ukrywałem wówczas i dziś to powtórzę, że ankieta nie powstała w profesjonalnym ośrodku badań społecznych czy analiz, jeśli takie jeszcze istnieją. Dobór pytań, ich treść, związki i powiązania miały oportunistyczny charakter w stosunku to tego co słyszymy w każdym publicznym medium, gdy tylko je uruchomimy. Okazało się, że jakość i ewidentne oszustwo propagandowe mediów głównego nurtu jest postrzegane i odbierane jednoznacznie.

Historyczna Flaga Białorusi
Historyczna flaga Białorusi

Jednoznacznie negatywnie jest odbierana Polska polityka zagranicznych ingerencji, szczególnie że następuje z pozycji braku własnej suwerenności. Mamy więc świadomość, że ingerencja nie jest wynikiem własnych działań, lecz raczej własnej słabości i podległości. Dalej już każdy sobie rozwinie dowolnie.
Mógłbym pisać i pisać na temat tego, co przynosi statystyka uzyskanych wypowiedzi. Było ich trochę ponad 300. Chciałem osiągnąć poziom 1000 odpowiedzi  – nie udało się dzięki zaporze wprowadzonej przez Facebook.
Sceptycyzm mój w stosunku do jednoznacznie negatywnego przekazu na temat „kraju Łukaszenki” pobudzał szczególnie ciekawy artykuł prezesa Grupy Atlas, Pana Henryka Siodmoka, na temat jego doświadczeń wyniesionych z Białorusi. Dochodziły spotkania i rozmowy z ludźmi z Podlasia czy rodzonymi Białorusinami. To wszystko spowodowało, że zacząłem planować osobiste rozpoznanie.
Niestety …
Powstała więc ankieta. Dziś publikuję jej wyniki.
Zapraszam do samodzielnej analizy i zastanowienia, dyskusji

 

Wyniki ankiety- docs_google_com

Samą ankietę czytelnik może zobaczyć po poniższym linkiem.
Pomoc Polski dla Białorusi – ankieta

Fragment ankiety
Pomoc Polski dla Białorusi – fragment ankiety
https://wiadomosci.onet.pl/warszawa/warszawa-zdjecia-willi-kryniczna-6-na-saskiej-kepie-polska-ma-ja-podarowac/v4mzkzp
ul. Kryniczna 6, Saska Kępa, Warszawa, nowa siedziba rządu Białorusi na uchodźctwie? (fot.Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków)

 

Bielsat - logo stacji
Nadająca z Polski stacja, od wielu lat „wspiera Białoruś”, niszcząc możliwość zaistnienia dobrosąsiedzkich stosunków. Dzieje się to w imię „polskiego interesu”

Białoruś jest niesamowita – artykuł na stronie Racjonalista.pl i wystąpienie Prezesa Henryka Siodmoka (Sejm)
Polska wepchnie Łukaszenkę w objęcia Putina?  – K.Wojczal

Moskwa - Kreml z Wikipedii
Moskwa – Kreml z Wikipedii

 

„Odporność na koronawirusa stwierdzono u 12% z ponad 50 tys. przebadanych na obecność przeciwciał mieszkańców Moskwy”*

Wszyscy jesteśmy tacy sami i zasługujemy na identyczną szczepionkę
Czy nasz Minister Zdrowia ma wrodzoną odporność? A Prezes? Czy też są tacy sami jak my? Sądząc po „Bólu…”, na co wskazywał Kazik Staszewski, nie musi tak być.
Czy bezwzględnie będziemy „wyszczepiać” wszystkich Polaków?
Czy testy badające nosicielstwo wirusa są odpowiedzialne? Czy jednak wymagają analiz i poprawek?
A co z testami odporności?
Bezwzględna wiara w połączeniu z nietolerancją to fanatyzm, a gdy tyczy kwestii z wiarą nie związanych, to nieuka i obskurantyzm.
Racjonalność i wiedza wskazują jednoznacznie, że każdy organizm jest niepowtarzalny i indywidualny. Indywidualna też jest jego odporność. Także na czynniki chorobotwórcze.
Wpychanie wszystkich do jednego szczepionkowego wora nie ma żadnego związku z nauką i racjonalnością.
Ludzie, którzy widzą taką potrzebę (obligatoryjnego czy obowiązkowego wyszczepiania) i konieczność, to płaskoziemcy  narzucający obskurantyzm innym. W dodatku pod pozorem wiedzy i nauki. A to tylko nieuka.

Przemysł chemiczny i farmacja
Polska ze swoimi sprzeniewierzonymi elitami wiedzie prym w podległości wobec brudnego biznesu, wspieranego pseudoedukacją, i zbiera bogate żniwo otumanionych.
Rozwój medycyny w coraz mniejszym stopniu odbywa się w kierunku leczenia i zdrowia ludzi. W coraz większym stopniu celem staje się zysk, niezależnie od leczenia i zdrowia.
Wszyscy dostrzegają zmienność człowieka. Także indywidualną odporność na choroby. Lecz współczesna medycyna nie zajmuje się w głównej mierze odpornością, lecz równaniem wszystkich w celu obniżenia kosztów (czytaj: maksymalizacji zysków) i ordynowania wszystkim jednej procedury. To obniżanie dzieje się kosztem naszego zdrowia i życia. Często niszczeniem wrodzonej odporności, niszczeniem odporności grupowej a może i populacyjnej.
Szczepionki.
Nie leczą, bo są kierowane dla zdrowej populacji, w tym tej jej części, która ma naturalną odporność.
Czy to nauka? Czy to medycyna i sztuka lekarska?
A co z zasadą Hipokratesa.

Witold Gadowski
Witold Gadowski – Komentarz Tygodnia

Gadowski wymienia nazwy leków i znika z YouTube
You Tube zdjął ze swojej strony odcinek „Czy jest lek” Witolda Gadowskiego, w którym omawiał potwierdzone klinicznie elementy związane z zagrożeniem koronawirusem (nieobecne w mediach, w mediach pełnych za to propagandy i straszenia). Omawiał też te poznane już właściwości wirusa i naszych organizmów, które ograniczają

Hydroxychinolina
Hydroxychinolina – budowa cząsteczki

koronawirusowi dostęp do naszego ciała, lub powodują wyleczenie z dużym prawdopodobieństwem. Nie siał paniki i strachu, wskazywał na źródła informacji i … został wycięty z portalu You Tube, bo niektóre leki (chinina,

receptura Toniku
Chinina jako element składowy toniku

chinolina, hydroksychinolina) są za tanie dla współczesnych koncernów, i jako związki chemiczne nie podlegają prawom autorskim i patentowym. Sam jego przekaz dyskwalifikuje też media głównego nurtu, nie tylko w Polsce.

Hydroksychinolina
Hydroksychinolina

To, że Prezydent Trump używa hydroksychinoliny, oburzyło wielu specjalistów od szczepionek, przyszłych szczepionek, i wiele mediów światowych.
Odcinek „Czyj lek” został wycięty. Metodą cenzorskich nożyc.
Żadna „polska elita” nie szanuje suwerenności własnego państwa i zapisów konstytucyjnych, choćby w kwestii nielegalności jakiejkolwiek cenzury. Bo  Polska to dla nich „ch.., d…a i kamieni kupa”, a nie normalne państwo.

 

Będą nas wyszczepiać

Ł. Szumowski
Łukasz Szumowski – poseł PiS, Minister Zdrowia, profesor

Jak leci i obowiązkowo, a pierwszą strzykawkę w d…ę prezesa wbije jego minister.

Moskwa zaś ma zamiar zbadać populację od 3 do 6 milionów mieszkańców w kierunku ich odporności.

 

 

Linki
* „Moskwa: odporność na koronawirusa stwierdzono u …” https://pl.sputniknews.com/swiat/2020052312458893-moskwa-badania-odpornosc-koronawirus-epideia-sputnik/
** „Czy jest lek” – Witold Gadowski  https://vimeo.com/404387052

Link artykułu, w którym m.in. czytelnik przypomni sobie, jak „wiedza i nauka” polskich profesorów i decydentów zmienia się tak szybko, jak zmieniają się wytyczne zewnętrzne. Czy jest to wiedza, czy bezwzględna subordynacja.
Maseczka w czas zarazy – być albo nie być
prof. Roman Zieliński – „Kij w mrowisko”

Gdy oglądamy fragment filmu „Dzień świra”, wydaje nam się, że rzecz nie jest o nas. Że tyczy kogoś, kto chodzi obok, zabiera powietrze i psuje wszystko wokół. Lecz czy nie angażujemy się w trwanie tego stanu, przyjmując racje tej lub tamtej najmojszości?
*
Pojawiają się uśmiechy radości, gdy Fb oficjalnie informuje o wprowadzeniu cenzury (radości tych, którzy mają inne poglądy od tych, którym dostęp do portalu będzie blokowany). Bo to nasza największa racja a nie ich, choć oni są zrzeszeni w całkiem legalnych organizacjach.
Państwo negocjuje z Fb … Czy to nie żałosne – choć państwo dumne jak paw, że negocjuje z obcą firmą warunki zapisane w Konstytucji.


Cieszą się ci równiejsi z wprowadzenia ograniczeń dla tych wszystkich rodziców, którzy nie widzą niczego zdrożnego w kultywowaniu wraz ze swoimi dziećmi łowiectwa, w zgodzie z rodzinną tradycją i historią. I to wszystko w imię wolności dla rodziny. Tradycyjnej na dodatek w pojęciu najlepszej zmiany i … wszystkich zmian pozostałych.


Cieszą się, że grupa „mądrych naukowców” uważa za słuszne relegowanie z Uczelni studentów mających inne zapatrywania i spojrzenie na rzeczywistość.

To wydaje się takie naturalne i zrozumiałe. Najmojsza racja.

Co za szczęście, że kornik pożera Puszczę. Naturalna i dziewiczą. – Nie uda się dechy zrobić.
Cieszą się Tomasz Wesołowski, Michał Kleber, Jan Szyszko, Maciej Nowicki, Adam Michnik…
Kto się nie cieszy?
*
Wszyscy jesteśmy inteligentni.
Nie wszyscy tak samo. I bardzo często wśród „najwyższej polskiej inteligencji” pojawia się poczucie najwyższej racji, tej najmojszej, w pogardzie do innej racji, która nie jest najmojsza. Ta najmojsza racja ma właściwości najmojsze, i inne się nie liczą – można je zakopać, zakneblować, zamknąć w więzieniu lub uznać za nielegalne. Można też zamknać w psychiatryku ….
Państwo Świra
wytwarza najmojsze sfery nauki, inteligencji i polityki.
Czy nie angażujemy się w trwanie tego Państwa, przyjmując racje tej lub tamtej najmojszości?

W sieci, na każdym kroku, ludzie mają możność zapoznać się z różnymi teoriami. Najczęściej przedstawiają rzecz tak jak ma to odbierać zwykły, przeciętny płatnik podatku. I najczęściej nie ma to wielkiego związku z faktami.
Od dawna ratuje Puszczę też Artur Hampel (np. tu) – przedstawiany jako leśnik (przepraszam, które leśnictwo, czy nadleśnictwo, jaka szkoła i kiedy) w kwestii sprawstwa tego, co obserwujemy na obszarze trzech nadleśnictw: Białowieża, Browsk, Hajnówka. Bez końca wskazuje na ekologistów.

O tym jakie są metody manipulacji, jakie są jej cele każdy może przeczytać w wolnej chwili. O tworzeniu sztucznych autorytetów oraz sprzedawcach myśli także. Materiałów w tej materii jest naprawdę dużo.

Przypominam dziś artykuł z jesieni 2015 roku, w którym zamieszczone są skany pierwszych dokumentów przesądzających o zniszczeniu ogromnego majątku Polaków w Puszczy Białowieskiej. Artykuł został opublikowany w okresie ostatnich dni rządów PO-PSL. Nie zmieniam nic w jego treści.
W przedstawionych dokumentach nie widać podpisów żadnego z okropnych ekologistów. Są za to podpisy „patriotów”, „szczerych katolików”, ludzi „wielkiego serca”, wielokrotnie odznaczanych, – słowem współczesnej polskiej „elity”.
Zapraszam do artykułu z 2015 roku.

Kiedy podpisano wyrok na PUSZCZĘ BIAŁOWIESKĄ – czy samorządy będą współpracować z Lasami

Nie dawno wpadł mi w oko tytuł na jednej z pierwszych stron Lasu Polskiego „DGLP – Ramię w ramię z samorządami” (Las Polski 9/2015 str. 7). Bardzo ciekawy pomysł. Lecz mój sceptycyzm zaraz zapytał: czy to nie świadczy o tym, że wcześniej Lasy działały wbrew interesom samorządów? Pomysł DGLP ustawienia na piedestale współpracy z samorządami wydaje mi się kapkę zerżnięty z Macieja Nowickiego. Jeśli nie wszyscy pamiętają, to przypomnę, że był taki minister środowiska (2007–10), który kupił (w załączeniu linki do źródeł) artykuł u redaktora Adama Wajraka w „Gazecie Wyborczej”. W opłaconym artykule-wywiadzie przyjął bez zmrużenia powieką słowa redaktora, szkalujące społeczność leśników w sprawie niszczenia Puszczy Białowieskiej, będąc samemu w „mundurze leśnika”. Porównanie działań „oświeconego” Ministra Środowiska do cara Mikołaja II, jako jedynych dbających o interes Puszczy to rzadko spotykane kuriozum.  Ten minister, z tytułem profesora, nie potrafił zrozumieć, że reprezentuje całą służbę leśną i organizację PGL LP, która w scentralizowanym kaftanie robi to, co on właśnie wymyśli. (Faktycznie to najczęściej wymyślał Adam Wajrak, a minister ochoczo za to płacił. Nawet pewnie nie rozumiał, że to nie on zainicjował, lecz uległ sztuczkom jednego z działów Agora SA).

 Jest marchewka, kij ukryty
Wymyślił on sposób na Puszczę. Na Białowieską. Obiecał samorządom 100 mln zł, potem 200, a w porywach nawet 300 mln. Za zgodę na poszerzenie obszaru parku narodowego. To miała być przysłowiowa marchewka. Straszaka w tym czasie jakoś nikt nie widział.

 Jak wiemy samorządy nie wyraziły zgody na marchewkę.

Podjęto próbę zmiany prawa, by pozbawić samorządy możliwości decydowania o ochronie środowiska na własnym terenie, by przekazać te prerogatywy na ręce urzędników szczebla centralnego, do których środowiska ekologiczne mają łatwiejszy dostęp i których byt nie jest związany z obszarem ich decyzyjności.  Dobitnym przykładem, choćby wskazany na wstępie artykuł Gazety Wyborczej, Adama Wajraka.  Jak pamiętamy, cały wysiłek w kierunku ograniczenia lichej wciąż samorządności w Polsce kierowany przez środowisko GW ugrzązł, a w końcu padł w Sejmie. (Rozpoczęto więc zbiórkę podpisów pod petycją, by w całej Polsce ograniczyć samorządność. I choć wielu skusił lep „ochrony Puszczy”, to zbrakło sił w Sejmie i projekt padł. )

Naturalnym więc było, że trwający od dziesiątek lat proces likwidacji Puszczy Białowieskiej musiał znaleźć inną drogę.

Swoją drogą to bardzo ciekawe doświadczenie – ludzie ochoczo zbierali podpisy pod niszczeniem demokracji i samorządności, skrywanej pod płaszczem walki o „ochronę Puszczy”. Lecz w dalszym ciągu nikt nie widział w tym jeszcze straszaka?!

Nie jest to jedyna zbiórka podpisów, w której z wyrachowaniem wykorzystywani są ludzie, często i leśnicy, by w gruncie rzeczy podpisywać się pod szkodliwymi petycjami. Warto się zastanowić, do czego zmierza ta ostatnia, „w sprawie lasów i polskiej ziemi”. Czy rzeczywiście idzie o ochronę lasów (Lasów)? A może o to, by je ochronić dla jakiegoś konkretnego celu?

Warto przypomnieć, tym co pamiętają tylko na dwa dni do tyłu, że stowarzyszenia ekologiczne i bojowcy „ekologistyczni” wspierani tytułami naukowymi przez 25 lat nie umieli przekonać miejscowych i złożonych z nich przedstawicieli samorządów do swych racji. Może mówią innym językiem? A może przedstawiane miejscowym społecznościom prawidła nie wydają się prostym chłopom wiele warte?

Gdzie się skrył straszak. Gdzie był kij schowany, skoro marchewkę ślepy by dostrzegł? Czy nikt nie widział straszaka?

Pamięć jest mocna, ale krótka. Sięga na dwa dni do tyłu – mawiano u Sowy o własnych rodakach. Czy bardzo się mylono?

Współdziałanie, w cudzysłowie

W 1997 r. miało miejsce kilka spotkań, konferencji, zjazdów i „zajazdów”. Kogóż wówczas nie było, któż w nich nie uczestniczył. Prof. Ludwik Tomiałojć wspomina: przy okazji Kongresu Leśników Polskich oraz podczas wspólnych konferencji z leśnikami, zorganizowanych przy współudziale Komitetu Ochrony Przyrody PAN. Były to spotkania w Zielonce pod Poznaniem, w Sękocinie pod Warszawą i w Białowieży. Efektem konferencji sękocińskiej było nawet wspólne z Komitetem Nauk Leśnych PAN* podpisanie uchwały (1998) mówiącej ni mniej ni więcej, że docelowo cała Puszcza Białowieska zasługuje na to, by stać się parkiem narodowym…(„Dzikie Życie”, nr 9/2011 ).

W tym czasie ministrami środowiska byli m.in. Stanisław Żelichowski z PSL (X 1993– X 1997) oraz Jan Szyszko z AWS (X 1997 – X 1999)- dziś PiS. Natomiast dyrektorami generalnymi LP Janusz Dawidziuk i Konrad Tomaszewski.

W roku, kiedy podpisano uchwałę, o której wspomina prof. Tomiałojć podjęte zostały także praktyczne działania: dyrektor generalny LP dr Konrad Tomaszewski wydał zarządzenie nr 48/1998 zakazujące pozyskania na terenie Puszczy Białowieskiej drzew i drzewostanów powyżej 100 lat.

Konrad Tomaszewski – wielokrotny Dyrektor Generalny LP
Decyzja DGLP dr nauk leśnych K. Tomaszewskiego która zapoczatkowała kierunkowe niszczenie gospodarstwa lesnego na terenie Nadleśnictw: Białowieża, Browsk, Hajnówka
Decyzja DGLP dr nauk leśnych K. Tomaszewskiego która zapoczatkowała kierunkowe niszczenie gospodarstwa lesnego na terenie Nadleśnictw: Białowieża, Browsk, Hajnówka

Każdy leśnik ma świadomość, że wiek rębności większości gatunków drzew wynosi powyżej 100 lat. Decyzja ta idąca w kierunku praktycznego ideologizowania dębu nie wiele miała związku z nauką i praktyką, nie tylko w zakresie leśnictwa. Tym samym zarządzenie doktora nauk leśnych i Dyrektora Generalnego zamykało istnienie leśnictwa na terenie trzech nadleśnictw Puszczańskich do perspektywy wieku stu lat występujących tam drzewostanów. Po tym terminie gospodarka leśna na tym obszarze straciła by rację bytu. Z pewnością wpływ na tą decyzję miały konferencje i spotkania oraz decyzje Ministerstwa Środowiska w czasie gdy ministrem tego resortu był profesor nauk leśnych Jan Szyszko.

 

 

prof Jan Szyszko Minister Środowiska
prof Jan Szyszko Minister Środowiska

Czy te działania były konsultowane ze społeczeństwem. Czy były konsultowane z samorządami?

Organ centralny nie zwykł czegokolwiek konsultować, gdy mu się wydaje, że najlepiej jest tak, jak mu się wydaje. Samorządy mają więc doświadczenie ze współpracą z Dyrekcją Generalną Lasów Państwowych i Ministerstwem Środowiska.

Decyzja MŚ, Cz. Śleziaka (SLD) z 2003 roku, str.1
Decyzja MŚ, Cz. Śleziaka (SLD) z 2003 roku, str.1
Decyzja MŚ, Cz. Śleziaka (SLD) z 2003 roku, str.2
Decyzja MŚ, Cz. Śleziaka (SLD) z 2003 roku, str.2

Czy pamiętają?
Czy pamiętają Ministra Czesława Śleziaka (SLD), który prawem „polskiej demokracji” zmienił opracowane Plany Urządzania Lasu nadleśnictw puszczańskich wklejając weń w 2003 roku własne koncepta, które zmieniły diametralnie stan i sposób działania zaplanowane w operatach?
Kilka lat temu ponowiono „współpracę” z samorządami.

Szczebel centralny, szczebel lokalny
Tajemnicą poliszynela jest, że plany urządzania lasu obejmujące trzy puszczańskie nadleśnictwa, zredukowały prace gospodarcze i etaty cięć do 10–15% możliwości produkcyjnych środowiska leśnego. Redukcja pozyskania na żyznych obszarach puszczańskiego lasu doprowadziła do tego, że miejscowa ludność została pozbawiona możliwości zaopatrzenia się w drewno opałowe.

Operaty zostały sporządzone przez Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej, którego dyrektorem pozostaje doktor nauk leśnych Janusz Dawidziuk i zatwierdzone w 2012 r. przez ówczesnego podsekretarza stanu i głównego konserwatora przyrody Janusza Zaleskiego, leśnika, dziś (artykuł powstawał czerwiec-sierpień 2015) zastępcę dyrektora generalnego LP, w czasie obejmowania urzędu Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych przez Adama Wasiaka i kierowania Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Białymstoku przez Ryszarda Ziemblickiego. Jaka była droga do zaistnienia tych operatów, Panie dyrektorze Januszu Zaleski?

Czy to jedyny straszak, Panie Dyrektorze Generalny, Panie Ministrze? Czy jest coś pod ręką, gdyby samorządy znów nie garnęły się do współpracy?

Gdy dziś czytamy, że DGLP chce współpracować ramię w ramię z samorządami, to przytoczone przykłady uczą, że nie jest to możliwe. Że interes samorządów jest zgoła inny niż interes lobbystów, którzy jakkolwiek nie mają czego szukać w samorządach, to w urzędach centralnych załatwiają co i jak chcą.

Nadleśnictwa potrafią współpracować z samorządami, a przykłady tej współpracy zostały wymienione w artykule. Ale nie będą współpracować z samorządami Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych i Regionalne Dyrekcje Lasów Państwowych. To nie dla nich, te jednostki mają inne zadania. Ważniejsze.

One mogą współpracować np. z FSC.
Zakaz wycinki 100 letnich drzew? – DGLP uprzejmie służy.
Likwidacja gospodarki leśnej? – ależ oczywiście, rozumiemy, zadziałamy tak, jak trzeba.
Natura 2000? – jak najbardziej! Mało tego – stworzymy „wzorzec” dla całego cywilizowanego świata.
Bobrowniczowie? – ależ oczywiście. Pytanie tylko – jeden czy dwu na terenie nadleśnictwa?

Tak wyglądają przykłady centralnej współpracy z samorządami i wizja ich rozwoju.

Paciorki dla autochtona
Struktura organizacji LP, jako głęboko scentralizowana nie przystaje do dzisiejszych czasów (pisałem o tym kilka lat temu: „LP „ 3/2011 oraz „LP” 7/2012). Jest szkodliwa dla kraju, jego mieszkańców i państwa, ponieważ decyzje centralne nie uwzględniają potrzeb ludzi a łatwo się otwierają na różnego rodzaju lobby, ideologiczne i polityczne. Mam nadzieję, że wystarczająco wyraźnie dowiodłem, że inicjatywy centralne mające służyć samorządom – jak ta w sprawie wsparcia samorządów puszczańskich – odbywają się na zasadzie medialnej marchewki, ale oferowanej dopiero po tym, jak wcześniej samorządom przetrącono kręgosłup. Przetrąciły go decyzje nienadleśnictw i leśników, lecz Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych  i Ministra Środowiska.

Dla tych centralnych urzędów nie liczy się mieszkaniec gminy, autochton czy „nasz rodzimy Indianin” spod Białowieży. Bardziej istotny jest warszawski lub wrocławski lobbysta, który niszcząc miejscowych, zaprowadzi własne, miejskie wyobrażenie o Puszczy i stworzy świat zgodny z jego własną wizją. Co nie jest z nią zgodne, należy zniszczyć: przesiedlić „Indian do rezerwatów”, reedukować (czytaj: indoktrynować) lub pozbawić ich możliwości opału. Wtedy będą skłonniejsi do ustępstw. Pod ręką zawsze jest „flaszka wody ognistej”, czy szklane paciorki, które w warunkach puszczańskich przybierają różnorakie postaci….

Moim zdaniem tak hołubiona Ustawa o lasach (1991) wzmogła, w stosunku do minionego okresu, centralizm i polityczne zależności. Powoduje to, że kontakty z ludnością miejscową są ograniczone, a z samorządami jedynie kurtuazyjne. Centralne wspomaganie określonych regionów ma wymiar okazjonalny i celowy, co nie buduje w rzeczy samej żadnych istotnych i trwałych relacji.

Wspominanie o rzeszy zatrudnionych (DGLP szczyci się, jakąż to pokaźną liczbę miejsc pracy generuje leśnictwo), gdy realny potencjał i zasoby będące w gestii nadleśniczych nie mogą być w pełni wykorzystane, to szczyt hipokryzji.

Incydenty
Z pewnością jest wiele przykładów, gdy zaangażowanie nadleśnictw wiąże i wspomaga lokalny byt. Lecz ma to związek wyłącznie z dobrą wolą i chęciami. Dobrze, gdy są one spójne z interesem lokalnym. Cóż jednak, gdy nie mają z nimi związku lub nawet są sprzeczne?

Brak powiązania strukturalnego i podatkowego z gminami nie stworzy trwałych relacji. Nie można bowiem nazwać nimi obietnic zasilenia samorządów puszczańskich inwestycjami, o których ostatecznie przesądzają Lasy. Przecież one nie tak dawno pokazały kij. Mało tego – nie tylko pokazały, ale przetrąciły nim kręgosłup wiejskiej ludności, która od wieków była związana z miejscowymi leśnikami. Czy w ten sposób można cokolwiek trwałego zbudować, Panowie i Panie DGLP i MŚ?

Dziś mamy do czynienia ze współpracą okazjonalną, a nie z trwałymi związkami budującymi wspólną przyszłość. Mnie to przypomina dawne akcje sadzenia lasu (po to by dziś w połowie zgnił!), albo bardziej współczesne, wspólne grillowanie.

 

Czy można kupić artykuł w „Gazecie Wyborczej”?  – http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/184257,Czy-mozna-kupic-artykul-w-Gazecie-Wyborczej-

Sympatie i antypatie Wajraka – http://www.newsweek.pl/sympatie-i-antypatie-wajraka,54806,1,1.html
Gazeta Wyborcza, czyli kup sobie artykuł  –   http://www.wiadomosci24.pl/artykul/gazeta_wyborcza_czyli_kup_sobie_artykul_128338.html

 Nie znajdziemy już na stronach Nadleśnictw: Białowieża, Browsk, Hajnówka pełnej informacji na temat manipulacji jakich dokonywał Wiceminister Środowiska Janusz Zaleski w kwestii Planów Urządzania Lasu dla tych Nadleśnictw. Byłem przekonany, że tak się stanie i dlatego pozwoliłem sobie wcześniej zapisać je na swoim dysku i na dysku Google. Można się z nimi zapoznać tu: https://drive.google.com/folderview?id=0B44ChPZQfK22eFg1cG1YMm1iM1E&usp=sharing

Mam nadzieję, że zainteresowanie tym przejawi w końcu i Prokuratura, bo straty materialne są konkretne.

Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach Lasu Polskiego 18/2015 (16-30.09.2015), pt.: „Samorządy a współpraca z Lasami”


Fragment ulotki wydanej przez DGLP. Ostatnie 30 lat doprowadziły Puszczę do stanu jak na 2 obrazie, lecz niewiele z tym wspólnego maja leśnicy.
Fragment ulotki wydanej przez DGLP. Ostatnie 30 lat doprowadziły Puszczę do stanu jak na 2 obrazie, lecz niewiele z tym wspólnego mają leśnicy.

W grudniu tegoż 2015 roku artykuł został zamieszczony w sieci, m.in tu: ekologia.pl
*Komitetet Nauk Leśnych PAN – zawiadywany przez prof. Andrzeja Grzywacza; dziś już nie istniejący Komitet, został zlikwidowany wraz z odejściem profesora na zasłużony wypoczynek.
*„nasz rodzimy Indianin” spod Białowieży – określenie użyte po raz pierwszy publicznie przez autora kilka lat wcześniej, wykorzystywane później nagminnie, mam nadzieję że pozwala uświadamiać szerszej rzeszy ludzi, krzywdę jaka się dzieje w Puszczy i regionach, gdzie żyją jeszcze ludzie w zgodzie z naturą i z natury, którzy przeszkadzają miastowym i innym obcym w pseudohumanizowaniu środowiska i zawłaszczaniu go dla ideologicznego chciejstwa.
W artykule A.Hampla  (Puszcza Białowieska? Ludzie dali się ogłupić…” – w którym ogłupia autor, zapisałem wersję z dnia 6.08.2019 20.30) wskazywanych jest wiele nieprawdziwych danych. O zniszczeniu lasu przesądziły decyzje urzędników państwowych. A straty w surowcu były wskazywane przez Ministra Szyszko w Sejmie w 2015 roku w wielkości ok. 3,5 miliona metrów sześciennych natomiast po 3 latach rządów PiS inwentaryzacja wskazywała już na 7,5 miliona metrów sześciennych. Dodając do tego ok. 1-1,5 miliona metrów drewna niezainwentaryzowanego (bo się w międzyczasie rozpadło) daję masę ok. 9 milionów metrów sześciennych surowca. Wartość tego surowca to ok. 3 miliardów złotych. Całkowita wartość strat dla Polski i Polaków  może dochodzić kilkunastu-kilkudziesięciu miliardów złotych. Straty niematerialne są trudne do oszacowania, ale zwykle są wyższe od strat materialnych.

Decyzja 48/1998 DGLP

Czy stwarzanie fałszywego wrażenia w celu uzyskania określonego skutku jest legalne?
To niekoniecznie rozważania hipotetyczne.
Casus wnuczka jest realny. Lecz czy to on jest kryminogenny? Może bierze się od czegoś większego, czego nie wszyscy dostrzegają. Bo mają dostrzegać to na co im się wskazuje palcem. Zaczynać i kończyć na fałszywym wnuczku…

*
To, że media głównego nurtu próbują zawłaszczać rzeczywistość niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.
W takiej sytuacji powszechnego fałszu, trudno oczekiwać na powszechną i jednoznaczną ocenę (wielu aspektów naszej rzeczywistości). Ona też może być fałszywa i najczęściej taka jest. Bo czyż można poprawnie wnioskować na podstawie fałszywych danych.

*
Czy reakcje na podstawie fałszywego świadectwa można uznać za prawdziwe?
Zwykły sąd wskazuje, że celowe wprowadzanie w błąd by osiągnąć określony cel jest pospolitym przestępstwem.
Co sądzi człowiek oszukany na wnuczka?  Co sądzi każdy z nas o takim procederze?

Państwo na wnuczka
Państwo na wnuczka

*
Stan jaki uzyskano w wyniku przestępstwa nie jest stanem legalnym. To w dalszym ciągu bezprawie.
Patrzenie przez pryzmat prawa międzynarodowego wskazuje nam, że to suweren ma rację. Gdy diagnozuje w końcu stan rzeczy i gdy podejmuje działania. Abstrahując od chciejstwa i interesów zewnętrznych, które w gruncie nie mają mocy sprawczej w przypadku determinacji suwerena.
Orwell pisał: „Kto kontroluje przeszłość, ten kontroluje przyszłość. Kto kontroluje teraźniejszość, ten kontroluje przeszłość.” Był wyjątkowym pesymistą, będąc w nie najlepszej kondycji, gdy pisał „Rok 1984”.
Historia cywilizacji pozwala mieć nadzieję na granicy pewności.
*
Państwo i kraj należą do suwerena a nie do mafii politycznych, jakich by one nie podejmowały działań w kierunku uprawomocnienia swej roli i znaczenia.
Pajacami historii zawsze okazuję się Ci „wielcy”. Choć pajacują kosztem suwerena.

Najczęściej mamy przekonanie, że nasze sądy są niezależne i pochodzą od nas samych. Są naszą wewnętrzną cechą. Nie zastanawiamy się nad tym, czy rzeczywiście są nasze nie mówiąc już o tym, że przekonani jesteśmy, iż samodzielnie dysponujemy swoją wolą. Pozostawmy jednak wolę na boku i skupmy się na naszych sądach, poglądach.

EEksperyment Ascha w Polsce
Eksperyment Ascha w …Polsce

Gdy się rodzimy jesteśmy jak niezapisana kartka. Uczymy się, edukujemy. Poznajemy wiedzę. Lecz nie tylko. Szkoła przedstawia nam wycinek wiedzy, wycinek określony o którym ktoś zdecydował, że ma być ten i taki, a nie inny. Czy zadecydował w dobrej wierze? Może zadecydował w określony sposób i w określonym celu? Może chce byśmy go kochali lub polubili to co i on lubi?
A może to nasi rodzice ustalili jaki ma być program w szkole? Czy możemy podejrzewać, że nasi rodzice napisaliby program szkolny ze szkodą dla swych dzieci? Czy to wasi rodzice napisali te programy szkolne? Czy mieli jakiś wpływ na nie? Nie wiecie? Zapytajcie.
Ale nie zapomnijcie też zapytać, kto dla nich napisał programy szkolne?
Szkoły i nasza edukacja są pozbawione nachalnej propagandy politycznej. Miękka propaganda pod maską określonego doboru i kierunków, do której już przywykliśmy, ale która ostatnio też zaczyna być dostrzegana i kontestowana jest jednak widoczna wyraźnie.
Pewne ideologie są przemycane przez dobór lektur, nacisk na określone elementy historyczne. Apele rocznicowe czy z okazji ustanowionych świąt państwowych. Nachalna religia zaczyna się ścigać z nie mniej nachalną nową wiarą – LGBT, gender, ekologizmem czy cieplarniaryzmem. Tylko filozofia sił nie ma, wykluczona przez D. Tuska z uniwersyteckich kątów. – Po cóż ludowi mądrość (stgr. φιλοσοφία od: stgr. φίλος – miłość i stgr. σοφία – mądrość )?

Lecz w czasach demokracji liczy się pogląd dojrzałego czy raczej pełnoletniego już obywatela. Jeśli szkoła nie miała wielkiego i decydującego wpływu na jego polityczne oblicze, to teraz na jego duszy odciskają swe piętno szeroko pojęte media. Czy jest w stanie świadomie i samodzielnie dokonać właściwego, dobrego dla niego wyboru? Wydaje się, że to nic trudnego (?).

Asch Solomon
Asch Solomon

Solomon Asch(1907-1996)
Ten urodzony w Warszawie i zmarły w USA psycholog wskazał na istniejące zależności w ocenie faktów i rzeczywistości przez człowieka. Czy to realna wiedza, czy tylko nic nie znaczące badania i eksperymenty? W każdym bądź razie eksperyment Ascha okazał się znaczącym, powszechnie cenionym wśród psychologów, a także stał się zaczynem do rozwoju dziedziny pn.: psychologia społeczna.

Eksperyment Ascha

A, B czy C - która kreska jet podobna do tej pierwszej? Doświadczenie Ascha
A, B czy C – która kreska jet podobna do tej pierwszej?
Doświadczenie Ascha

Asch porównał dwie sytuacje: całkowicie immanentną ocenę sytuacji oraz oceny powstałe pod wpływem zewnętrznym. Swoje badanie Asch przeprowadził w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku1.
Uczestnicy eksperymentu otrzymali od Ascha dwie kartki a na nich rysunki. Na pierwszej był rysunek pojedynczej kreski określonej długości. Na drugiej kartce były narysowane trzy kreski różnej długości -ale jedna z nich była tej samej długości co kreska narysowana na pierwszej kartce. Uczestnicy eksperymentu mieli porównać trzy kreski z drugiej kartki i wskazać, która z nich ma podobną długość do tej kreski umieszczonej na pierwszej kartce. Tą ocenę wykonali samodzielnie i niemal bezbłędnie (98 procent uczestników eksperymentu wskazało prawidłowo odpowiadającą kreskę). Zrobili to niezależnie i o własnych siłach.
W drugiej części eksperymentu wzięły również udział osoby działające w porozumieniu z Aschem. Każdy z uczestników został otoczony przez namiętnie dyskutującą grupę jego współpracowników. W różnych sytuacjach wprowadzali oni fałszywe informacje na temat długości kresek. Dyskutowali o tych długościach i w większości artykułowali świadomie błędne wnioski.

W takich okolicznościach niemal 37 procent uczestników wskazało błędnie na inną długość kreski. Zmienili swoje pierwotne – odzwierciedlające rzeczywistość – stanowisko. Pod wpływem większości zwątpili w swoje zmysły. Jednocześnie nie potrafili lub nie chcieli wskazać rzeczywistej przyczyny zmiany swojego stanowiska. Zaprzeczali, by dokonali tego pod wpływem obcych słów czy sugestii.
Co sądzicie o tym eksperymencie? W jakim świetle rysuje człowieka, i to człowieka ponadprzeciętnego – gdyż uczestnikami eksperymentu byli studenci uniwersyteccy? Co sądzić w takim razie o możliwościach oceny realiów w takich okolicznościach przez osoby przeciętne? O czym świadczą wyniki tego eksperymentu?

Konformizm
Konformizm to nadmierne, bezkrytyczne przyjmowanie i stosowanie się do norm, bezkrytyczne identyfikowanie swoich celów z celami grupy, mechaniczna akceptacja wszelkich zasad i wartości, bierna uległość, bezmyślna aprobata reguł głoszonych przez innych.
Eksperyment psychologiczny Solomona Ascha dotyczył zagadnienia konformizmu informatycznego.
Nakładam wyniki eksperymentu na warunki polskie.
Wśród 20 milionów Polaków mających prawa wyborcze w naszym kraju, niemal 38 procent może bezwolnie przytakiwać zdaniu innych. Te 38 procent to mogą być wszyscy, którzy w badaniach preferencji mają zamiar zagłosować na PO lub ci wszyscy, którzy wybierają dziś PiS.
To ogromna rzesza ludzi. Siedem i pół miliona sztuk wyborców. Czy to oni wszyscy są wśród tych 48 procent aktywnie uczestniczących w wyborach?
Czy dokonywany przez nich wybór jest racjonalny.
A jak ma się sprawa w kwestii Puszczy? Czy możemy tu mówić tylko o 38 procentach ogłupiałych? Długookresowa manipulacja ekologistyczna pod kątem miłości do przyrody, wskazuje od dziesiątków lat, że tylko zgniłe drzewo stanowi wartość. Że tylko zgniła Puszcza, zjedzona przez kornika świadczy o bogactwie przyrodniczym, że karygodna jest produkcja drewna, desek, parkietu, opału. Że te rzeczy, jako ekologiczne produkty kupimy tylko w Super Markecie, najlepiej by były zachodniej proweniencji, gdyż wiadomo, że na zachodzie standardy ochrony przyrody i wycinki są lepsze!

St. Remuszko - Gazeta Wyborcza. Początki i okolice-kalejdoskop.
St. Remuszko – Gazeta Wyborcza. Początki i okolice-kalejdoskop.

Polska jest wyjątkowa. Nie dlatego, że wydaje się nasza. To tu odbywa się wyjątkowa manipulacja, na wyjątkową skalę. W kilka lat po powstaniu Gazety Wyborczej Stanisław Remuszko opisał realne standardy środowiska tego medium. A historia wydania książki: „Gazeta Wyborcza”. Początki i okolice (kalejdoskop) uświadamia realia państwa poliklik.
*
Eksperyment Ascha wskazuje, że ludzie mogą odbierać prawdę nie według jej faktów, lecz według wskazań jakie otrzymują post factum od innych i masowych środowisk zewnętrznych. Takimi są w dzisiejszych czasach media. Wszelkie media, które wskazują w sposób ukierunkowany należy przyjąć za niewiarygodne, kłamliwe i oszczercze. A wszelkie działania władz i właścicieli mediów w tym kierunku musimy uznać za zagrożenie dla społecznego postrzegania rzeczywistości. Nie publikowanie części faktów, pomijanie ich, to świadome działania dezinformacyjne, uderzające w podstawy istoty demokracji.
To nie jest wolność słowa lecz kaganiec.

Więzienie za marihuanę
Czym są wszelkie działania w kierunku uzależniania i ukierunkowywania zachowań ludzi? Jednocześnie Państwo walczy z leczniczą marihuaną, wskazując na możliwości uzależnień? I kryminalizując ją. A może chodzi o obawę, że lecznicza marihuana znieczulić może na medialne oszustwa?
Ludzie powinni mieć świadomość, że żyją w manipulowanym kraju. Prawda i rzeczywistość są tu jedynie plasteliną w łapach zachłannych ideologów lub materialnych malwersantów. Tak też w większości należy postrzegać słowa o ojczyźnie, patriotyzmie i dobru społecznym padające ze wszystkich istotnych i znaczących „poliklik” jak i kościoła. Nie jest prawdą to co przekazują. Wystarczy porównać to co osiągają z korzyściami kraju i jego mieszkańców.

O znaczeniu kłamstwa pisał kilka lat temu Wojciech Błasiak – „Rola nieprawdy w systemie medialnym III Rzeczypospolitej”2.
Grupa naukowców3 Uniwersytetu Warszawskiego podpisała list przeciw tendencyjności mediów.
Oni również przywołują wyniki eksperymentu Ascha. I choć byli tacy6, którzy wskazywali na swoje wątpliwości, to uważam, że zarówno eksperyment Solomona Ascha, jak również sprzężony z nim eksperyment Stanleya Milgrama4 (wskazujący na bezkrytyczne uleganie wpływom tzw. autorytetów oraz metod ich „produkcji”) stanowią o drodze, którą nam wytyczono.

Czyja to właściwość
Czy stan umysłu zależy od wykształcenia? Czy każdy człowiek ulega manipulacji lub jest konformistą? Czy ci co manipulują też są manipulowani? Czy …
A czy łatwo się przyznać do błędu? Do tego, że od lat, od ich dziesiątku ulegamy manipulacji, jesteśmy robieni w przysłowiowego konia? Czy łatwo powiedzieć samemu sobie: „Przepraszam”? Przeprosić samego siebie.
Czy to lekko zmienić swoje stanowisko, swoje poglądy, swoje zasady? Nazwać rzecz po imieniu?
Wydaje się trudno.
Ale tylko do momentu, gdy to uczynimy.
Zapraszam do wątpliwości, do zadawania pytań, do sceptycyzmu w stosunku do dzisiejszej rzeczywistości. Szczególnie zaś do tej, w którą uwierzyliśmy.

Wróg jest jeden
Kraj nie ma wroga zewnętrznego. Ma przede wszystkim wrogów wewnętrznych, którzy manipulują nami, i w ten sposób osiągają własne korzyści i budują potęgę obcych. Żadne 500+, żadna dodatkowa emerytura, żadne ograniczenia emerytalne czy Orliki nie budują naszego dobrostanu, bo nie budują naszego Państwa, bo nie usprawniają systemu i struktury. Stanowią jedynie zasłonę dla mafii politycznych i sił zawłaszczających państwo i kraj.

Ha-Joon Chang 23 Rzeczy, których nie mówią Ci o kapitaliźmie
Ha-Joon Chang 23 Rzeczy, których nie mówią Ci o kapitaliźmie

Profesor z Oxfordu, Koreańczyk Ha-Joon Chang, ekonomista badający cywilizacje świata, obeznany z różnymi kulturami, stwierdza jednoznacznie, że nie położenie geograficzne i nie zasoby naturalne, nie szczególna pracowitość i mądrość budują dobrostan społeczeństw i państw. – Jest to zależne od elit. Jeśli elity utożsamiają się z własnymi krajanami, z ludem, to kraj jest mocno rozwijany i osiąga w tym rozwoju nadzwyczajną wartość dodaną.
Jeśli klasa tzw. elit jest wyalienowana i nie utożsamia się z mieszkańcami, to kraj jest przegrany.
W Polsce wciąż trwa zjawisko wynarodowienia i wyalienowania „elit”, które opisał Przemysław Wielgosz5 w eseju: „Pięćset lat kacetu. Ojczyzna pańszczyzna.” I choć formalnie pańszczyzny już nie ma (została zniesiona nie przez elity kraju, została zniesiona – lecz przez zaborców) to system i struktura władzy wciąż dzielą społeczeństwo. Wciąż trawi nasz kraj innego rodzaju pańszczyzna, która dzieli ludzi na lepszych i gorszych. Ludzie nie mają wpływu na to co dzieje się w ich państwie – w związku z tym nie traktują państwa jako swojego. Może być żydowskie, jankeskie czy niemieckie. Wydaje mi się, że dziś bój wciąż się toczy właśnie o to. Czyje ma być.

J.N.Lewicki, Rzeź galicyjska
J.N.Lewicki, Rzeź galicyjska

*
W taństwach autorytarnych, totalitarnych wiedza o zachowanich społecznych jest wykorzystywana od dawna. Goebels – minister niemieckiej propagandy nie wahał się masowym kłamstwem zarządzać i wpływać na masy.
Manipulacje społeczeństwem mają zupełnie inne realia niż kontrolowana manipulacja niewielkiej grupki ludzi lub pojedynczego człowieka.

Dzisiejsze realia są zdecydowanie inne niż w czasach Solomona Ascha. Jest wiele elementów, które mają wpływ na wybory dokonywane przez ludzi.
Z całą pewnością konformizm jaki wywołuje władza i jej oczekiwania nie zniknęły, i jeszcze długo nie znikną. Lecz władza nie jest masowa, więc masa nie może być w pełni konformistyczna. Konformizm żywi się u koryta (które ma różny kształt i zawartość). Koryta po prostu nie starczy. Ileż by nie było tych akcji 500+, Orlików, etc. Ludzie zaczną też ją (władzę) postrzegać prędzej czy później w sposób na jaki zasługuje, i nazywać po imieniu.
Czy tak wygląda prawda?

W służbie Polsce
W służbie Polsce

Psychologia społeczna – dziedzina nauki z pogranicza psychologii i socjologii badająca w jaki sposób obecność innych ludzi i ich działania wpływają na psychikę jednostki. Bada w jaki sposób ludzie wywierają wpływ na sposób myślenia, emocje i postawy innych ludzi zarówno nieświadomie, jak i celowym działaniem (Wikipedia).
Zapraszam do zajrzenia pod poniższe linki:
1. https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Ascha

2. Wojciech Błasiak: „Rola nieprawdy w systemie medialnym III Rzeczypospolitej” http://jow.pl/rola-nieprawdy-w-systemie-medialnym-iii-rzeczypospolitej/
3. Rzeczpospolita 08.02.2011: „Profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego w obronie prawdy” http://www.rp.pl/artykul/607247.html?print=tak

sygnatariusze listu: Prof. Lucjan Piela, dr Franciszek Rakowski, dr hab. Rafał Siciński, dr hab. Janusz Stępiński, dr hab. Leszek Stolarczyk, Prof. Krzysztof Woźniak, dr hab. Michał Cyrański, Prof. Zbigniew Czarnocki, Prof. Edward Darżynkiewicz, dr hab. Wojciech Grochala, Prof. Jan S. Jaworski, Prof. Marek K. Kalinowski, Prof. Tadeusz M. Krygowski, dr Piotr Leszczyński, Prof. Krzysztof A. Meissner, dr hab. Marek Pękała
4. Stanley Milgram – jeden z najwybitniejszych psychologów XX wieku, uczeń Solomona Ascha. http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Milgrama
5. Przemysław Wielgosz: „Pięćset lat kacetu. Ojczyzna – pańszczyzna.” http://lewica.pl/?id=26675&tytul=Przemys%B3aw-Wielgosz:-Pi%EA%E6set-lat-kacetu.-Ojczyzna-pa%F1szczyzna
6. http://sierkovitz.salon24.pl/277572,eksperyment-ascha

3 luty 2022 rok
Tworzenie autorytetów, także przez budowanie nieuki ma jeden cel. Nie jest nim dobrostan społeceństwa, lecz są to działania w kierunku pozbawienia społeczeństwa jego praw.

Gdy czytamy dziś słowo Puszcza to automatycznie nasza myśl kieruje się w stronę Białowieskiego Parku Narodowego.
Nie ma to żadnego związku ze znaczeniem słowa Puszcza, nie ma wielkiego związku z Białowieskim Parkiem Narodowym. A z czym ma, spróbuję objaśnić.

Puszcza – o co cały ten ambarans.
Cały czas obracamy się w naszym kręgu kulturowym i geograficznym. Nic nam do tego co sądzą o puszczy inni i co za puszczę uważają. Nie sądzą tego z poziomu naszej kultury i cywilizacji.
„Słownik języka polskiego” PWN wskazuje, że puszcza to: «las dziewiczy, pierwotny, o dużej powierzchni, nie przeobrażony działalnością człowieka; czasem też: większy obszar leśny»: Dziewicza, głucha, nieprzebyta, pierwotna puszcza.

Puszcza –wg. opracowania prof. Witolda Doroszewskiego
Puszcza –wg. opracowania prof. Witolda Doroszewskiego

Lub w innym wydaniu tego słownika: ”duży powierzchniowo las, bujnie porośnięty i najczęściej nieprzeobrażony działalnością człowieka, zachowany w pierwotnej formie”
i dodatkowo wskazuje na wyjaśnienie pojęcia przez legendarnego już językoznawcę Witolda Doroszewskiego (obok).
Z kolei Wikipedia właściwie powtarza definicje powyższe wskazując: „Puszcza (dawniej pustkowie lub dzicz) – wielki, niezamieszkany obszar porośnięty lasami lub borami. Pierwotne puszczańskie drzewostany były bardzo bogate pod względem składu gatunkowego i struktury warstwowej. Rosły tam nie tylko stare, potężne drzewa, ale również wiele krzewów, mniejszych, osłoniętych od światła drzew, bogate runo oraz młode drzewa, które urosły między leżącymi pniami.”
Z kolei etymologia pojęcia jest osiągalna m. in. w „Słowniku etymologicznym języka polskiego” Wiesława Borysia:
puszcza od XIV w. 'las pierwotny; większy kompleks leśny’, daw. ‘las, bór’, stp. też ‘pustynia’, w XVI w. 'miejsce samotne; pustelnia’. Por. stcz. pùšča / pùšč ‘pustynia; pustkowie; samotnia, dziś cz. poùšt’ ‘pustynia; pustkowie’, r. pùšća 'puszcza’, słwń. Pùšća ‘opuszczone, nieuprawne pole; opuszczony ul’. Psł. *pušća [< *pust-ja] ‘to, co jest puste, pusty, nie zamieszkany teren, pustkowie’, od psł. przym. *pust’ъ 'opuszczony, opróżniony, niczym nie zapełniony, nie napełniony’ (zob. pusty), z przyr. *-ja (co do budowy por. susza).”
W żadnym przypadku pojęcie puszczy nie może więc być łączone bezpośrednio i wyłącznie z Puszczą Białowieską. Czemu więc jest?

 

 

Puszcza – okiem leśnego znawcy
„Polskę pokrywała kiedyś nieprzebyta puszcza ciągnąca się od wschodnich formacji stepowych

prof. Ryszard Zaręba - "Puszcze, bory, lasy Polski"
prof. Ryszard Zaręba – „Puszcze, bory, lasy Polski”

ku zachodnioeuropejskim lasom liściastym. Inne formacje roślinne, jak zbiorowiska wodne i trzęsawiskowe, stepy a w górach hale i zarośla kosodrzewiny, zajmowały ok. 10% powierzchni. Po cofnięciu się lodowca na nizinach pojawiły się sukcesje roślinne, które możemy śledzić dziś jeszcze w dalekiej Arktyce – od tundry poprzez tajgę i jej bory iglaste na północy po formacje lasów mieszanych odpowiadające obecnym zbiorowiskom leśnym”
Taki obraz kształtował się do ok. 4000 r. pne. wg prof. R. Zaręby. – Kilka słów o tym w ostatnim akapicie.
Kształtowanie się współczesnych puszcz odbyło się w świadomości i bycie człowieka. Gdyby nie człowiek nie mielibyśmy w kraju tylu puszcz i lasów. To człowiek zakreślił ich granice i nadał im nazwy. Wiele z nich znamy już tylko z nazwy – przestały istnieć.
Jak duże bogactwo Puszcz istnieje/istniało w kraju wskazuje sam spis treści opracowania Ryszarda Zaręby. Ta popularna książka jest dziś szczególnie cenna. Przywraca nam racjonalne spojrzenie na pojecie „puszcza”, dziś mocno nadużywane i służące manipulowaniu i ideologi a nie prawdzie i racjonalności.
Puszcza to obszar leśny, którego nazwa ma związek z obszarami leśnymi rzadziej zasiedlonymi przez ludzi, stąd uważanymi za puste, z językiem i pochodzeniem słów, z kulturą miejscowej ludności, jej ówczesną świadomością, lękami i ograniczeniami. Puszcza nie ma natomiast związku z jakąkolwiek formą szczególnej ochrony. I wówczas i dziś to nie sama nazwa o niej (ochronie) przesądza. Dziś ochrona każdej puszczy jak i lasu dzieje się na ogólnych zasadach (w Polsce każda powierzchnia leśna podlega gwarancji bytu lasem). Inaczej rzecz się ma na obszarach parków narodowych, rezerwatów, etc.
Historia wskazuje, że lasy i puszcze, choć rzadziej zasiedlane, stanowiły od zawsze bazę surowcową i zaopatrzeniową. Tereny leśne , w tym puszcze, były i są rezerwuarem powierzchni dla rozwijającej się cywilizacji (np.: dziś – autostrady i drogi).

Rozmieszczenie głównych kompleksów leśnych-OPRACOWANIA.PL
Rozmieszczenie głównych kompleksów leśnych-OPRACOWANIA.PL

Profesor Ryszard Zaręba wskazuje, że na terenie Polski jest 36 obszarów leśnych pod nazwą Puszcza. Czemu więc nazwę tą odczytujemy jednoznacznie jako Puszczę Białowieską?

Puszcza jako element społecznej manipulacji
Puszcza to coś, w powszechnym odczuciu, mocniejszego niż las, zagajnik, młodnik czy bór. To rzecz szczególnie cenna, cenna ogromem powierzchni umiłowanej przez wszystkich przyrody. Łączenie pojęcia puszcza z umiłowaniem przyrody, ojczystej przyrody, niesie ze sobą nie czysty i zimny logiczny związek. Niesie sobą szczególnie silne uczucia i emocje.
Gdy porównamy hektar lasu i hektar puszczy to bez zastanowienia wskażemy, że to puszcza jest cenniejsza, i że puszczę bardziej umiłowaliśmy. Jeśli ktoś mówi o wycince lasu i o wycince puszczy to szczególnie ta druga wycinka jawi się nam w sposób bolesny.
To szczególne pojmowanie lasu pod pojęciem puszczy jest wielokrotnie wzmacniane i podkreślane w mediach. Nie jest to czynione bez świadomości. Używanie określenia puszcza w kontekście wskazania społeczeństwu, iż następuje proces niszczenia przyrody ojczystej6 wzmacnia w odbiorcy takiego przekazu obronne reakcje.

St. Remuszko - Gazeta Wyborcza. Początki i okolice-kalejdoskop.
St. Remuszko – Gazeta Wyborcza. Początki i okolice-kalejdoskop.

Może rzecz nie tyczyć w rzeczywistości jakiejkolwiek puszczy, tylko rachitycznych zakrzaczeń, ale gdy nada się temu obszarowi imię puszcza, fragment puszczy, element puszczański lub puszczański matecznik, to każdemu z nas jawi się ostateczny kataklizm dla ojczystej przyrody. Wierzymy wciąż w odpowiedzialność i bezstronność mediów, dziennikarzy, w ich proobywatelskie i prospołeczne działania. Zapominamy, że nie pracują w swoim imieniu i nie my im płacimy. A etyka została pogrzebana wcześniej, nim Stanisław Remuszko napisał swoją książkę o Gazecie Wyborczej1.
Nietrudno się domyślić, że ta gra słów, daleka od emocji ich autorów, lecz pełna profesjonalizmu, ma na celu uzyskanie określonych społecznych reakcji. Jest wykorzystywana z pełnią świadomości i wyrachowaniem. Nie ma tu miejsca dla żadnej przypadkowości. Jak nie jest przypadkiem i nie jest kaczką dziennikarską używanie zwrotu „polskie obozy koncentracyjne”2. To modelowe działania na bazie technik psychologii społecznej w celu wywołania określonych efektów i skutków.
O jakim celu mówimy?
Nie ma jednego celu. Jest szereg celów wśród których jest też kwestia lasów Puszczy Białowieskiej i lasów Polski. Z całą pewnością walka o Puszczę (Białowieską) mocno podzieliła Polaków. Czy osłabiła wewnętrzny potencjał i siłę?
Kontestowanie prawa (jakie by ono nie było), łamanie go na różnych poziomach władzy niszczy stan prawny państwa.
Powszechne wskazywanie na dominujące znaczenie organizmów szkodliwych w przyrodzie oraz odrzucanie korzyści jakie niosą każdemu narodowi i państwu własne zasoby naturalne (lasy stanowią ogromne i odnawialne zasoby naturalne Polski) jest elementem rujnującym dobrostan i racjonalizm.
Subsydiowanie zewnętrzne „zaplecza naukowego” oraz stowarzyszeń w celu wpływania na określony przekaz medialny i społeczny, jednostronne ukierunkowanie przekazu medialnego służy ograniczaniu i niszczeniu polskiej gospodarki i jej potencjału . W tym przypadku celem jest uzyskanie nadzwyczajnej renty i przychodów we własnych krajach. Gospodarka jest bowiem globalna, i straty jednych są zyskami innych.

Puszcza a naturalność
Powszechnie wskazuje się, o czym w pierwszym akapicie, że puszcza to obszar naturalny, a więc nieskażony działaniem człowieka.
Czy mamy więc w Polsce 36 olbrzymich obszarów leśnych nieskażonych działalnością ludzką? Rzecz jasna nie jest to prawda.
Może więc takim obszarem jest Puszcza Białowieska?
I to trudno jest przyjąć za prawdę. I nie idzie o wyniki kolejnych odkrywek archeologicznych – wskazujących, że ten obszar leśny był zamieszkany dawno temu, a więc był poddany presji gospodarczej człowieka3.
Obszar geograficzny Puszczy Białowieskiej został „wyzwolony” spod zlodowacenia ok 8-10 tysięcy lat temu5. Cały obszar Polski był poddawany wielokrotnie działaniu lodowca – taki był klimat – mocno niestabilny. Kolejne okresy między zlodowaceniami były związane z penetracją człowieka czy praczłowieka. Po wycofaniu się ostatniego zlodowacenia obszar Polski był zasiedlany przez organizmy roślinne i zwierzęce. Równolegle dokonywała się ekspansja człowieka. Człowiek jako element ówczesnej natury był świadkiem i czynnym elementem zasiedlającym tereny po lodowcu. Zważywszy, że będąc elementem naturalnym oddziaływał na naturę, tak jak natura oddziaływała na niego. Nie mógł nie korzystać z natury, bo bez niej by nie przetrwał. Wskazywanie, że jakikolwiek obszar był pozbawiony oddziaływania człowieka nie może więc być prawdą. Możemy ewentualnie wskazywać, że istniały (i istnieją) obszary mocniej lub słabiej penetrowane przez ludzi. Takimi obszarami mogą być obszary trudniej dostępne lub stwarzające mniej przydatne warunki do zasiedlenia. Czy takie warunki były na obszarze Puszczy Białowieskiej? Nie sądzę, by tam właśnie panowały ekstremalnie niekorzystne warunki dla bytu człowieka: obszar płaski, pełen zwierza i drewna. Musimy szukać gdzie indziej.

Głosnik na latarni w Warszawie w czasie okupacji niemieckiej
Głośnik na latarni w Warszawie w czasie okupacji niemieckiej

Zaklinanie prawdy przez miliony powtórzeń jest tylko medialną grą na zasadach psychologii społecznej, zasadach uprawianych zanim Paul Joseph Goebbels zaczął wieszać na ulicznych słupach tzw szczekaczki. Tylko, że w czasie wojny nikt poważny nie traktował poważnie szczekaczek. Czy żyjemy w czasie wojny?
Czy Puszcza Białowieska nie ma żadnych walorów przyrodniczych?
Jak najbardziej ma. Ale to bogactwo, jak w każdym zakątku ziemi nie jest dane raz na zawsze. Wymaga rozpoznania praw i działań w kierunku trwałego zachowania. Oglądactwo, czyli ochrona konserwatorska z zachowaniem bogactwa przyrodniczego związku nie ma7, 8. Wskazując na rolę naturalnych procesów musimy być świadomi, że nie gwarantują trwałości bogactwa. Dowodem tego są redukcje zasobów przyrodniczych obserwowane i opisywane w wyniku badań podstawowych czynionych od zarania istnienia w Rezerwacie Ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego7. Zniszczenie pozostałego obszaru przyrodniczego, zajętego przez Nadleśnictwa puszczańskie (co się dzieje, i jest obserwowane od trzech dekad) ma pozbawić leśników tego namacalnego dowodu, iż gospodarka leśna nie niesie strat przyrodniczych.

 

1. Stanisław Remuszko – „Gazeta Wyborcza. Początki i okolice” – http://lubimyczytac.pl/ksiazka/87073/gazeta-wyborcza—poczatki-i-okolice
3 Późnoholoceńska historia lasów Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego – https://www.researchgate.net/publication/319713397_Poznoholocenska_historia_lasow_Rezerwatu_Scislego_Bialowieskiego_Parku_Narodowego
5
O zlodowaceniach (i zmianach klimatycznych przy okazji) przeczytasz więcej tu: https://www.jednaziemia.pl/planeta-dzieje/43-dzieje/zmiany-klimatu/3848-zmiany-klimatu-w-plejstocenie.html
2 Skąd „polskie obozy zagłady” – https://www.salon24.pl/u/polskawlesie/696410,jak-powstaly-polskie-obozy-zaglady-film-fab-130-min-prod-pl-b-o
6 Akcja Demokracja przeciwko wycince Puszczy – http://robertg.blog.ekologia.pl/wycinka-puszczy-historia-jednego-apelu-czyli,2356
7 Bogdan Brzeziecki – „Wieloletnia dynamika drzewostanów na stałych powierzchniach badawczych w Puszczy Białowieskiej” – https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=10&ved=2ahUKEwiD4vXa8PXgAhXN_CoKHSIgAEMQFjAJegQIBBAC&url=http%3A%2F%2Fwww.forbiosensing.pl%2Fdocuments%2F20182%2F39830%2FB.Brzeziecki_Wieloletnia_dynamika_drzewostan%25C3%25B3w_na_sta%25C5%2582ych_powierzchniach_badawczych_w_Puszczy_Bia%25C5%2582owieskiej.pdf%2F04bb8731-64af-4239-aee3-d622fbb3677e&usg=AOvVaw0_5PM8KNyFF61ojUU6rVVN
8 Straty przyrodnicze Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego. – Kiedy zlikwidujemy Białowieski Park Narodowy