Lasy Państwowe, zgodnie z Ustawą o lasach, są jednostką administracji rządowej znajdującą się w strukturach Ministerstwa Środowiska, a dziś dodatkowo i Klimatu. Ten zapis wskazuje, że Lasy nie są elementem gospodarczym kraju, choć pełnią też taką funkcję. To funkcja zasadnicza z punktu widzenia gospodarki i dobrostanu mieszkańców. Ten idiotyczny zapis, na co wskazuję od samego początku przyjęcia Ustawy o lasach, rodzi wiele kłopotów i problemów. Jest też jedną z przyczyn zniszczenia gospodarstwa leśnego na terenie trzech nadleśnictw: Białowieża, Browsk i Hajnówka. Tylko z tego powodu Polacy i ich kraj ponoszą ogromne straty rzędu 15-18 miliardów złotych rocznie1. Skala strat w całym kraju jest trudna do określenia, ale nie niemożliwa. Z pewnością zostanie kiedyś dokonana, jako element rozpadu i upadku.
Prezydent się sprzeciwia
Nie można uwierzyć, by generowanie takich strat nie było dostrzeżone. Brak reakcji i naprawy jednoznacznie wskazuje, że czynione to jest świadomie w celu ograniczenia wzrostu polskiego państwa i dobrostanu Polaków. Można to postrzegać jako element działania w kierunku utrzymania obecnego status quo w Europie i utrzymywania miernej pozycji naszego kraju. Są to bowiem działania długotrwałe, trwające od trzech dekad. Odpowiedzialność za nie ponoszą wszystkie dotychczasowe partie oraz organizacje je wspierające. Niech Was nie zmylą protesty organizacji ekologistycznych, które w tym systemie pławią się jak pączuszki w lukrze. Czy wiarygodne są dzisiejsze medialne ataki rządzących na te organizacje – gdy jednocześnie są przez nich zasilane z wielką estymą i hojnością – przez tworzenie odpowiedniej legislacji czy systemów grantów, nie wspominając o braku reakcji sił (policja, prokuratura, wojewodowie, ABW) porządkowych w przypadkach łamania prawa przez te organizacje2.
Ubiegłoroczna przepychanka w kwestii pozbawienia Ministerstwa Środowiska i obcej agentury, która go opanowała (a może i opanowała także Pałac Namiestnikowski), wpływu na Lasy Państwowe skończyła się fiaskiem. Pamiętacie protesty leśnej Solidarności? W czyim interesie one były? Czy nie o utrzymywanie obecnego status quo nie tyle Lasów, co Polski w otoczeniu międzynarodowym.
Będą NOWE Lasy Państwowe jak Nowy Ład i Nowa Zieloność
W związku z potwierdzeniem i utrwaleniem związku Lasów Państwowych z Ministerstwem Środowiska, a dziś dodatkowo i Klimatu, pojawiają się nowe projekty cementujące obecny ich status. Pojawiają się projekty nowel, które mają definitywnie skończyć ze znaczeniem gospodarstwa leśnego w gospodarce Polski. Tercet Tomaszewski/Szyszko/Solidarność (przy współpracy z innymi ministrami, dyrektorami, premierami), po wielu latach wysiłku zapoczątkowanego poczęciem Ustawy o lasach w roku 1991, dopiął celu. O tym co mamy i co mieć będziemy zdecydowano wczoraj (1991).
Tylko decyzja administracyjna
Abstrahując już od tego, że leśnictwo w kraju nie wykorzystuje potencjału danego przez naturę, ale też wysiłku i mozołu przeszłych pokoleń (i celów, które im przyświecały), to prawo administracyjne wymaga działań zgodnych z jego zasadami. Każdy urząd musi wypełniać zasady KPA. Wprowadzenia
Posłanka PO Gabriela Lenartowicz
tych zasad na grunt LP domaga się nowela do Ustawy o lasach3 przedstawiona przez Gabrielę Lenartowicz, posłankę PO. Nowelizacja nakłada na Ministra i LP obowiązek przestrzegania prawa administracyjnego w zakresie sporządzanego raz na dziesięć lat dla każdego nadleśnictwa Planu Urządzania Lasu. Ma mieć formę zaskarżalnej Decyzji. W uzasadnieniu podnoszona jest oczywiście rola ludności oraz „reprezentujących” ją stowarzyszeń. Oczywiście można bluźnić na samą posłankę Lenartowicz, na przeklęte stowarzyszenia ekologistyczne i stawiać pomniki Szyszce, Kaczyńskiemu, Mazowieckiemu czy Solidarności – manipulowanych lub wprost realizujących, jak MŚ czy Pałac Namiestnikowski (Prezydencki), cele agentur zewnętrznych.
Można też bić brawo. Wyprodukowanie samochodu nie wymaga decyzji administracyjnej ale wytworzenie kubika drewna w LP i innych już tak. Bo nie mówią wprost, że nowelizacja będzie dotyczyła wszystkich lasów, a nie tylko Lasów Państwowych. Gabriela Lenartowicz łże, wskazując wyłącznie w kierunku Lasów Państwowych, gdy nowelizacja będzie ingerować także we własność prywatną! Łże też Halicki stojąc obok, i nie reagując. Zresztą sami posłychajcie w czyich ustach i rękach jesteście.
To nie koniec demokratycznych propozycji
W tym samym mniej więcej okresie lata 2021 roku pojawiła się w Sejmie kolejna nowela. Łoni obfitował – gdy Prezydent przesądził (nie zgodził się na odłaczenie LP ze struktur Ministerstwa Środowiska, a dziś dodatkowo Klimatu i ). I PiS dopomógł dokończyć dzieła: kolejnego, wyraźnego już etapu likwidacji następnego zasobu, które mamy w kraju. LASÓW.
Pojedźcie do Puszczy, zobaczcie czym kończy się las pozostawiony w łapach ideologicznego wairactwa.
Małgorzata Chmiel – posłanka PO
Mamy kolejną posłankę z PO – Małgorzatę Chmiel. Ambitnym celem przedstawionego przez nią projektu są zmiany: w Ustawie o lasach i w Ustawie ochrony przyrody5.
Tym razem intencją projektu jest wydzielenie z obszarów leśnych powierzchni w miastach i ich okolicach. Nie będą one już w bezpośrednim i jedynym zarządzie nadleśnictw lub starostów (w zakresie lasów prywatnych). Podobnie jak plany urządzania lasów obejmujące te tereny, ich zarządcy i właściciele nie będą mogli realizować celów, które nie uzyskają aprobaty środowisk lokalnych. Jednoznacznie też stwierdzono w tym projekcie, że plany te będą dotyczyć wyłącznie zabiegów pielęgnacyjnych. Nie będzie więc planów użytkowania, ale nie przewidziano także planów ochrony (np.: sprzątania śmieci), odnowień, zalesień czy nawet planów turystycznego i rekreacyjnego zagospodarowania. Stwierdzono, że te zmiany wymagają adekwatnych zmian w Ustawie ochrony przyrody. Projekt jest pełen błędów i sprzeczności. A treść uzasadnienie to dzieło jakiegoś niedorozwoju (np.: „Ponadto projekt w ustawie o lasach zmienia art. 7. W ust. 1 w pkt. 2 dodaje nowy lit. e, który wprowadza konieczność ochrony lasów ochronnych aglomeracji miejskich.” W rzeczywistości w przedstawionym projekcie ma on brzmienie jn.: „Zachowanie lasów ochronnych aglomeracji miejskich, które powołuje sejmik województwa na wniosek prezydentów miast na prawach powiatu lub grupy 1000 mieszkańców miasta na prawach powiatu, przy ustalaniu granic w porozumieniu z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych.”) Oba cytaty autentyczne, wprost z projektu złożonego w Sejmie – sic! Inne kwestie tego uzasadnienia nie dość, że pozbawione logiki to i sensu oraz prawdy. Podstawowy brak wiedzy czym jest użytkowanie lasu i czym się kończy wstrzymanie prac przy użytkowaniu jest żałosne. Wystarczy przecież poznać prace na temat obniżonych zasobów ojczystej przyrody na obszarach, na których wstrzymano takie prace6. Nie ma natomiast dowodów na to by gospodarstwo leśne zubażało bogactwo natury. Założenia projektu nie uwzględniają żadnych praw, badań lecz są chciejstwem nieuctwa. Równie dobrze możemy rozważać zakres działania fabryki samochodów, czy chłopskie pole buraków. Cóż przeszkadza zdefiniować im określony limit, i nowe, wspanialsze kierunki. Posłanka Chmiel Małgorzata wie lepiej. Projekt kończy się zdaniem: „Ustawa nie wywołuje skutków finansowych”. To jednoznacznie wskazuje, że umysł twórców oraz samej Pani Posłanki nie pracował za wiele przy tym projekcie, że sporządziła go niechlujna ręka nieuka, a niechlujne oko nie zadało sobie trudu nań spojrzeć. Czy to sami właściciele lasów prywatnych zapłacą za te zmiany, czy wszyscy podatnicy?
Utraconych korzyści dla państwa i Polaków nie zrekompensują ani Niemcy, ani Rosja, ani Unia. A może zrekompensuje posłanka wraz ze swoim zapleczem wyborczym? Złożenie Projektu zmiany ustwy o lasach i ochronie przyrody do marszałek sejmu_Cezary Tomczyk 13.07.2021 r. Małgorzata Chmiel
Gabriela Lenartowicz i Małgorzata Chmiel – posłanki PO
Kończcie Wasze …
W obu przypadkach widzimy napór w kierunku likwidacji potencjału zasobów naturalnych, w dużej mierze powstałych wysiłkiem narodu w okresie PRL. Ten wysiłek miał na celu budowanie kraju i dobrostanu Polaków. Były to cele ambitne i wspierane wysiłkiem całego społeczeństwa, w dużej mierze wówczas chłopskiego. Dziś panie posłanki wykorzystują czas, gdy potomkowie chłopów przeniesieni do miast i zindoktrynowani przez intelektualistów bazujących na humaniźmie i innych wspaniałych ideach wbijanych im do głów przez obce agentury, w znacznej mierze wspierają rozkład państwa i pogłębianie się zapaści materialnej i moralnej. Lasy stanowią odtwarzalny zasób „Tej Ziemi”. I nie zgnicie ich powoduje wzrost zasobów przyrodniczych i … grubości portfeli. To nie prawda, że gdy Janusz Dawidziuk7 (wraz ze Stanisłwem Żelichowskim8) zmieniał zapisy w Instrukcji Urządzania Lasu9, miał na celu ubogacenie kraju i Polaków. Wręcz odwrotnie: przyczynił się moralnego i materialnego upadku. I nie chodzi o tę głupotę, lecz o trwanie w niej. Czas najwyższy zrozumieć, że zgnicie lasów niczego dobrego nie daje. Poświęcono temu celowi wystarczająco dużo powierzchni w istniejących parkach narodowych. Więcej ich w tym celu nie potrzeba. Należy zmienić spojrzenie na rolę parków w Polsce, powołać Park Narodowy Grzmiąca10, lub inne w takich miejscach czy ośrodkach, dla których niosłyby pozytywne zmiany i powszechną aprobatę lokalnych środowisk.
Należy taż wspomnieć o działaniach „dobrej zmiany” pod szyldem projektu „Mieszkanie+”. „Zamachnięto” się wówczas na ogrmną powierzchnię 600 tysięcy ha Lasów Państwowych. Własnie tych podmiejskich i miejskich11.
To wszystko wynik złego prawa i złego państwa. Ustawa o lasach wygenerowa ogromne straty gospodarcze i przyrodnicze. Wygenerowała także sraty niematerialne. Jest dziś dodatkowo rozszarpywana w celu ostatecznego przypieczętowania naszego bytu.
Należy to zmienić. Należy zagwarantowac stabilnośc gospodarczą Lasów, wyeliminować ideologię, zapewnić łączność ich systemu finansowego z systemem podatkowym gmin i powiązać ich byt także z funkcjami turystycznymi i rekreacyjnymi lasów. Nadleśnictwo musi się stac w pełni samodzielną prawnie i gospodarczo jednostką związaną w strukturze niezależnych od polityki Lasów Państwowych będących własnością wszystkich Polaków mieszkających w kraju.
Jednak sama dzialaność gospodarcza nie może podlegać ideologi i doraźnym celom.
***
1 Ograniczenie i w końcu zatrzymanie gospodarstwa leśnego w tych nadleśnictwach to brak przychodu rzędu 1,5 miliarda złotych rocznie w cenie drewna. Jednak gdyby nie narzucono urzędowych restrykcji to masa drewna pozyskana w tych nadleśnictwach oraz wielokrotny obrót pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży, przerobu, robocizny przy uszlachetnianiu i przerobie generowałoby przychody dla kraju rzędu 15-18 miliardów złotych rocznie. Czyż nie bylibyśmy już potęga czołgową na bazie Abrams’ów, na czym ponoć zależy obecnym rządom? Jak widać – w rzeczywistości nie zależy im na obronie, wzmacnianiu kraju i budowaniu jego dobrobytu przez wzbogacanie mieszkańców. Wygląda na to, że zależy im na stałym osłabianiu państwa w interesie ….
Rok w rok „dobra zmiana” zubaża kraj o okolo 15 – 18 miliardów złotych rocznie. Ileż to afer Amber Gold? Widzicie ciągnących ten samolot …. 2 Opinie środowiskowe są wymagane w każdej sytuacji, są kosztowne, zwiększają koszty remontów istniejącej infrastruktury o kilkadziesiąt procent, uniemożliwiają wiele inwestycji; brak reakcji służb porządkowych za naruszanie miru, za niebezpieczne zachowanie, zajmowanie obiektów czy dużych obszarów, a nawet niszczenie cennych okazów przyrodniczych, tolerowanie naruszania prawa zakazów wstępu do rezerwatów; bezpodstawne korzyści z tytułu tzw kompensat przyrodniczych. 3 Projekt Ustawa o zmianie ustawy o lasach, EW-020-628/21 13.08.2021, Sprawozdawca Gabriela Lenartowicz PO Projekt zmiany Ustawy o lasach_9-020-628-2021_grupa posłów KO_Gabriela Lenartowicz
Konferencja prasowa w Sejmie w tej sprawie posłanki Gabrieli Lenartowicz ze wsparciem posła Halickiego skupiła się nie na samej kwesti proponowanych zmian lecz na manipulacjach, popisami nieuki i wątpliwej jakości retoryką.
Janusz Dawidziku – dwukrotny Dyrektor Generalny Lasów Państwowych, który zmienił InstrukcjęUrządzania Lasu ograniczając użytkowanie lasu, odkładając w czasie ich destrukcję i rozkład. (PSL/SLD). Wprowadzając ideologiczny zapis ograniczajacy pozyskanie surowca drzewnego do 50% przyrostu zadecydował o zredukowaniu pozyskania surowca (do połowy możliwości produkcyjnych lasu bez wpływu na jego kondycję), a tym samym zadecydował przeznaczeniu na zgnicie ogromnej masy drewna. To nie tylko strata gospodarcza – to ogromne straty przyrodnicze. Ciekawe, kto mu odpowiada „Darz bór”? – to przebieraniec leśnika.
St. Żelichowski, Minister Środowiska w rządzie w. Pawlaka i Wł.Cimoszewicza
8 Stanisław Żelichowski (ZSL/PSL) poseł na sejm w okresie PRL oraz III RP, Minister Środowiska, przełozony Dyrektora Janusza Dawidziuka – kolejny przebieraniec leśnika.
9 Instrukcja Urządzania Lasu – precyzuje zasady sporządzania Planów Urządzania Lasu – szczególowych działań najczęściej na okres dziesięcioletni na obszar nadlesnictwa lub wskazany obszar lasów niepaństwowych.
Plany Urządzania Lasu określają całokształt działań w okresie dziesięciolecia, w tym także plany pozyskania surowca, odnowień, zabiegów hodowlanych, etc. Plany te są dość restrykcyjnie przestrzegane, a ich naruszenie wymaga oddzielnej procedury (np. gdy pojawia się jakieś nagłe zdarzenie, klęska).
10 Dlaczego nie powstał Park Narodowy GRZMIĄCA (link: https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/dlaczego-nie-powstal-park-narodowy-grzmiaca ) Artykuł porusza kwestie zasadności powoływania nowych parków na zasadach które praktycznie sa stosowane w Polsce. Rozważa kwestie ich lokalizacji także w kontekście oczekiwań społecznych lub manipulowania tymi oczekiwaniami. Znajduje się tu także porównanie do sytuacji parków w Wielkiej Brytanni. Uzmysławia istotę natury oraz powszechną manipulację tą istotą. Jest tez o szalbierstwie edukacyjnym, nieuki, urzędniczym czy w końcu legislacyjnym. 11 Lasy nie wybudują Mieszkania Plus – https://www.polskawlesie.pl/las/lasy-nie-wybuduja-mieszkania-plus
Zastanów się, czy Twoje słowa nie urażą światopoglądu sąsiada i jego idei. Ugryź się w język. Pomyśl, czy możesz powiedzieć, czy napisać o tym albo o tamtym.
Murzynek Bambo na ilustracji do wiersza Juliana Tuwima w Elementarzu Falskich
Wolność słowa czy cenzura, czy autocenzura?
Nawet Murzynek poległ – razem z Tuwimem. A Komisja Europejska próbowała ukarać posła za tzw. mowę nienawiści. Mowa zawierała krytykę cenzury i autocenzury.
Czy luminarze nauki, cenzurując innych luminarzy, zajmują się cenzurą, czy może to jest coś innego? Czy rzeczywiście reprezentują to, co uważamy za świat nauki? Nieuka i moralny rynsztok. Cenzura ma wiele postaci.
Spis treści 1. Cenzura 2. Cenzura w Konstytucji
3. Cenzura cenzurze nie równa I
4. Cenzura cenzurze nie równa II
5. Cenzura w Ustawie o słuzbie cywilnej 6. Casus Trumpa czyli polskie perygrynacje z cenzurą
Cenzura (łac. censere ’osądzać’)
– kontrola publicznego przekazywania informacji, ograniczająca wolność publicznego wyrażania myśli i przekonań. Polega na weryfikacji audycji radiowych, telewizyjnych, widowisk, Internetu itp. przez organy państwowe z punktu widzenia ich zgodności z prawem, polityką państwową, obronnością. Znana też jest definicja cenzury jako świadomego wprowadzania w błąd poprzez selektywny dobór zazwyczaj masowo rozpowszechnianych informacji.
Cenzura jest ogółem działalności mającym na celu odniesienie jakichś korzyści przez cenzurującego. Rozpowszechnianie informacji niepełnych (prawda selektywna) oraz błędnych (kłamstwo) powoduje pożądaną manipulację światopoglądu lub poziomu świadomości. Prowadzi to do ograniczenia prawa do wypowiedzi jednej osoby bądź instytucji przez inną, również przez państwo podstawowych praw człowieka – prawa do wolności słowa i wolności prasy.” Jest też o autocenzurze, cenzurze redakcyjnej. Tyle Wikipedia. Oczywiście są osoby, które uważają, że Wikipedia nie może być źródłem wiedzy. Albo, że w dzisiejszym świecie pełnym interesów i … cenzury, nie można bazować na jednym źródle informacji. A więc sięgnąłem do Encyklopedii i przyznam wielkich różnic nie spotkałem. Cenzura publiczna, państwowa, religijna, obyczajowa, cenzura redakcyjna. A co Słownik Języka Polskiego w tej kwestii? Wybija się cenzura urzędowa. Lecz nie możemy, wydaje mi się, poważnie traktować tych definicji, jeśli przyjmiemy, że cenzurą są wszelkie ograniczenia wolności wyrażania myśli i przekonań czynione w ramach działalności organów państwowych a nie są nimi działania w sferze komercji, też działających w przestrzeni publicznej. Bo idąc takim tokiem rozumowania, Konstytucji podlegają urzędy i jednostki podlegające Państwu, te zaś, które nie podlegają państwu, nie muszą przestrzegać porządku publicznego opisanego w niej. Nie chcę przytaczać wszystkich elementów konstytucyjnych i wskazywać na bezsens rozumowania, że ktoś lub coś na obszarze Polski nie podlega prawom, które tu ustanowiono. Także w zakresie cenzury. Oczywiście są państwa na świecie, które uważają, że ich prawa obowiązują ponad prawami miejscowymi, że ich prawa są najważniejsze. Służenie zewnętrznym prawom, stawianie ich ponad własnymi jest zdradą (niezależnie czy moskiewską, waszyngtońską, brukselską , izraelską czy ukraińską). Wracając zaś do definicji cenzury, musimy uznać, że jej opis w Wikipedii nie jest prawdziwy – w tym przypadku możemy się pokusić o stwierdzenie, iż został ocenzurowany. Istotą tej cenzury jest pozbawienie czytelników Wikipedii szerszego spojrzenia na aspekt cenzury ponad obowiązek przestrzegania wolności słowa tylko przez organy państwa. Podobnie zawężone definicje przedstawiają pozostałe źródła. Prawdą jest, że nie mamy możliwości wpływania na treści przedstawiane nam przez redakcje i właścicieli mediów. Miejmy świadomość, że są one cenzurowane, gdyż celowo nie przedstawiają spraw w pełnym spektrum, wiele spraw znaczących dla społeczeństwa nie jest mu przekazywanych, za to wiele spraw marginalnych jest wyolbrzymianych. Te rzeczy dzieją się w mediach tzw. publicznych (choć one publicznymi nie są, nie są też mediami misyjnymi) i dzieją się w mediach komercyjnych. Nie są więc mediami wolnymi skoro treści przez nie przekazywane są cenzurowane. Media przestały zajmować się faktami, lecz walczą o zdobycie klienta na rynku reklamy. Może się zdarzyć i się zdarza, że o treściach decyduje rynek reklamy – prócz rynku idei narzucanych przez właścicieli mediów. Bo posiadanie mediów pozwala wpływać na losy ludzi i losy państwa. Wskazuję tym samym na element wartości pieniądza: istotny jest, bo może wpływać na kształt mediów, a tym samym na kształt państwa.
Ile więc jest tu wart Jan Kowalski? – wartość Kowalskiego to ilość środków potrzebna do narzucenia mu określonej wizji świata oraz trwałego złączenia go z określoną dominantą medialną i ideologiczną. Nie będzie tu o metodach, jakich się używa, by Kowalski połknął przynętę lub złapał się w sieć. Z całą pewnością instytucje państwa wspomagają zniewolenie Kowalskiego narzucając określony schemat i poziom edukacji – począwszy od przedszkola. Państwo nieobywatelskie, pozbawione wpływu społeczeństwa na instytucje i eliminujące społeczeństwo z systemu decyzyjnego jest szczególnie zainteresowane w tworzeniu rozwiązań ograniczających wolność wypowiedzi i eliminujących prawdziwe i spontaniczne dyskusje na tematy publiczne. Właściwie na każdy temat. To Państwo nie jest państwem interesu narodowego i kulawej Konstytucji ale interesariuszem określonych organizacji i mafii politycznych. Takie państwo buduje cenzurę, choć medialnie przedstawia się obrońcą wolności, narodowej tożsamości i demokracji. Cenzura w Konstytucji Stojąc na gruncie prawa musimy prócz istoty definicji cenzury spojrzeć na zapis Konstytucyjny. Nie ma tu nic o urzędzie, o redakcji, etc. Jest informacja, że cenzura jest zła i zakazana. A wiec wszystko to na co wskazują definicje Wikipedii, Encyklopedii czy w końcu Słownika Języka Polskiego, w werbalnym przedstawieniu jak i w myślowym uzupenieniu jako cenzura, jest niedopuszczalne na obszarze Polski. Cenzura jest w Polsce bezprawna, niezależnie czy dzieje się w przestrzeni administracyjnej, państwowej czy komercyjnej.
Cenzura cenzurze nie równa I
Wejście do siedziby Głównego Urzędu ds. Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk
Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (ul. Mysia 5, 00-496 Warszawa) – to autentyczna instytucja porządku prawnego po 1944 roku w PRL. Coraz mniej ludzi pamięta czasy PRL. Istniał wówczas oficjalny urząd państwowy, który ingerował w publikacje: gazety, książki, w scenariusze filmowe i teatralne , posiadał listę zakazanych tekstów, książek i autorów. Pilnował ówczesnej poprawności politycznej. To był oficjalny urząd, który działał legalnie w prawie PRL. Decyzje Urzędu nie podlegały zaskarżeniu, ale często były … negocjowalne. W ostatnim stadium rozkładu PRL często się zdarzało się, że po artykułach zdjętych ze szpalty jakiejś gazety, pozostawiały w tym miejscu puste, biąłe plamy z informacją, że zadziałał Urząd ds … – właśnie cenzura.
Cenzura stanu wojennego dotykała prywatnej korespondencji. Czy to nie przypomina cięć spotykanych w dzisiejszych portalach społecznosciowych – w warunkach pokoju, demokracji i wolności słowa
W Stanie Wojennym masowo cenzurowano listy – i często ich fragmenty były fizycznie wycinane nożyczkami, wraz ze wskazaniem podstawy prawnej takiego działania. Swoisty legalizm.
Ale PRL nie ograniczał pomocy mieszkańcom kraju przez służby medyczne w czasie czarnobylskiej katastrofy, jak to czynią obecne władze w dobie sztucznie wywołanej paniki śmierci – co powoduje nadumieralność ludzi chorych i starych (wcale nie na ulubioną przez media zarazę zapalenia wirusowego typu Covid). Cenzura działań służb medycznych nie była istotna dla istnienia ówczesnego państwa – PRL. Dziś przekonujemy się, że ideologia i polityka zawłaszcza także zdrowie i opiekę medyczną. III RP Wszyscy myśleli, że gdy zniknie przeklęty urząd to nastanie pełnia szczęścia. Ale byli tacy, którzy wiedzieli, że nie na tym polega „wolność”. Nie na tym polega „wolność słowa”. Wiedzieli jak i co czynić by cenzura trwała, by trwała niewola. Bo to, że myśl wolna to nie wszystko. Swoboda, wolność i demokracja to wolność swobodnej publicznej dyskusji, prezentowania różnorodności poglądów by uświadomić nimi wszystkich. Dziś mamy blokadę informacyjną podobną do czasów PRL. Choć w Konstytucji III RP jest zapis zakazujący cenzury a w PRL istniał oficjalny urząd cenzury. Ta wolność słowa III RP niewiele odbiega od cenzury PRL. A może jest gorsza? Nowa poprawność polityczna „wszystko co inne” nazywa hejtem lub płaskoziemstwem, siejąc strach ostracyzmu i publicznego niebytu. Uświadomienie mieszkańców PRL w zakresie istnienia cenzury było o wiele większe (w końcu istniała legalnie). W ramach oporu budowano równoległy przekaz, który przenikał do wszystkich warstw i był powszechnie wiarygodny. Dziś ludzie uwierzyli, że obecny system powstały na gruzach PRL jest systemem, o który walczyła cała Polska. Oczywiście nikt nie dopuszcza do krytycznych dyskusji na ten temat.
Stanisław Tymiński – wiec wyborczy
Ale wszyscy wiemy jak jest, skoro już rok po „magdalenkowym zwycięstwie” wygrywał Stanisław Tymiński – co jednoznacznie wskazywało na społecznie negatywny odbiór zapoczątkowanych właśnie przemian. Było to sygnałem do wzmożonej pracy propagandowej dla wszystkich sił, które przejęły PRL kosztem tego niezadowolonego społeczeństwa 1 . W tym czasie z Gazetą Wyborczą żegnał się Stanisława Remuszko. To jego protest przeciwko łamaniu standardów wolności słowa, demokracji, tolerancji w redakcji tej gazety. – Protest nic nie dał.
Jan Kelus śpiewał przed laty („Pytania których nie zadam” – https://www.youtube.com/watch?v=rLcvhSKjIBY) zagrzewając do zmian o lepsze. Trzydzieści lat później pisał list do Michnika2, w którym wskazywał na istotna rolę jego środowiska w niszczeniu wolności i demokracji, i choć przyjął order od „nowej, lepszej zmiany”, to zmian się nie doczekał i nie doczeka.
… skoro Sędzia Agnieszka Matlak w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej orzekła, iż „negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora naczelnego Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agory S.A. są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego” (wyrok z dnia 26 września 2005; sygn. III C 1225) pisał w swoim liście Jan Kelus
Skutki cenzury i efektów tzw grupowego myślenia mogą być różne; od całkiem „niewinnych igraszek” w przedszkolu po śmierć dziesiątek tysięcy w ramach błędnie zdiagnozowanej sytuacji w Państwie (pandemia i narzucone społeczeństwu restrykcje nie tylko gospodarcze lecz przede wszystkim medyczne), po setki tysięcy i miliony istnień w czas konfliktów zbrojnych. Ostatnio proces ubywania tej pamięci po PRL-owskiej wersji cenzury przyśpieszył. Pandemia, która powstała w wyniku istotnej zmiany definicji tego słowa, oraz działania z nią związane, wskazują na wiele elementów łamania Konstytucji w zakresie zakazu cenzury, tak przez organy administracji państwowej jaki i komercyjnych mediów, co skutkuje znaczną nadumieralnością w kraju – to bardzo tragiczny wymiar ograniczania wolności i bezprawia w wykonaniu administracji rządowej.
Wskazywał no to Stanislaw Remuszko.
Stanisław Remuszko ( 30 stycznia 1948 – 26 grudnia 2020)
Krótka historia jego współpracy z Gazetą Wyborczą obnażyła cały system tzw. magdalenkowej demokracji i wolności słowa. Brak reakcji ze strony innych mediów i stowarzyszeń zdeterminowało zasady dziennikarstwa i mediów w III RP. Media głównego nurtu bazują na zasadach manipulacji i cenzury. * Czy nie czas powołać odznaczenie jego imienia dla przedstawicieli rzetelnego dziennikarstwa i rzetelnych mediów. I z drugiej strony, czy nie pora na kapitułę, która będzie raz w roku wytykać największe medialne oszustwa i manipulacje.
Okładka ksiązki
Cenzura cenzurze nierówna II
Choć Konstytucja bezwzględnie wskazuje, że cenzura nie jest dopuszczalna, to jednak zapis, który jest tam zawarowany może być postrzegany w różny sposób. W liście do Pana Jacka Kłudki (wiceprezesa Oficyny Wydawniczej pisałem: „Zdaję sobie sprawę, że konstytucyjna gwarancja braku cenzury jest w istocie pustym słowem. Zapis powstawał w okresie przesilenia po rozpadzie struktur PRL, i miał związek z cenzurą typu administracyjnego. Był swoistym przypomnieniem czasów PRL i negatywnie odbieranych działań Urzędu z Mysiej nr 5. To wystarczyło tłumowi gapiów. Dziś brak Urzędu ds. Kontroli Publikacji i Widowisk nie oznacza, że cenzura to sprawa przeszła. Abstrahując od autocenzury (w sumie najbardziej wyniszczającej wolność i niezależność) istnieje cenzura wydawnicza i właścicielska, która nie leży w obszarze zainteresowania dzisiejszego Państwa. Nie leży – to jest mało powiedziane. Jest wykorzystywana z pełną premedytacją przez Państwo na wielu obszarach jego funkcjonowania.” (więcej tu )
Las Polski – minęło 100 lat. Czy to kryzys wieku?
Nawiasem mówiąc w odpowiedzi Pan Prezes Jacek Kłudka oburzył się na podejrzenia o cenzurę i poinformował mnie o zakazie publikowania w zarządzanej przez niego prasie – czym wskazał dobitnie na własne odczuwanie pojęcia cenzura. Czyż to nie imienny zakaz podobny do tych, które obowiązywały w okresie działania Urzedu ds Kontroli Pracy, Publikacji i Widowisk? Oczywistym jest, że wszyscy uczestnicy mający związek z tym medium, chcąc czy nie chcąc, wspierają to odczucie Pana Jacka Kłudki, Oficyny Wydawniczej Oikos, i jej niemieckich właścicieli (BLV VERLAGSGESELSCHAFT MBH oraz DEUTSCHER LANDWIRTSCHAFTSVERLAG GMBH) – wspierają swoimi nazwiskami cenzorskie działania. Mając nadzieje, że podobne ich nie dotkną (członkowie Rady Programowej Lasu Polskiego: Andrzej Antczak, prof. Tomasz Zawiła-Niedźwiecki, Maria Brzozowska –RDLP Gdańsk, Jerzy Flisykowski, Iwo Gałecki -LZD Siemianice, Wojciech Gil – PTL, Edward Marszałek – RDLP Krosno, Romuald Roman – SPL, Bogdan Skibiński, Jan Suder, Kazimierz Szabla, Jacek Szulc – Nadleśnictwo Wejcherowo) bohatersko, świadomie lub nie, wspierają cenzurę tego medium oraz manipulacje DGLP. Oczywistym jest, że treść listu prezesa może mieć inne przyczyny, których otwarcie nie wyartykułował. Zaprezentowana postać osobistej odpowiedzi była zdecydowanie łatwiejsza dla wiceprezesa Zarządu od przyznania, że przyczyną nie był jednak mój list z pytaniami do zarządu i redakcji, lecz oczekiwania głównego reklamodawcy – Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, która już wcześniej cenzurowała moje artykuły na temat zniszczenia skarbu narodowego jakim jest Puszcza Białowieska, czy idei gwarancji konstytucyjnych dla lasów publicznych Polski. Tym samym wskazuję na kolejny czynnik przyczynowy: cenzura może być powodowana przez elementy zewnętrzne, np. przez znaczącego dla danego medium reklamodawcę.
Logo Gazety Wyborczej
Znamy przypadek Gazety Wyborczej, która była największym biorcą środków państwowych spółek i urzędów, póki u władzy był obóz PO/PSL. Obóz skrzętnie wykorzystywał pozycję płatnika, ale był też skrzętnie wykorzystywany – gdyż zbudował ogromną siłę medialną mającą wpływ na różne elementy władzy. To doświadczenie, które pozwala wyciągać wnioski każdej opcji politycznej. Po zmianie władzy ośrodek Gazety Wyborczej, który praktycznie stworzył model funkcjonowania mediów w Polsce, nie mógł się czuć zaskoczony, że został odcięty od publicznego finansowania. Jednak hipokryzja organu Ob. Michnika Adama jest tak znaczna, że skargi Agory S.A. sięgnęły daleko poza granice państwa. Obecne państwo (IIIRP) dba o brak wolności słowa formalnie i prawnie w różny sposób. To, że ludziom bez przerwy wskazuje się idee społeczeństwa obywatelskiego jest elementem cenzury i socjotechniki w celu odwrócenia uwagi od matrixu, którego nie dostrzegają osoby skupione przed ekranami telewizorów. Celem jest także wskazanie, że obecny system cenzury to właśnie istota dobrego państwa i społeczeństwa obywatelskiego. Dziś przejawem cenzury jest tworzenie obrazu hejtu, mowy nienawiści, faszyzmu – generalnie propagowanych przez ośrodki, które faktycznie ten hejt tworzą, zajmują się mową nienawiści, nie dopuszczają do dyskusji, działają przeciwko tolerancji, czy w swych działaniach powielają metody mediów faszystowskich lub faszystowskich działań. To odwracanie pojęć jest powszechne i trafia często na podatny grunt społeczeństwa, które nie zajmuję się analityką i krytyką stanu. A przecież wystarczy wspomnieć słowa George Orwella o prawdzie i fałszu: „Im bardziej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych co ją głoszą”. A społeczeństwo jest zniekształcane przez tych, którzy głoszą „nową prawdę, nową rzeczywistość” czy ostatnio „nową normalność”.
Ustawa o służbie cywilnej cenzuruje urzędników
Ta chwalebna Ustawa, wzorzec dla całego cywilizowanego świata, nie jest
Drogowskaz dla kadry kierowniczej administracji państwa IIIRP
zgodna z międzynarodowymi porozumieniami dotyczącymi praw człowieka w tym także wolności słowa. Mamy tu wyrazisty zapis prawny a nie medialne chwalenie się obywatelskością i mistrzostwem świata jaki osiągnęła III RP w „budowie demokracji” i „wyzwalania” nas z PRL-owskiego ciemniactwa. To całkiem „przyzwoity standard” gwarancji dla konstytucyjnej wolności słowa w IIIRP, nieprawdaż? Urzędnik nie ma prawa prezentować swojej osoby, swoich poglądów w przestrzeni publicznej a także swojej osobistej-własnej osoby. Naruszałoby to bowiem jego bezstronność polityczną. Czy można zaordynować człowiekowi bezstronność wobec wielości bogactwa publicznego bytu państwa?
Czy twórcy Ustawy, czy całe państwo, czują się przez to spokojniejsze, odetchnęli z ulgą? Czy nie wystarczy już, by wszyscy wykonywali swoją robotę w sposób uczciwy i należyty? Ale nie ma problemu ze złą robotą w tzw wyższych sferach władzy, skoro jest z doboru poza jakimikolwiek standardami, prócz standardu … mojszości czy … najszości (Państwo świra). Bo jeśli nie wystarczy, i są jeszcze dodatkowe przesłanki i wymagania, to ta należytość i uczciwość w robocie zdaje się być w gruncie drugorzędna w stosunku do fałszu i obłudnej lojalności wobec … mojszości. Ten zapis Ustawy jest rażąco sprzeczny z zapisami międzynarodowych traktatów powstałych w okresie podziału świata na „dobry” Zachód i „zły” Wschód, których celem było wskazywanie złemu „Wschodowi” wartości podstawowych, które są istotne z punktu widzenia jednostki, jej praw i wolności (w tym wolności do wyrażania poglądów). Dziś żadna organizacja z „Dobrego” Zachodu nie dostrzega sprzeniewierzenia się tym zasadom ani na obszarze byłego „Złego” Wschodu ani na obszarze własnym. Chyba że naruszany jest interes i zasady, które „Dobry Zachód” przewidział dla „Złego Wschodu”. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ONZ: Artykuł 19 – Każdy człowiek ma prawo wolności opinii i wyrażania jej; prawo to obejmuje swobodę posiadania niezależnej opinii, poszukiwania, otrzymywania i rozpowszechniania informacji i poglądów wszelkimi środkami, bez względu na granice; Artykuł 20 – 1. Każdy człowiek ma prawo spokojnego zgromadzania i stowarzyszania się. Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności: – Artykuł 10 -Wolność wyrażania opinii: Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Czy Facebook, Google, Tweeter przejmują sie takimi drobnostaki jak wolność wyrażania opinii. A TVP, TVN, Polsat …. Co na to ONZ? Czy nie powinna wykreslić wszystkich rezolucji dotyczacych wolnosci słowa i cenzury Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Amnesty International, Rzecznik Praw Obywatela – te wszystkie organizacje i stowarzyszenia, urzędy nie są zainteresowane w wolności, prawach obywatelskich, wolności słowa. Reprezentują donatorów i ich interes, który może być różny w danym momencie w zależności od państwa, w którym się zagnieżdżają ich filie. Istota ich działań jest realizowanie celu, który nie musi być widoczny na pierwszy rzut oka. To często cel czasowo odległy, ale jednoznacznie ideologiczny i sprzeczny z klasycznym pojęciem demokracji i wolności indywidualnej, nie budujący instytucji państwa obywatelskiego.
Nauka czy nieuka
Mamy wciąż w tyle głowy szacunek dla nauki. Na zasadzie automatu przenosi to nasz podziw dla jej luminarzy. Jesteśmy tak wpatrzeni w tą klasę społeczną, że wierzymy iż cztery litery: „prof” a nawet tylko dwie: „dr” przed nazwiskiem jest wystarczającym powodem dla naszego podziwu, zaufania, wiary i autorytetu.
Zabobon autorytetu
Jak wskazywał Frederic von Hayek, jak pisał Józef Maria Bocheński to zabobon. Zabobon w rozumieniu Bochańskiego nie ma zwiazku z wiarą w gusła i czary. Zabobon to twierdzenie fałszywe ale uznawane za prawdziwe (nie jest zabobobonem twierdzenie fałszywe i uznawane za fałszywe). W połączeniu z zabobonem autoryteu ludzie postrzegają świat nauki fałszywie, więc i ich wnioski nie mogą być prawdziwe.
Genralnie człowiek nauki nie może i nie jest specjalistą od wszystkiego, choć czesto jest tak postrzegany i często sam to wykorzystuje w tym kontekście.
Gdy dodatkowo poznamy system finansowania nauki, który nie reprezentuje interesów wyborców lecz interes donatorów nauki: polityków, firm, konsorcjów to powinniśmy zrozumieć, że może w wielu dziedzinach dochodzić do malwersacji w kierunku udowadniania teorii, na których zależy tylko płatnikom. Szczególnie dotyczy to nauk humanistycznych i przyrodniczych.
Typowym przykładem takiej działalnosci było wstrzymanie archeologicznych badań ekshumacyjnych w Jedwabnym, mających zbadać i udokumentować w sposób naukowy zbrodnię na Żydach. Ciekawe jest, że to Żydzi dążyli do wprowadzenia zakazu tego badania naukowego. Zakaz został przypieczętowany przez luminarza polskiej nieuki – profesora Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta IIIRP.
Ten zakaz cenzorujący badania naukowe jest charakterystyczny. I jest elementem walki ideologicznej i politycznej kosztem prawdy. A jednak nie wywołuje wzburzenia polskich władz.
Jednak już identyczny zakaz wprowadzony na Ukrainie, zakazujacy prac ekshumacyjnych pomordowanych na Wołyniu Polaków, wywołał falę krytyki – tylko medialnej, rzecz jasna.
Każdy z czytających powinien mieć świadomość, że podobnych tematów cenzurujących naukę i jej badania jest bez liku. Zapraszam do poznania jednego.
Podobnie rzecz się ma z próbami prezentowania odmiennych pogladów w kwestii ochrony przyrody np.: na obszarze trzech puszczańskich nadleśnictw. Nadleśnictwa zajmują się wszystlim fukcjami lasu a nie tylko ochroną bierną, która dominuje w Parkach. W związku z tym traktowanie w sposób odmienny 3 (Białowieża, Browsk, Hajnówka) z 417 istniejących w Polsce nadleśnictw jest bezprawiem. Nikt dotychczas tego nie artukułuje – ja czynię to od lat. Natomiast dr Jan Łukaszewicz ośmielił sie wskazać na efekty biernej ochrony w tych nadlesnictwach, w sposób wyważony i udokumentowany. Fala hejtu i ostracyzmu z jaką spotkał się autor i redakcja ze strony „oświeconej” i narzucającej całemu społeczeństwu wizji zniszczenia środowiska i zasobów kraju stała sie przedmiotem innego artykułu. Zapraszam po lekcję etyki wg „PROFESORA” Tomasza Wesołowskiego: „Zrobieni w wariaka – rozmyślania przy czytaniu komentarzy”.
Prezydent Donald Trump realizował się między innymi jako aktywny bloger czy „tweeter”. Tym samym, przez swoją pozycję i znaczenie, budował też pomyślność Facebooka i Tweetera. Ufał, że może korzystać z tzw. mediów społecznościowych w interesie urzędu i idei, które wypełniał, zgodnie z wolą swoich wyborców. Okazuje się, że nie mógł liczyć na wdzięczność mediów, które przy nadażającej się okazji odcięły go bezwzględnie od szerokiej społeczności, pokazując tym samym , na czym polega w gruncie ich standard. Broń Boże nie jest to cenzura, gdyż standard jaki określają, i mgliście oraz wybiórczo stosują, jest w gruncie standardem widzi mi się i standardem „pana” wobec podległej mu hołoty. Ma ona wypełniać wolę właściciela. To uświadomiło całemu światu, że media nie są od informowania, lecz stały się aktywnym politycznym graczem. Ukazało to się nam dobitnie, aż do bólu. Czy rzeczywiście poczuliśmy się zaskoczeni?
D.Trump banned on Tweeter; Urzędujący prezydent, przedstawiciel ponad połowy głosujących wyborców USA został zablokowany. Jaki jest mandat Tweetera?
Wzbudziło to niesmak Angeli Merkel. A w Polsce ostro zareagował Mateusz Morawiecki łącznie ze Zbigniewem Ziobro (odkładając na bok wzajemne animozje). Poczuli się w obowiązku wskazać mediom społecznościowym gdzie jest ich miejsce3. Oczywiście był to przekaz medialny. Realnie państwo nie podjęło i nie podejmie żadnych kroków wobec dyktatorskich, autorytarnych i bezprawnych zapędów właścicieli narzucających przez swoje ideologiczne standardy określonego i kierunkowego porządku. (https://dorzeczy.pl/kraj/168769/nawet-50-mln-zl-kary-za-lamanie-wolnosci-slowa-ziobro-prezentuje-ustawe-wolnosciowa.html ) .
Bankier – tytuł artykułu 12.01.2021Do Rzeczy – Ziobro podał szczegóły Ustawy wolnościowej. 15.01.2021
Uświadomiło to politycznym klikom komu służą, i od kogo w gruncie zależą. Czy uświadomiło Kowalskiemu w czyich łapskach (brudnych czy w białych rękawiczkach) się znajduje?
Minister Cyfryzacji Marek Zagórski i porozumienie z Facebookiem ponad zapisami Konstytucji
Dwa lata wcześniej (2018) Polska poinformowała, że uregulowała z Facebookiem warunki cenzurowania. Przedstawiono porozumienie, które zawarł Marek Zagórski – Minister Cyfryzacji III RP (akuratnie w zarządzie PiS) jako sukces i jedyne na świecie porozumienie pozwalające dochodzić od Fb wyjaśnień i rozwiązywania sporów. Oczywiście te spory i wyjaśnienia miał rozwiązywać Fb. Zgodnie ze swoimi standardami. Nie wskazano jak to się ma do wolnością słowa, i zapisów o zakazie cenzurowania wypowiedzi zawartych w Konstytucji. Tym samym państwo Polskie podpisało porozumienie, w którym przehandlowało konstytucyjny zapis braku cenzury. Czy znacie tego Ministra ds. Cyfryzacji – przypominam: Marek Zagórski) i Premiera (tak, tego samego, który dziś się burzy), którzy dopuścili się oficjalnie zdrady zapisu konstytucyjnego i publicznie przedstawiali to jako sukces w walce z cenzurą? Znam wielu, którzy cieszyli się z takiej walki rządu dobrej zmiany o wolność słowa i walki z cenzurą, podczas gdy w rzeczywistości jest to akt spolegliwości i zgody na cenzurowanie łamiący zapisy Konstytucji 5,6. Czy nie prościej było zwrócić się ponownie do sędzi (https://twitter.com/adamnieznaj_2/status/787008738473472000), która w majestacie prawa orzekłaby, że podnosznie ręki na tak wspaniałego Marka Zuckerberga i jego firmę niosącą we wszechświecie kaganek wolności jest karygodne, niedopuszczalne i zasługuje na jednoznaczny odpór. Ot Panie Michnik, Panie Mazowiecki, Panie Wałęsa, Panie Kaczyński w dwóch postaciach: …”kto szablą wojuje ten od szabli ginie”. Dziś markują mars na licu, pohukują, gdy widzą, że będą wykluczeni z możliwości zabierania głosu i dyktowania ciemnemu ludowi swojej wizji, jeśli ta wizja nie będzie wizją Zuckerberga. A na ile Wam pozwala Tweeter i Facebook? Czy wynegocjowaliście już swój osobisty pakiet wolności na stronach Fb czy You Tube?
W tym roku byliśmy świadlami kolejnych aktów cenzorskich. Podam dwa charakterystyczne przyklady: 1. TVP wycięła ze swojej ramówki prgram Jana Pospieszalskiego – „Warto Rozmawiać”, pod pretekstem
Jacek Kurski – prezes TVP
„nieetycznego” doboru interrokutorów” oraz obstrukcji wobec słusznej polityki zdrwotnej rządu (około 150 tysięcy dodatkowych zgonów nie związanych z narzucaną pandemią zapalenia wirusowego typu korona i o ponad 2 miliony hospitalizacji mniej w stosynku rok do roku) : cóż ma począć redaktor, skoro strona władzy nie chce uczestniczyć w programie Program Pospieszalskiego zdjęty z anteny. Komunikat TVP – urząd cenzury – który dziś zawłaszcza nazwę: „Komisja etyki TVP” po wnikliwym zbadaniu sprawy, do którego nie dopuszczona samego Jana Pospieszalskiego ogłosiła goebelsowską wyrocznię:
Skład Komisji Etyki TVP XII kadencji • Anna Duda, • Danuta Dunin-Holecka, • Mariusz Jarosiewicz, • Stanisław Królak, • Krzysztof Nowina-Konopka, • Przemysław Wenerski, • Krzysztof Ziemiec Sekretarz Komisji – Dorota Geresz.
„”Komisja Etyki uznała, że w audycj zaprezentowano wyłącznie głosy krytyczne wobec podejmowanych działań w walce z pandemią. Dochowanie zasad rzetelności dziennikarskiej jest szczególne ważne w czasie, gdy ludzie walczą o zdrowie i życie i gdy tak wielu widzów, w oparciu o wiedzę z audycji telewizji publicznej może podejmować decyzje odnoszące się do własnego zdrowia, a w szczególności szczepień czy zachowania zasad profilaktyki” Nowe pojęcie etyki, które wskazuje nam przedstawiciel rządu dobrej zmiany, poseł Joanna Lichocka nie jest niczm innym jak wynikiem ciągu zdarzeń związanych z przenicowywaniem dotychczasowych pojęć w zakresie rodziny, małżeństwa, patriotyzmu i samej cenzury.
J.Lichocka – członek Rady Mediów Narodowych, posłanka PiS okręgu kaliskiego
„…w tym wydaniu „Warto Rozmawiać” faktycznie nie było przedstawicieli drugiej strony. Gdyby nie dwa fakty. Po pierwsze – do programu byli zaproszeni przedstawiciele Naczelnej Rady Lekarskiej, ale z zaproszenia nie skorzystali. Po drugie – co w kontekście oświadczenia Rady Etyki znacznie ważniejsze – program Pospieszalskiego był absolutnym wyjątkiem na tle linii telewizji państwowej. Prezentuje ona bowiem bez wyjątku poglądy podbijające narrację, którą określa się jako sanitarystyczną. ” – pisze Łukasz Warzecha na stronie Stwoarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Lecz stowarzyszenie nie zajmuje się formalnie łamaniem wolności słowa. Prawdopodobnie ma przeczucia z czasów stanu wyjatkowego, gdy jedno po drugim stowarzyszenia znikały z rynku i byłu zastępowane tymi które władza lubi (Ukarany za pójście pod prąd).
Jan Pośpieszalski
2. Rząd dobrej zmiany jest wysoce wrażliwy na realizacje przedwyborczych obietnic. Celowo używem przedwyborczych by uswiadomić, iż nie mają tak naprawde wielkiego związku z obietnicami, których chce się dotrzymać. Flagowy projekt wzrostu demografi zamknął się sprowadzeniem z Ukrainy milionów jej obywateli do roboty, po to by utrzymac niskie płace w kraju gospodarczo zdominowanym przez obce korporacje. Medialne doniesienia o wzrostach płac są zwykła kaczką, gdy skonfrontujemy to ze spadkiem średnich zarobków w stosunku do średniej płacy w Unii. Prymitywizm 500+ jest nie tyko nieefektywny lecz czyni ogromne straty społeczne. Celem utrzymywania niskich płac jest utrzymywanie Polski w charakterze neokolonialnego wasala wobec metropolii, które „wyciągnęły do nas łaskawą i pomocną dłoń …”
Obietnice walki o polski wegiel i energetykę węglową zniknęły w otchłani nie tylko Zielonego Ładu, lecz także w wyniku zwyczajnej prywaty PiS-owskich dygnitarzy planujących kariery w instytucjach międzynarodowych w zamian za określone stanowisko w sprawie bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Zapowiedź programu „Otwartym tekstem”, który nie został wyemitowany. Ewa Stankiewicz.
Doświadczenia Ewy Stankiewicz niczym się nie różnią od przypadków Jana Pośpieszalskiego. Zniknął jej program w TV Republika, tak jak wcześniej zniknął z anteny ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, mający śmiałośc upominać się o pamięć wyrżnięych Wołyniaków (po tym, gdy w „2014 roku napisał o związkach ukraińskiego rządu z banderowcami”). Nadworny propagandzista PiS – Tomasz Sakiewicz, który przesądza w tym co jest słuszne, a co nie (nie zajmując się prawdą i dociekaniami w jej kierunku) wskazuje nam wyraźnie, że droga PiS nie jest jasna, lecz taka jak zwykle. Jak „partyzant wolnego słowa” usunął niezależną dziennikarkę” (Aldona Zaorska, Gazeta Warszawska, 22-28.10.2021) – rzecz nie tylko o Tomaszu Sakowiczu, TV Republika czy o Gazecie Polskiej które wyrasta na kolejna mutację Gazety Wyborczej. Trudno o większą manipulację, jak przywoływanie pojęcia „polska” w kontekście cenzury, niszczenia kraju, hipokryzji, zaprzaństwa i kompradorskiej postawy.
Piotr Naimski dawniej i dziś – Nowy Wspaniały Świat nie rózni sie wiele od Starego Świata
„Dziennikarka pytała pełnomocnika zarządu również o to, kto negocjował Zielony Ład. Naimski tłumaczył, ze rząd, a w szczególności Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Jak zwróciła uwagę Ewa Stankiewicz, szef resortu Michał Kurtyka w tym samym czasie kandydował na sekretarza OECD1. „Zerwę pani ten program” – tymi słowami Piotra Naimskiego kończy się zapowiedź. „Bardzo chciałbym zobaczyć całą tę rozmowę, bo to musiała być petarda. Tymczasem mam informacje, że program nie poszedł, a znaleźć na YT też nie mogę” – napisał na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha.” Sekratarz stanu Piotr Naimski stwierdził: „Zerwę Pani ten program”. – https://www.press.pl/tresc/67393,tv-republika-nie-wyemitowala-rozmowy-ewy-stankiewicz-z-ministrem-piotrem-naimskim
I już po nim.
Nie nie po Naimskim – jak powinno być, lecz po programie Ewy Stankiewicz , a może i po jej pozycji dziennkarza.
Bo Ewa Stankiewicz śmiała zadać pytanie o starania Ministra Środowiska i Klimatu Michała Kurtyki o posadę w organizacji miedzynarodowej w kontekście jego uczestnictwa w negocjacjach w tzw Zielonym Ładzie (nie, pytań w kwesti Turowa nawet się nie zdążyła zasygnalizować). O „Balitic Pipe” – kluczowej polskiej inwestycji, która ma nas chronić od ruskiej zależności , i budowanego przez … Olega Deripaskę, też się nie dwowiedzieliśmy. Bo to Pan Piotr Naimski „uczy” nas dziś standardów rzetelnego dziennikarstwa. Zapomnial jak walczył z cenzurą, a może nie walczył, tylko się ślizgał, i się udało – doślizgał sie dośc wysoko.
Kilka dni temu Fb zablokował konta Konfederacji – legalnie działajacej uni parti konserwatywnych. Konfederacja ma dzis około 10-12 procent społecznego poparcia. Jeśli odbiera głosy, to najczęściej dzieje sie to kosztem zawiedzionego elektoratu PiS. Czy mając wiedzę o podpisanych porozumieniach rządu PiS z Fb, które można analizować w różnych kierunkach, możemy być pewni, że nie soszło do tego w świadomosci PiS lub nawet czynnej postawie określonych postaci tego ugrupowania? Może Konfederacja powinna wystąpic o zmianę Konstytucji i zlikwidowanie zapisu zakazującego cenzury? Jeśli bowiem rząd zawiera oficjalne porozumienia z Fb w sprawie wolności wypowiedzi i wiemy jakiego rodzaju jest to porozumienie (prosze poszukać wyżej, gdyż jest dołączona treść porozumienia oraz interpelacja sejmowa wraz z odpowiedzią w tej sprawie) to możemy domniemywać, że służy ona interesowi rządu a nie państwa.
I choć po raz kolejny odgrzewany jest kotlet Ustawy o wolnosci wypowiedzi w internecie (https://www.press.pl/tresc/68867,po-zablokowaniu-konfederacji-na-fb-wraca-pomysl-ustawy-o-ochronie-wolnosci-slowa) , to bedzie on służył cenzurze, a nie jej ograniczaniu, bo realnie wiemy na czym zależy obozowi władzy. Mamy już działajace porozumienie z Fb!
Co prawda III RP oficjalnie nie prowadzi wojny z Rosja. Ale fobia antyrosyjska, a własciwie nieprzyjazne działania w kierunku Rosji PiS podjął już na poczatku swoich rzadów. W 2016 roku zawieszono bezwizowy ruch ludnosci miedzy Obwodem Kalingradzkim a północnowschodznimi województwami. Było to działabnie niekorzystne z punktu widzenia gospodarczego oraz społecznego. Wskazywało jednoznacznie, że interes Polaków i kraju jest mniejszy od interesu anturosyjskiego.
Dzis kraj pozbawił się broni pancernej – czy na tym polega gotowość do obrony. Czy to był inetres polskiej armii?
I choć Polska nie jest w stanie wojny, to stwarza prawa wojenne, narzuca rozwiązania wojenne, łamiąc tym samym prawa obowiązujące w kraju, oraz łamiąc porozumienia międzynarodowe. Czy te prozumienia zawarte przed laty, często w celu rozmydlania polityki wewnętrznej państw obozu tzw socjalistycznego przestały obowiązywać? Jestem coraz mocniej przekonany, że już nie są ważne. Wypełniły swoją rolę przyczyniając się do osłabienia wschodnich reżimów, a dziś reżimy zachodnie już nie sa nimi zainteresowane. Łamanie wszelkich praw człowieka, wolności słowa w imię osłabienia Rosji. Abstrahując od tego czy to wojna rosyjsko – ukraińska czy też starcie zastępcze USA z Rosją, rozpoczete przewrotem finansowanym przez zachodnie ośrodki, w tym fundusze amerykańskie, to skala restrykcji materialnych na własne społeczeństwo jest ogromna. Podążają za nią działanie niematerialne – propaganda i cenzura, ostracyzm wobec tych co mają odmienne stanowisko. Dziś już n ie tylko Puszkin jest passe. oficialnie zablokowano strony internetowe, które krytycznie patrzą na niszczeniekarju.
Podobnie jak w czas „pandemi” oficialnie ogłoszono prawdę i wskazano tez na ośrodki nieprawdy.
Gdy wiemy czyje pieniądze finansowały ukraińską rewolucje wiemy także pod czyim wpływem jest ośrodek władzy w III RP.
W 1976 roku, całkiem legalnie, po czterech latach społecznych konsultacji, wprowadzono do Konstytucji gwarancję przyjaźni i sojuszu PRL z ZSRR.
To swoiste poczucie suwerenności nie zginęło – i nie zginie póki My żyjemy.
Jednym z pytań referendalnych, które stworzył Prezydent Andrzej Duda, była propozycja zapisu w Konstytucji gwarancji obecności Polski w UE. Mowa też jest o konstytucyjnych gwarancjach polskiego członkostwa w NATO.
Wzór istnieje od 1976 roku1 i łatwo go transponować: „RP w swojej polityce: nawiązuje do szczytnych tradycji solidarności z siłami wolności, postępu i demokracji, umacnia przyjaźń i współpracę z Unią Europejską i wszystkimi jej postępowymi członkami”.
W podobnym tonie wypowiada się Jarosław Gowin podkreślając, że Polska jest ojczyzną dwóch narodów. Rzeczywiście Rzeczypospolita stała się taką Ojczyzną przez Unię z Litwą. Była to decyzja suwerennego wówczas państwa. Jarosław Gowin wskazując dziś na Żydów jako drugi naród w Polsce, wskazuje tym samym, że ma plenipotencje suwerena – co rzecz jasna jest kłamstwem, gdyż w rzeczywistości nie uzgadniał tego z suwerenem.
Sam Prezes PiS – Jarosław Kaczyński nie wypowiada się osobiście w tych sprawach, wskazując za każdym razem Polakom, że Polska jest krajem niepodległym i suwerennym. Nawet nie wypowiada się w sprawie Ustawy Sejmu nr 1066 czy Ustawy USA 447, tak bardzo ceni sobie owe: niepodległość i suwerenność.
Piszę tylko o obozie władzy. Gdyż o tym jak polski jest obóz „europejskiej koalicji” lepiej nie gadać.
*
Fragment z dzieła Aleksandra Bocheńskiego – „Dzieje głupoty w Polsce”
Czy Poseł na Sejm z Ziemi Nowogródzkiej – Tadeusz Reytan był patriotą?
Nie wydaje mi się, by Jan Matejko autor obrazu, miał wątpliwości.
Czy Targowica to była tylko kwestia magnacka, jak zdają się sugerować i edukować media i szkoła?
Czy nie widzicie na tym obrazie swoich elit?
Kiedy Rocznica Konfederacji Targowickiej będzie obchodzona w Polsce jako swego rodzaju memento, wskazujące Polakom zbrodnie ich własnych elit i zbrodnie Kościoła. To zdecydowanie ważniejsze niż Święto 3 Maja, czy odpusty Św. Stanisława. – To najważniejsze w naszej historii.
Z jakiej ziemi posłuje Jarosław Gowin, a z jakiej Jarosław Kaczyński? Z jakich ziem posłują …?
* Polsat stworzył sondę. Jej wynik ma związek z obszarem na jakim działa to medium. Ale i tak jest zastanawiający.
1 art 3a Konstytucji PRL z 1976 roku: „PRL w swojej polityce: nawiązuje do szczytnych tradycji solidarności z siłami wolności i postępu, umacnia przyjaźń i współpracę z ZSRR i innymi krajami socjalistycznymi.”
Lasy Państwowe (LP) to jedna z ostatnich, uchowanych po PRL/II RP firm. To uchowanie, niczym srebra rodowe w głębokiej skrytce, nie obyło się bez kosztów. Ma związek z szeregiem działań destrukcyjnych, wymierzonych w status LP, podobnie jak szereg działań uderzających w gospodarkę kraju w okresie magdalenkowej transformacji. To organizacja (Lasy Państwowe) osłabiana wewnętrznym prawolejstwem i zewnętrznymi atakami, ostatecznie służącymi wzmocnieniu gospodarek innych państw, przy dużej w tym aktywności stowarzyszeń ekologistycznych i medialnych manipulacji. Idea gwarancji Konstytucyjnej, jaka się pojawiła po raz pierwszy w 2011 roku na łamach Lasu Polskiego przeszła niezauważona (medialnie, ale zapamiętana przez wielu). Podobnie jak wzmocnienie jej (idei) w jednym z kolejnych artykułów. Dziś ten pierwszy raz. Mamy 2011 rok…
Sztuka dla sztuki i las dla lasu – Lasy do Konstytucji po raz pierwszy (LP 3/2011)
Lasy Państwowe. Kolejne ciała doradcze nie są dobrym pomysłem na funkcjonowanie LP (Ekologia.pl) W jednym z ostatnich numerów „Lasu Polskiego” ukazał się wywiad z prof. Tomaszem Boreckim („Uspołecznić Lasy”, nr 22/2010). Pan profesor poruszył sprawę zmiany zarządu nad Lasami Państwowymi. Nieprzypadkowo zrobił to w czasie, gdy ta organizacja miała zostać pozbawiona pełnego wpływu nad środkami ze sprzedaży drewna. Szkoda, że to ten fakt zdeterminował pomysły profesora.
Sam pomysł ministra finansów (J.Rostowski – PO) o przejęciu zarządu nad środkami Lasów Państwowych niczym nie odbiega od prawideł obowiązujących w państwie. Pojawia się niemal 20 lat po wtłoczeniu do Ustawy o lasach zupełnie innych zasad funkcjonowania państwowego leśnictwa. Ale to nikogo nie dziwi. A przecież przez 20 lat można było uzbierać zdecydowanie więcej niż obecne 2 mld zł, porozbijane po nadleśnictwach. Wytłumaczenie jest bardzo proste – kraj przestał być zieloną wyspą i bardziej przypomina dryfujący okręt. Czy już tonący? W takiej sytuacji trudno się dziwić, że osoba odpowiedzialna „brzytwy” się chwyta. Zresztą w zgodzie ze swoimi prerogatywami i w zgodzie z prawem. Lasy Państwowe nie posiadają osobowości prawnej i podobnie jak parki narodowe działają na rachunek Ministra Środowiska. A skoro parkom narodowym udaje się funkcjonować, i to dobrze funkcjonować, to Minister Finansów słusznie rozumuje, że podobnie będzie wyglądała sprawa z funkcjonowaniem Lasów Państwowych. Bo i jedni, i drudzy wszak rąbią drzewa. Rząd nie ma wiedzy, by funkcjonowanie parków nie było najlepsze. Może ktoś ma taką wiedzę? Po ponad dwóch dekadach funkcjonowania Ustawy o lasach sytuacja przybliżyła sie do tej, która była celem jej twórców. Do likwidacji organizmu gospodarczego PGL LP i zrównania go w idei z funkcjonowaniem parków narodowych . Dlatego proponuję zupełnie inną wizję Lasów Państwowych – w Konstytucji, niezależnych od Ministra Środowiska.
Co proponuje profesor Borecki?
Artykułuje pomysł na uspołecznienie Lasów. Cóż ma osiągnąć za jego pomocą prócz ochrony zgromadzonych zaskórniaków? Jak sama nazwa wskazuje – mówi prof. Borecki – Lasy Państwowe są dobrem ogólnonarodowym, własnością całego społeczeństwa. A skoro tak, to oczywistą konsekwencją powinien być nadzór społeczny nad zarządzaniem Lasami Państwowymi. A więc jednak! Uspołecznienie ma wpłynąć na właściwy nadzór nad środkami będącymi w zarządzie Lasów Państwowych. Od razu rodzi się pytanie, czy dotychczasowy nadzór nie jest najlepszy, skoro profesor Borecki wskazuje na potrzebę powołania społecznego nadzoru nad już istniejącym? Pan profesor jest przekonany, że pomoc społecznego nadzorcy wpłynie na właściwe gospodarowanie środkami. Ba, taki społeczny nadzór zaistnieje jako wiarygodny dla wszystkich organ, w pełni uzasadniający przetrzymywanie na kontach 2 mld zł, gdy „okręt tonie”. Organ społeczny ma być właściwym ciałem, które będzie w stanie odeprzeć zarówno dzisiejsze zapędy ministra Rostkowskiego, jak i przyszłe jego następców. Skoro Lasy Państwowe są ogólnospołecznym i narodowym dobrem, co zauważa z troską bohater wywiadu w „Lesie Polskim”, to czemu nie widać tego w Konstytucji? Jeśli artykułowany pomysł o społecznym nadzorze traktować jako przejaw troski o własność, o to by Lasy Państwowe były wciąż dobrem narodowym, to czy nie warto wprowadzić odpowiedniego zapisu do Konstytucji? Będzie on zdecydowanie trwalszy od jakiegokolwiek społecznego organu. Chyba że Lasy Państwowe to już nie jest ogólnonarodowa i społeczna własność?
Samofinansować, a nie zarabiać
W „Lesie Polskim” czytamy też słowa: Oszczędności zgromadzone na kontach Lasów są pozorne. Jednak patrząc na te oszczędności oczyma ministra finansów, okazuje się, że nie są one pozorne. Być może dla profesora SGGW 2 mld zł to pozór, ale dla nadzorcy krajowej kasy już nie. Twierdzi on, że dla innych potrzeb kraju mogą być bardziej użyteczne niż dla Lasów Państwowych. Organizacja LP nie jest efektywnym tworem. 20 lat temu sama sobie założyła, by nim nie być! A marnotrawione leśne szanse to również marnotrawione szanse dla kraju. Proszę powiedzieć ile wniosków sporządziły LP na dofinansowanie małych elektrowni wodnych na swoim terenie? A zajmują niemal 30% powierzchni kraju, w którym jeszcze niedawno funkcjonowało ponad 6 tys. młynów. Czyli na terenach leśnych mogło ich być ok. półtora tysiąca. Zupełnie inaczej widzą swoją służebność dla kraju Austriackie Lasy Związkowe, także państwowa instytucja. Może rzeczywiście są upośledzone gospodarczo, bo nie mają kolegiów, rad i stowarzyszeń obrony. Ale za to budują małe elektrownie, które wspomagają system energetyczny kraju i zasilają leśną i państwową kiesę. Lasy Państwowe nie potrafią zarabiać i tworzyć, za to, jak to każda administracja, potrafią wydawać. I to nie zawsze racjonalnie – jak to z administracją bywa.
Wina w Ustawie
Następny fragment wywiadu mówi nam, że Ustawa o lasach uchwalona w 1991 r. była (sic!) znakomita – jeżeli chodzi o tamten czas. Przeniosła punkt ciężkości z produkcji drewna na „ekologizację”. Panie profesorze – to właśnie zapisy ustawy z 1991 r. są pierwotną przyczyną tego „zamachu na Lasy i ich zasoby”, jak go nazywają leśnicy (ci podpuszczeni i ci podpuszczający). To jest odłożony w czasie skutek błędnych rozwiązań i założeń. Czy będąc monopolistą na rynku drewna, rzeczywiście można się skupić wyłącznie na administracji, ekologizacji i edukacji, wyłączając uwagę na potrzeby kraju – nie tylko gospodarcze? Ustawa z 1991 r. była wówczas i wciąż pozostaje wynikiem krótkowzroczności prawodawców. To było spojrzenie schizofreniczne i bardzo szkodliwe, nie tylko dla samych Lasów. Jej kształt ma bardzo szerokie negatywne oddziaływanie na wiele dziedzin życia. A samą organizację Lasów Państwowych, mimo dość korzystnych zapisów wzmacniających pozycje nadleśnictw, czyni zacementowaną i skostniałą strukturą, nie pasującą do rozwoju cywilizacyjnego kraju i społeczeństwa. To wciąż struktura z przełomu XIX i XX wieku. A praktyczne rozwiązania w rzeczywistości spowodowały degenerację nadleśnictw i całą strukturę jeszcze cofnęły i uwsteczniły. Spowodowała to wytwórczość prawna na poziomach niższych (generalnej i regionalnych dyrekcji LP). W większości przypadków to wytwórczość niezgodna z duchem, jak i literą samej Ustawy o lasach.
Zasługi dzisiejsze i niedzisiejsze
To, że mamy dziś takie lasy, jakie mamy, czyli w dobrej kondycji i o rosnącej powierzchni, jest z całą pewnością zasługą LP, jako organizmu gospodarczego i ludzi w nich pracujących – mówi niegdysiejszy rektor jednej z największych uczelni w kraju (SGGW). Zasługi i rozwój państwowego leśnictwa w okresie międzywojennym to bardzo istotny element historii. Niemniej istotny od rozwoju lesistości i leśnictwa w PRL, o czym warto pamiętać. Bo to w tym czasie lesistość wzrosła o 8% (w okresie 20 pierwszych lat po wojnie). Powstały w warunkach demokratycznych Krajowy Program Zwiększania Lesistości po trwających kilka lat wzlotach przegrywa z „lobby orzechowym” – ale tym tematem nie zajmują się już rady, społeczni doradcy i społeczne stowarzyszenia- może są aktywne w orzechowych spekulacjach? Mamy też klęskę w Beskidach – tu propaganda złego pochodzenia świerka mami społeczeństwo fachowością leśnej braci (więc śpijmy spokojnie) oraz ogromne powierzchnie drzewostanów przeszłorębnych, gnijących na pniu – ale to oczekiwany przecież wynik ekologizacji, są jeszcze „ekotony” i powierzchnie pozostawiane na zgnicie (docelowo na razie 5% powierzchni Lasów Państwowych). Czy to o tej kondycji wspomina profesor Borecki?
Tanie mieszkanie dzięki drwalowi
Lasy Państwowe potrafiły się dostosować do zmieniających się warunków i niemal bezboleśnie przejść transformację. Ta bezbolesność dotyczyła mniejszej części pracowników Lasów Państwowych, o czym zapomina pan profesor. Dotyczyła jedynie administracji i odbyła się kosztem robotników. Znany wszystkim zapis ustawowy, związany z ekscytującą możliwością wykupu mieszkań, to w rzeczywistości świadectwo pewnego rodzaju wstydu i poczucia winy. W pierwotnych zamierzeniach pozwalał bowiem kupować mieszkania na warunkach preferencyjnych tym, którzy zostali pozbawieni pracy w LP. Przypomnijmy sobie, jak był odbierany przez pozostałych w strukturach LP pracowników – jako żywotna niesprawiedliwość. Teraz ta niegdysiejsza niesprawiedliwość została ostatecznie „naprawiona” rękami aktualnego dyrektora. Ale sprawa roztrwonienia zasobów mieszkaniowych i zasad, to temat odrębny i bardzo medialny. To też dobry przykład na „znakomitość” zapisów ustawy z 1991 roku. Czy szanowny Profesor skorzystał na mieszkaniowej pierestrojce? A inni, nie związani z LP, dygnitarze, polityczni nurkowie? DGLP – nic na ten temat nie wie (sic!) Ot obłowiwszy się kapkę w „walce o dobro wspólne i Lasy…”
A za ekologię zapłacą grzybiarze
Profesor Borecki zauważając, że państwo jest w ogromnej potrzebie, mówi: „Ja mam, mówiąc figuralnie, dwa serca – serce leśnika i serce obywatela mojego państwa. Myślę, że wbrew pozorom nie ma w tym żadnej sprzeczności. Potrzeby odczuwane przez te dwa serca da się bezkonfliktowo pogodzić.” Obywatelska postawa interlokutora Mieczysława Remuszki (redaktora dwutygodnika Las Polski) cieszy. Ja mam za to jedno serce i ono nie może zrozumieć, dlaczego Lasy Państwowe dostrzegają potrzebę w dopuszczeniu do zgnicia wielu dziesiątków milionów metrów grubizny, a jako instytucja nie zająkną się np. nad potrzebą wspomożenia powodzian? Dlaczego wyłączają z produkcji kolejne tysiące hektarów, a nie widzą potrzeb gospodarczych kraju i społeczeństwa? Nie widzą np. krępujących zapisów w Zasadach urządzania lasu? Za to lektura wypowiedzi leśników z ostatnich lat pokazuje zainteresowanie poszukiwaniem pieniędzy od grzybiarzy i zbieraczy borówek. Czy społeczna rada jest w stanie odwrócić „parkowy” trend, w który wepchnięta została gospodarka leśna Polski? Dlaczego skrywa się, że obowiązujące prawo, obowiązująca Ustawa o lasach i wciąż „modernizowane” struktury leśnej organizacji zmierzają w kierunku stworzenia w kraju jednego wielkiego „parku narodowego”. Żaden związany z leśnictwem organ społeczny – a jest ich przecież kilka – nie odważył się dotychczas wyartykułować rzeczywistych bolączek zwykłych leśników. Spychania ich do roli mechanicznego rejestratora przekazującego e-drewno do Najwyższej Centrali. To nie jest wyłącznie sprawa Lasów Państwowych.
Czyim głosem mówi społeczeństwo?
W wywiadzie znajdziemy konkretne zalecenia, w jaki sposób uspołecznić Lasy Państwowe: Powołanie sześcioosobowej rady, z tym że członkowie rady nie powinni być powoływani z tzw. klucza politycznego. Pan profesor oczekuje, by przyszli członkowie rady społecznej nie byli uzależnieni politycznie. Czy to aby poważne? A czy nie wystarczyłby niezależny i nieutytłany politycznie dyrektor generalny? Minister zatwierdza operaty urządzeniowe (to bardzo ważna kompetencja), ale przecież nie wnika w szczegóły gospodarowania w Lasach. Tajemnicą poliszynela jest brutalne wnikanie kolejnego już ministra w plany urządzania lasu Nadleśnictwa Białowieża, z naruszeniem prawa i zasad. To dobitny przykład degrengolady prawa, jak również wynik (bez)siły działań ciał doradczych, rad, kolegiów etc. również społecznych (jeśli jakiekolwiek były). Warto powoływać kolejne? Dowiadujemy się także, jaki miałby być los nadwyżek w leśnej kasie: powinny być spożytkowane dla dobra społeczeństwa i dla dobra naszego państwa. To się wydaje założeniem bezdyskusyjnym. Twierdzenie, że Lasy są wyizolowane z organizmu i potrzeb państwa nie wytrzyma krytyki społeczeństwa. Ja twierdzę, że z pewnością nie wytrzymałoby krytyki rady społecznej, którą pan profesor już widzi. Ale kto ma decydować o tym, czy „społecznie uzasadniona” jest budowa drogi w lesie lub opłacanie się FSC (czytaj: Greenpeace)? Czy działania lub zaniechania, o których już było, nie rozmijają się ze społecznymi oczekiwaniami? Czy ludzie nie chcieliby więcej zarabiać, mieć więcej pracy i mniej ograniczeń? Czy Lasy Państwowe wychodzą naprzeciw tym oczekiwaniom?
Z lasami w sercu i w Konstytucji
Schlebianie prawodawcom i proponowanie kolejnych ciał doradczych nie wydaje się dobrym pomysłem na gospodarność i odpowiedzialność (by nie napisać, że to kiepski żart). To żaden pomysł na właściwe funkcjonowanie Lasów i żaden pomysł na ich bezpieczną egzystencję i rozwój. To także żaden pomysł dla kraju i społeczeństwa. Artykułowanie takich potrzeb jest zgubne dla każdego organizmu gospodarczego i jego ekonomicznej efektywności. Zgubne dla Lasów. Profesor kończy zdaniem: Mam nadzieję, że koncepcja, o której mówiliśmy, znajdzie poparcie zarówno w środowisku leśnym, jak i wśród polityków. Można się domyślać, że w tej drugiej grupie znajdzie z pewnością, lecz nie zatrzyma walca zmian, który nieuchronnie się toczy. Ja proponuję zupełnie inną wizję: Lasów Państwowych w Konstytucji, niezależnych od Ministra Środowiska. A wszyscy, którzy grożą prywatyzacją, i nie widzą takiej potrzeby, lub uważają, że 30% terytorium państwa nie zasługuje na umieszczenie w Konstytucji, to zwolennicy leśnej korporacji, której efekty są w rzeczywistości dobre tylko dla jednostek, dla zewnętrznych korzyści. Ale nie dla lasów, Lasów i nie dla kraju. Nie ma dwóch serc, Panie Profesorze.
Tomasz Borecki – W 2002 został wybrany na rektora, a w 2005 uzyskał reelekcję na SGGW. 2010 był członkiem komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego przed przedterminowymi wyborami prezydenckimi. 29 września tego samego roku został doradcą społecznym prezydenta Bronisława Komorowskiego do spraw wsi. Pełnił tę funkcję do 5 sierpnia 2015; Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2016); Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (2003); Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1998); Medal Komisji Edukacji Narodowej (2001); Srebrny Krzyż Zasługi (1997).
„Organ doradczy” powstał, a na jego czele ulokował sie szanowny profesor – ot i cała filozofia nieuki „prof. Boreckiego”, który jeszcze wczesniej zaopatrzył sie na rynku mieszkaniowym rozgrabianym na ciele LP (dopisek. listopad 2020)