Tag

niszczenie

Browsing

Latem ubiegłego roku oznajmiono Polakom, że organizacja Lasy Państwowe, tylko zarządzająca przecież majątkiem leśnym Skarbu Państwa, rozdzieli go na kolejne części. Tym razem powierzchnia kilkuset tysięcy hektarów ma stanowić „lasy miejskie”. Oficjalnie koncept zaprezentowano jako: „Nowa kategorialasy o zwiększonej funkcji społecznej.” W artykule pozwalam sobie pozostać przy krótszej nazwie: „lasy miejskie”

Na początku była Ustawa

Decyzja 48/1998 DGLP
Bezprawna Decyzja Dyrektora Generalnego Konrada Tomaszewskiego początkująca niszczenie gospodarstwa leśnego w trzech Nadleśnictwach: Białowieża, Browsk, Hajnówka.

Już sama Ustawa o lasach z roku 1990 to element wstecznictwa w zakresie zarządzania organizacjami i zasobami.
Po pierwsze: Lasy Państwowe straciły status gospodarstwa i zostały przekształcone w administrację. Już tylko pamięć historii podtrzymuje nazewnictwo. Ale realnie Nadleśniczy to dziś kierownik wykonujący polecenia dyrektora, ustne i pisemne, nie zajmujący się ich prawnym aspektem.
Przykładem wykonana decyzja 48/1998 o zakazie pozyskania drzew i drzewostanów ponad stuletnich na terenie trzech nadleśnictw wskazanych przez Dyrektora Generalnego Konrada Tomaszewskiego- kompletnie bezprawne i nieuzasadnione wiedzą*. Decyzja ta wraz z innymi „legislacjami” zatrzymują tam gospodarkę leśną i tym samym generują roczne straty brutto dla Polski w wysokości około 15-18 miliardów złotych. Czy w takiej sytuacji można wierzyć w intencje Mariusza Błaszczaka i Jarosława Kaczyńskiego (o Antonim Macierewiczu nie wspominając), w kwestiach uzbrojenia i obronności kraju? Przez 25 lat zbudowalibyśmy, tylko eliminując te straty, największy potencjał czołgowy świata.
Tylko po co Polsce taka siła? I taka gospodarka?
Po drugie: choć Ustawa wskazuje (może dla zmylenia przciwnika?) na wielość funkcji w lasach, to praktycznie funkcje gospodarcze są deprecjonowane od samego początku. Karleją z roku na rok, ustępując miejsca LKP-om (tzw leśnym kompleksom promocyjnym), powierzchniom referencyjnym, powierzchniom do rozpadu czy w końcu – o czym dziś Pani/Pan czyta – „lasom miejskim” i … wrażliwości społecznej – tak jak tamte – wciąż w strukturach Lasów Państwowych.
Po trzecie: organizacja o nazwie Lasy Państwowe zarządzająca w imieniu Skarbu Państwa jego leśnym majątkiem przyjęła, że będzie się samofinansować, na zasadach administracyjnych, a nie gospodarczych. Czy Ustawa planowała taki kierunek zwijania PGL LP – Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe? Jakie to Gospodarstwo Państwowe, skoro w założeniu ma działać tak by to jemu samemu wystarczyło? Obowiązujące dziś w LP zasady oznaczają marginalizację i eliminację potrzeb Skarbu Państwa i dobrostanu mieszkańców. Nie działa wszak jak przedsiębiorstwo i firma, lecz jest jedynie urzędem. Gospodarność i ekonomika nie mają znaczenia, co potwierdzał Jan Kosiorowski (Dyrektor RDLP Kraków) w obecności najwyższych „elit” władzy („Na czym polega las – emocjonalny wykład Jana Kosiorowskiego„). To tak jakbyśmy wskazywali, że Służba Celna też będzie samowystarczalna, Policja mogłaby się utrzymywać poprzez odpowiedni system mandatów waloryzowanych w zakresie jak i wartości. Czyż „najwyższa kasta” nie mogłaby też tak funkcjonować? A górnicy miedziowi? Bo ci od węgla przegłosowali wraz z Solidarnością węglową i innymi węglowymi związkami samorozwiązanie – sic? – ku chwale Ojczyzny – oczywiście. Nie za darmo przecież – Unia wspomogła jak zwykle niezawodnie. Idzie wszak o rozkład naszego biednego kraju – więc wszystkie ręce na pokład. A związki zawodowe? Związki … w statutowym interesie swoich członków nieprawdaż Obywatelu Duda Piotrze – Przewodniczący Solidarności?
Po czwarte: w końcu stalinowski wręcz centralizm, charakterystyczna dla IIIRP nieodpowiedzialność i bezprawie kreślą drogę Dyrekcji Generalnej LP i Ministerstwu dziś w nazwie z Klimatem (bo wiadomo, że wbrew głoszonym teoriom, nikt Ministerstwa Klimatu nie będzie pociągał do odpowiedzialności za zmiany, które natura temu klimatowi funduje, a środowisko ma być tak ściśle związane z tymi zmianami, że … cóż my możemy). ‘Sorry, taki mamy klimat” – jeśli jeszcze Czytelnik pamięta o Obywatelce Bieńkowskiej Elżbiecie.
Gdyby za stan lasu odpowiadał Nadleśniczy na bazie obowiązującego prawa, to prawo byłoby przestrzegane. Konieczny jest warunek odseparowania DGLP /RDLP od funkcji zarządczych. Tym bardziej od klimatycznej narracji. Bo jaki związek z tym mają Lasy, w dodatku ze strefy umiarkowanej?

Na kłopoty „lasy miejskie”

Kłopotem jest przyrost. Lasy przyrastają. Nie da rady tego powstrzymać. To cholerny kłopot. Kłopot z przyrostem („Lasy wycięły więcej niż mają„). Nie chcą się podporządkować medialnej propagandzie, że jest ich coraz mniej, że są w złym stanie. Trzeba więc działać.

Hilary Minc - czołowy polityk żydowskiego pochodzenie stalinowskich czasów w PRL
Hilary Minc – osoba decydująca o kształcie polskiej gospodarki, likwidująca wolny rynek i niezależny handel, narzucająca w sposób bezwzględny centralizm w Polsce

Puszcza jest tu przykładem różnorodności. Różnorodności w działaniach, by mogła sprostać medialnym oczekiwaniom. – Oczywiście żartuję. Zniszczenie ponad 10 tysięcy miejsc pracy w Hajnówce i okolicach, to nie był cel mediów. To był tylko jeden ze środków dla realizacji celu. Zewnętrzne działania w celu uzyskania konkretnych korzyści materialnych w swoich krajach. Realizowane „polskimi” rękami, legislatorami na miarę … Minca..
Ponieważ przyrost lasów jest ewidentny, to podjęto kolejne kroki by Skarb Państwa i dobrostan Polaków na tym nie skorzystał. Że natura się miejscami posypie, nie ma znaczenia. A wszystko jest pięknie wyartykułowane … jako wspomaganie miejskich społeczności. Wystarczy milion szczekaczek a lud Boży zrozumie tę potrzebę jeszcze lepiej i będzie się weselił.

Tylko czemu zamknęli lasy temu społeczeństwu w czas fałszywej pandemii? Obywatel Woś Michał – kolega partyjny Obywatela Siarki Edwarda (były i obecny wiceminister nadzorujący Lasy Państwowe) – również z Solidarnej Polski.
Jej przewodniczący nie raz medialnie i ostro występował przeciwko unijnemu szaleństwu tzw „zieloności” czy „fitu”. Ale realnie wdraża je dziś ze znaczącym wyprzedzeniem w stosunku do zakresu unijnej presji. Dziś Zbigniew Ziobro wraz z PiS realizują postulaty „totalnej opozycji”, która w sposób butny przedstawiła je w projektach zmian dwóch ustaw w Sejmie w roku 2021 (tj wydzielenia w Lasach Państwowych tzw lasów przy aglomeracjach, w których gospodarstwo leśne będzie zredukowane do celów, które określi społeczeństwo – w domyśle wiemy, że idzie o   stowarzyszenia ekologistyczne, gdyż to one zgodnie z nadanym Polsce prawem reprezentują społeczeństwo i jego interesy).
Tym samym dziś Edward Siarka wraz z Józefem Kubicą wypełniają pomysły ideologiczne opozycji. Czy to wynik jakiegoś przedwyborczego konsensusu?
(„NOWE Lasy Państwowe” – o tym, jak totalna opozycja miała pomysł na „lasy miejskie” ponad rok wcześniej).
Nic nie usłyszymy na temat korzyści lub strat gospodarczych – gdyż gospodarka w III RP nie ma znaczenia. Dążymy wszak na Parnas, a tam chleb nie jest potrzebny.
Przeznaczenie kilkuset tysięcy hektarów lasów na tzw „lasy miejskie” to cofniecie gospodarstwa leśnego do czasów lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Do czasów Władysława Gomułki.

To był czas PRL, gdy kraj i jego mieszkańcy z ogromnym poświęceniem kończyli odpudowę po wojennej pożodze, i rozpoczynali szybki rozwój gospodarki. W tym także leśnictwa. To okres, gdy zalesienia obejmowały ogromne powierzchnie kraju.

Nie można dziś uwierzyć, że wprowadzany koncept „lasów miejskich” to tylko propaganda na użytek namolnych organizacji ekologistycznych. W większości bowiem te organizacje zostały wygenerowane przez III RP oraz zewęetrzne kraje „sojusznicze” i ich fundusze. Na propagandzie się nie skończy. Gdy raz powstaną te „miejskie lasy”, to ruszy lawina legislacyjna, która w różnych przestrzeniach zacementuje nową rzeczywistość. A w niedalekiej przyszłości zredukuje funkcje gospodarcze do niemal zera.

Lpgo Lasów Miejskich Warszawy
Lasy Miejskie Warszawa- Logo

Lasy miejskie już istnieją. Nie są własnością Skarbu Państwa. To obszary podległe samorządom. Ma je również Warszawa. Czy ktoś kupił drewno w warszawskich lasach miejskich? Opał albo przysłowiowy chrust? Jaka jest produkcja na tych obszarach? Choć w Warszawie są to w znacznej części lasy gospodarcze przekazane z nadleśnictw tylko w użytkowanie miejskiemu molochowi. DGLP łaskawie zrezygnował na ich obszarze z funkcji gospodarczej i korzyści – jakim prawem, skoro to nie jego. Czy Minister Finansów zrezygnował z tego zasobu i dochodu? Lasy miejskie Warszawy nie realizują zasad obowiązujących w lasach gospodarczych lecz raczej w parkach i rezerwatach. Tym samym doprowadzają do strat gospodarczych i przyrodniczych na gruntach Skarbu Państwa. I znów kłania się doktor nauk leśnych Janusz Dawidziuk wraz z posłem PSL i Ministrem Stanisławem Żelichowskim – leśnikiem, decydujących o tych kwestiach. Jakim prawem?

Systemowa produkcja truchła przez DGLP i Ministerstwo ds. Środowiska
Uśmiercony las w Nadleśnictwie Białowieża – efekt wieloletniej polityki leśnej IIIRP, i jej cel.

To samo będzie w perspektywie z obszarami wyłączonymi z normalnego gospodarstwa leśnego PGL LP jako tzw. „lasy miejskie”.
Czy słuchając: Edwarda Siarki czy Józefa Kubicy poznaliśmy jakiekolwiek zasady bytu tych „miejskich lasów”? Czy były przedstawione analizy ekonomiczne, organizacyjne? A analiza prawna – któż ją stworzył i za czyje pieniądze? Czy uzgodniono to z suwerenem i czy to inicjatywa własna czy polecenie Ministra od Skarbu Państwa, a może Premiera? Ilu czołgów nie kupi w Korei Mariusz Błaszczak? To pomysł na Polskę: zadłużanie wraz z niszczeniem własnego potencjału i zasobów. To obraz nowego patriotyzmu. I moralny wzorzec dla dziatek i dziadków.

Czy nastąpi przymusowe wywłaszczenie właścicieli lasów prywatnych, tam gdzie Obywatel Wiceminister Edward Siarka zaplanuje Leśne „lasy miejskie”?

Polska szkoła leśnictwa

Nie ma wielkiego związku ze szkołą lwowską matematyki (https://pl.wikipedia.org/wiki/Lwowska_szko%C5%82a_matematyczna), polską szkołą filozofii medycyny (dziś chichot oszukańczej pandemii i powszechnego zdziczenia służby medycznej tego okresu oraz ekstra gratyfikacji mających znamiona państwowego łapówkarstwa, przyczyniając się wprost do wielu przedwczesnych zgonów, których w IIIRP odnotowano ponad 200 tysięcy), szkoła lwowsko-warszawska filozofii (https://culture.pl/pl/tworca/szkola-lwowsko-warszawska).
Polska szkoła leśnictwa. – Szyderstwo z wiedzy w wykonaniu gniewnych doktorów oraz profesorskich profanów nauki.
Że niesie opłakane w skutkach efekty bez problemu zauważymy. Oczywiście nie na stronach Lasów Państwowych, IBL-u. Że jest rozdźwięk między naturą lasu a wynikami „badań” realizowanymi na konkretne zapotrzebowanie – widać gołym okiem w lesie, widać w prawnych „wymiocinach” i oficjalnych wypowiedziach.
Za chwilę ruszą granty w kierunku uzasadnienia podjętych właśnie decyzji, mających doprowadzić do niszczenia gospodarstwa leśnego, gwarantowanego Ustawą o lasach. Czy Ministerstwo Finansów zrobi kontr badania? A ABW?
Czy nie lepiej od razu znaleźć środki na grant dowodzący, że Ustawa o lasach jest zła, bo wskazuje na gospodarstwo leśne. A gospodarstwo leśne jest złe ze swej istoty! Raz na zawsze dowieść, że leśnictwo to obskurantyzm i wstecznictwo, hamuje postęp i ludzką cywilizację dążącą do „humanistycznej nirwany”. Można ogłosić nabór na taki grant. PGL LP mają środki i z pewnością z przyjemnością je zużytkują na „cele badawcze”.
Masowa produkcja inżynierów i magistrów a zaraz potem i doktorów to element systemu edukacji. Raczej potrzebny jest tu cudzysłów.: „edukacji”. Fałszywy przekaz Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego wskazał na możliwą ścieżkę drenażu środków Polaków w zamian za nowy towar. Obywatel Prezydent artykułował, że tylko wykształcenie może zmienić byt młodego człowieka. Podaż przez długi czas nie nadążała za popytem nowego towaru, na który zwrócił uwagę ludowi Bożemu ich Prezydent. Nie zagwarantował wykształcenia w przyjętym systemie. Zagwarantował jego iluzję, i co ważniejsze zagwarantował realny drenaż ludzkich zasobów.
https://cyberdefence24.pl/polityka-i-prawo/polska-jest-bezbronna-wobec-nowoczesnej-dywersji-wywiad ).

Nie będę analizował skali zniszczenia moralnego – mądry czytelnik zrozumie, że to elementy nie do odbudowania – nawet w długiej perspektywie.

Obraz zastępczy prof. Jana Zajączkowskiego
„Idee i ideologie w hodowli lasu” praca opublikowana przez prof. Jana Zajączkowskiego to element, który nieustannie zawstydza czołowych profanów nauki o lesie. I utytułowanych legislatorów leśnych. https://www.polskawlesie.pl/las/manipulacja-ideologiczna-polskiej-szkoly-czyli-idee-i-ideologie-w-hodowli-lasu. Obraz zastępczy prof. Jana Zajączkowskiego. – wdzięczny będę za oryginał

 Ilość nie przechodzi w jakość. Ilość ją niszczy.
Nie można się dziwić, że to także element letalny w naukach leśnych.
Nie obrażam prawdziwych badaczy.

Wiara w LP a propaganda niszczenia lasów

Prawo rozdzieliło swego czasu obszary leśne na dwie sfery: chronione w sposób konserwatorski/bierny (parki i rezerwaty) oraz gospodarcze (PGL LP) chronione w sposób czynny.
Te pierwsze mają wypełniać praktycznie wyłącznie funkcje tej ochrony biernej, choć ostatnio pisze się o sukcesji. Jednak sukcesja nie trafiła do legislacji, wiec wszelkie działania w parkach narodowych, gdzie dochodzi do zmniejszenia bogactwa przyrodniczego i zasobów są pod względem prawnym nielegalne i powinny być ścigane przez prawo. Właściwie wszyscy dyrektorzy parków narodowych naruszają prawo, gdyż nie ma takiego parku, który realizując ochronę bierną zachowuje pierwotne bogactwo przyrodnicze.
A jak to wygląda w obszarze Lasów Państwowych, które mają realizować wielość funkcji?
Począwszy od zaistnienia Ustawy o lasach (która wskazuje na wielość funkcji) mamy praktycznie do czynienia z narzuceniem dominanty ochrony biernej oraz redukcji funkcji gospodarczych.
Tak też jest przy okazji powoływania „lasów miejskich” Temu celowi przyświecają też tzw. działania edukacyjne, które od 30 lat skupiają się na elementach stricte przyrodniczych i ochroniarskich – na infantylnym poziome przyrodniczego folkloru. Wystarczy też pobieżna analiza tematów nie tylko na stronach internetowych zależnych od DGLP, lecz także tych wspierających leśnictwo, by to potwierdzić.
Następuje świadome manipulowanie odczuciami społeczeństwa.
Cel jest jeden.
Nie jest nim wzrost świadomości gospodarczej i ekonomicznej. Co generowałoby rozwój.
Dokonuje się redukcja i destrukcja gospodarstwa leśnego. Następuje eliminacja zdrowego rozsądku na poziomie społecznym. Finansowana ze środków wypracowanych ze sprzedaży drewna i gospodarki leśnej. „Dokonuje” to zle słowo. Właściwie należałoby użyć słowa „Dokonywana jest”. Bo jeśli nie podejrzewam większości tzw. edukatorów o świadome działanie na szkodę, to są ludzie, którzy świadomie ten kierunek narzucili. I go pilnują. Różne centralne, centra promocji czy informacji. I nie tylko.

Tworzenie LKP- ów czy „lasów miejskich” to przykłady destrukcyjnych działań nie tylko gospodarczych lecz kulturowych, edukacyjnych, przyrodniczych i społecznych także. Wbrew zupełnie odwrotnym przekazom propagandy ekologistycznej i formalnie prezentowanej na stronach Lasów, cenzurujących dyskusje i odrębne stanowiska.

Las gospodarczy z regularną wymiana pokoleń to gwarancja bogactwa przyrodniczego. Bo to bogactwo inne jest w uprawie, inne w młodniku czy dragowinie a inne w drzewostanie rębnym.
Las gospodarczy z regularną wymianą pokoleń to gwarancja bogactwa przyrodniczego. Bo to bogactwo inne jest w uprawie, inne w młodniku czy drągowinie a inne w drzewostanie rębnym.

Leśnicy, którzy uwierzyli w ich artykułowane publicznie cele, dają dowód tego, że uważają, iż gospodarstwo leśne w Polsce szkodzi naturze i przyrodzie. Używam słowa uwierzyli, gdyż nie ma dotychczas badań, które by to potwierdzały. Oczywiście one się pojawią, i pierwsze zostaną opublikowane w IBL. Tak jak IBL opublikował pierwszy, że to kornik w Puszczy jest organizmem kluczowym 1.
Zaś wiara, że tylko tzw. samowystarczalność LP gwarantuje ich byt nie jest potwierdzana tzw. brakiem takowej w slużbach celnych, policji czy zakładach piekarniczych.

Nikt formalnie nie zlikwidował podziału lasów na te skupione w parkach/rezerwatach i na lasy gospodarcze. Ale tworzone od dziesiątków lat rozwiązania pseudoprawne redukują funkcje gospodarcze, natomiast funkcje ochronne w parkach nie są realizowane zgodnie z ideologicznymi zapisami Ustawy ochrony przyrody (że natura dąży jakoby do maksimum różnorodności, bo tak oczekuje ekologistyczna paranoja). Dziś już nie chodzi wielość równoprawnych funkcji, istniejących od zarania w lasach.
Dziś DGLP wskazuje: „Najistotniejsze w lasach o zwiększonej funkcji społecznej będą kwestie:
– zachowania trwałości lasu,
– bezpieczeństwa publicznego i pożarowego,
– krajobrazowe.” 2
Co oznacza, że dotychczasowe Lasy Państwowe nie dbały o trwałość powierzonych im Lasów. Bo to że nie dbały o trwałość majątku leśnego i trwałość własnej organizacji to fakt.
Powołanie „lasów miejskich” jest kolejnym elementem niszczącym gospodarstwo leśne. Sposób wprowadzania zmian jest to nic nowego w zacementowanym centralizmem nieudacznictwie. Jest elementem niszczenia i destrukcji wszystkiego co ważne dla Polski, jej suwerenności, niepodległości. Ich wprowadzenie to nie pomyłka. To świadome działanie na szkodę.

***

*Czytając tę Decyzję można bardzo różnie rozumieć użyte sformułowanie „drzew i drzewostanów stuletnich”.  Można tak, jak to potocznie przyjęto, że K. Tomaszewskiego interesuje każde drzewo i drzewostan ponad stuletni. Ale przecież można rozumieć, że chodzi wyłącznie o drzewa i drzewostany, które powstały przed rokiem 1898.
1
artykuł profesora Instytutu Badawczego Leśnictwa, J.M. Gutowskiego: „Kornik kluczowym elementem lasu”

J.Gutowski_Kornik kluczowym elementem lasu

2 – Autorska informacja DGLP o wprowadzanych zmianach; dziś (19.01.2023 brak jest pliku wideo z konferencji. Zupełnie przypadkowo odnalazłem ten film w swoim archiwum i też go udostępniam. Posłuchajcie, czyż Mostowicz nie wzorował się na takich właśnie typach pisząc „Karierę Nikodema Dyzmy”
Nowe zasady dla lasów wokół miast – materiał autorski DGLP_5.07.2022

3 – link do filmu zarejestrowanego przez DGLP w trakcie konferencji prezentującej koncept nowej kategorii „lasów” w Lasach. Która to już kolejna kategoria  niszcząca zasoby leśne kraju? Aktualnie film nie jest dostępny na stronie DGLP.
https://youtu.be/NYtBAveOTXE


Suplement:

Nowa strategia leśna UE
Strategia została podpisana w lipcu 2021 roku. Kto wówczas był ministrem od klimatu. Minister od Klimatu przesądził o lesie, zamiast o deszczu, gradzie i piorunie

Nowa strategia leśna UE – strategia KE, PE i zgody IIIRP  – https://eur-lex.europa.eu/legal-content/pl/TXT/?uri=CELEX%3A52021DC0572&fbclid=IwAR1tDM3IjDRr5bSBpee18dMI5OU2jSlzBxSqg5DRG-ebQ3FDIHCVRUzEY2U

Policzcie ile razy w tym bełkocie użyto słowa „zrównoważony” we wszystkich możliwych odmianach?
Ta strategia by się nie stała, gdyby nie przyzwolenie poszczególnych państw, więc zrzeczenie się z własnych kompetencji w kwestii lasów to nie kwestia UE, lecz „polskiego” rządu.
Wydaje mi się, że to wciąż bardzo ogólna sprawa. Tym bardziej, że nie wiemy co to jest las?
Tak samo jak nie wiemy, co to jest małżeństwo.
Samo chciejstwo jeszcze niczego nie załatwia, ale „polska” spolegliwość i zaprzaństwo wyglądają jak kominy Ostrołęki i zasypywane od dołu kopalnie węgla.
To są systematyczne działania na wyniszczenie czynione na zewnętrzne polecenia i realizowane przez kompradorskie polikliki.
Ale rozbrojenie kraju postępuje zdecydowanie szybciej ..
*
Legislacja Unijna rozsądkiem nie słynie. Mądrość została dawno pogrzebana przez ideologizm na usługach różnej maści korporacji.
26.01.2023

 

Coraz rzadsza w Pieninach, a Park Bieszczadzki wydał nawet specjalny „list gończy” i oczekuje wszelkiej informacji o poszukiwanej. Nie wiem czy podjęli jakieś inne działania? A Profesor znalazł już winnego. Za pieniądze MŚ (może sam je sobie przyznał) obarczył Lasy Państwowe.

Nadobnica alpejska – po łacinie Rosalia alpina

Jest największym chrząszczem z rodziny kózkowatych (Cerambycidae) rzędu chrząszczy (Celeoptera).

Wszyscy się zachwycają urodą owada. Owada dorosłego. Osiąga bowiem pokaźne, jak na nasze krajowe warunki, rozmiary – do 4 centymetrów długości, a długość czułków jest większa od całej reszty. Rzadko go można zobaczyć. Wygryza się z drewna w ciepłe, słoneczne dni w czerwcu i lipcu. Przystępuje do rójki, która trwa czasami do września. I to jest ten czas kiedy możemy spotkać „różyczkę”.

Etologia i środowisko życia

Chrząszcz jest nierozerwalnie związany z lasami bukowymi. To drewno bukowe jest jego podstawową baza pokarmową. Wskazuje się jeszcze na graba i drzewa owocowe. Napotkałem na ślad o wiązie górskim czyli brzoście. Lecz nie wydaje się, by te gatunki drzew miały znaczenie w życiu populacji nadobnicy.

Rozwój, czyli generacja owada trwa od 2 do 4 lat. Najczęściej, w normalnych warunkach pogodowych trwa 3 lata.

W tym czasie kolejne stadia larw, które wykluły się ze złożonych w załomkach kory jaj, odżywiają się drewnem bukowym. Żerują na martwym drewnie, czyli są ksylofagami.

W literaturze możemy napotkać na sygnały, że ktoś obserwował żery i larwy w meblach bukowych. Nie wydaje się to znaczące.

Cóż zatem potrzeba do rozwoju nadobnicy? Potrzeba surowca drzewnego, a więc zamierających lub martwych buków. Powinno ich być najwięcej w Parkach Narodowych. Jednak nie ma świeżych sygnałów z Pienin czy Bieszczad. Dla profesora Zbigniewa Witkowskiego dane z Lasów Państwowych są niewiarygodne, choć w swoim opracowaniu ich nie przytacza1.

Kowal zawinił a Cygana powiesili

Profesor wskazuje natomiast na szkodliwą działalność Lasów Państwowych związaną z pozyskaniem surowca bukowego i jego gromadzeniem na składach. Nie jest to do końca zgodne z rzeczywistością. Surowiec drzewny ma bowiem w Lasach Państwowych bardzo szybką rotację – nadleśnictwa nie produkują „na magazyn”.  Drewno, nawet jeśli znajduje się w lesie, często nie jest już własnością nadleśnictw. Jest sprzedane. W związku z tym nie wydaje się, by swego rodzaju wabik i pułapka dla dorosłych owadów w postaci ogromnej masy drewna bukowego leżącego w lesie w okresie od lipca do września (czyli w czasie rójki i składania jaj przez nadobnicę) miała duże znaczenie. Nie ma bowiem znaczących mas drewna przelegujących na składach.
Znam przykład, gdy nabywca zasiedlonego przez nadobnicę opału bukowego, doczekał się wylotu owada we własnej piwnicy. Ku swemu przerażeniu – gdyż był przekonany, że owady pożrą mu cenny opał. Wybił je co do sztuki naprędce ściągniętym z nogi butem.  Gdzie Pan był Panie profesorze ze swoją radą i edukacją w tym czasie? Może piastował urząd Głównego Konserwatora Przyrody, i uważał, że wszystko się toczy dobrze i nie trzeba edukować, skoro taka świetna broszura zawisła na stronie internetowej GIOŚ?

Trudno też mieć pretensje do właściciela, by nie dbał o swój majątek i dopuszczał do jego zniszczenia z jakichkolwiek przyczyn. Nawet gdy taką przyczyną byłaby najładniejsza „różyczka”. Drewno bukowe to cenny surowiec energetyczny i użytkowy! Ma więc określoną wartość materialną. Mniejszą czy większą od nadobnicy – tego pan profesor też nie precyzuje.
Nie wskazuje też na środki, którymi sam dysponuje.
Nie zająknie się nasz naukowiec, nad tematem obserwacji, lub ich braku, na obszarze Lasów Państwowych. Nadobnica zginęła z obszaru parków narodowych, lecz winne są Lasy Państwowe. Dla mnie nie jest dziwny ten wniosek profesora IOP PAN Kraków. Często obserwuję, że profesura wysnuwa wnioski nie mające związku z przedmiotem badań czy dociekań. Tym samym trudno nazywać ich działalność naukową. To się dzieje raczej w sferze nieuki.
Większość zbioru – opracowania, pożytecznego jak najbardziej, mógł zaś dokonać gimnazjalista ze szkoły waldorfskiej. I z całą pewnością nie zajmowałby się wówczas nieuprawnionymi wnioskami.

Ach te dzięcioły

Prócz tego, że generacja owada trwa co najmniej 3 lata (tyle czasu musi leżeć drewno, by ze złożonych w nim jaj pojawił się w końcu dorosły, piękny owad) to zasadniczym dla niego zagrożeniem są ptaki.

Owad jest duży. To największa kózka w Polsce. Dostrzegają to bystre zmysły dzięciołów. Wiedzą, że zjadając jedną dużą – ponad 3 centymetrową larwę, nie będą musiały w nieskończoność uganiać się za larwami korników wielkości 2-3 milimetrów. O tym profesor Witkowski nawet się nie zająknął w swoim opracowaniu. Być może widoki takie jak na zdjęciu – pokazujące żery dzięciołów na stosie zasiedlonym przez nadobnice są mu nieznane.

Nasi naburmuszeni ekologiści
Owad dorosły jest piękny. Stanowiłby ozdobę niejednej kolekcji. Ale jest pod ochroną, a na fotografii też się prezentuje pięknie. Znamy ekologistów, którzy z gębami pełnymi miłosnych frazesów o ochronie środowiska, jeśli znajdą coś rzadkiego, od razu to unicestwiają. Z głupoty czy z rozmysłu?
Jedynie słuszne media hołubią takie osoby i napiętnują ich karanie. Ludzie zwykle mają świadomość, że jeśli coś jest rzadkie to należy o to dbać, chronić, a nie niszczyć (choć w większości nie są ekologistycznymi aktywistami). Tak też należy postępować z nadobnicą.

A może do czynu, nawet … społecznego

W Szwajcarii państwo płaci właścicielowi za czynną ochronę; właściciele wkopują w ziemie bukowe bale o średnicy minimum 25 centymetrów i długości 2 metrów. Nie wydaje mi się to najlepszym rozwiązaniem – łatwa dostępność ze strony morderczych dzięciołów. Zdecydowanie korzystniejsze jest pozostawianie złożonych stosów drewna bukowego. Nie za dużych, ale za to w większej liczbie. Czemu tego nie czynią w Parkach Narodowych? W Polsce pieniądze płyną na opracowania i monitoringi. Jeśli ich starcza tylko na tyle, to może zainicjować zbiórkę lub zacząć działać własnym sumptem? A może przeznaczać je nie na monitoringi, programy i plany a na czynną ochronę?
Nie mam pojęcia ile kosztowało zatrudnienie profesora Zbigniewa Witkowskiego w celu dokonania zbioru danych opublikowanych przez GIOS na temat nadobnicy alpejskiej. Jestem jednak przekonany, ze starczyłoby ich na podwojenie polskiej populacji tego rzadkiego owada. Pod warunkiem, że dzieło powierzylibyśmy uczniom gimnazjum systemu waldorfskiego lub podobnym zapaleńcom i rzeczywistym miłośnikom ojczystej przyrody. System istniejący w państwie, system IOP PAN Kraków, z jego wybitnym przedstawicielem Zbigniewem Witkowskim, generuje olbrzymie koszty, które w większości nie trafiają do NATURY.

Nadobnica alpejska. Jest rzeczywiście piękna. Nigdy nie było i nie będzie jej dużo. Może to też wpływa na jej czar?
W Parkach jej szukają a profesor oskarża Lasy Państwowe!
A co takiego się stało w Parkach w ostatnim dwudziestoleciu, że przestano obserwować tam „różyczkę”? Tego Pan Profesor Zbigniew Witkowski nie analizuje. Czy to nie Pana zasługa? Nie zasługa pańskich koncepcji, koncepcji IOP PAN? W trakcie pańskiego bytu, pod auspicjami pańskiego systemu ochrony znika jeden z cenniejszych elementów przyrodniczych kraju. A Pan pływa jak pączuś.
Nadobnica w zaniku, ale szczodre granty na pseudonaukowe dezyderaty płyną szerokim strumieniem. Przewidywał to Gwalbert Pawlikowski 80 lat temu. Przewidywał powstanie takiej kasty miłośników.

1 Przewodnik metodyczny Rosalia alpina – Zbigniew Witkowski

Nadobnica alpejska – owadzi klejnot (Salamandra 2/2007, 24)