Tag

ochrona

Browsing
Zespół Pałacowo-Parkowy Natolin, bilet wstępu
Zespół Pałacowo-Parkowy Natolin, bilet wstępu

Jest w Warszawie park. Jeden z największych. Ale jakby go nie było.
Dostęp jest tu reglamentowany.
To park przy Pałacu w Natolinie. I choć Pałac jest Pałacem, to park już parkiem przestał być. Zaniedbania powojenne usankcjonowano stworzeniem „organizmu” bezkosztowego – rezerwatu. Zbudowano odpowiednią ideologię. I w ten sposób mamy w Warszawie „Puszczę Białowieską”. A właściwie jakiś „białowieski rezerwat”.
Pałac jest częściowo udostępniony. Zachwyca. Choć to nie Łańcut, nie Wilanów czy Łazienki. Ale położenie przepiękne.
Czy prawdziwa jest nazwa: Zespól Pałacowo – Parkowy Natolin?

Park budzi zgrozę – zamieniony w rezerwat leśnego truchła. Wieloletnia indoktrynacja i manipulacja powodują, że Polacy z zadowoleniem obserwują przyrodnicze zgliszcza i z wielkim pietyzmem by je budowali. Nie tylko dlatego, że to nic trudnego. Głownie dlatego, iż uwierzyli, że tworzą lepszą jakość natury i przyrody. A może też kultury i postepu?
Nie zajmuje ich weryfikowanie ideologii, jakoby rozpad miał wzbogacać bogactwo i różnorodność ich ojczystej przyrody. Uwierzyli, że tak jest. Bo przecież niemożliwe, by rżnięcie żywego drzewa mogło dawać efekty lepsze?
Badania długookresowe dowodzą, że tak nie jest, lub nie musi być. Że żaden rozpad nie powoduje bogactwa. Lub jest ono krótkookresowe. Wiara, że sam rozpad przyczynia się do wzbogacenia natury to wiara w samorództwo1.

Park Natoliński - Położenie w Warszawie
Park Natoliński – położenie w Warszawie

Samorództwo – wypraszam sobie

Ale któż może imputować inteligentnemu człowiekowi w XXI wieku, że wierzy w samorództwo, i inne tego rodzaju zabobony? To tak, jakby stwierdzić, że ci co się wyśmiewają z płaskoziemców są właśnie nimi. A nie są? Czy rzeczywiście ubogacili się wiedzą, logiką, poznaniem? Czy tylko uwierzyli? I nie weryfikowali tym co podarowała im natura właśnie: rozumem.
Samorództwo to wiara, że jedne organizmy powstają z innych. Czyli, że w wyniku postępującego gnicia i zamierania drzew wytwarzają się nowe organizmy.
Czy to prawda?

Doświadczenie F. Rediego
Doświadczenie F. Rediego

Jeśli nieprawda, to oznacza, że zgnite drzewo zasiedlają organizmy już obecne w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Bo chyba nikt ich tam nie przynosi. Bo drzewo samo się nie rozkłada. Czy znacie doświadczenie Rediego? A może nie wierzycie w nie? Może nie wierzycie w samorództwo obalone między innymi w doświadczeniu Rediego? Ale wierzycie w samorództwo w natolińskim parku, czy w  białowieskim lesie!
Czemu wierzycie, że rozkład drzewa wzbogaca różnorodność gatunkową, skoro jego rozkład jest powodowana OBECNYMI JUŻ w jego otoczeniu mikroorganizmami?
Na tym bowiem zasadza się różnorodność i bogactwo gatunkowe, że na danym obszarze występuje określona ilość rożnych gatunków. One tam są. Nie będę się dłużej i szczegółowiej nad tym rozwodził. To co napisałem zgodne jest z logiką i jest przyrodniczo udokumentowane. Gdy obecne w środowisku organizmy zauważą możliwość zwiększenia swojej populacji, bo KTOŚ zdecydował, że większa masa drzew ma zgnić, to pojawiają się w większej liczbie. Po prostu mają większą bazę pokarmową, więc robi się ich więcej, więcej i więcej. Może już nie potrzebujemy lupy by ich szukać? Ale gatunków generalnie nie przybywa. One tam były. Były na opadłych gałęziach, na wywrotach, na rozkładających się pniach po ściętych drzewach. 1

Widok wspólczesny na Pałac
Widok współczesny na front pałacu

 

Jest pałac – a gdzie ten park?

Pałac w Natolinie w czasach świetności
Pałac w Natolinie w czasach świetności

Założenie pałacowo-parkowe nigdy nie było założeniem rezerwatowym. Tym samym obecny stan urąga prawdzie historycznej. A niszczenie tkanki przyrodniczej to swoisty symbol upadku rozsądku i … państwa. Jaka jest realna przyczyna braku dostępu chętnych do tego obszaru? Nie ma związku z oficjalnymi ograniczeniami narzuconymi w momencie powoływania rezerwatu. Zerknijcie do podlinkowanych artykułów. Do poselskiej interpelacji.
Gdy znajdziemy jakąkolwiek stronę w internecie poświęconą pałacowi/ zespołowi pałacowo-parkowemu w Natolinie, kwestia samego parku sprowadzana jest do jednej, dwóch linijek.
Odkrywamy jednak wzmożoną ostatnio aktywność w celu dopuszczenia Warszawiaków i przyjezdnych do „parkowych” widoków. Podejrzewam, że to się dokona. Lecz zarządca musi się przygotować i wyprzedzić ewentualne pytania i zaniepokojenie. Należy stworzyć odpowiednią opowieść, która uwiarygodni przyrodnicze zgliszcza, i uczyni je przyjemnymi i romantycznymi. Wzmocni chęć do budowania ich kolejnych pokładów.
Odnowienie Pałacu nie szło w parze z odnowieniem założenia parkowego. Najłatwiejszym wytłumaczeniem tego było powołanie rezerwatu i zamienienie „swoistych Łazienek” w nieróbstwo tzw. ochrony biernej. W REZERWAT.

Zespol_palacowo-parkowy_w_Natolinie__Fotopolska
Zespół Palacowo-Parkowy w Natolinie 1747r.__Fotopolska

Nie mamy dziś Parku w Natolinie jako spójnej koncepcji z Pałacem, lecz mamy Rezerwat Natoliński. Przewodniczka, która nas oprowadzała mówiła to z dumą. Zachwycała się niewymienionymi z imienia gatunkami endemicznymi (czy wiedziała o co chodzi), a gdy pytałem o konieczną wymianę chylących się dębów, jesionów ze zdziwieniem konstatowała, że to przecież REZERWAT – NIE PARK. A wydawało się, że historia i architektura to jej powołanie i umiłowanie. Mijała się przy tym z prawdą, gdyż granica rezerwatu, naniesiona na mapę, przebiega skrajem skarpy i zajmuje obszar poniżej skarpy. Praktycznie ochrona rezerwatowa wyszła poza obszar rezerwatu – powodując okreśłone zaniechania w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu.

Tuż obok Pałacu - to jeszcze nie formalny rezerwat
Zniszczenie starodrzewia poza rezerwatem, w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu

Oczywiście jest i wyjątek, nad którym nikt się nie zastanawiał: wspaniała oś widokowa od tylnej strony pałacu na skarpę. Tu nie ma rezerwatu (?), gdyż wciąż jest przejrzysta, niezarośnięta „bogactwem krzaków i innych samosiejek” być może dających nam gatunki endemiczne. Czy RDOŚ daje zgodę na pielegnację tej linii, a może jest wykonywana nielegalnie? Oczywiście, to założenie parkowe (widokowa wizura) powinno być pod szczególną ochroną, bo chyba nie ma drugiej takiej osi widokowej w Warszawie.

Zachowana i pielęgnowana oś widokowa
Oś widokowa – zachowana i pielęgnowana, na obszarze rezerwatu, któż by uwierzył, że to Warszawa?

Mamy więc niespotykane bogactwo endemicznych gatunków, zamiast Parku. A co tracimy?

Czy trudno było przenicować osobowość ludzką.

Pałac w Natolinie. Widok z pałacowego okna
Pałac w Natolinie. Widok z pałacowego okna
Widok z pałacowego okna - Pałac w Natolinie
Pałac w Natolinie – widok z okna na oś widokową parku
Sarkofag Natalii Sanguszkowej
Sarkofag Natalii Sanguszkowej

Może Pałac także należy doprowadzać do powolnej ruiny, pozostawiając go wolnym na działanie zęba czasu? Czyli „zająć” się jego ochroną bierną. Stworzyć rezerwat i ruinę.
Tak jak szybko do ruiny można doprowadzić perełkę budownictwa, co często podziwiamy jako wynik konserwatorskiej ochrony, tak też doprowadziliśmy do ruiny perłą architektury ogrodowej.
Zastanówmy się na celami i przyczynami.

Pokłady leśnego truchła w parku czy w rezerwacie
Pokłady leśnego truchła w parku czy w rezerwacie – Natolin

Po pierwsze to nie jest wyjątek. Zapuszczonych parków podworskich, przypałacowych jest dużo. Jednak nie tylko bieda jest tego przyczyną. Po transformacji ustrojowej częstą przyczyną są rozstrzygnięcia prawne. A kierunek legislacji nie ma związku z utrzymywaniem bogactwa parkowych założeń lecz z ideologią tzw. ochrony biernej narzucanej przez państwo i jego mieszkańcom. Na dużą skalę indoktrynuje się ludzi ideą martwego drewna oraz wyższości śmierci oraz jej rzekomo przyrodniczych walorów. To budowanie zgnilizny, czyli powolny lecz stały rozpad żywej tkanki roślinnej ma wzmacniać i ubogacać przyrodnicze zasoby ojczystej przyrody. Szczególnie jest to ważne w najbogatszych kompleksach leśnych czy nawet w tak cennych założeniach ogrodowych jak park natoliński.

Zamienianie pięknego przypałacowego parku w leśne truchło
Zamienianie pięknego przypałacowego parku w leśne truchło to nie jest natoliński wyjątek

Można się przekonać o powyższym, analizując powstające jak grzyby po deszczu po transformacji ustrojowej 1989/1990 rezerwaty czy parki. Nie powstają na popegeerowskich polach lecz zajmują bogate i stare lasy (https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/dlaczego-nie-powstal-park-narodowy-grzmiaca).
To wszystko jest medialnie przedstawiane jako potrzeba walki o zachowanie bogactwa przyrodniczego a nawet jako walka o wzbogacenie różnorodności. W połączeniu z medialnymi atakami na gospodarkę leśną daje to spójny obraz kierunku realizowanego przez nowy ustrój i państwo.
Czy te działania wzmacniają i wzbogacają nasze zasoby przyrodnicze?
Odpowiedź nie może być pozytywna. Nawet nieznajomość obowiązujących praw natury lecz tylko zwykła analiza logiczna powinna nam uprzytomnić, że coś jest nie tak.
Bogactwo natury ma związek z bogactwem gatunkowym szaty roślinnej. Wytłumaczę to na przykładzie pustyni piaskowej.
Ubogi w wodę obszar nie posiada bogatej szaty roślinnej, jeśli ją w ogóle posiada. Trudno więc mówić by obecna tam różnorodność przyrodnicza powalała, kolokwialnie mówiąc (bądź pewny czytelniku, że Strategia Gospodarki Wodnej Polska 2030 wskazuje, że retencja wodna jest szkodliwa dla środowiska, co determinuje odpowiednią legislację w celu jej realizacji – czy może pozytywnie wpływać na zasoby przyrodnicze). Jesteśmy już blisko logicznego wniosku, że im bogatsza szata roślinna tym różnorodność zasobów przyrodniczych większa. Jeśli więc na jakimś obszarze wypadają kolejne elementy dotychczasowego składu gatunkowego, to ciągną za sobą radykalne zmniejszanie się wielu innych elementów związanych z tym wypadającym. Na przykład szacuje się, że zniszczenie świerka w Puszczy Białowieskiej niesie stratę ponad 30 procent ogólnej liczby gatunków obecnych na obszarze gdzie ten świerk był. Innymi słowy następująca redukcja róznorodności może sięgać 30 procent gatunków.
Badania inwentaryzacyjne prowadzone w sposób ciągły od niemal 100 lat na powierzchni jednego z pierwszych w Polsce rezerwatówRezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego wskazują, że zniknęło tam w tym czasie niemal 50 procent gatunków i siedlisk ( https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/straty-przyrodnicze-rezerwatu-scislego-bialowieskiego-parku-narodowego-kiedy-zlikwidujemy-bialowieski-park-narodowy ).

Podobny proces zubażania obserwujemy w rezerwacie natolińskim, będącym z założenia zadbanym parkiem przypałacowym. Podnoszona zaś jest kwestia obecności gatunków endemicznych. Jeśli ktoś udowodni, że ich nie było wcześniej!

Świątynia dorycka - Park w Natolinie
Zza pokładow truchła wyłania się Światynia dorycka – element Założenia Parkowopałacowego w Natolinie
Świątynia dorycka - w Parku w Natolinie zamienionym w rezerwat
Świątynia dorycka – w Parku w Natolinie zamienionym w rezerwat

Czy wiadomo, że nie ma innych stanowisk tych gatunków w Polsce. Może tuż obok? Czy odkrywanie natury się skończyło? Czy się nie skończyło? Czy to nie proces ciągły?
Puchlinka (porost), której rzadkość występowania, spowodowała wyświęcenie wielu stref ochronnych czy też ostoi, nagle się objawiła na wieluset stanowiskach w kraju. Czy to skończona liczba stanowisk? I czy zlikwidowano jakąkolwiek strefę ochronną? A na puchlinkowej fali powstało szereg tekstów, z odważnymi czasem tezami, np.: że obecność puchlinki gwarantuje byt lasu.

Nie mówienie głośno o skutkach ochrony biernej, czyli ukrywanie tych skutków, to nie są działania przypadkowe.
Ich celem jest ograniczanie społeczeństwu dostępu do takich informacji dla otrzymania jego milczącej zgody na dalsze projekty tego typu oraz środków materialnych, które społeczeństwo oszukiwane rzekomym wzrostem zasobów przyrodniczych przeznacza na nie.
Innym celem takich działań, zważywszy na ich skalę, są ogromne straty gospodarcze i materialne zubażające kraj, jego obywateli i państwo.
Kolejnym elementem – zachwianie etyczne „kasty” ludzi oszukujących „ciemnych januszy”.
Oczywistym jest, że zubażanie zasobów materialnych Polski determinuje pozycję Polski w Europie i świecie. I jestem przekonany, że to jest zasadniczy element, o którym pojęcia nie ma ani pani przewodnik ani słuchająca jej opowieści grupa zwiedzających.

To wszystko nie oznacza, że odstręczam kogokolwiek od obejrzenia Pałacu w Natolinie. Zachęcam też do refleksji przy zwiedzaniu upadłego parku przypałacowego.

***

Zespół Pałacowo-Parkowy w Natolinie (zwiedzajnatolin.pl)
Pałac w Natolinie – skarb polskiego dziedzictwa – Magazyn VIP
Zespół Pałacowo-Parkowy Natolin
Zespół pałacowo-parkowy w Natolinie – Wikipedia, wolna encyklopedia
Zespół Pałacowo-Parkowy w Natolinie (parki.org.pl)
Park natoliński otwarty dla wszystkich …- https://www.haloursynow.pl/artykuly/park-natolinski-otwarty-dla-wszystkich-nie-maja-prawa-odbierac-nam-do-niego-dostepu,17445.htm – o proestach przeciwko ograniczaniu dostępu do parku

Otworzyć szerzej dla ludzi unikatowy park w Natolinie – RPO do kancelarii premiera. KPRM: rezerwat trzeba chronić –  https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/otworzyc-szerzej-dla-ludzi-unikatowy-park-w-natolinie-rpo-do-kancelarii-premiera-kprm –    wystąpienie RPO do KPRM w sprawie udostępnienia Parku do zwiedzania
Wilanowski Park Kulturowy – zespół pałacowo-parkowy Natolin
– „Dzięki pozostawieniu parku przez prawie dwieście lat bez ingerencji człowieka, w centrum miasta powstał las o charakterze naturalnym i tak dużej bioróżnorodności, jak Puszcza Białowieska, co stanowi ewenement co najmniej w skali Europy.” – gdy przyjrzymy się szczegółowo stanowi Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego to dowiemy się, że PR nie ma żadnego związku ze stanem rzeczywistym – obszar ten stracił w czasie wieku ochrony konserwatorskiej 50 procent gatunków i siedlisk. Jak długo będą ograniczać tą wiedzę społeczeństwu i je oszukiwać?

„ …pod koniec XVIII wieku przeszła na własność wnuczki Augusta Czartoryskiego – Aleksandry z Lubomirskich Potockiej, żony hrabiego Stanisława Kostki Potockiego. Następnie przeszła na własność ich syna, Aleksandra i jego żony Anny. Gdy w 1807 roku urodziła im się córka Natalia, na jej cześć rezydencję nazwano Natolin.

Zespoł Palacowo-Parkowy w Natolinie _Fotopolska -Widok w kierunku poludniowo zachodnim z lotu ptaka
Zespoł Palacowo-Parkowy w Natolinie _Fotopolska -Widok w kierunku poludniowo zachodnim z lotu ptaka

W tym okresie las przekształcono w modny wówczas romantyczny park krajobrazowy. Stopniowo wprowadzano więc takie elementy kompozycji jak: aleja obwodnicowa, starannie zaprojektowane wnętrza parkowe, polany, klomby i kępy starych drzew oraz budowle nawiązujące do architektury antycznej. Dziś te obiekty stanowią cenne zabytki, wśród nich m.in. świątynia dorycka (pawilon ogrodowy), akwedukt, most mauretański, mauzoleum przedwcześnie zmarłej Natalii oraz brama mauretańska, która była głównym wejściem na teren Natolina od strony Wilanowa.”

 

http://www.bartosz-kubot.reaktywni.pl/aigner/natol.htm – informacja o Pałacu

https://fotopolska.eu/Warszawa/b28335,Zespol_palacowo-parkowy_w_Natolinie.html – zbiór archiwalnych zdjęć
https://www.iwaw.pl/obiekt.php?p=312805017 – prawdopodobnie najcenniejsza strona o parku, pałacu i historii, z odnośnikami do wielu archiwalnych zdjęć

Rezerwat przyrody Las Natoliński 
W skład zespołu pałacowo-parkowego wchodzi też Las Natoliński – rezerwat przyrody ze zróżnicowanymi zbiorowiskami leśnymi, drzewami pomnikowymi, o ciekawej rzeźbie terenu.
powierzchnia rezerwatu – 105,00 ha
 rok utworzenia – 1991
 rodzaj rezerwatu – leśny
 dokument powołujący – M.P. numer 38 pozycja 273
 przedmiot ochrony – ochrona fragmentów skarpy warszawskiej. – bo oczywistym jest że ruina drzewostanu, która obserwujemy, która postępuje – chroni tę skarpę (sic!); realnie ochrona bierna roztacza się także na fragment nie stanowiący formalnie rezerwatu – na skarpie w kierunku na północ od pałacu – dopisek autora.
Na obszarze rezerwatu wyznaczono ponad 100 drzew pomnikowych. Szacuje się, ze może ich być nawet 1000. Oczywiscie po każdym większym wietrze ich liczna się zmniejsza, gdyz w większości to stojaca juz „śmierć”. Gdy jednak policzymy drzewa w lesie, to na hektarze jest ich od 200 do 500 w wieku ponad 100 lat. Więc nawet gdyby ilość 1000 była prawdopodobna, to w lesie rosłyby na powierzchni od 2 do 5 hektarów, nie zaś na ponad 100 hektarach rezerwatu natolińskiego.

natura – to wszystko co nas otacza powstałe wewnętrznymi siłami przyrody; człowiek często mówiąc o naturze, dedykuje jej określone ludzkie cechy i działania. Natura może więc być odwieczna, dzika, piękna, naturalna. Ale można tez dedykować jej bogactwo gatunkowe, różnorodność a nawet wzrost różnorodności. Niektóre przepisy prawa dają naturze gwarancje bogactwa i nakazują jej takie bogactwo na ustalonych przez człowieka obszarach. Oczywiście nie ma to żadnego związku z naturą i jej cechami, oraz kierunkami rozwoju lub zaniku. Największe możliwości rozwoju możemy oczekiwać na obszarach uprawnych, bo są biologicznie „wyjałowione”. Najmniejszy lub ujemny będziemy obserwować na obszarach bogatych,

Na rycinie z roku 1815 widać krajobrazowo-parkowy charakter założenia parkowego pod skarpą na której posadowiono pałac. To obszar Bażantarni – teren hodowli i polowań na te ptaki. Nie mógł to być obszar typowo leśny, gdyż nie odpowiadał środowisku życia bażanta jak i możliwościom skutecznego polowania. W tym czasie Bażantarnia była już tylko wspomnieniem, a na jej terenie realizowano typowy dla ówczesnych czasów park krajobrazowy. Nie las, nie puszczę, nie matecznik. To założenie ściśle związane z funkcją pałacu – rezydencji, i należy je odtworzyć tak jak odbudowano Pałac. Nie można tego zrobić nie likwidując rezerwatu czy zapominając o wcześniejszych koncepcjach ochrony – których celem nie była natura, lecz bezpieczeństwo komunistycznych notabli.

1  Samorództwo czy różnorodność, a może abiogeneza: https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/samorodztwo-czy-roznorodnosc-a-moze-tylko-abiogeneza 

https://kolekcje.muzeumwarszawy.pl/pl/obiekty/10136/
Zespół pałacowo-parkowy Natolin, projekt 1949, Borys Zinserling; kolekcja Muzeum Warszawy; https://kolekcje.muzeumwarszawy.pl/pl/obiekty/10136/
Interpelacja nr 27917 - tekst' - www.sejm.gov, 2018 rok, A.Melak

 

Istnieje nauka i istnieje nieuka.

Nauka bazuje na faktach. Nieuka nie zawsze bierze je pod uwagę i realizuje określony kierunek – ten który lubi.
W Polsce, kraju wspierającym ekologistyczny terror*, a także realizującym terroryzm międzynarodowy siłami aparatu państwowego**, trudno jest mówić o nauce w zakresie przyrody, jej ochrony. Nie tylko.
Oczywiście zdarzają się badania, niedostępne społeczeństwu, a gdy się czasem pojawią w przestrzeni publicznej, wywołują tumult nieuki (jak np. artykuł w Polityce Jan Łukaszewicza- „Zapuszczona Puszcza’*** czy Krzysztofa Jasiewicza dla Focus Historia – „Żydzi byli sami sobie winni”).
Ten trend nieuki, która zdobywa społeczeństwa karmiąc je od przedszkola  bambinizmem, wykoślawiającym realne postrzeganie natury i jej praw, jej dzikość, jest sygnalizowany w literaturze od dziesiątków lat. Ponieważ nie trafia do szkół i „edukacyjnych edukatorów”, np. z Lasów Państwowych, to mamy wciąż pogłębiający się efekt humanizowania, antropomorfizacji czy personifikacji. A przecież dobrze wiemy, że ani kotek, ani lisek nie piszą wierszyków, ani nie opowiadają bajek. Nie mają na to czasu. Muszą walczyć o byt, o życie i o przedłużanie gatunku. Dzieje się to najczęściej w sposób nadzwyczaj brutalny.
Wskazywanie, że zwierzątka są przyjazne ludziom to kłamstwo.
Naturalnie nie są przyjazne sobie nawzajem, tym bardziej nie są przyjazne ludziom. Elementy oswajania i ich zniekształcania tyczą pojedynczych jednostek i najczęściej nie są trwałe. Czy ktoś słyszał jak rozmawiają o wzajemnej przyjaźni, albo o przyjaźni do człowieka?

Agresja w kierunku człowieka jest powstrzymywana jedynie bojaźnią. Ale i ona ma swoje granice.
Chcąc więc poznać prawdę, prawdziwe badania, warto jest też sięgnąć do tych, które wykonywane są w innych państwach.
Analizowanie szkody od wilków na przykład w Niemczech, to pedantyczna i skrupulatna robota. W opisanym poniżej przypadku, wyszukanym przez R. Andrzeja Krysztofińskiego, posłużono się dowodami DNA. Nie sądźcie, że w dzisiejszych czasach są to kosztowne badania. Nic z tych rzeczy. Dają gwarancję pewności, a nie domniemań. Poza tym, wyniki badań stają się publiczne, przez co mają wpływ nie tylko na tych, co podejmują decyzje, stanowią prawo, ale także na świadomość w szerszej przestrzeni publicznej.

Wędrówka Billy the Kid

Wilk, oznaczony w Niemczech symbolem GW1554m zasłużył w pełni na przydomek Billy (The Kid), jaki mu w ub. roku nadano na zachód od Renu. Urodzony gdzieś na obszarze Pustoci Lüneburskiej potomek polskich wilków, które skolonizowały dorzecze Laby, ruszył w 2020 roku w wędrówkę. Jej krwawy ślad dał się doskonale prześledzić na podstawie DNA pozostawionego na rozszarpanych owcach i bydle w kilku krajach.
Na początku ub. roku (2020) młody basior skierował się w stronę Morza Północnego. W pierwszym, sześciotygodniowym etapie, zabił 40 owiec. Potem, po zwrocie na zachód, ale jeszcze przed wędrówką do Holandii zarżnął dalsze 21 owiec i 1 sztukę bydła.

Jego krwawy trop pociągnął się potem przez pastwiska Holandii i Belgii, gdzie Billy atakował 19 razy – zabijając 99 owiec i dwie sztuki bydła.

W „gościnnej” Francji zadomowił się latem w Wogezach, gdzie jego łupem padło w krótkim czasie 20 owiec i 16 cieląt / jałówek.

Bilans nieco ponad siedmiomiesięcznej wędrówki: jednego wilka – to jednoznacznie udowodnione 37 ataków i 209 zabitych zwierząt gospodarskich. Przebyta w linii prostej przez młodego basiora droga długości ponad 1000 kilometrów znaczona jest  praktycznie co 5 kilometrów zwłokami zamordowanych owiec i cieląt.
23 września 2020 kula z karabinu strażnika, który we Francji nosi nazwę  – Lieutenant de Louveterie*, położyła kres świetnie zapowiadającej się karierze młodego basiora, który miał chyba pecha, że poszedł na zachód, zamiast ruszyć na wschód. Na Pomorzu Zachodnim, w Lubuskim, albo i w Wielkopolsce znalazłby dużo lepsze warunki, i jeśli nie przejechałby go samochód, to mógłby zarzynać owce i krowy po dziś dzień. Ku chwale polskiego systemu ochrony przyrody i jej Dyrekcji. Pod patronatem Stowarzyszenia Wilk, Kocham Wilka czy dziesiątków innych, nie mówiąc o parawanie bezpieczeństwa Prezydenta czy Prezesa (ponoć istnieje zakaz dla bajki „Czerwony Kapturek” – widzieliście gdzieś ostatnio w księgarni?)

  • Wilki we Francji są objęte ścisłą ochroną, są gatunkiem priorytetowym Dyrektywy Siedliskowej ujętym w załączniku IV, korzystają z ochrony Konwencji Berneńskiej (tak jak w naszej umiłowanej III RP).
  • Lieutenants de Louveterie – poniżej tłumaczenie z francuskiej Wikipedii dotyczące specyfiki tej służby

Wskazuje się, że wilk potrzebuje do przeżycia roku około tony mięsa. Billy the Kid potrzebował do przeżycia 7 miesięcy około 5 – 6 ton. Bo co najmniej tyle ważyły zarżnięte przez niego zwierzęta, które zabijał – naturalnie żeby przeżyć (wilk zgodnie z przypisywanymi mu przez nieukę prawami – nie zabija w innym celu, niż przeżycie; jeśli przyjąć, że ofiary miały średnią masę 25 – 30 kg).
                  Średnie spożycie mięsa w Polsce to ok. 80 kg na mieszkańca rocznie

Czy Billy Kid był wyjątkowy?

Z całą pewnością zgromadzona dokumentacja opisuje zachowanie zwierzęcia.  Ten dokument to informacja dla człowieka. To metoda udowodnienia zasadności dokonania odstrzału.
Czy musi być sporządzony? Czy czysta obserwacja szkód czynionych przez wilki nie jest wystarczająca do podjęcia stałych działań regulujących populację wilka?
Poniżej zamieszczam link do artykułu poświęconego udokumentowanym napaściom wilka na człowieka. Autorzy zestawienia wskazują, że dokument nie jest zamknięty, gdyż nie sposób jest dotrzeć do wszystkich źródeł. Zamieszczenie tego linku nie ma na celu szerzenia strachu. Celem jest wyeliminowanie w społeczeństwie narracji o nieszkodliwości wilka i jego nadzwyczajnej roli w przyrodzie.
Wilk jest tylko jednym z elementów przyrody, nie może być traktowany w sposób wyróżniający, bo ktoś tak zadecydował i wymyślił. Bo to oznacza, że w sposób wyjątkowy traktujemy nie wilka, lecz człowieka lub jego pomysł. Że godzimy się na narzucanie nam nieuprawnionej wizji, nie mającej związku z pojęciem natury i jej właściwościami.
Tak jak kornik nie jest elementem kluczowym lasu, co finansowało i finansuje ekologistyczne państwo doprowadzając do zniszczenia najbogatszego obszaru leśnego w Polsce (lasów w trzech puszczańskich nadleśnictwach Puszczy Białowieskiej), tak wilk nie jest żadnym elementem kluczowym natury. Jest tylko jednym z wielu jej elementów.
Ważne są wszystkie elementy natury bez wyjątku.

 

Źródła:
http://www.wolfszone.de/000main/texte/billy-the-kid.html
Billy the Kidd_wolf und naturschutz aus anderer Sight

mapa wilczego rajdu po pastwiskach: 

Odznaka Lieutenant de Louveterie
Odznaka Lieutenant de Louveterie

Lieutenants de Louveterie  – (Wikipedia – tłumaczenie Google) Porucznicy Louveterie są  osobami prywatnymi, dobrowolnymi współpracownikami administracji i okazjonalnymi współpracownikami służby publicznej [ 21 ] , [ 22 ] . Są mianowani przez prefekta departamentu na wniosek dyrektora departamentu ds. Terytoriów i morza oraz za radą przewodniczącego Departamentalnej Federacji Łowców na odnawialny okres pięciu lat (art. R 427-2 kodeksu ochrony środowiska).
Muszą mieć obywatelstwo francuskie i korzystać z praw obywatelskich, mieć mniej niż 75 lat (dekret z dnia 22 września 2009), posiadają pozwolenie na polowanie od co najmniej pięciu lat, posiadają umiejętności łowieckie niezbędne do właściwego wypełniania ich funkcji, w szczególności poprzez znajomość życia, obyczajów dzikich zwierząt, zachowania równowagi biologicznej oraz ustawodawstwa łowieckiego i przepisów bezpieczeństwa, przebywają w wydziale, w którym zostali powołani (lub w sąsiednim kantonie), nie byli skazani karnie w sprawach łowiectwa, rybołówstwa i ochrony przyrody.
zaprzysiężeni.
Wykonując swoje funkcje, strażnicy wilków muszą nosić przy sobie swoją komisję prefekturalną i odznakę przedstawiającą złoconą głowę wilka z emaliowanym na niebiesko paskiem myśliwskim z napisem „porucznik wilkołaka” w kolorze złotym. Zobowiązują się na piśmie do utrzymania na własny koszt co najmniej czterech psów przeznaczonych do polowania na dziki lub lisy lub co najmniej dwóch psów do kopania.
W 2005 roku we Francji było dwanaście kobiet z tytułem porucznika louveterie, w 2012 siedemnaście .Funkcjonowanie
Jest doradca techniczny administracji regulacji z „szkodliwe” i odpowiedzialny za rzeź dzikich zwierząt zakażonych wścieklizną [ 23 ] i bezpańskich psów i kotów [ 24 ]. Pełni rolę regulacyjną. Zwraca uwagę na przestępstwa przeciwko policji łowieckiej w swoim okręgu wyborczym. Pełni rolę pojednania ze światem rolniczym (w czasie pobicia administracyjnego [ 25 ] nie jest to już kwestia polowań, lecz zniszczenia, w związku z czym przepisy łowieckie nie mają zastosowania).
Bambinizm – syndrom Bambiegohttps://www.youtube.com/watch?v=IqOmUxOjJQk

Linki
* Polska strofuje Słowację w sprawie wilka
** Polska strofuje Słowację w sprawie wilków a Dzikie Życie prostuje
Lista (niepełna) ataków na ludzi – https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_wolf_attacks
** Ochrona aż do śmierci a nawet jeszcze dłużej
*** Zrobieni w wariaka – rozmyślania przy czytaniu komentarzy
Niepełna lista ataków wilków na ludzi:  https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_wolf_attacks

 

Jestem przekonany, że miasto nie było i nie powinno być domeną dzikich zwierząt – mogących stanowić zagrożenie dla człowieka. To przestrzeń ludzka.

Zwierzęta są inteligentne w przeciwieństwie do wielu ludzi, i dobrze wiedzą dziś, że miasto stanowi dla nich azyl bezpieczeństwa. Nie jest to sytuacja normalna, że właśnie przestrzeń miejska staje się przestrzenią niebezpieczną dla człowieka.
Wstecznictwo ekologistyczne buduje nową rzeczywistość, w której gwarancji dla ludzkiego bytu nie będzie. Za to koszty funkcjonowania wairactwa ekologistycznego ma pokrywać uciekający przed lisem i dzikiem człowiek.
Przypominam archiwalny artykuł o tym, jak może się kończyć tolerowanie pseudohumanizmu w stosunku do dzikiej w końcu natury: tragedie dzieci z Wielkiej Brytannii.
*
Czterotygodniowe niemowlę zostało zaatakowane 6 lutego około godziny 16.30. Dziecko znajdowało się w łóżeczku wewnątrz domu.

Deny w szpitalu
Deny po lekarskiej interwencji

Dziecko znajdowało się w łóżeczku wewnątrz domu.
Deny został wyciągnięty z łóżeczka, stracił palec, a lewa część jego twarzy została pogryziona. Matka dziecka słysząc krzyki odgoniła zwierze, kopiąc go i krzycząc.

W Londynie żyje około 10 tysięcy lisów. We wszystkich obszarach zurbanizowanych w Wielkiej Brytanii żyje ich około 30 tysięcy. Obrońcy natury wskazują na wyjątkowość ataków na ludzi. Dzikie zwierzęta atakują zazwyczaj gdy czują się zagrożone. Czy wiemy na pewno, kiedy czują się zagrożone na ulicach miast?
Zdarzają się jednak przypadki ataków, gdy nic nie wskazuje by zwierze było zagrożone! Czy to ataki z głodu, z powodu chęci zdobycia łatwego kęsa? A może to zwykła pomyłka?

Warto przypomnieć, że zdarzały się już podobne tragedie nie tylko w Londynie.

W 2002 roku we wschodnim Londynie doszło do ataku lisa na śpiące dziewięciomiesięczne bliźniaczki. Zostały mocno pogryzione. Prawdopodobnie nie uda się zatrzeć wszystkich śladów tego zdarzenia u jednej z nich.

Znana jest historia ataku lisa na śpiącego w domu chłopca w Kent, czy pogryzienie główki czternastotygodniowego dziecka w Dartford.
Zaraz obok znajduje się krótki wywiad z rodzicami dziecka.

Bliźniaczki pogryzione przez lisa
Dzieci poranione w wyniku ataku lisa. Nie wszystkie rany znikną bezpowrotnie

PS
Swoją drogą: ile żyje w Londynie psów ubieranych obowiązkowo w kagańce i smycze?

Portret lisa siedzącego
Portret lisa siedzącego, który latem 2019 roku przywędrował na moje podwórko – może chciał się przywitać….

Źródła:
http://polish.ruvr.ru/2013_02_10/W-Londynie-lis-pogryzl-niemowle/
Wielka Brytania: W Londynie lis pogryzł niemowlę  https://pl.delfi.lt/aktualia/swiat/wielka-brytania-w-londynie-lis-pogryzl-niemowle.d?id=60635641
Mother’s 'nightmare’ after baby twins 'mauled’ by fox, 7.07.2010:  http://www.bbc.co.uk/news/10251349

Fox attacked baby boy in own home, police say, 10.02.2013:   http://www.bbc.co.uk/news/uk-21399709
Fox bites off baby’s finger, 9.02.2013   http://www.guardian.co.uk/uk/2013/feb/09/fox-bites-baby-finger

Warszawa, 2013 rok

*
Zapraszam do poznania historii polskiej interwencji, w imię ideologicznego obskurantyzmu, przeciwko Słowacji, w interesie praw słowackiego wilka i przeciwko suwerenności tego państwa. Państwowy ekoterroryzm magdalenkowego zaprzaństwa:
„Polska strofuje Słowację w sprawie wilka”https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/polska-strofuje-slowacje-w-sprawie-wilka
„Polska strofuje Słowację w sprawie wilka a „Dzikie Życie” prostuje” – https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/polska-strofuje-slowacje-w-sprawie-wilkow-a-dzikie-zycie-prostuje

Pierwszy raz spotkałem wilka w Beskidzie Niskim. W Hucie Polańskiej, ponad kilometr powyżej kamiennego kościółka. Najadłem się strachu.
Drugi raz w zupełnie innych okolicznościach w okolicy Sokołowa Podlaskiego.

To było pod koniec lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Pracowałem w Lasach Państwowych. Pewnego razu zadzwonił leśniczy z informacją, że na podwórzu jednego z gospodarstw we wsi Żółkwy znajduje się uwiązany do drzewa wilk. Że jest z pewnością wściekły.

Uwiżany łańcuchem wilk
Wilk przywiązany łańcuchem do drzewa

Szybko zapakowałem się z kolegą do dużego Fiata, po drodze zabraliśmy zaprzyjaźnionego weterynarza.
W pół godziny byliśmy na miejscu.
Niewielka osada na kolonii. Drewniany domek w ogrodzeniu ze starych olchowych sztachet. Przed ogrodzeniem kilka owocowych drzewek.
Wiosna. Wczesna. Pąki dopiero nabrzmiewają.
Do jednego z drzew, na łańcuchu, uwiązany wilk.
Gospodarz tłumaczy, że go przyprowadził z lasu. Znalazł go we wnyku.
Trzyma go już trzeci dzień.
Karmi. Co dzień : jedna kura.
Wilk młodziutki i według diagnozy weterynarza zdrowy.
Decydujemy się go uwolnić.

Pojmany w lesie wilk
Wilk po pojmaniu go w lesie we wnyki, został sprowadzony do wsi i uwięziony
Łańcuchem do drzewa uwiązany
Młody wilk, pojmany w lesie we wnyk, uwiązany łańcuchem do drzewa

Widłami przyszpilamy łańcuch do ziemi i otwieramy karabińczyk. Wyjmujemy widły z ziemi.
Wilk jest wolny.
Wciąż jednak waruje przy drzewie.
Konsternacja. Patrzymy po sobie z niedowierzaniem. Jesteśmy ostrożni i nie mamy zamiaru zbliżać się do zwierza.
Po chwili i krótkiej naradzie zaczynamy go płoszyć. Machamy rękami, klaszczemy. Zaczynamy hałasować.

Wilk przywarował mocniej.
Wsiadam do samochodu. Zapuszczam silnik. Włączam światła. Jadę na wilka i trąbię.
Nic.
Wilk wciąż waruje.
Sprawa staje się poważna. Nie przewidywaliśmy takiej sytuacji.
Co robić?
Nie możemy zostawić wilka we wsi. Zbyt duże ryzyko. Nawet o tym nie myślimy.
Co robić?

Prosimy gospodarza by spróbował z traktorem. Za chwile wyjeżdża starą trzydziestką*. Warczy. Hałas na okolice. Jedzie na warującego wilka.
Przejechał nad nim.
Wilk wciąż waruje.
Nie wierzymy własnym oczom. Zaczynamy się denerwować.
Co robić?
Na podwórzu leży kilka świeżo przetartych kłód.
Decydujemy się.
Każdy bierze po dość solidnym oflisie*. Tak uzbrojeni zbliżamy się do wciąż warującego zwierza.
Na zmianę, systematycznie, zaczynamy go okładać.
Nie jest lekko. Ale po chwili nasz wysiłek zostaje nagrodzony.
Wilk się podnosi.
Jeszcze tylko kilka razów i powoli odbiega w stronę lasu.
Uratowaliśmy mu życie. Nauczyliśmy ostrożności i może bojaźni przed człowiekiem.
Ponad dwadzieścia lat. Do tej pory w okolicy nie pojawił się drugi wilk.
A wilków w Polsce jest kilkanaście razy więcej.

* trzydziestka – ciągnik Ursus C330
* oflis – skrajny, boczny kawałek po przetarciu kłdy, bez wielkiej wartosci użytkowej

Załączone zdjęcia to skany oryginalnych slajdów ORWO mających ponad 20 lat. Przepraszam za złą jakość. To jedyna dokumetacja i pamiątka zdarzenia sprzed wielu lat.

Warszawa, 2010 rok

30 lat później zmagamy się już z zupełnie inną rzeczywistością. Terroryzm państwowy niszczy nie tylko nasz wspólny dobrostan (przyrodę i zasoby), ale kąsa na arenie międzynarodowej.
Polska strofuje Słowację w sprawie wilka
Polska strofuje Słowację w sprawie wilka a „Dzikie Życie” prostuje
a humanizowanie i antropomorfizacja dzikich zwierząt, przenoszona do legislacji oraz obyczaju, prowadzą do strat w ludziach:

Dany w szpitalu po opatrzeniu ran
Deny w szpitalu

 „Lis wyciągnął miesięcznego Danego z łóżeczka w domu w Londynie i odgryzł mu palec ”

„Dzikie Życie”1 doniosło, iż Główny Konserwator Przyrody Janusz Zaleski (wiceminister środowiska), zwrócił się do rządu Słowacji z prośbą o wprowadzenie zakazu polowania na wilki na terytorium Słowacji. Swoiste postrzeganie ochrony wilka nie tylko we własnym kraju, lecz także poza jego granicami to ekoterroryzm.

Dyplom dla autora od stowarzyszeń ekologistycznych
Dyplom dla autora od stowarzyszeń ekologistycznych

Artykuł o tym wydarzeniu pierwotnie opublikowałem na stronie Wiadomości 24 – w internecie (dziś do przeczytanie tu: „Polska strofuje Słowację w sprawie wilka”). Ponieważ spotkał się z krytyką zamieszczoną na stronie internetowej stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot oraz z różnorodnymi komentarzami w internecie, postanowiłem głębiej wejrzeć w problem i podzielić się z czytelnikami szerszym spojrzeniem na temat ochrony wilka w Polsce, odszkodowań i motywów wystąpienia z „prośbą” do władz innego państwa.

Cała rzecz miała miejsce realnie na przełomie lat 2012/2013.
Lecz może się wydarzyć w każdym czasie w przyszłości, gdyż nic nie uległo naprawie
.

Spis treści
Interwencja polskiego rządu – wystąpienie międzynarodowe wiceministra środowiska Janusza Zaleskiego
Dzikie Życie ma głos
Polska nie radzi sobie z likwidacją szkód
Terroryzm państwowy i międzynarodowy
Pusty zapis w Konstytucji dotyczący prawa własności
Wilki to nie czołgi. Ale wciąż trwa idea bratniej pomocy, czy też … interwencji
Gdyby chodziło o wilka
Czy Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot działa przy otwartej kurtynie
Źródła

Interwencja polskiego rządu – wystąpienie międzynarodowe wiceministra środowiska Janusza Zaleskiego
Janusz Zaleski - Podsekretarz Stanu od 2007 r, Główny Konserwator Przyrody od 2009 r do 2014 roku.
Janusz Zaleski – Podsekretarz Stanu od 2007 r, Główny Konserwator Przyrody od 2009 r do 2014 roku.

Pan Janusz Zaleski prosi w swym wystąpieniu o wprowadzenie zakazu polowań w obszarze 23 kilometrów od granicy Polski. „Dzikie Życie”, czasopismo wydawane przez stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, utrzymywane głownie z subwencji rządowych i wsparcia unijnego, wskazuje, że podstawową przyczyną interwencji polskiego rządu jest fakt, iż słowackie Ministerstwo Rolnictwa przeznaczyło do odstrzału około 20 wilków w bezpośredniej styczności z granicą Polski. To by sugerowało, że wcześniej takie odstrzały nie były dokonywane!
        Nie jest to prawdą, gdyż Słowacja od lat chroni wilka na takiej samej zasadzie, jak w Polsce chroni się sarnę czy jelenia. Ochrona wilka jest podporządkowana w tym kraju ochronie ludzkiego życia i zdrowia, ludzkiego majątku i ludzkiej własności.
Interwencja polskiego rządu nie wynika z zaplanowanej jednorazowej redukcji słowackiego stada wilków, gdyż Słowacja dokonuje stałej redukcji wilków od zawsze, utrzymując tym samym stałą liczebność populacji wilka na swym terytorium. Polska interwencja odbywa się pod presją organizacji ekologistycznych, które uważają, że polować nie można, a na wilka nie można w szczególności (polecam „Hipokryzja” – Andrzeja Kruszewicza). Stowarzyszenie: Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot od lat występuje przeciwko polowaniom na wilki na Słowacji. Sposób ochrony tego gatunku w Polsce i próba przenoszenia go na zewnątrz naszego kraju zaczyna przybierać skalę „internacjonalistycznej” interwencji. Słowakom może się to kojarzyć z interwencją roku 1968 i niesioną wówczas na gąsienicach polskich czołgów tak zwaną „bratnią pomocą”. Mnie się tak od razu skojarzyło.
Interwencja polskiego rządu w wewnętrzne sprawy sąsiedniej Słowacji nie buduje lepszych stosunków między obu państwami i społeczeństwami. Polska interwencja w sprawie wilka i brukselski straszak (Polska skierowała odpowiednie noty także do UE), wpisuje się w polską politykę zagraniczną, która nie potrafiła, jak dotąd, zbudować trwałych i pozytywnych relacji z sąsiadami.

Oczywiście ani „Dzikie Życie”, ani minister Janusz Zaleski nie wspominają ni słowem, kto zapłaci za szkody na terenie Słowacji.
Polska nie radzi sobie z likwidacją szkód powodowanych przez objęte ochroną gatunki na własnym terytorium. Szkody od bobrów nie są likwidowane latami. Zamiast wypłacać odszkodowania i podejmować kroki w celu eliminacji szkód, rząd wydaje pieniądze na propagandowe broszury. Środki na propagandowe publikacje również trafiają do ekologistycznych stowarzyszeń.
Polska wprowadzając przed laty bezwzględny zakaz polowań na wilki, dziś rozbudowuje program i system masowego grodzenia hodowli pasterskiej. Ile to kosztuje i kto za to płaci?
Przed nami jeszcze całkowita likwidacja pasterstwa!

Głos ma Dzikie Życie

W odpowiedzi na mój artykuł na stronie organu stowarzyszenia Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot ( http://pracownia.org.pl/aktualnosci,914) w dniu 8 stycznia 2012 roku zamieściła stanowisko strony ekologistycznej, nazwane przez nich sprostowaniem. Ośmielam się jednak zaprzeczyć bym miał jakikolwiek związek z tym sprostowaniem. Jest to po prostu nieuprawnione użycie słowa w stosunku do treści zawartych w moim artykule. Poniżej przytoczę kilka najistotniejszych kwestii obruszających “Pracowników”.
Twierdzą oni, iż “… Nie jest prawdą, że Słowacja chroni wilka na tej samej zasadzie, jak w Polsce chroni się sarnę czy jelenia.”
I jednocześnie piszą dalej, że wilk na Słowacji “… podlega ochronie na mocy prawa krajowego (gatunek łowny) i międzynarodowego (gatunek priorytetowy) . Dyrektywa siedliskowa, którą przywołuje anonimowy autor Pracowni, powstała przed rozszerzeniem UE. Zapisy w niej zawarte, dotyczące ochrony środowiska były szczytne w wyjałowionych krajach Starej Unii. Tak Stara Unia określała istotne na ich obszarach priorytety – to rzecz zasadnicza.

Istotą jest to, że żadna Dyrektywa nie jest prawem. Zawiera zbiór zasad i życzeń. Kraje podpisujące Dyrektywę określają zakres i sposób stosowania zawartych w niej celów na własnym obszarze. Często się zdarza, że niektóre z tych celów są przez niektóre z państw wyłączane ze stosowania na obszarze całego państwa. Jest to zgodne z prawem. Ekologiści mają tego świadomość, lecz wciąż używają UE i jej przepisów jako straszaka dla nieobeznanych z zasadami współplemieńców. Tym razem również używają unijnego straszaka. Być może nasi rodzimi urzędnicy działający w imieniu państwa, też nie mają świadomości, że są celem manipulacji?
Dalej „Pracownicy” oświadczają, że:

„Nie jest prawdą, że Polska nie radzi sobie z likwidacją szkód od wilków
To przeinaczenie moich słów zasługuje na krótkie wyjaśnienie. W swoim artykule użyłem zupełnie innego sformułowania. Twierdziłem bowiem, że „Polska nie radzi sobie z likwidacją szkód powodowanych przez objęte ochroną gatunki na własnym terytorium.” A używając takich słów miałem na celu zwrócenie uwagi, na niedopuszczalność strofowania kogokolwiek, jeśli samemu nie jest się w porządku z prawnymi i materialnymi problemami np.: w sferze odszkodowań za szkody czynione przez zwierzęta objęte przez państwo ochroną (choć w istocie nie są zagrożone) na własnym terytorium. Dlatego w komentarzu pod artykułem wyjaśniłem to pisząc: „ Polska dobrze sobie radzi z materiałami propagandowymi, które często będąc tworem „przemyśleń” ekologistycznych stowarzyszeń, są im hojnie subsydiowane. Marnotrawienie ogromnych środków na dowodzenie możliwości czegoś, co zostało wyprodukowane w tymże celu (pseudonaukowe opracowanie pożal się Boże naukowców Instytutu Ochrony Przyrody PAN na temat możliwości zastosowania pastucha elektrycznego do ochrony stad zwierząt pasterskich a w rzeczywistości od lat stosowanego dla ograniczenia strat powodowanych przez zwierzynę leśną) to zwyczajny skok na kasę, za pomocą pseudonaukowych dysertacji. Nie rozumiem więc oburzenia z tego powodu. Miast się cieszyć, że „jeszcze raz się udało”.

Prawne wygibasy, które miast zapewniać odszkodowanie pokrzywdzonym, powodują, że są oni zmuszani do ponoszenia dodatkowych kosztów. Opieszałość lub brak szacowania szkód są niezgodne z prawem własności i Konstytucją.
Tyle w kwestii ogólnej. Kwestię szkód powodowanych przez wilki możemy również przedstawić w sposób szczegółowy, dając tym samym wyraz ograniczeniom działaczy Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i ukrywania prawdy. To przecież w opracowaniach stowarzyszeń ekologistycznych i zbiorach danych Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie można spotkać się z dość jednoznacznymi określeniami w stosunku do idei i praktyki prawa w stosunku do pokrzywdzonych.
Joanna Olko z Fundacji Wspierania Inicjatyw Ekologicznych pisze: „ Z jednej strony negatywne nastawienie hodowców, którzy ponoszą straty finansowe jest zrozumiałe, tym bardziej, że wypłacane odszkodowania pokrywają jedynie wartość rynkową utraconych zwierząt, a nie rekompensują rzeczywistych kosztów obejmujących potencjalny zysk związany z ich użytkowaniem. Nie można także zapominać o więzi emocjonalnej jaka często łączy hodowcę ze zwierzętami, które pozostawały pod jego opieką. Na tle tego niezrozumiały jest do końca pewien opór przed stosowaniem rozwiązań, które mogłyby się przyczynić do poprawy sytuacji hodowców.”.
Wtórują temu fragmenty z obszernego opracowania autorstwa dr Sabiny Nowak (Stowarzyszenie dla Natury WILK), mgr inż. Roberta W. Mysłajek (Stowarzyszenie dla Natury WILK), prof. dr hab. Henryka Okarmy (Instytut Ochrony Przyrody PAN), dr Wojciecha Śmietany (Instytut Ochrony Przyrody PAN) pod tytułem: „Analiza dotychczasowych rodzajów i rozmiaru szkód wyrządzanych przez wilki oraz stosowanie metod rozwiązywania sytuacji konfliktowych”. Możemy tam znaleźć między innymi poniższy fragment: „…Szkody od wilków stanowią zaledwie setne części stanu krów i dziesiętne części stanu owiec, co dla całości gospodarki hodowlanej ma niewielkie znaczenie. Jednak dla poszkodowanych hodowców straty często są dotkliwe i powodują negatywne nastawienie do tego drapieżnika. Ponadto przypadki ataków wilków na zwierzęta gospodarskie wywołują wśród mieszkańców wsi niepokój i obawę o własne bezpieczeństwo, oraz stwarzają okazję do pojawiania się w lokalnej prasie wielu spekulacji na ten temat. Odszkodowania wypłacane rolnikom za szkody powodowane przez wilki stanowią istotny udział w niewielkim budżecie przeznaczanym na ochronę przyrody w poszczególnych województwach, a zaplanowana na wypłaty kwota nie zawsze jest wystarczająca, co opóźnia wypłaty i wywołuję dodatkowe napięcia.” W opracowaniu przytaczane są również przykłady opóźnień w likwidacji szkód spowodowanych przez wilki. Czytając opracowanie wyraźnie zauważymy, że wszelkie propagowane sposoby ochrony przed szkodami oraz psychologiczne metody w procesie odszkodowawczym w gruncie rzeczy mają na uwadze ochronę wilka a nie dorobku materialnego, spokoju i dobrostanu człowieka.

Terroryzm państwowy

Warto pamiętać, że słowa te padają ze strony środowisk, które doprowadziły do sytuacji, w której to człowiek i właściciel nie ma wielkich praw w stosunku do praw zwierzęcia. Dzisiejsze państwo nie wypłaca poszkodowanym pełnej wartości szkód, często czyni to z dużym opóźnieniem, zmusza poszkodowanych do ponoszenia nieuzasadnionych kosztów oraz urzędniczej lub sądowej mitręgi. Jednocześnie, w tym samym czasie, łaskawą i szczodrą garścią rządy opłacają opracowania na temat „naukowego” podchodzenia do problemu likwidacji szkód, psychologicznych dróg do rozwiązywania konfliktów, sposobów i metod przedstawiania problemu szkód w celu minimalizacji społecznego oporu i przedstawiania ich w kontekście warcholstwa i wichrzycielstwa, często jako przeciwwagę dla poszanowania i ochrony przyrody.
Należy domniemywać, że istotą rozwiązań, których przejawy obserwujemy na co dzień, jest narzucenie emocjonalnie pozytywnego związania jak największej części społeczeństwa z wilkiem czy bobrem. Stąd już bliska droga do publicznego i powszechnego marginalizowania rzeczywistej krzywdy jak i realnych zagrożeń jakie to niesie.
Gdyby to był kabaret, to można by półgębkiem zauważyć, że ochrona wilka i innych zwierząt tak naprawdę spoczywa na barkach poszkodowanych. Jednak to nie jest kabaret i nie jest fikcja. Ochrona nie spoczywa na barkach tych co ją wymyślili i autorytarnie narzucili, lecz w największym stopniu na barkach pokrzywdzonych i poszkodowanych.

Zagryziony przez wilki pies w Krytnie k.Polanowa fot. Andrzej Turczyn
Zagryziony przez wilki pies w Krytnie k.Polanowa fot. Andrzej Turczyn

W rzeczywistości jednak: „Wilki grasują w Małopolsce. Zagryzły już 340 zwierząt hodowlanych” (TVNmeteo, 14.11.2012), „Wilki rozszarpują krowy (http://supernowosci24.pl/wilki-rozszarpuja-krowy/, 18.10.2012), „Bacowie chcą odstrzału wilków” (http://zakopane.naszemiasto.pl/artykul/1134693,bacowie-chca-odstrzalu-wilkow,id,t.html, 25.10.2011 r.). Wertując nisze internetu odnajdziemy mnóstwo doniesień związanych z tragediami ludzkimi, brakiem działań lub opieszałością władz. Często bagatelizowane jest to przez środowiska ekologistyczne, odwracające uwagę od tragedii pobocznymi tematami o złym pochodzeniu lub niejasnym pochodzeniu sprawców. Bo wówczas okazuje się, że państwo chroni jedynie czyste rasowo wilki (sic!). Co prawda nie rozróżnia ich rasowej czystości, gdy idzie o podjęcie działań w kierunku redukcji stada i populacji – wówczas nie ma nieczystych rasowo wilków.


Międzynarodowy terroryzm

Dalej : „Dzikie życie” bagatelizuje pisząc, że prośby skierowanej do Ministra Rolnictwa Słowacji nie można traktować jako zamach na suwerenność tego kraju.
Wskazuję przy tym jako rzecz zasadniczą to, iż Słowacja realizując, (przecież zgodnie z prawem i w oparciu o własne suwerenne decyzje) na swój sposób ochronę wilka, ingeruje negatywnie w utworzony niedawno po stronie polskiej tzw. Obszar Natura 2000.
Państwo Polskie tworząc własne rozwiązania prawne powinno uwzględniać istniejący stan prawny sąsiadów, w tym również Słowacji. To przecież polski obszar Natura 2000 był tworem wtórnym do statusu wilka na Słowacji! A być może nawet chciejstwo „Pracowników” spowodowało powołanie Obszaru Natura 2000 przy granicy ze Słowacją, tylko po to, by posiąść mocniejsze argumenty „przyjaznego i braterskiego” oddziaływania na to państwo?

Jestem przekonany,że tak było, bo z drugiej strony granicy taki system nie powstał. Lub mu odstrzały nie przeszkadzały.

Alexander Dubček, I sekretarz Kc KPCz w czasie Praskiej Wiosny, 1968-1969
Alexander Dubček, I sekretarz KC KPCz w czasie Praskiej Wiosny, 1968-1969

czołgi Układu Warszawskiego na ulicach Pragi, 1968
czołg Układu Warszawskiego na ulicach Pragi, 1968

Gustaw Husak, I sekretarz KC KPCz po upadku Praskiej Wiosny, 1969-1987
Gustaw Husak, I sekretarz KC KPCz po upadku Praskiej Wiosny, 1969-1987
Pusty zapis w Konstytucji dotyczący prawa własności

Wypada jeszcze zadać pytanie, czy Natura 2000 (w Polsce) została na przygranicznych (i nie tylko) obszarach wprowadzona w zgodzie z Konstytucją? Polska wprowadzając szereg ograniczeń – nieznanych w Europie, nie respektowała praw własności. Nie były to działania zgodne z prawem. Tylko z tego tytułu budżet poniósł ogromne koszty w roku bieżącym (około miliarda złotych). I będzie ponosił w latach kolejnych, póki Natura 2000 nie zostanie zweryfikowana i nie zyska aprobaty właścicieli i zarządców gruntów. Rzeczywiste koszty są wielokrotnie większe.
Nie wiem więc, czy Słowacja urąga priorytetom Unijnym (na co wskazuje na wstępie anonimowy autor „Pracowni”) czy też wprowadzonej (z pogardą dla prawa własności) Naturze 2000?

Wilki to nie czołgi. Ale wciąż trwa idea bratniej pomocy, czy też … interwencji

Stowarzyszenie na rzecz wszystkich istot podnosi: „Porównanie wspólnej polityki suwerennych państw w zakresie ochrony wilka do interwencji członków Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r. świadczy o głębokim niezrozumieniu zarówno wydarzeń historycznych, jak sytuacji współczesnej. Odwołanie się do wydarzeń z roku 1968 to niezrozumiała próba dyskredytacji współpracy między Polską i Słowacją w dziedzinie ochrony przyrody. Współpraca ta może pomóc lepiej chronić wspólne dziedzictwo przyrodnicze (duże drapieżniki), ale również wzmocnić sąsiedzkie partnerstwo.”
Wskazywanie przez autora z Pracowni na „…wspólną politykę suwerennych państw w sprawie wilka bardzo mi przypomina „wspólną” interwencję dla poparcia Gustava Husaka w celu eliminacji Aleksandra Dubceka. I w jednym i w drugim przypadku znajdujemy słowo „wspólna”. Najczęściej to słowo nie ma pejoratywnego znaczenia, stąd w obu przypadkach (Układu Warszawskiego oraz Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i rządu III RP) użycia tego słowa, wzbudziło to mój opór. Tu ma wyraz wyłącznie pejoratywny, i przeczy jego oczywistemu znaczeniu.

W stosunkach międzynarodowych, każda nota dyplomatyczna , każda oficjalna prośba, która jednocześnie oczekuje na realizację określonych czynności, nie jest przyjacielską pogaduszką dwojga przyjaciół, czy też dwóch zaprzyjaźnionych stron. Tym bardziej, że na prośbie się nie kończy, gdyż sami „Pracownicy”; wskazują, że mają w zanadrzu kij, w postaci skargi do UE na ingerencję Słowacji w ustanowiony niedawno po polskiej stronie obszar Natura 2000. Poznajemy tym sposobem „zasady przyjacielskiej”; współpracy, które rzekomo leżą na sercu ekologistycznym aktywistom. Nie jest wystarczająca wspólna współpraca ekologistyczna, czy też wspólna wymiana stanowisk w gabinetach przez różnej rangi urzędników. Naprawdę „wspólna” się staje wtedy gdy publicznie jedna strona wzywa drugą stronę!
Wspólna działalność na zasadach kominternowskich w imię przyjaźni do wilka, to rzecz istotniejsza od jakiejkolwiek suwerenności. Dziś i w 1968!

Flaga Królestwa Szwecji
Flaga Królestwa Szwecji

Nie mam pojęcia jaka będzie reakcja w stosunku do Szwecji? Kraj ten zdecydował się na odstrzał redukcyjny 16 wilków! Choć populacja wilczego stada jest w Szwecji 6- 8 razy mniejsza (ok. 270 sztuk) niż w Polsce, przy zdecydowanie większej połaci lasów i mniejszej liczbie ludności! Stado szwedzkie jest porównywalne ze stadem słowackim, ale na powierzchni niemal dziesięciokrotnie większej. Czy możemy się niebawem spodziewać kolejnej „prośby” ze strony polskiego ministra środowiska? Uwzględniając powyższe okoliczności „prośba” w kierunku Szwecji byłaby zdecydowanie bardziej zasadna!

Gdyby chodziło o wilka!
Prezes Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot Radosław Ślusarczyk
Prezes Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot Radosław Ślusarczyk

Wilkowi najczęściej jest to obojętne. Jest elementem dzikiej natury i jedyne co wiemy na pewno to jego walka o byt i przetrwanie, na warunkach adaptacji do środowiska. Nie sądzę by Radosław Ślusarczyk (Prezes Pracowni) wiedział co dla wilka jest najlepsze. Ale tak twierdzi. Te twierdzenia to przejaw indolencji. W gruncie nie idzie o wilka lecz o narzucenie swojej wizji tego zwierzęcia i wizji jego ochrony. Oraz kompletnej wizji ochrony środowiska. I jemu i wszystkim polecam skromny i krótki esej Thomasa Nagela pt. : „Jak to jest być nietoperzem”.

Czy Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot działa przy otwartej kurtynie
Na koniec swojego oświadczenia anonimowy autor stowarzyszenia Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot prostuje: „Nie jest prawdą, że miesięcznik „Dzikie Życie jest utrzymywany głównie z subwencji rządowych i wsparcia unijnego”.
Pozwolę sobie tym razem rzeczywiście sprostować – uważam, że gro organizacji ekologistycznych nie jest utrzymywana przy pomocy składek członkowskich. Nie spotkałem się, by któreś ze stowarzyszeń (ponoć społecznego zaufania i działające w społecznym imieniu) prezentowało publicznie szczegółowe bilanse i rozliczenia finansowe. Póki tego nie czynią, ich działalność nie jest wiarygodna i nie budzi mojego zaufania.

Wydawnictwa Pracowni były dotowane w całości przez rząd – warto przypomnieć komiks „Blues żubra” (do obejrzenia i pobrania na stronie „Dzikiego Życia”: http://pracownia.org.pl/blues-zubra), który jest typowym przykładem tego, na co i w jakim celu wydawane są publiczne środki (co potwierdza, że za terroryzmem ekologistycznym licznych stowarzyszeń stoi w gruncie terroryzm państwowy). Każdy może samodzielnie ocenić poziom prezentowanej propagandy.

Stowarzyszenie reprezentuje interes społeczeństwa obywatelskiego czy ...
Stowarzyszenie reprezentuje interes społeczeństwa obywatelskiego czy …

Trudno nazwać jakiekolwiek organizacje społecznymi, jeśli o ich standingu finansowym nie decydują wpłaty członków. Lecz decydują o tym bliżej nie określone darowizny i wpłaty ideologicznych i politycznych darczyńców czy zleceniodawców.

Ekologia nauka o strukturze i funkcjonowaniu przyrody, zajmująca się badaniem oddziaływań pomiędzy organizmami a ich środowiskiem oraz wzajemnie między tymi organizmami.
Ruchy i stowarzyszenia które w rzeczywistości nie mają nic wspólnego z tą nauką nie mogą być nazywane ekologicznymi. Jednostronnie, politycznie pojmowana natura i sposób jej ochrony w rzeczywistości nie mają związku z jakąkolwiek nauką, a z pewnością nie z ekologią. Stad używam określenia „ekologizm” zaproponowanego przed laty przez jednego z profesorów PAN, które trafniej opisuje rzeczywistą działalność większości dzisiejszych działaczy, stowarzyszeń czy pseudonaukowców.

Inteligencja wilka (jak i wielu innych zwierząt nie tylko drapieżnych)
pozwala mu mieć świadomość , że człowiek
przestał być dla niego zagrożeniem.

Źródła:
1 Pracowania na rzecz wszystkich Istot: „Interwencja polskiego rządu w sprawie wstrzymania słowackich polowań na transgraniczne wilki” –
https://carnivores.eu/aktualnosci/18-interwencja-polskiego-rzadu-w-sprawie-wstrzymania-slowackich-polowan-na-transgraniczne-wilki
Polsko-słowacki spór o wilka :http://www.sadeczanin.info/wiadomosci,5/region-spor-o-wilka-interweniuje-minister,41241#.UNOT5azCq2A

Analiza dotychczasowych rodzajów i rozmiaru szkód wyrządzanych przez wilki oraz stosowanie metod rozwiązywania sytuacji konfliktowych „ – http://www.polskiwilk.org.pl/download/MS%20opracowanie%20szkody%20wilki%202005.pdf
„A może wywołać wilka z lasu”http://www.wspolistnienie.eco.pl/artykuly/wywolac_wilka.pdf
„Szwecja oficjalnie zezwoliła na odstrzał 16 wilków”http://polish.ruvr.ru/2013_02_07/Szwecja-oficjalnie-zezwolila-na-odstrzal-16-wilkow/
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje/polska,28/wilki-grasuja-w-malopolsce-zagryzly-juz-340-zwierzat-hodowlanych,66789,1,1.html
http://supernowosci24.pl/wilki-rozszarpuja-krowy/
http://zakopane.naszemiasto.pl/artykul/1134693,bacowie-chca-odstrzalu-wilkow,id,t.html
http://zakopane.naszemiasto.pl/artykul/930411,wilki-zagryzly-na-podhalu-15-owiec,id,t.html
http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2018-05-29/wilk-zagryzl-psa-zostaly-tylko-leb-futro-oraz-przednie-i-tylne-lapy/
https://nczas.com/2018/07/23/atak-wilkow-na-gospodarstwo-z-psa-zostala-tylko-glowa-to-straszne-nie-czujemy-sie-tu-bezpiecznie-uwaga-foto-18/
https://gazetalubuska.pl/za-atak-na-kobiete-w-trzebiczu-wilk-zaplaci-zyciem-czy-jest-hybryda/ar/13371972
Przeczytaj jak: „Uratowałem wilka z niewoli” ( http://www.wiadomosci24.pl/artykul/uratowalem_wilka_z_niewoli_158943.html ) – https://www.polskawlesie.pl/uncategorized/uratowalem-wilka-z-niewoli
Lista (niepełna) ataków na ludzi –
 https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_wolf_attacks
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

Zachowania łowieckie wilków polujących na bydło i owce
Strona tytułowa pracy Simony Kossak

Zachowania łowieckie wilków polujących na bydło i owce
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&ved=2ahUKEwihrbXZmt3uAhXUAxAIHZUvAVkQFjAAegQIBBAC&url=https%3A%2F%2Fwww.ibles.pl%2Fdocuments%2F13012%2F2717605%2F844-kossak_s-prace-ibl.pdf&usg=AOvVaw0Cem1KeDI1SmHQ8rlSzPpy
dodano 9.02.2021 r.

Siedem kroków eskalacji … o rozszerzaniu włąsnego terytorium przez wilka – https://www.thewestonforum.com/seven-steps-to-escalation-a-scientist-warns-wolves-kill-people/