Tag

Sicherheit

Browsing
Zespół Pałacowo-Parkowy Natolin, bilet wstępu
Zespół Pałacowo-Parkowy Natolin, bilet wstępu

Jest w Warszawie park. Jeden z największych. Ale jakby go nie było.
Dostęp jest tu reglamentowany.
To park przy Pałacu w Natolinie. I choć Pałac jest Pałacem, to park już parkiem przestał być. Zaniedbania powojenne usankcjonowano stworzeniem „organizmu” bezkosztowego – rezerwatu. Zbudowano odpowiednią ideologię. I w ten sposób mamy w Warszawie „Puszczę Białowieską”. A właściwie jakiś „białowieski rezerwat”.
Pałac jest częściowo udostępniony. Zachwyca. Choć to nie Łańcut, nie Wilanów czy Łazienki. Ale położenie przepiękne.
Czy prawdziwa jest nazwa: Zespól Pałacowo – Parkowy Natolin?

Park budzi zgrozę – zamieniony w rezerwat leśnego truchła. Wieloletnia indoktrynacja i manipulacja powodują, że Polacy z zadowoleniem obserwują przyrodnicze zgliszcza i z wielkim pietyzmem by je budowali. Nie tylko dlatego, że to nic trudnego. Głownie dlatego, iż uwierzyli, że tworzą lepszą jakość natury i przyrody. A może też kultury i postepu?
Nie zajmuje ich weryfikowanie ideologii, jakoby rozpad miał wzbogacać bogactwo i różnorodność ich ojczystej przyrody. Uwierzyli, że tak jest. Bo przecież niemożliwe, by rżnięcie żywego drzewa mogło dawać efekty lepsze?
Badania długookresowe dowodzą, że tak nie jest, lub nie musi być. Że żaden rozpad nie powoduje bogactwa. Lub jest ono krótkookresowe. Wiara, że sam rozpad przyczynia się do wzbogacenia natury to wiara w samorództwo1.

Park Natoliński - Położenie w Warszawie
Park Natoliński – położenie w Warszawie

Samorództwo – wypraszam sobie

Ale któż może imputować inteligentnemu człowiekowi w XXI wieku, że wierzy w samorództwo, i inne tego rodzaju zabobony? To tak, jakby stwierdzić, że ci co się wyśmiewają z płaskoziemców są właśnie nimi. A nie są? Czy rzeczywiście ubogacili się wiedzą, logiką, poznaniem? Czy tylko uwierzyli? I nie weryfikowali tym co podarowała im natura właśnie: rozumem.
Samorództwo to wiara, że jedne organizmy powstają z innych. Czyli, że w wyniku postępującego gnicia i zamierania drzew wytwarzają się nowe organizmy.
Czy to prawda?

Doświadczenie F. Rediego
Doświadczenie F. Rediego

Jeśli nieprawda, to oznacza, że zgnite drzewo zasiedlają organizmy już obecne w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Bo chyba nikt ich tam nie przynosi. Bo drzewo samo się nie rozkłada. Czy znacie doświadczenie Rediego? A może nie wierzycie w nie? Może nie wierzycie w samorództwo obalone między innymi w doświadczeniu Rediego? Ale wierzycie w samorództwo w natolińskim parku, czy w  białowieskim lesie!
Czemu wierzycie, że rozkład drzewa wzbogaca różnorodność gatunkową, skoro jego rozkład jest powodowana OBECNYMI JUŻ w jego otoczeniu mikroorganizmami?
Na tym bowiem zasadza się różnorodność i bogactwo gatunkowe, że na danym obszarze występuje określona ilość rożnych gatunków. One tam są. Nie będę się dłużej i szczegółowiej nad tym rozwodził. To co napisałem zgodne jest z logiką i jest przyrodniczo udokumentowane. Gdy obecne w środowisku organizmy zauważą możliwość zwiększenia swojej populacji, bo KTOŚ zdecydował, że większa masa drzew ma zgnić, to pojawiają się w większej liczbie. Po prostu mają większą bazę pokarmową, więc robi się ich więcej, więcej i więcej. Może już nie potrzebujemy lupy by ich szukać? Ale gatunków generalnie nie przybywa. One tam były. Były na opadłych gałęziach, na wywrotach, na rozkładających się pniach po ściętych drzewach. 1

Widok wspólczesny na Pałac
Widok współczesny na front pałacu

 

Jest pałac – a gdzie ten park?

Pałac w Natolinie w czasach świetności
Pałac w Natolinie w czasach świetności

Założenie pałacowo-parkowe nigdy nie było założeniem rezerwatowym. Tym samym obecny stan urąga prawdzie historycznej. A niszczenie tkanki przyrodniczej to swoisty symbol upadku rozsądku i … państwa. Jaka jest realna przyczyna braku dostępu chętnych do tego obszaru? Nie ma związku z oficjalnymi ograniczeniami narzuconymi w momencie powoływania rezerwatu. Zerknijcie do podlinkowanych artykułów. Do poselskiej interpelacji.
Gdy znajdziemy jakąkolwiek stronę w internecie poświęconą pałacowi/ zespołowi pałacowo-parkowemu w Natolinie, kwestia samego parku sprowadzana jest do jednej, dwóch linijek.
Odkrywamy jednak wzmożoną ostatnio aktywność w celu dopuszczenia Warszawiaków i przyjezdnych do „parkowych” widoków. Podejrzewam, że to się dokona. Lecz zarządca musi się przygotować i wyprzedzić ewentualne pytania i zaniepokojenie. Należy stworzyć odpowiednią opowieść, która uwiarygodni przyrodnicze zgliszcza, i uczyni je przyjemnymi i romantycznymi. Wzmocni chęć do budowania ich kolejnych pokładów.
Odnowienie Pałacu nie szło w parze z odnowieniem założenia parkowego. Najłatwiejszym wytłumaczeniem tego było powołanie rezerwatu i zamienienie „swoistych Łazienek” w nieróbstwo tzw. ochrony biernej. W REZERWAT.

Zespol_palacowo-parkowy_w_Natolinie__Fotopolska
Zespół Palacowo-Parkowy w Natolinie 1747r.__Fotopolska

Nie mamy dziś Parku w Natolinie jako spójnej koncepcji z Pałacem, lecz mamy Rezerwat Natoliński. Przewodniczka, która nas oprowadzała mówiła to z dumą. Zachwycała się niewymienionymi z imienia gatunkami endemicznymi (czy wiedziała o co chodzi), a gdy pytałem o konieczną wymianę chylących się dębów, jesionów ze zdziwieniem konstatowała, że to przecież REZERWAT – NIE PARK. A wydawało się, że historia i architektura to jej powołanie i umiłowanie. Mijała się przy tym z prawdą, gdyż granica rezerwatu, naniesiona na mapę, przebiega skrajem skarpy i zajmuje obszar poniżej skarpy. Praktycznie ochrona rezerwatowa wyszła poza obszar rezerwatu – powodując okreśłone zaniechania w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu.

Tuż obok Pałacu - to jeszcze nie formalny rezerwat
Zniszczenie starodrzewia poza rezerwatem, w bezpośrednim sąsiedztwie Pałacu

Oczywiście jest i wyjątek, nad którym nikt się nie zastanawiał: wspaniała oś widokowa od tylnej strony pałacu na skarpę. Tu nie ma rezerwatu (?), gdyż wciąż jest przejrzysta, niezarośnięta „bogactwem krzaków i innych samosiejek” być może dających nam gatunki endemiczne. Czy RDOŚ daje zgodę na pielegnację tej linii, a może jest wykonywana nielegalnie? Oczywiście, to założenie parkowe (widokowa wizura) powinno być pod szczególną ochroną, bo chyba nie ma drugiej takiej osi widokowej w Warszawie.

Zachowana i pielęgnowana oś widokowa
Oś widokowa – zachowana i pielęgnowana, na obszarze rezerwatu, któż by uwierzył, że to Warszawa?

Mamy więc niespotykane bogactwo endemicznych gatunków, zamiast Parku. A co tracimy?

Czy trudno było przenicować osobowość ludzką.

Pałac w Natolinie. Widok z pałacowego okna
Pałac w Natolinie. Widok z pałacowego okna
Widok z pałacowego okna - Pałac w Natolinie
Pałac w Natolinie – widok z okna na oś widokową parku
Sarkofag Natalii Sanguszkowej
Sarkofag Natalii Sanguszkowej

Może Pałac także należy doprowadzać do powolnej ruiny, pozostawiając go wolnym na działanie zęba czasu? Czyli „zająć” się jego ochroną bierną. Stworzyć rezerwat i ruinę.
Tak jak szybko do ruiny można doprowadzić perełkę budownictwa, co często podziwiamy jako wynik konserwatorskiej ochrony, tak też doprowadziliśmy do ruiny perłą architektury ogrodowej.
Zastanówmy się na celami i przyczynami.

Pokłady leśnego truchła w parku czy w rezerwacie
Pokłady leśnego truchła w parku czy w rezerwacie – Natolin

Po pierwsze to nie jest wyjątek. Zapuszczonych parków podworskich, przypałacowych jest dużo. Jednak nie tylko bieda jest tego przyczyną. Po transformacji ustrojowej częstą przyczyną są rozstrzygnięcia prawne. A kierunek legislacji nie ma związku z utrzymywaniem bogactwa parkowych założeń lecz z ideologią tzw. ochrony biernej narzucanej przez państwo i jego mieszkańcom. Na dużą skalę indoktrynuje się ludzi ideą martwego drewna oraz wyższości śmierci oraz jej rzekomo przyrodniczych walorów. To budowanie zgnilizny, czyli powolny lecz stały rozpad żywej tkanki roślinnej ma wzmacniać i ubogacać przyrodnicze zasoby ojczystej przyrody. Szczególnie jest to ważne w najbogatszych kompleksach leśnych czy nawet w tak cennych założeniach ogrodowych jak park natoliński.

Zamienianie pięknego przypałacowego parku w leśne truchło
Zamienianie pięknego przypałacowego parku w leśne truchło to nie jest natoliński wyjątek

Można się przekonać o powyższym, analizując powstające jak grzyby po deszczu po transformacji ustrojowej 1989/1990 rezerwaty czy parki. Nie powstają na popegeerowskich polach lecz zajmują bogate i stare lasy (https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/dlaczego-nie-powstal-park-narodowy-grzmiaca).
To wszystko jest medialnie przedstawiane jako potrzeba walki o zachowanie bogactwa przyrodniczego a nawet jako walka o wzbogacenie różnorodności. W połączeniu z medialnymi atakami na gospodarkę leśną daje to spójny obraz kierunku realizowanego przez nowy ustrój i państwo.
Czy te działania wzmacniają i wzbogacają nasze zasoby przyrodnicze?
Odpowiedź nie może być pozytywna. Nawet nieznajomość obowiązujących praw natury lecz tylko zwykła analiza logiczna powinna nam uprzytomnić, że coś jest nie tak.
Bogactwo natury ma związek z bogactwem gatunkowym szaty roślinnej. Wytłumaczę to na przykładzie pustyni piaskowej.
Ubogi w wodę obszar nie posiada bogatej szaty roślinnej, jeśli ją w ogóle posiada. Trudno więc mówić by obecna tam różnorodność przyrodnicza powalała, kolokwialnie mówiąc (bądź pewny czytelniku, że Strategia Gospodarki Wodnej Polska 2030 wskazuje, że retencja wodna jest szkodliwa dla środowiska, co determinuje odpowiednią legislację w celu jej realizacji – czy może pozytywnie wpływać na zasoby przyrodnicze). Jesteśmy już blisko logicznego wniosku, że im bogatsza szata roślinna tym różnorodność zasobów przyrodniczych większa. Jeśli więc na jakimś obszarze wypadają kolejne elementy dotychczasowego składu gatunkowego, to ciągną za sobą radykalne zmniejszanie się wielu innych elementów związanych z tym wypadającym. Na przykład szacuje się, że zniszczenie świerka w Puszczy Białowieskiej niesie stratę ponad 30 procent ogólnej liczby gatunków obecnych na obszarze gdzie ten świerk był. Innymi słowy następująca redukcja róznorodności może sięgać 30 procent gatunków.
Badania inwentaryzacyjne prowadzone w sposób ciągły od niemal 100 lat na powierzchni jednego z pierwszych w Polsce rezerwatówRezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego wskazują, że zniknęło tam w tym czasie niemal 50 procent gatunków i siedlisk ( https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/straty-przyrodnicze-rezerwatu-scislego-bialowieskiego-parku-narodowego-kiedy-zlikwidujemy-bialowieski-park-narodowy ).

Podobny proces zubażania obserwujemy w rezerwacie natolińskim, będącym z założenia zadbanym parkiem przypałacowym. Podnoszona zaś jest kwestia obecności gatunków endemicznych. Jeśli ktoś udowodni, że ich nie było wcześniej!

Świątynia dorycka - Park w Natolinie
Zza pokładow truchła wyłania się Światynia dorycka – element Założenia Parkowopałacowego w Natolinie
Świątynia dorycka - w Parku w Natolinie zamienionym w rezerwat
Świątynia dorycka – w Parku w Natolinie zamienionym w rezerwat

Czy wiadomo, że nie ma innych stanowisk tych gatunków w Polsce. Może tuż obok? Czy odkrywanie natury się skończyło? Czy się nie skończyło? Czy to nie proces ciągły?
Puchlinka (porost), której rzadkość występowania, spowodowała wyświęcenie wielu stref ochronnych czy też ostoi, nagle się objawiła na wieluset stanowiskach w kraju. Czy to skończona liczba stanowisk? I czy zlikwidowano jakąkolwiek strefę ochronną? A na puchlinkowej fali powstało szereg tekstów, z odważnymi czasem tezami, np.: że obecność puchlinki gwarantuje byt lasu.

Nie mówienie głośno o skutkach ochrony biernej, czyli ukrywanie tych skutków, to nie są działania przypadkowe.
Ich celem jest ograniczanie społeczeństwu dostępu do takich informacji dla otrzymania jego milczącej zgody na dalsze projekty tego typu oraz środków materialnych, które społeczeństwo oszukiwane rzekomym wzrostem zasobów przyrodniczych przeznacza na nie.
Innym celem takich działań, zważywszy na ich skalę, są ogromne straty gospodarcze i materialne zubażające kraj, jego obywateli i państwo.
Kolejnym elementem – zachwianie etyczne „kasty” ludzi oszukujących „ciemnych januszy”.
Oczywistym jest, że zubażanie zasobów materialnych Polski determinuje pozycję Polski w Europie i świecie. I jestem przekonany, że to jest zasadniczy element, o którym pojęcia nie ma ani pani przewodnik ani słuchająca jej opowieści grupa zwiedzających.

To wszystko nie oznacza, że odstręczam kogokolwiek od obejrzenia Pałacu w Natolinie. Zachęcam też do refleksji przy zwiedzaniu upadłego parku przypałacowego.

***

Zespół Pałacowo-Parkowy w Natolinie (zwiedzajnatolin.pl)
Pałac w Natolinie – skarb polskiego dziedzictwa – Magazyn VIP
Zespół Pałacowo-Parkowy Natolin
Zespół pałacowo-parkowy w Natolinie – Wikipedia, wolna encyklopedia
Zespół Pałacowo-Parkowy w Natolinie (parki.org.pl)
Park natoliński otwarty dla wszystkich …- https://www.haloursynow.pl/artykuly/park-natolinski-otwarty-dla-wszystkich-nie-maja-prawa-odbierac-nam-do-niego-dostepu,17445.htm – o proestach przeciwko ograniczaniu dostępu do parku

Otworzyć szerzej dla ludzi unikatowy park w Natolinie – RPO do kancelarii premiera. KPRM: rezerwat trzeba chronić –  https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/otworzyc-szerzej-dla-ludzi-unikatowy-park-w-natolinie-rpo-do-kancelarii-premiera-kprm –    wystąpienie RPO do KPRM w sprawie udostępnienia Parku do zwiedzania
Wilanowski Park Kulturowy – zespół pałacowo-parkowy Natolin
– „Dzięki pozostawieniu parku przez prawie dwieście lat bez ingerencji człowieka, w centrum miasta powstał las o charakterze naturalnym i tak dużej bioróżnorodności, jak Puszcza Białowieska, co stanowi ewenement co najmniej w skali Europy.” – gdy przyjrzymy się szczegółowo stanowi Rezerwatu Ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego to dowiemy się, że PR nie ma żadnego związku ze stanem rzeczywistym – obszar ten stracił w czasie wieku ochrony konserwatorskiej 50 procent gatunków i siedlisk. Jak długo będą ograniczać tą wiedzę społeczeństwu i je oszukiwać?

„ …pod koniec XVIII wieku przeszła na własność wnuczki Augusta Czartoryskiego – Aleksandry z Lubomirskich Potockiej, żony hrabiego Stanisława Kostki Potockiego. Następnie przeszła na własność ich syna, Aleksandra i jego żony Anny. Gdy w 1807 roku urodziła im się córka Natalia, na jej cześć rezydencję nazwano Natolin.

Zespoł Palacowo-Parkowy w Natolinie _Fotopolska -Widok w kierunku poludniowo zachodnim z lotu ptaka
Zespoł Palacowo-Parkowy w Natolinie _Fotopolska -Widok w kierunku poludniowo zachodnim z lotu ptaka

W tym okresie las przekształcono w modny wówczas romantyczny park krajobrazowy. Stopniowo wprowadzano więc takie elementy kompozycji jak: aleja obwodnicowa, starannie zaprojektowane wnętrza parkowe, polany, klomby i kępy starych drzew oraz budowle nawiązujące do architektury antycznej. Dziś te obiekty stanowią cenne zabytki, wśród nich m.in. świątynia dorycka (pawilon ogrodowy), akwedukt, most mauretański, mauzoleum przedwcześnie zmarłej Natalii oraz brama mauretańska, która była głównym wejściem na teren Natolina od strony Wilanowa.”

 

http://www.bartosz-kubot.reaktywni.pl/aigner/natol.htm – informacja o Pałacu

https://fotopolska.eu/Warszawa/b28335,Zespol_palacowo-parkowy_w_Natolinie.html – zbiór archiwalnych zdjęć
https://www.iwaw.pl/obiekt.php?p=312805017 – prawdopodobnie najcenniejsza strona o parku, pałacu i historii, z odnośnikami do wielu archiwalnych zdjęć

Rezerwat przyrody Las Natoliński 
W skład zespołu pałacowo-parkowego wchodzi też Las Natoliński – rezerwat przyrody ze zróżnicowanymi zbiorowiskami leśnymi, drzewami pomnikowymi, o ciekawej rzeźbie terenu.
powierzchnia rezerwatu – 105,00 ha
 rok utworzenia – 1991
 rodzaj rezerwatu – leśny
 dokument powołujący – M.P. numer 38 pozycja 273
 przedmiot ochrony – ochrona fragmentów skarpy warszawskiej. – bo oczywistym jest że ruina drzewostanu, która obserwujemy, która postępuje – chroni tę skarpę (sic!); realnie ochrona bierna roztacza się także na fragment nie stanowiący formalnie rezerwatu – na skarpie w kierunku na północ od pałacu – dopisek autora.
Na obszarze rezerwatu wyznaczono ponad 100 drzew pomnikowych. Szacuje się, ze może ich być nawet 1000. Oczywiscie po każdym większym wietrze ich liczna się zmniejsza, gdyz w większości to stojaca juz „śmierć”. Gdy jednak policzymy drzewa w lesie, to na hektarze jest ich od 200 do 500 w wieku ponad 100 lat. Więc nawet gdyby ilość 1000 była prawdopodobna, to w lesie rosłyby na powierzchni od 2 do 5 hektarów, nie zaś na ponad 100 hektarach rezerwatu natolińskiego.

natura – to wszystko co nas otacza powstałe wewnętrznymi siłami przyrody; człowiek często mówiąc o naturze, dedykuje jej określone ludzkie cechy i działania. Natura może więc być odwieczna, dzika, piękna, naturalna. Ale można tez dedykować jej bogactwo gatunkowe, różnorodność a nawet wzrost różnorodności. Niektóre przepisy prawa dają naturze gwarancje bogactwa i nakazują jej takie bogactwo na ustalonych przez człowieka obszarach. Oczywiście nie ma to żadnego związku z naturą i jej cechami, oraz kierunkami rozwoju lub zaniku. Największe możliwości rozwoju możemy oczekiwać na obszarach uprawnych, bo są biologicznie „wyjałowione”. Najmniejszy lub ujemny będziemy obserwować na obszarach bogatych,

Na rycinie z roku 1815 widać krajobrazowo-parkowy charakter założenia parkowego pod skarpą na której posadowiono pałac. To obszar Bażantarni – teren hodowli i polowań na te ptaki. Nie mógł to być obszar typowo leśny, gdyż nie odpowiadał środowisku życia bażanta jak i możliwościom skutecznego polowania. W tym czasie Bażantarnia była już tylko wspomnieniem, a na jej terenie realizowano typowy dla ówczesnych czasów park krajobrazowy. Nie las, nie puszczę, nie matecznik. To założenie ściśle związane z funkcją pałacu – rezydencji, i należy je odtworzyć tak jak odbudowano Pałac. Nie można tego zrobić nie likwidując rezerwatu czy zapominając o wcześniejszych koncepcjach ochrony – których celem nie była natura, lecz bezpieczeństwo komunistycznych notabli.

1  Samorództwo czy różnorodność, a może abiogeneza: https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/samorodztwo-czy-roznorodnosc-a-moze-tylko-abiogeneza 

https://kolekcje.muzeumwarszawy.pl/pl/obiekty/10136/
Zespół pałacowo-parkowy Natolin, projekt 1949, Borys Zinserling; kolekcja Muzeum Warszawy; https://kolekcje.muzeumwarszawy.pl/pl/obiekty/10136/
Interpelacja nr 27917 - tekst' - www.sejm.gov, 2018 rok, A.Melak

 

Góra Świętej Anny to zdeformowany przez czas stożek wulkaniczny. Przypomina nam o czasach tworzenia się płyt tektonicznych i geologii obszaru Polski. Nie jest ona prosta i nie gwarantuje bezpieczeństwa. I nie mamy na to wpływu.

W roku 2012, a może i wcześniej, po wielu latach od czasów  gierkowej świetności, znów pojawiła się idea budowy w Polsce elektrowni atomowej.
Jestem przeciwnikiem tego rodzaju inwestycji. Nie tylko dlatego, że byłem świadkiem awarii w Czarnobylu i Fukushimy. Uważam, że nie ma żadnej gwarancji bezpieczeństwa dla takich projektów, skoro nie są ubezpieczalne. Natomiast zagrożenie powodowane ich awarią może mieć charakter globalny, a nie wyłącznie miejscowy. Skutek awarii jest bardzo trwały, podobnie jak zagrożenie odpadami. Nie zawsze jest też prostą sprawą wygasić i zamknąć elektrownię atomową.

Nie do końca przekonały też mnie informacje podawane przez Donalda Tuska, że w Polsce nie może wydarzyć się katastrofa podobna do tej z Fukushimy, gdyż Polska jest stabilna tektonicznie.
Znając polityczną nomenklaturę zalewającą całe państwo, nie mogę też mieć żadnej gwarancji, by szefował takiemu „narodowemu skarbowi” ktoś inny niż polityczny pomazaniec, z dużym zapałem, pewnością siebie i chamską butą, ale bez wiedzy i wyobraźni.
Gdy trafiłem na Górę Świętej Anny, to ta stabilność tektoniczna dominowała w moich dociekaniach, poznawaniu okolicy i historii miejsca. I wcale mnie nie zdziwiło, gdym poznał, że jednak Polska nie należy do regionów stabilnych tektonicznie. A wiedza z lekcji geografii na temat monolitycznej i trwałej budowy płyt tektonicznych uległa kompletnemu przeobrażeniu.
Stare wypiętrzenia górskie, które były bardzo dawno temu na obszarze Polski, mocno nadwyrężają stabilność płyty tektonicznej znajdującej się pod Polską. Nie są w większości widoczne na powierzchni, ale geolodzy mają świadomość ich struktury i słabości. My zaś możemy je podziwiać w postaci Gór Pieprzowych (okolice Sandomierza), których łańcuch przebiega w kierunku prostopadłym do wszystkich widocznych doskonale łańcuchów wypiętrzonych w późniejszych okresach. Ten kierunek jest dysonansem, który wskazuje, że pod grubą warstwą ziemi, kryje się wiele niespodzianek. To ślad po okresie starej transformacji płyty tektonicznej.

Od około dziesięciu lat funkcjonuje Dyrekcja elektrowni atomowej w budowie. Pochłania kolejne dziesiątki i setki milionów złotych z naszych podatków. Nikt się nas nie pytał, czy nam na tym zależy. To prawdopodobnie te pieniądze, lokowane w stowarzyszenia, redaktorów i celebrytów mają przekonywać nas – ciemną masę – do tego „wyśmienitego” pomysłu.
Dziś, w dobie wojskowej soldateski, ten pomysł nabiera zaś szerszego znaczenia. Będziemy bowiem wkrótce po wybudowaniu elektrowni atomowej, potęgą posiadającą atomowego straszaka.  Nie ma znaczenia, że bieda i umysłowe ubóstwo, ale budowa i powstanie nowego MIŚ-ia (pod postacią bomby atomowej) bardzo wzmocni siłę i ducha  narodu, a w szczególności elit. Czy to rzeczywiście uplasuje nas i naszą gospodarkę w czołówce świata.
*

Widok na Górę Świętej Anny
Góra Świętej Anny, 408 m n.p.m.

W jednej z legend powiada się, że: „…głęboko pod ziemią mieszkał wielki i groźny Smok Ognisty, którego panem był Czarny Bóg.” Góra Świętej Anny wcześniej zwana była Górą Świętego Jerzego, jak również Górą Chełmską.

 

 

 

Amfiteatr
Amfiteatr – to pozostałość po niemieckiej III Rzeszy
Wejście do jednej ze sztolni
Sztolnia prowadząca w głąb Góry Św. Anny

 

 

 

 

 

 

Peregrynacja do Świętej Anny

Okładka Folderu
Okładka przewodnika

Późną wiosną 2012 roku, zupełnie przypadkowo, trafiłem na Górę Świętej Anny. Kojarzyła mi się z III powstaniem śląskim, zawieruchą związaną z budową autostrady. Udało mi się zobaczyć rozmach niemieckiego amfiteatru z 1938 roku, zasypane sztolnie z okresu II wojny światowej. Na szczycie, z daleka widoczne jest Sanktuarium Świętej Anny – to miejsce znaczące dla wiernych nie tylko Opolszczyzny.

 

Czasy tworzenia się kontynentów

Nie spodziewałem się poznać daleko dłuższej historii tego miejsca. Właściwym byłoby użycie słów: dalekiej prehistorii.

Zbigniew Zwoliński - Trzęsienia ziemi w Polsce
Ryc. z opracowania Zbigniewa Zwolińskiego

Niebawem dowiedziałem się, że Góra Świętej Anny to nic innego tylko wulkaniczny stożek. Wulkan był tu aktywny jeszcze… 27 milionów lat temu. To bardzo dawno temu. Ale licząc inaczej, w skali dziejów Ziemi – ten okres przestaje być już tak bardzo odległy. Tym bardziej, gdy dodatkowo uświadomimy sobie, że kształtowanie się naszego globu nie jest procesem zamkniętym. Oglądając resztki wulkanicznego stożka i zapadliska krateru (zrównanych później przez lodowce epok glacjalnych, późniejsze procesy erozyjne i wreszcie przez ludzką działalność) myślałem o styczniowym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło spokojną sejsmicznie Wielkopolskę. 7 stycznia 2012 r. o godzinie 16.47 ziemia zatrzęsła się w Żerkowie. Do trzęsienia doszło na głębokości 10 kilometrów, 54 kilometry na północny wschód od Kalisza i 15 kilometrów na północ od Jarocina.

Czy Polska rzeczywiście jest obszarem bezpiecznym pod względem sejsmicznym?

Paweł Wiejacz - Czy grozi nam trzęsienie ziemi
Zarys geologiczny z obszaru Polski

Najpierw trzeba sobie uzmysłowić, że przysłowiowa trwałość płyt kontynentalnych to w rzeczywistości materia dość krucha. Dodatkowo ich popękane skorupy nie są jednorodnej budowy. Dlatego też styczniowe trzęsienie ziemi (o którym wyżej) nie jest w Polsce czymś wyjątkowym. Zdarzały się nie tak dawno trzęsienia wywołujące panikę na Podhalu, zmuszając władze do ewakuacji ludności. Gdy zacząłem poszukiwać wiadomości na ten temat, okazało się, że Polska jest najbardziej niestabilnym sejsmicznie krajem w regionie. A liczba trzęsień ziemi jest ogromna. Choć generalnie nie są szkodliwe i groźne, to świadczą o niestabilności sejsmicznej. Badania wykonane w ostatnich latach wskazują, że może to wynikać z ukrytych głęboko pod ziemią pozostałości łańcuchów górskich.

Trochę zadziwiają w tym kontekście oświadczenia, że Polska jest regionem sejsmicznie bezpiecznym i stabilnym. Walące się budynki opisywał Długosz. Ale zna je też historia XVIII i XIX wieku. W Wielkopolsce (Kalisz) właśnie zarysowały się tylko ściany – co nie oznacza, że stabilność konstrukcji nie uległa rozchwianiu.

Źródła:
Przewodnik geologiczny po Górze Świętej Anny i okolicy, Robert Niedźwiedzki i Marek Zarankiewicz
Prosta Teoria tektoniki płyt i ruchy litosfery
Zbigniew Zwoliński – Trzęsienia ziemi w Polsce, Instytut Paleogeografii i Geoekologii, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań
Paweł Wijacz – „Czy grozi nam trzęsienie ziemi”
Wulkanizm Góry Św. Anny
– na stronie Geoparku Góra Św. Anny

Zrzut z ekranu strony NaszeMiasto.pl
Od wielu lat koncern niemiecki pozbawia autorstwa

Wulkan Świętej Anny. Czy Polsce grożą silne trzęsienia ziemi? – archiwalny artykuł R.Grzeszczyka, pozbawiony jego autorstwa przez firmę Polska Press Sp. z o.o., Polska Press grupa wydawnicza wchodząca w skład niemieckiego koncernu Verlagsgruppe Passau.