Lasy Państwowe, zgodnie z Ustawą o lasach, są jednostką administracji rządowej znajdującą się w strukturach Ministerstwa Środowiska, a dziś dodatkowo i Klimatu. Ten zapis wskazuje, że Lasy nie są elementem gospodarczym kraju, choć pełnią też taką funkcję. To funkcja zasadnicza z punktu widzenia gospodarki i dobrostanu mieszkańców. Ten idiotyczny zapis, na co wskazuję od samego początku przyjęcia Ustawy o lasach, rodzi wiele kłopotów i problemów. Jest też jedną z przyczyn zniszczenia gospodarstwa leśnego na terenie trzech nadleśnictw: Białowieża, Browsk i Hajnówka. Tylko z tego powodu Polacy i ich kraj ponoszą ogromne straty rzędu 15-18 miliardów złotych rocznie1. Skala strat w całym kraju jest trudna do określenia, ale nie niemożliwa. Z pewnością zostanie kiedyś dokonana, jako element rozpadu i upadku.
Prezydent się sprzeciwia
Nie można uwierzyć, by generowanie takich strat nie było dostrzeżone. Brak reakcji i naprawy jednoznacznie wskazuje, że czynione to jest świadomie w celu ograniczenia wzrostu polskiego państwa i dobrostanu Polaków. Można to postrzegać jako element działania w kierunku utrzymania obecnego status quo w Europie i utrzymywania miernej pozycji naszego kraju. Są to bowiem działania długotrwałe, trwające od trzech dekad. Odpowiedzialność za nie ponoszą wszystkie dotychczasowe partie oraz organizacje je wspierające. Niech Was nie zmylą protesty organizacji ekologistycznych, które w tym systemie pławią się jak pączuszki w lukrze. Czy wiarygodne są dzisiejsze medialne ataki rządzących na te organizacje – gdy jednocześnie są przez nich zasilane z wielką estymą i hojnością – przez tworzenie odpowiedniej legislacji czy systemów grantów, nie wspominając o braku reakcji sił (policja, prokuratura, wojewodowie, ABW) porządkowych w przypadkach łamania prawa przez te organizacje2.
Ubiegłoroczna przepychanka w kwestii pozbawienia Ministerstwa Środowiska i obcej agentury, która go opanowała (a może i opanowała także Pałac Namiestnikowski), wpływu na Lasy Państwowe skończyła się fiaskiem. Pamiętacie protesty leśnej Solidarności? W czyim interesie one były? Czy nie o utrzymywanie obecnego status quo nie tyle Lasów, co Polski w otoczeniu międzynarodowym.
Będą NOWE Lasy Państwowe jak Nowy Ład i Nowa Zieloność
W związku z potwierdzeniem i utrwaleniem związku Lasów Państwowych z Ministerstwem Środowiska, a dziś dodatkowo i Klimatu, pojawiają się nowe projekty cementujące obecny ich status. Pojawiają się projekty nowel, które mają definitywnie skończyć ze znaczeniem gospodarstwa leśnego w gospodarce Polski. Tercet Tomaszewski/Szyszko/Solidarność (przy współpracy z innymi ministrami, dyrektorami, premierami), po wielu latach wysiłku zapoczątkowanego poczęciem Ustawy o lasach w roku 1991, dopiął celu. O tym co mamy i co mieć będziemy zdecydowano wczoraj (1991).
Tylko decyzja administracyjna
Abstrahując już od tego, że leśnictwo w kraju nie wykorzystuje potencjału danego przez naturę, ale też wysiłku i mozołu przeszłych pokoleń (i celów, które im przyświecały), to prawo administracyjne wymaga działań zgodnych z jego zasadami. Każdy urząd musi wypełniać zasady KPA. Wprowadzenia
Posłanka PO Gabriela Lenartowicz
tych zasad na grunt LP domaga się nowela do Ustawy o lasach3 przedstawiona przez Gabrielę Lenartowicz, posłankę PO. Nowelizacja nakłada na Ministra i LP obowiązek przestrzegania prawa administracyjnego w zakresie sporządzanego raz na dziesięć lat dla każdego nadleśnictwa Planu Urządzania Lasu. Ma mieć formę zaskarżalnej Decyzji. W uzasadnieniu podnoszona jest oczywiście rola ludności oraz „reprezentujących” ją stowarzyszeń. Oczywiście można bluźnić na samą posłankę Lenartowicz, na przeklęte stowarzyszenia ekologistyczne i stawiać pomniki Szyszce, Kaczyńskiemu, Mazowieckiemu czy Solidarności – manipulowanych lub wprost realizujących, jak MŚ czy Pałac Namiestnikowski (Prezydencki), cele agentur zewnętrznych.
Można też bić brawo. Wyprodukowanie samochodu nie wymaga decyzji administracyjnej ale wytworzenie kubika drewna w LP i innych już tak. Bo nie mówią wprost, że nowelizacja będzie dotyczyła wszystkich lasów, a nie tylko Lasów Państwowych. Gabriela Lenartowicz łże, wskazując wyłącznie w kierunku Lasów Państwowych, gdy nowelizacja będzie ingerować także we własność prywatną! Łże też Halicki stojąc obok, i nie reagując. Zresztą sami posłychajcie w czyich ustach i rękach jesteście.
To nie koniec demokratycznych propozycji
W tym samym mniej więcej okresie lata 2021 roku pojawiła się w Sejmie kolejna nowela. Łoni obfitował – gdy Prezydent przesądził (nie zgodził się na odłaczenie LP ze struktur Ministerstwa Środowiska, a dziś dodatkowo Klimatu i ). I PiS dopomógł dokończyć dzieła: kolejnego, wyraźnego już etapu likwidacji następnego zasobu, które mamy w kraju. LASÓW.
Pojedźcie do Puszczy, zobaczcie czym kończy się las pozostawiony w łapach ideologicznego wairactwa.
Małgorzata Chmiel – posłanka PO
Mamy kolejną posłankę z PO – Małgorzatę Chmiel. Ambitnym celem przedstawionego przez nią projektu są zmiany: w Ustawie o lasach i w Ustawie ochrony przyrody5.
Tym razem intencją projektu jest wydzielenie z obszarów leśnych powierzchni w miastach i ich okolicach. Nie będą one już w bezpośrednim i jedynym zarządzie nadleśnictw lub starostów (w zakresie lasów prywatnych). Podobnie jak plany urządzania lasów obejmujące te tereny, ich zarządcy i właściciele nie będą mogli realizować celów, które nie uzyskają aprobaty środowisk lokalnych. Jednoznacznie też stwierdzono w tym projekcie, że plany te będą dotyczyć wyłącznie zabiegów pielęgnacyjnych. Nie będzie więc planów użytkowania, ale nie przewidziano także planów ochrony (np.: sprzątania śmieci), odnowień, zalesień czy nawet planów turystycznego i rekreacyjnego zagospodarowania. Stwierdzono, że te zmiany wymagają adekwatnych zmian w Ustawie ochrony przyrody. Projekt jest pełen błędów i sprzeczności. A treść uzasadnienie to dzieło jakiegoś niedorozwoju (np.: „Ponadto projekt w ustawie o lasach zmienia art. 7. W ust. 1 w pkt. 2 dodaje nowy lit. e, który wprowadza konieczność ochrony lasów ochronnych aglomeracji miejskich.” W rzeczywistości w przedstawionym projekcie ma on brzmienie jn.: „Zachowanie lasów ochronnych aglomeracji miejskich, które powołuje sejmik województwa na wniosek prezydentów miast na prawach powiatu lub grupy 1000 mieszkańców miasta na prawach powiatu, przy ustalaniu granic w porozumieniu z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych.”) Oba cytaty autentyczne, wprost z projektu złożonego w Sejmie – sic! Inne kwestie tego uzasadnienia nie dość, że pozbawione logiki to i sensu oraz prawdy. Podstawowy brak wiedzy czym jest użytkowanie lasu i czym się kończy wstrzymanie prac przy użytkowaniu jest żałosne. Wystarczy przecież poznać prace na temat obniżonych zasobów ojczystej przyrody na obszarach, na których wstrzymano takie prace6. Nie ma natomiast dowodów na to by gospodarstwo leśne zubażało bogactwo natury. Założenia projektu nie uwzględniają żadnych praw, badań lecz są chciejstwem nieuctwa. Równie dobrze możemy rozważać zakres działania fabryki samochodów, czy chłopskie pole buraków. Cóż przeszkadza zdefiniować im określony limit, i nowe, wspanialsze kierunki. Posłanka Chmiel Małgorzata wie lepiej. Projekt kończy się zdaniem: „Ustawa nie wywołuje skutków finansowych”. To jednoznacznie wskazuje, że umysł twórców oraz samej Pani Posłanki nie pracował za wiele przy tym projekcie, że sporządziła go niechlujna ręka nieuka, a niechlujne oko nie zadało sobie trudu nań spojrzeć. Czy to sami właściciele lasów prywatnych zapłacą za te zmiany, czy wszyscy podatnicy?
Utraconych korzyści dla państwa i Polaków nie zrekompensują ani Niemcy, ani Rosja, ani Unia. A może zrekompensuje posłanka wraz ze swoim zapleczem wyborczym? Złożenie Projektu zmiany ustwy o lasach i ochronie przyrody do marszałek sejmu_Cezary Tomczyk 13.07.2021 r. Małgorzata Chmiel
Gabriela Lenartowicz i Małgorzata Chmiel – posłanki PO
Kończcie Wasze …
W obu przypadkach widzimy napór w kierunku likwidacji potencjału zasobów naturalnych, w dużej mierze powstałych wysiłkiem narodu w okresie PRL. Ten wysiłek miał na celu budowanie kraju i dobrostanu Polaków. Były to cele ambitne i wspierane wysiłkiem całego społeczeństwa, w dużej mierze wówczas chłopskiego. Dziś panie posłanki wykorzystują czas, gdy potomkowie chłopów przeniesieni do miast i zindoktrynowani przez intelektualistów bazujących na humaniźmie i innych wspaniałych ideach wbijanych im do głów przez obce agentury, w znacznej mierze wspierają rozkład państwa i pogłębianie się zapaści materialnej i moralnej. Lasy stanowią odtwarzalny zasób „Tej Ziemi”. I nie zgnicie ich powoduje wzrost zasobów przyrodniczych i … grubości portfeli. To nie prawda, że gdy Janusz Dawidziuk7 (wraz ze Stanisłwem Żelichowskim8) zmieniał zapisy w Instrukcji Urządzania Lasu9, miał na celu ubogacenie kraju i Polaków. Wręcz odwrotnie: przyczynił się moralnego i materialnego upadku. I nie chodzi o tę głupotę, lecz o trwanie w niej. Czas najwyższy zrozumieć, że zgnicie lasów niczego dobrego nie daje. Poświęcono temu celowi wystarczająco dużo powierzchni w istniejących parkach narodowych. Więcej ich w tym celu nie potrzeba. Należy zmienić spojrzenie na rolę parków w Polsce, powołać Park Narodowy Grzmiąca10, lub inne w takich miejscach czy ośrodkach, dla których niosłyby pozytywne zmiany i powszechną aprobatę lokalnych środowisk.
Należy taż wspomnieć o działaniach „dobrej zmiany” pod szyldem projektu „Mieszkanie+”. „Zamachnięto” się wówczas na ogrmną powierzchnię 600 tysięcy ha Lasów Państwowych. Własnie tych podmiejskich i miejskich11.
To wszystko wynik złego prawa i złego państwa. Ustawa o lasach wygenerowa ogromne straty gospodarcze i przyrodnicze. Wygenerowała także sraty niematerialne. Jest dziś dodatkowo rozszarpywana w celu ostatecznego przypieczętowania naszego bytu.
Należy to zmienić. Należy zagwarantowac stabilnośc gospodarczą Lasów, wyeliminować ideologię, zapewnić łączność ich systemu finansowego z systemem podatkowym gmin i powiązać ich byt także z funkcjami turystycznymi i rekreacyjnymi lasów. Nadleśnictwo musi się stac w pełni samodzielną prawnie i gospodarczo jednostką związaną w strukturze niezależnych od polityki Lasów Państwowych będących własnością wszystkich Polaków mieszkających w kraju.
Jednak sama dzialaność gospodarcza nie może podlegać ideologi i doraźnym celom.
***
1 Ograniczenie i w końcu zatrzymanie gospodarstwa leśnego w tych nadleśnictwach to brak przychodu rzędu 1,5 miliarda złotych rocznie w cenie drewna. Jednak gdyby nie narzucono urzędowych restrykcji to masa drewna pozyskana w tych nadleśnictwach oraz wielokrotny obrót pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży, przerobu, robocizny przy uszlachetnianiu i przerobie generowałoby przychody dla kraju rzędu 15-18 miliardów złotych rocznie. Czyż nie bylibyśmy już potęga czołgową na bazie Abrams’ów, na czym ponoć zależy obecnym rządom? Jak widać – w rzeczywistości nie zależy im na obronie, wzmacnianiu kraju i budowaniu jego dobrobytu przez wzbogacanie mieszkańców. Wygląda na to, że zależy im na stałym osłabianiu państwa w interesie ….
Rok w rok „dobra zmiana” zubaża kraj o okolo 15 – 18 miliardów złotych rocznie. Ileż to afer Amber Gold? Widzicie ciągnących ten samolot …. 2 Opinie środowiskowe są wymagane w każdej sytuacji, są kosztowne, zwiększają koszty remontów istniejącej infrastruktury o kilkadziesiąt procent, uniemożliwiają wiele inwestycji; brak reakcji służb porządkowych za naruszanie miru, za niebezpieczne zachowanie, zajmowanie obiektów czy dużych obszarów, a nawet niszczenie cennych okazów przyrodniczych, tolerowanie naruszania prawa zakazów wstępu do rezerwatów; bezpodstawne korzyści z tytułu tzw kompensat przyrodniczych. 3 Projekt Ustawa o zmianie ustawy o lasach, EW-020-628/21 13.08.2021, Sprawozdawca Gabriela Lenartowicz PO Projekt zmiany Ustawy o lasach_9-020-628-2021_grupa posłów KO_Gabriela Lenartowicz
Konferencja prasowa w Sejmie w tej sprawie posłanki Gabrieli Lenartowicz ze wsparciem posła Halickiego skupiła się nie na samej kwesti proponowanych zmian lecz na manipulacjach, popisami nieuki i wątpliwej jakości retoryką.
Janusz Dawidziku – dwukrotny Dyrektor Generalny Lasów Państwowych, który zmienił InstrukcjęUrządzania Lasu ograniczając użytkowanie lasu, odkładając w czasie ich destrukcję i rozkład. (PSL/SLD). Wprowadzając ideologiczny zapis ograniczajacy pozyskanie surowca drzewnego do 50% przyrostu zadecydował o zredukowaniu pozyskania surowca (do połowy możliwości produkcyjnych lasu bez wpływu na jego kondycję), a tym samym zadecydował przeznaczeniu na zgnicie ogromnej masy drewna. To nie tylko strata gospodarcza – to ogromne straty przyrodnicze. Ciekawe, kto mu odpowiada „Darz bór”? – to przebieraniec leśnika.
St. Żelichowski, Minister Środowiska w rządzie w. Pawlaka i Wł.Cimoszewicza
8 Stanisław Żelichowski (ZSL/PSL) poseł na sejm w okresie PRL oraz III RP, Minister Środowiska, przełozony Dyrektora Janusza Dawidziuka – kolejny przebieraniec leśnika.
9 Instrukcja Urządzania Lasu – precyzuje zasady sporządzania Planów Urządzania Lasu – szczególowych działań najczęściej na okres dziesięcioletni na obszar nadlesnictwa lub wskazany obszar lasów niepaństwowych.
Plany Urządzania Lasu określają całokształt działań w okresie dziesięciolecia, w tym także plany pozyskania surowca, odnowień, zabiegów hodowlanych, etc. Plany te są dość restrykcyjnie przestrzegane, a ich naruszenie wymaga oddzielnej procedury (np. gdy pojawia się jakieś nagłe zdarzenie, klęska).
10 Dlaczego nie powstał Park Narodowy GRZMIĄCA (link: https://www.polskawlesie.pl/ochrona-srodowiska/dlaczego-nie-powstal-park-narodowy-grzmiaca ) Artykuł porusza kwestie zasadności powoływania nowych parków na zasadach które praktycznie sa stosowane w Polsce. Rozważa kwestie ich lokalizacji także w kontekście oczekiwań społecznych lub manipulowania tymi oczekiwaniami. Znajduje się tu także porównanie do sytuacji parków w Wielkiej Brytanni. Uzmysławia istotę natury oraz powszechną manipulację tą istotą. Jest tez o szalbierstwie edukacyjnym, nieuki, urzędniczym czy w końcu legislacyjnym. 11 Lasy nie wybudują Mieszkania Plus – https://www.polskawlesie.pl/las/lasy-nie-wybuduja-mieszkania-plus
Kraj się toczy, a może nawet zatacza. PZPR liczyła ponad 2 miliony członków. Musiałaby liczyć ponad połowę mieszkańców, stale dodatkowo zasilanych państwowymi środkami czy projektami, by mieć jakąś gwarancję trwałości władzy w systemie wyborczym, i poprzez kupowanie głosów. Zmieniają się ludzie. Każda kiełbasa wyborcza prędzej czy później ma swój koniec. Koniec PO i koniec PiS. PSL, SLD i Kukiz ten koniec właściwie już osiągnęli. Polikliki bawiąc się w społeczne łapownictwo (a właściwie w prestidigitatorskie manipulacje) niszczą nie tylko społeczeństwo i kraj, niszczą też siebie (miejmy nadzieje, że ten ostatni element przyspieszy). Niszcząc społeczeństwo niszczą też własne rodziny, dzieci, wnuki.
Powoli zacierają się już początki dobrej zmiany. Odświeżę więc pamięć: PiS wystartował z wieloma programami, które artykułował przed wyborami i zaraz po wyborach. Wiele z nich wyglądało na plany zmian systemowych i strukturalnych, gdyż bez tego nie można byłoby ich zrealizować. Inne z kolei wskazywały na determinację w przywracaniu racjonalności oraz odpowiedzialności osobistej. Przed wyborami 2015 roku, Prezes PiS J. Kaczyński bardzo krytycznie opowiadał o stanie Puszczy i negatywnie oceniał dotychczasowe działania w kierunku hołubienia kornika. Dziś już wiemy, że działania PiS, mimo różnorakich medialnych przekazań, skutkują obrazem kompletnego zniszczenia i przyrody puszczańskiej i olbrzymiego majątku wspólnego. Podejmowane przez rząd „dobrej zmiany” legislacje spowodowały zdecydowanie gorszą sytuację puszczańskiej kniei od tej, którą wytworzyła „zła zmiana PO/PSL”. To by wskazywało, że na froncie zniszczenia i destrukcji Puszczy Białowieskiej toczy się wyścig idioty, gdzie metą ma być kompletne zniszczenie „dumy narodowej, w której odtwarza się żubra”. Przypomnę plany odbudowy i modernizacji gospodarki wodnej, odtworzenia istniejących szlaków wodnych, „udrożnienia ich”. Nic takiego się nie stało. Stało się zaś powołanie kolejnego ciała biurokratycznego – Wód Polskich i dodatkowego opodatkowania, a widocznym efektem tych działań jest racjonowanie wody, czyli ograniczanie gospodarczego rozwoju. Prawdopodobnie za moment poznamy i tu procedury znane nam z innych centralnych administracji, jak RDOŚ i GDOŚ, gdzie brak kompetencji, elastyczności i działania zastępują procedury drenujące potrzeby obywatelskie w celu zasilania ekologistycznego nieróbstwa i chciejstwa, nie przybliżając nas do realnej ochrony oraz wzbogacenia zasobów wodnych (najuboższych w Europie). Mimo werbalnych planów i obietnic, nie zobaczymy na polskich ulicach miliona samochodów/pojazdów elektrycznych. Sądy działają w starym gorsecie, a atmosfera permanentnej wojny w tym obszarze państwa nie kształtuje nowego i lepszego, lecz wznieca społeczne niepokoje.
Nowe otwarcie, które dokonało się w Sejmie na przełomie 2015 i 2016 roku uprzytomniło mieszkańcom kraju ogromną skalę zaniedbań, czy wręcz działań na szkodę ze strony „złej zmiany”. Nie było ministra, który by z wysokiej, bo sejmowej trybuny, nie informował publicznie o wnioskach do prokuratury. Czyżby nic nie były warte? Czy może to była tylko sejmowa konfabulacja PiS – bo telewizja nie transmituje rozpraw sądowych czy cel więziennych z byłymi prominentnymi działaczami PO/PSL? Marszałek Sejmu w dniu 1 marca 2020 w osobie Pani E. Witek, nie mówiła już o żadnych pierwotnych planach systemowych i gospodarczych, lecz o programach socjalnych. Namawia do wspierania PiS ze względu na te programy, sugerując, że stracą one byt w przypadku gdyby Polacy wybrali inaczej (zbliżają się wybory prezydenckie). Programy socjalne są ograniczone demograficznie i nie mogą być kierowane do wszystkich. Jeśli za nimi nie stoją zmiany systemowe mające popychać kraj do przodu, lecz czynią wzrost podatków oraz ściąganie taniej siły roboczej, to nie ma żadnej perspektywy na poprawę sytuacji w pełnej przestrzeni kraju. Programy socjalne służą podtrzymywaniu władzy oraz realizacji działań rządu, które już nie są medialnie przekazywane ludowi. Te zaś niszczą kolejne przestrzenie polskiej suwerenności, która już wcześniej była wątpliwa, niszczą i podważają polski majątek oraz polskie zasoby – w tych obszarach rządy PiS różnią się jedynie kierunkiem wasalizmu. Wspieranie rodziny to także medialne działania, ale rozwiązania legislacyjne wskazują na coś innego.
Mieszkanie+ Dalekie wizje planistów PiS wskazywały każdemu Polakowi jego miejsce docelowe: ładny domek kryty ceglaną dachówką, z ogródkiem, lub własny kąt na osiedlu w dużym mieście. By to zrealizować rzecz jasna, potrzebny jest odpowiedni system i struktura. Mieszkanie Plus to kolejny projekt wspomagania obywatela w zaspokojeniu jego tęsknoty za własnym miejscem do spania. „Filar społeczny pakietu Mieszkanie Plus jest segmentem budownictwa mieszkaniowego zaspokajającym potrzeby mieszkaniowe osób średnio i najniżej zarabiających.” Gdy czytamy ten fragment, zastanawiamy się, czemu Państwo nam na okrągło organizuje i cyzeluje dobrobyt różnymi programami, a nie zrobi programu zasadniczego Pensja Plus lub Podatki Minus. Gdy uświadomimy sobie, że już sam L. Balcerowicz „obiecał nam Niemcy” w 30 lat od przyjęcia „jego” rewelacyjnych koncepcji (rabacji, m.in. przez nich-Niemcy, naszego majątku narodowego) to zastanawiam się czy Mieszkanie Plus wspiera nam wzrost naszych dochodów, czy ma go zastępować na otarcie łez. Bo co tu robi dwa miliony Ukraińców za przysłowiową miskę, podczas gdy nasi chleb z pieca niemieckiego i brytyjskiego… A więc Mieszkanie Plus, jak inne „plusy” mają wyrównywać szanse i zastępować realny przyrost dochodu setnej części wszystkich Kowalskich. Zanim się Kowalski połapie, w czym rzecz, to nie będzie miał kolejnych fabryk, kopalni, złóż, lasów, a na karku najemników do wykarmienia i perspektywę spełnienia zaszczytnego i ostatecznego obowiązku – u boku budowanego przez PiS neobanderyzmu. „Celem Narodowego Programu Mieszkaniowego jest zwiększenie dostępu do mieszkań dla osób o dochodach uniemożliwiających obecnie nabycie lub wynajęcie mieszkania na zasadach komercyjnych (do 2030 r. liczba mieszkań przypadająca na 1 tys. mieszkańców powinna osiągnąć poziom 435 mieszkań na 1000 osób).” – czyli zasadniczym celem nie jest wybudowanie mieszkań, lecz osiągnięcie w kraju poziomu 435 mieszkań na 1000 osób. „Cały proces inwestycyjny trwa od 4 do 6 lat. Realizacja inwestycji w ramach programu Mieszkanie Plus rozpoczyna się zatem dużo wcześniej niż wbicie pierwszej łopaty.” – Innymi słowy niewiele się zmieniło w postrzeganiu potrzeb i ich realizacji. Polska, która ma ogromne zapóźnienia infrastrukturalne – m.in. drogowe, stworzyła w Ministerstwie Środowiska (sic!) Ustawę ochrony przyrody rzekomo w celu wsparcia procesu inwestycyjnego w obszarze budownictwa drogowego. Nie stworzyła Polska rozwiązań prawnych w Ministerstwie Infrastruktury w celu maksymalnego skrócenia czasu inwestycji i minimalizowania kosztów okołoinwestycyjnych, lecz przeciwnie, stworzyła legislację MŚ, która wydłuża proces i generuje ogromne koszty – mamy jedne z najdroższych dróg w budowie. Jeśli Państwu zależy na rozwoju budownictwa to naturalnym jest, że bierze się za redukcję procedur, które mitrężą cały proces dochodzenia do rozpoczęcia inwestycji lub je znosi. PiS zależy, jak już napisałem na wstępie, na czym innym. Samo mieszkanie dla Kowalskiego to łatka do prawdziwych zamiarów. Bo mitręga okołobudowlana trwać ma od 2 do 4 lat, zanim dojdzie do wbicia łopaty! Nie uproszczono procedur, by trwały 2 miesiące! Obrazek przedstawiający Pana J.Kaczyńskiego jest więc obrazem, który ma wpływać na nasze lepsze samopoczucie. I wpływa – na samopoczucie tych, którzy nie interesują się prawdą. Samo zaś mnożenie urzędów, kolejny zabór publicznych środków zamiast instytucjonalnych/systemowych zmian w kierunku wykorzystywania istniejącego potencjału nie powinno wywoływać w nikim westchnień zachwytu i euforii. Jakże prawdziwie brzmią i dziś słowa Bartłomieja Sienkiewicza, które można poprzedzić krótkim wstępem: „Jak było, tak jest: ch.., d..a i kamieni kupa” Dziś jednym z elementów mających wspomóc system budownictwa w ramach programu Mieszkanie Plus jest państwowa osoba prawna pn.: Krajowy Zasób Nieruchomości.
Krajowy Zasób Nieruchomości Bardzo szybko uporano się z koncepcją Krajowego Zasobu Nieruchomości. Firma ma działać kierunkowo dla poprawy doli Polaków w zakresie mieszkalnictwa. Przejęła w tym celu w postaci aportu lub gwarancji zastawione obszary Skarbu Państwa – olbrzymi majątek Polaków – by nie było niedomówień. Tym samym Polacy zostali wyzbyci, np.: z powierzchni 600 tysięcy hektarów lasu – bo taką powierzchnię wskazano do Zasobu. Oznacza to, że gdyby osoba prawna pod nazwą Krajowy Zasób Nieruchomości zaczął się źle czuć, (co jest przecież możliwe, a nawet, jak uczy doświadczenie, wysoce prawdopodobne, gdy tylko nastąpi kolejna perturbacja polityczna. Nie jest wykluczone, że i obecna poliklika, może zdanie zmienić, wówczas zasób Lasów Państwowych zmniejszy się do tego z roku: 1967. Nie będzie to powierzchnia 7,2 milionów hektarów, lecz 6 milionów i 600 tysięcy hektarów. To kolejne grabienie majątku Polski, w dużej mierze wytworzonego w tak nielubianym PRL – a może to jest zasadnicza przyczyna niszczenia leśnego majątku. Uwzględniając to, iż nie widzimy Tuska czy Rostowskiego, nie mówiąc o Nowickim, Korolcu, Zaleskim czy Tomaszewskim za kratami, należy domniemywać, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Niezależnie od tego czy chrapkę na lasy przejawia hałastra z Nowego Yorku (pamiętamy wszak o doniesieniach Wikileaks z Tuskiem, Komorowskim, Kaczyńskim na pierwszym planie – Wikileaks; wpisy w aneksie) czy tylko „miejscowe byznesmeny”, istnienie KZN stanowi zagrożenie dla majątku Polaków i Państwa. Przekazywanie do KZN obszaru 600 tysięcy hektarów (Tomaszewski/Szyszko/Adamczyk/Szydło/Morawiecki) to znacznie bardziej bolesna kwestia od kontrybucji nałożonej przez Rostowskiego-Tuska („tylko” 1,5 miliarda złotych). Patriotyczna narracja (choć pamiętajmy, że jednak m.in. neobanderowska w realizacji), i nabożne uczestnictwo w nabożeństwach nie powinno nas znieczulać i mylić, gdy idzie tak naprawdę wyłącznie o naszą własną kieszeń. Tym bardziej, że …
Lasy Państwowe działają na mniej niż pół gwizdka Napór medialny otaczający Polaków, w którym uczestniczy także telewizja publiczna, wskazuje, że w Lasach trwa wycinka, że jest zła i lepiej gdyby jej nie było. A wówczas, żyłoby nam się lepiej i … Oczywiście jest to nieprawda, to ideologia ekologizmu, której głównym sponsorem jest Państwo i jego agendy, np.: Minister Środowiska, Minister Płacy, Pracy i Polityki Socjalnej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie mówiąc o Ministerstwie Sprawiedliwości, Prokuratorze Generalnym czy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – choćby przez zaniechania.
Zdewastowany drzewostan świerkowy – – przyczynek do pozycji kornika w LP i RPIII …Mnożone w sposób gospodarczy zasoby martwego drewna – obraz zaprzaństwa i obskurantyzmu
Od połowy lat 90-tych XX wieku obowiązuje zasada, że wycinka w Lasach dotyczy tylko 50% masy ich przyrostu. Oznacza to, że na rynek krajowy trafia tylko połowa produkowanej przez Lasy Państwowe masy. Tym samym LP zamiast uzyskać ze sprzedaży 100% od 30 lat uzyskują tylko 50%. Abstrahując od tego, że niesie to ogromne dodatkowe zyski w państwach, które użytkują masę zbliżoną do 100% leśnego przyrostu, mamy permanentną stratę ogromnego majątku. Jak można w tej sytuacji zrozumieć medialną propagandę na temat jakiejkolwiek wycinki dokonywanej w polskich lasach? Jak można zrozumieć napór pseudoekologicznych stowarzyszeń? To ewidentne wspieranie państw obcych i ich gospodarek leśnych, w których takie prawa obskurantyzmu ekologistycznego i naukowego nie obowiązują. Tym samym są to działania na szkodę Polski i Polaków. Ta strata nie jest do odrobienia, gdyż niepozyskany w odpowiednim momencie surowiec drzewny staje się bezwartościowym i bezkształtnym próchnem. Spróbujmy jednak z grubsza policzyć…
Średnie użytkowanie w LP w okresie ostatnich 30 lat to ok 25 mln m3 surowca, a średnia cena to ok. 300 zł za m3, co daje roczny przychód na poziomie ok.7.5 miliarda złotych. Rentowność LP jest skandalicznie niska i oscyluje na poziomie 4-5%, czyli zysk oscyluje na poziomie 340 milionów złotych rocznie. Warto wskazać, że w krajach, gdzie lasy państwowe pełnią funkcje gospodarcze, a nie administracyjne (jak to jest zgodnie z magdalenkową koncepcją w Polsce), rentowność oscyluje na poziomie ok 15 – 20 % (czyli organizacja np. austriackich lasów państwowych generowałoby u nas zysk na poziomie 1,5 mld zł, czyli ponad 4 razy większy niż generują wyśmienici zarządcy DGLP – „Na czym polega las…”). W każdym razie, przez 30 co najmniej lat Polakom przeciekał przez palce majątek ok. 340 mln zł rocznie, to łącznie ponad 10 miliardów złotych. Czy wybitny finansista i bankowiec, zarządca majątkiem narodowym i szczodry rozdawca misek ryżowych złapał takiego złodzieja? A Prokurator Generalny? A może nic nie wiedzą, bo NIK realizuje badania takie, jakich oczekują (np. w Puszczy Białowieskiej). A Kamiński? Pamiętacie mistrza świata w ściganiu bezpieczeństwa wewnętrznego (ABW robi to, na co jest polityczne przyzwolenie)? Oczekuję 10% znaleźnego.
Wzmacnia nas Krajowy Zasób Nieruchomości W tych to pięknych okolicznościach przyrody powstaje plan wspomożenia Polaków w ich mieszkaniowej nadziei-beznadziei. Zabiera się Lasom ogromną ich połać, zamiast wykorzystywać ich gospodarczy potencjał. Ile mieszkań można kupić za 10 mld zł (czyli za kwotę z premedytacją straconą i rokrocznie powiększaną o ok. 340 milionów złotych)? Średni koszt metra kwadratowego mieszkania w Polsce to ok 3,5 – 4 tys. zł (choć firma budowlana z Ciechanowa realizuje stan surowy zamknięty w cenie 1000 złotych za m2 – wczoraj widziałem ofertę). A mieszkanie dla rodziny 2+2 o dobrze zaprojektowanym układzie to około 70 metrów, a więc koszt 260 tysięcy złotych. Gdyby rozdawać mieszkania, beż żadnego udziału materialnego przyszłych mieszkańców, to za kwotę 10 mld zł tych mieszkań byłoby ok 40 tysięcy. Austriacy rozdaliby zaś nam około 150 tysięcy mieszkań (gdyby tylko mogli zarządzać naszymi Lasami). Oczywiście nikt mieszkań nie rozdaje. I nie jest to celem polityki mieszkaniowej kraju, która artykułuje go, jako przyrost zasobów mieszkaniowych w Państwie. Mieszkania będą stanowić zasób i będą wynajmowane za określony rynkowy czynsz, z możliwością jego obniżenia w szczególnych warunkach i możliwością wejścia w posiadanie po latach. Załóżmy, że te warunki obniżą dostępność mieszkania o 10-20 procent. Czyli koszt mieszkania wartego 260 tysięcy, będzie realnym kosztem nabywcy na poziomie 245 tysięcy. Wpłaty chętnych na takie mieszkanie, dokonywane z ich własnych zasobów lub z kredytów, powodują, że kapitał własny przedsięwzięcia nie jest jednorazowo wydawany na projekt. To oznacza, że przykładowa kwota 10 mld zł będąca w dyspozycji, może wygenerować na rynku nie 40 tysięcy mieszkań lecz zdecydowanie więcej. A ile mieszkań dał program Mieszkanie+ wraz ze spółka państwową pn.: KZN? – Kilkaset, no może kilka tysięcy w okresie kilku lat istnienia. Wymuszono zgłoszenie do KZN gruntów Skarbu mających mieć właściwości działek budowlanych. Jak to się stało, że po weryfikacji, pozostało ich mniej niż 0,1 procenta? Czy Ci, co zgłaszali pod presją działki, czynili to w dobrej wierze, czy też po to by bić rekordy uniżoności wobec politycznego pryncypała, który wymyślił kolejną koncepcję i obdarzył nią …? Tym samym wskazuję na kolejną kwestię wewnątrz tego systemu, która poza samą jego złą istotą jest źle realizowana. Wygląda wręcz na to, że wewnętrznie podlegli urzędnicy sabotowali koncept zgłaszania właściwych działek (zgłoszono w sumie ponad 500 tysięcy sztuk). Lub ich (działek) weryfikacja, która trwała ponad 2 lata (i przez ten czas absorbowała rzesze urzędniczych specjalistów) była zła. Nie jest żadnym sukcesem prowadzenie dwuletniego procesu weryfikacji działek zgłoszonych w intencji zabudowania ich „mieszkaniami plus”. Urzednicza, dwuletnia ciermiega zakończyła się pozytywnie w 500 przypadkach/działkach! Organizacja KZN ma postać spółki. Jej zasobem są działki przeznaczone do zabudowania w ramach projektu Mieszkanie plus. Czemu DGLP Konrada Tomaszewskiego z Ministrem Środowiska Janem Szyszką zgłosili do KZN powierzchnię 600 tysięcy hektarów lasów? Lasy Państwowe są szantażowane od dawna z powodu złej Ustawy o lasach, kompletnie alienujacej monopolistę na rynku drzewnym od Państwa i jego potrzeb. V. Rostowski wyjął z leśnej kasy 1,5 miliarda, a teraz Szydło z Morawieckim wyciągnęli łapy po 600 tysięcy hektarów lasu. Jaka to wartość: 600 tysięcy hektarów powierzchni leśnej. Policzmy: Niedawno dowiedzieliśmy się, że w Beskidzie Niskim potrzeba było 150 tysięcy złotych na zakup 5 hektarów lasu (miał być dziki, ustronny, stać się pseudo ochroniarską idyllą stowarzyszenia, które ściągnęło środki od naiwnych: w Polsce istnieje już system Parków Narodowych, który wypełnia te cele). Bez wielkich zaokrągleń kwota 150 tysięcy wskazuje, że hektar lasu kosztował w okolicach Dukli 30 tysięcy złotych (wiecie gdzie jest Dukla?). Abstrahując nawet od tego, że wskazana powierzchnia 600 tysięcy hektarów miała spełniać warunki działek budowlanych, więc położonych w okolicach istniejących aglomeracji, miast i miasteczek (a więc dzikość i odosobnienie nie sa pożądane), to zdajemy sobie sprawę, że to kwota śmiesznie niska: 3 zł za 1 m2 działki potencjalnie budowlanej (sic!). Powierzchnia leśna 600 tysięcy hektarów liczona wg zasad dzikości i odludzia daje nam wartość rynkową 1,8 miliarda złotych. Gdy jednak urealnimy tą wartość przyjmując, że minimalna wartość działki
Cena 1 m2 działki budowlanej w 2019 roku w Polsce, wg. Bankier.pl
budowlanej oscyluje dziś między 54 zł a 187 zł za 1 m2, lub odrzucając te wartości jako skrajne przyjmiemy, że koszt kształtuje się między 66 zł do 121 zł za 1 m2, i średnią cenę (bez drzewostanu) na poziomie ok 90 zł za 1 m2 okazuje się wówczas, że wartość tego gruntu (bez wartości drzewostanu) to kwota 540 miliardów złotych. To już niemal tyle, na ile przystałaby hałastra z Nowego Yorku wraz z izraelskim zapleczem. Nie było wielkiego lamentu. Protestów, i zbierania podpisów. List, lub raczej liścik*, wystosowała leśna Solidarność…Może aktywiści liczą na jakieś mieszkanie+. Buzek z Krzaklewskim ( przypomnę, że działali w imieniu Solidarności) opracowali plan prywatyzacji i reprywatyzacji LP. Ustawa stanęła na posiedzeniu Rady Ministrów na początku lipca 2016, więc musiała być uzgodniona co najmniej miesiąc wcześniej – w czerwcu, a dr K. Tomaszewski – Dyrektor Generalny LP – chwilę po uchwaleni oświadczył, że jest kompletnie zaskoczony obszarem, … który sam wskazał do KZN, że będzie walczył o zmianę tej powierzchni. Czy byłoby to możliwe, gdyby LP były firmą i płaciły normalne podatki i realizowało zadania gospodarcze dla wspólnego dobra? Nie 340 milionów, lecz 1,5 miliarda, a może nawet 5-6 miliardów (pod warunkiem opieki nad wodami śródlądowymi i ochrony przeciwpowodziowej). Jak na przykład Lasy Państwowe Austrii, które budują elektrownie wodne. W Czechach tamtejsze lasy państwowe będące przedsiębiorstwem państwowym, płacą rocznie ok. 1 miliarda złotych podatku państwu z działalności na powierzchni 1,3 mln ha lasów, (a zajmują się ponadto wodami śródlądowymi i ochroną przeciwpowodziową), zwiększając przy okazji swoją powierzchnię, czyli zassób, w oparciu o rynkowe zakupy. Policzcie: 1 miliard złotych (nie 340 milionów) przez 30 lat. A lasów mają nie 7 milionów hektarów, lecz 1,3 miliona hektarów. Jak myślicie w czyim interesie działają?
Gdyby Czesi zarządzali Lasami Państwowymi Polski na warunkach czeskich, to do naszej wspólnej kasy trafiałoby 6 mld zł rocznie (nie 340 mln zł jak to dziś wpłaca A Konieczny – a gdzie reszta, Panie Dyrektorze? ławeczka w Łazienkach to najwyżej dla dwojga). Przez 30 lat daje to Państwu 180 miliardów złotych (rachunek jest prosty: 30 lat x 6 mld daje nam 180 mld, podczas gdy zamiast tego LP dały: 30 lat x 0,34 mld czyli 10,2 mld zł; czy wyobrazacie sobie tą różnicę: 170 miliardów złotych). Czyż potrzeba manipulacji Mieszkaniem+, Emeryturą+ czy 500+?
Można zbudować pięć programów mieszkaniowych dla Polski. Można nawet i dziesięć. I truchtać w miejscu, robiąc głupie miny, fundując ławeczkę w Łazienkach, i leżąc krzyżem w kościółku zarzynać kolejną kurę znoszącą złote jajka, i rozpowiadać, że to najlepszy pomysł na świecie. Wiadomo więc, że wszyscy w wokół nas, rozdziawiają gęby ze zdziwienia, klaszczą, i proszą o więcej.
PS Zgodnie z przyjętą w 2019 roku zmianą w Ustawie o KZN, przepisy ustawy nie będą stosowane do gruntów zarządzanych przez Lasy Państwowe. Z przeprowadzonej analizy wynika, że nieruchomości ujęte w wykazach położone są w większości w dużych, zwartych kompleksach leśnych, co stanowi istotne ograniczenie ich wykorzystania pod inwestycje mieszkaniowe. W sumie z ponad 500 tysięcy zgłoszonych działek, po ich weryfikacji zakwalifikowano pod budownictwo programu Mieszkanie+ tylko 500 działek, czyli co tysięczną zgłoszoną działkę! Jestem w stanie dopomóc, i wskazać jeszcze kilkanaście – w ramach wolontariatu.
Epilog Czy można marnotrawiąc ogromny majątek z jednej strony, budować jednoczesnie z drugiej strony dobrobyt i jakiekolwiek projekty pozytywne dla Polaków i Państwa. Gdy mamy świadomość ogromnego wyniszczania, które dzieje się w każdym dniu, w każdej godzinie, to każdy podsuwany plan mający cokolwiek usprawniać, wzmacniać i budować nie może być wiarygodny i uczciwy. Nie piszę tu o przypadku, pojedynczym błędzie, lecz o działaniu długotrwałym i ciągłym – na szkodę.
Uczciwość nie pozwala, by w tym samym czasie coś niszczyć i coś budować. W takiej rzeczywistości nigdy bilans nie bedzie dla nas pozytywny. To hipokryzja i pogrążanie.
Drzewa są nam niepotrzebne, A szczególnie te podniebne. Zieleń pokrzyw nam wystarcza, My – potęga gospodarcza. Wiesław Lickiewicz – leśnik
Jeśli prawo nie wskazuje na element ekonomiki w dzisiejszym systemie leśnictwa, to nie oznacza, by nie można było porównywać podobnych dziedzin w innych krajach (w zakresie nie tylko ekonomii, lecz i innych elementów) i wyrażać głośno wątpliwości. Prawo, nie wskazując na konieczność efektywności ekonomicznej organizacji LP, nie wskazuje by ona była nieistotna. A Jan Kosiorowski uważa zupełnie odwrotnie.
Jan Kosiorowski RDLP Kraków
Arcyciekawy wywód o leśnictwie łatwo odszukać w internecie na stronach YouTube, na Wykop.pl, i z całą pewnością to nie koniec. Powszechnie wiadomo – z internetu nic nie znika, lecz się powiela, a często i przepoczwarza w pięknego motyla. Krótki film o tytule: „Koniec manipulowania Lasami Państwowymi„ – Jan Kosiorowski Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie. Jan Kosiorowski to bieżący Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie. Jego wypowiedź (w obecności ministrów, wiceministrów, dyrektora generalnego Lasów Państwowych) stanowi credo polityki leśnej dziejącej się w kraju (w myśl magdalenkowego prawa Ustawy o lasach i wyprzedzenia unijnej ideologii – lecz czy dobrze odczytanej?). Z większym lub mniejszym natężeniem ekologistycznej destrukcji (1stopień użytkowania w stosunku do przyrostu masy lasu w Instrukcji Urządzania Lasu, 2– zniszczeń w Puszczy Białowieskiej, 3– destrukcji świerczyn Beskidu Śląskiego – to wcale nie najbardziej tragiczne elementy) czy ideologicznego obskurantyzmu powierzchni referencyjnych4 lub Natura 2000 var. PL5.
Ekscytujący wywód Jana Kosiorowskiego ma wyjaśnić wszystkim malkontentom i krytykom jak bardzo błądzą, i jak ciężko są upośledzeni nie rozumiejąc intencji twórców obecnego stanu rzeczy. Twórców „wzorowych zasad i najlepszej na świecie praktyki dzisiejszej polskiej szkoły leśnictwa”. Żywiołowy wywód wzbudza aplauz i zadowolenie na sali. Czy to tylko klaka?
Nie istnieje krytyczna analiza zjawisk
Kto łączy przyczynę ze skutkiem? Dla większości przyczynami są zła wola i brak wiary malkontentów leśnych realiów. Aplauz – póki nie przeanalizuje się słów, które niemal jednym tchem z siebie wyrzucił człowiek narzucający swoją wizję. Nie pozostawia nam wielkiego wyboru. Tak naprawdę nie pozostawia żadnego wyboru! Podobnie jak propaganda leśna CILP (Centrum Informatycznego Lasów Państwowych) – struktura zamknięta na inność i na prawdziwy dyskurs; bo przecież „każde przedsiębiorstwo świadczy na rzecz swego właściciela”, które to słowa padły z ust Dyrektora (CILP świadczy na rzecz swojego płatnika i Dyrektora Generalnego). Ponieważ nie byłem obecny na sali, nie byłem świadkiem i uczestnikiem dyskusji, pozwoliłem sobie przedstawić publicznie swój głos krytyczny w stosunku do tego co usłyszałem i zobaczyłem na filmie udostępnionym przez Lasy Państwowe na kanale YouTube. Z pewnością dziś czynię to zbyt chłodno.
Manifest jasny i przejrzysty jak woda źródlana? – posłuchajmy Dyrektora
Przytoczę pokrótce wywód Jana Kosiorowskiego, by każdy czytelnik miał świadomość o czym jest mój artykuł. Rzecz jasna nie będzie to pełny stenopis wystąpienia, lecz istota przekazu. Że nie konfabuluję, nie manipuluję ani treścią ani intencją – łatwo sprawdzić sięgając do źródła. Zapraszam niedowiarków do weryfikacji. Ale po kolei: „Można się poruszać w różnych przestrzeniach i różnych cywilizacjach. Trzeba (to, czyli stosunek do tematu: Lasy Państwowe i zasady ich funkcjonowania) uzgodnić na gruncie jakiej cywilizacji? – na wstępie pyta Jan Kosiorowski. Różnice w poglądach wynikają z niezrozumienia prawa i nieposzanowania prawdy. Misja Lasów jest zapisana w prawie, w Ustawie – nie ma tam nic o ekonomii, prócz tego, że mają się (Lasy) samofinansować. Nadleśniczy musi się stosować do Planu Urządzania Lasu. Ekonomizacja leśnictwa i podnoszenie tego tematu jest kompletnym niezrozumieniem podstaw funkcjonowania Gospodarstwa Leśnego. Plan Urządzania Lasu odnosi się do możliwości przyrodniczych, które są skfantyfikowane (pomierzone – dopisek autora). Dopiero do tego dostosowuje się resztę (czyli może się wydarzyć taka sytuacja, że leśnicy pieniędzy nie dostaną) Plan Urządzania lasu nie ma wątków ekonomicznych. Mówienie o maksymalizacji zysku jest przekształcaniem nieprawdy. Niektórych ludzi irytuje wszystko co jest polskie. Jeśli pojawi się jakikolwiek podmiot polski dobrze funkcjonujący to jest zły i należy go zniszczyć. Każdym argumentem. To co polskie, co dobrze funkcjonuje, nie jest szanowane, jest krytykowane za wszelką cenę. Leśnictwo należy do gospodarstwa wiejskiego. Charakterystyką gospodarstwa wiejskiego jest to, że wykorzystuje się siły natury do tego, by doprowadzić do plonu. Tym plonem może być zbiór zboża. Tym plonem może być zrąb. Dwa etapy są istotne: etap odnowienia (siew, zarybianie stawu czy sadzenie lasu). Następny etap to zbiór plonów. Jeśli nie zachowa się integralności gospodarstwa wiejskiego to nie można mówić o gospodarstwie wiejskim. Kosiorowski poważnie traktuje biblijne przesłanie : ”Czyńcie sobie ziemie poddaną” Człowiek jest intruzem i elementem złym w przyrodzie – to fałsz socjotechniki. Etapizowanie gospodarstwa wiejskiego powoduje tragedię. Nie można wyjąć etapu pozyskania plonu z gospodarstwa wiejskiego bo się całościowo nie ogarnie gospodarstwa. I tu następuje przykład etapizowania torowiska: rozdzielania toru kolejowego na dwie oddzielne szyny. Kosiorowski wskazuje, że etapizowanie poszczególnych działów gospodarki (leśnej, rolnej) i dążenie do maksymalizacji zysku na każdym etapie to błąd. Tylko gospodarz mający świadomość całości, może dzielić poszczególne etapy, może dostosowywać swoje działania do całości, i dostosowywać do możliwości na jakie go stać. Jaką rolę odgrywacie (media i dziennikarze)? – pyta pod koniec. Rozpoczęcie dyskusji na ten temat, na temat ekonomiki leśnictwa, zysków, to tworzenie zamętu w ludziach. – apeluje Kosiorowski. „Macie Państwo znaczącą przewagę w mediach”. Podkreśla przy tym określoną strukturę własności w mediach: „każde przedsiębiorstwo świadczy na rzecz swojego właściciela” I ostatecznie kończy: Jeśli Państwo nie widzicie dobrodziejstwa jakie niesie gospodarstwo leśne uprawiane przez Państwowe Gospodarstwo LP, w tej chwili pod kierownictwem Pana Dyrektora doktora Konrada Tomaszewskiego, to odnieście się do świata, odnieście się do Europy. Jest to naprawdę bogactwo wielkie i dobrodziejstwo. Można to uszlachetniać, ale nie można burzyć podstaw i nie można burzyć świadomości. A Państwo oddziałujecie nie w sferze merytorycznej lecz w sferze świadomościowej. Państwo powodujecie memy u ludzi, którzy nie wiadomo dlaczego nienawidzą wszystkich, którzy porządkują … To sugerowałoby, że Jan Kosiorowski lubi tych co porządkują?
Spróbujmy więc uporządkować – w obu sferach Wyższość cywilizacyjna
Pan Jan Kosiorowski stoi na gruncie cywilizacji łacińskiej, czego nie może powiedzieć o adwersarzach w dyskusji (sic!). Podnoszenie bowiem kwestii ekonomiki leśnictwa nie ma wg niego żadnego związku z obowiązującym prawem i cywilizacją łacińską.
Czy nie można dyskutować o prawie jakie obowiązuje w kraju?
Tym bardziej (najpewniej) oburza go dyskusja o okolicznościach tego prawa, jego powstania i o jego twórcach. Dziś rentowność organizacji Lasy Państwowe jest na granicy opłacalności, co stanowi najgorszy wynik wśród organizacji leśnych w Europie. Jeśli prawo nie wskazuje na element ekonomiki w dzisiejszym systemie leśnictwa, to nie oznacza, by nie można było porównywać podobnych dziedzin w innych krajach (w zakresie nie tylko ekonomii, lecz i innych elementów) i wyrażać głośno wątpliwości. Prawo w Polsce, nie wskazując na konieczność efektywności ekonomicznej organizacji LP, nie wskazuje przecież by ona była nieistotna. Tym bardziej, że to w obecnych strukturach pojawiły się działy marketingu – nieobecne w przeszłym bycie LP. Lecz czy ktoś w organizacji LP wie, co oznacza określenie marketing? Czy Jan Kosiorowski też pojmuje to jako ladę sklepowa w PRL-owskim sklepie, która prawdopodobnie była i jest do dziś wzorcem dla dyletantów wprowadzających to pojęcie do struktur Lasów Państwowych. Czy Jan Kosiorowski rzeczywiście reprezentuje cywilizację łacińską? Może wciąż stoi na straży bizancjum… O wszystkim przesądza Plan Urządzania Lasu
Nie doczekałem się refleksji na temat Instrukcji Urządzania Lasu. O tym „SZA”. „Plan Urządzania Lasu odnosi się do możliwości przyrodniczych” – w dzisiejszych realiach to oczywiste łgarstwo Panie Janie Kosiorowski. Plan Urządzania Lasu sporządzany w oparciu o Instrukcje Urządzania Lasu powinien bazować na wiedzy, na nauce. Dziś jest jak plastelina ugniatana łapami ideologii i przeniewierców nauki leśnej. Ale może Dyrektor Kosiorowski nie ma tej świadomości? Bo jest tylko dyrektorem i nie musi posiadać świadomości. Wystarczy popatrzeć za co odpowiada i jakie ma prerogatywy. Świadomości tam nie ma (bo i ekonomiki nie ma). Nigdzie nie jest napisane, że ma mieć świadomość jakąkolwiek. A za co jest odpowiedzialny? – Za słowa na konferencji może? Rzeczywiście całokształt działań w lasach był swego czasu opisany w Planie Urządzania Lasu sporządzanym w oparciu o prawdę, czyli zgodnie z wiedzą i nauką. Czy umknęło mu, że od jakiegoś czasu już tak nie jest.
J.Dawidziuk Dyrektor Generalny LPSt. Żelichowski Minister Środowiska
Czy przeoczył transmisję telewizyjną, w trakcie której Dyrektor DGLP Janusz Dawidziuk (w służbie innego „leśnika” – Ministra Stanisława Żelichowskiego- PSL), wskazywał na wprowadzane zmiany w sposobie ilościowego naliczania etatu użytkowania. Wskazał Kowalskiemu, że użytkować się będzie jedynie 50% przyrostu masy lasu, a pozostała cześć będzie się Kowalskiemu odkładać. To nie wynik nauki lecz ideologicznego nadużycia. Tym samym bowiem wzbudził u Kowalskiego nie tylko radość, lecz też wątpliwość i nieufność. Bo jeśli zmniejszenie pozyskania do 50% przyrostu miało odłożyć cokolwiek Kowalskiemu, ten słusznie rozumował, że zmniejszenie pozyskania do 0% odłoży mu jeszcze więcej – odłoży mu wszystko, odłoży całe 100%. Kowalski wysnuł wniosek, że każdy jeden procent pozyskania drewna w lesie pozbawia go tego odkładu i bogactwa (sic!). Od tamtego czasu piła motorowa zaczęła grzmieć w uszach Kowalskiego jak startujący An-Rusłan. To zasadniczy element, który wzbogacił sztandary ekoterroryzmu. Wzbogacił je ideowo i materialnie. Za tym poszły Leśne Kompleksy Promocyjne7. Jakie prawo na to pozwalało i pozwala? Jaka nauka? Chyba, że zwrócimy się w kierunku nauki pn.: socjotechnika. A może przeanalizujemy to w kategorii państwa i budowania jego bogactwa Panie Dyrektorze? A może idzie o budowanie bogactwa u Niemców czy Szwedów… Warto wspomnieć przy tej okazji o ręcznej manipulacji Planami Urządzania
Janusz Zaleski – Podsekretarz Stanu od 2007 r, Główny Konserwator Przyrody od 2009 r do 2014 roku.Marcin Korolec – Minister Środowiska 2011-2013
Lasu dokonanymi przez wiceministra Środowiska Jana Zaleskiego (w 2012 roku) sporządzonych dla Nadleśnictw: Białowieża, Browsk i Hajnówka – dla nadleśnictw Puszczy Białowieskiej. Czy tą jakość Planów Urządzania Lasu miał na uwadze Jan Kosiorowski wskazując na ich nierozerwalność z nauką i praktyką na obszarze Lasów Państwowych? Czy to było zgodne z wiedzą, nauką o lesie, i zgodne z prawem? A może wrócimy do Planów Urządzania dla lasów Beskidu Śląskiego, Panie Dyrektorze, i klęski tamtejszych świerczyn (klęski – dziś rozprzestrzeniającej się na cały kraj). Planów zgodnych z prawem (podnoszenie w Planach Urządzania Lasu wieku rębności aż do momentu zagłady tej najcenniejszej na świecie populacji Świerka pospolitego, w absolutnej pogardzie dla fizjologi gatunku8), a czy zgodnych z nauką i wiedzą? Bezpośrednio z tym wiąże się ideologia „lasów listkowych” (jak to nazwał swego czasu jeden z profesorów wydziałów leśnych) oraz nagminne podnoszenie wirtualnej żyzności siedlisk w celu realizacji tej ideologii9 oraz deprecjonowanie niektórych gatunków drzew na żyźniejszych siedliskach.
Klub Przyrodników ze Świebodzina – logo
Wartość i znaczenie Planów Urządzania Lasów zmieniła również Ustawa ochrony przyrody (sporządzona pod zapotrzebowanie i dla ubogacania stowarzyszeń ekologistycznych walczących o maksymalizację leśnej zgnilizny- drewna martwego – nie dla ubogacania różnorodności lecz ogłupiania samorództwem („Różnorodność czy samorództwo. A może abiogeneza…” Las Polski 9/2016, dostępny też w internecie,6 ); – to ona
M.Nowicki -Minister Środowiska jak kataklizm
podporządkowała sobie Ustawę o lasach, wyłączając z jej jurysdykcji sprawy ochrony przyrody. Tym samym zasoby przyrodnicze i ich ochrona zaczęły żyć odrębnym życiem, gdyż czynna ochrona przyrody dominująca w przestrzeni Lasów Państwowych została zastąpiona wizją m.in. założycieli Klubu Przyrodników ze Świebodzina – na piedestał wynoszących leśne truchło. Choć wiele wcześniejszych, własnych rozwiązania “leśników” z DGLP mogło też być wzorem i modelem dla rozwiązań przyjętych w Ustawie o ochronie przyrody (mam tu na uwadze wprowadzone własnymi inwencjami dyrektorów Lasów Państwowych różnych kategorii ekologistycznych rozwiązań i zarządzeń ograniczających gospodarkę leśną, np.: wprowadzających zakaz użytkowania lasu w wieku ponad 100 lat8, czy też powyżej pewnej wielkości pierśnicy10 – co w perspektywie wygasza gospodarkę leśną), zarządzenia nakładające na gospodarza konieczność odstąpienia od prac w tzw. ekotonach11, pozostawiania tzw. biogrup czy tworzenia tzw. powierzchni referencyjnych) – czy to nauka i wiedza czy ideologia, Panie Janie Kosiorowski? Czy to cywilizacja łacińska czy dyktatura ciemniaków? Obligatoryjne jest też w przestrzeni Lasów Państwowych tworzenie maksymalnych powierzchni ochronnych wokół gniazd ptasich. Ich łączna powierzchnia już dawno przekroczyła 170 tysięcy hektarów, a więc zdecydowanie więcej niż obszar zajmowany przez wszystkie parki narodowe.
Ot zrobiono z Instrukcji i Planu Urządzania Lasu kabaret… Ale nie wszystkim odpowiada ten rodzaj dowcipu Panie Dyrektorze.
Cóż w tym kontekście znaczą słowa o: „…niezrozumieniu prawa i nieposzanowaniu prawdy.” Dyrektorze?
Leśnictwo należy do gospodarstwa wiejskiego i doprowadza do plonu
Bardzo interesujący jest wątek etapizacji. Jednak przykład z torami nie jest najlepszy. Choć ta karykatura i tragifarsa gospodarki państwa na kolei trwa w najlepsze, to jednak jest to dział dość odległy od rolnictwa i leśnictwa. Zdecydowanie lepszym jest przykład cukrowni, uprawy zboża czy przetwórni jabłek. Etap zbioru i sprzedaży a więc uzyskania dochodu też nie jest za krótki, ale nieporównywalny do obrotu w fabryce. Jak sobie radzą cukrownie czy tłocznie jabłek? Przyznam, że się nie znam. Ale widzę wyraźnie, że funkcjonują. Pamiętam czasy, gdy i w Lasach okres użytkowania dominował w zimie, a cała organizacja funkcjonowała mimo wszystko przez cały rok.
Dziś, „dzięki” zaistniałym zmianom użytkowanie odbywa się na przestrzeni całego roku zapewniając stabilny i w miarę równomierny dochód (nawet Dyrektor się nie spostrzegł, kiedy zlikwidowano etapizację? – a może sam Pan zlikwidował?). Zagwarantowano nawet leśniczym wielokrotne w ciągu roku wchodzenie z cięciami na te same pozycje planowych zabiegów i zrębów, uzależniając te prace od aktualnych potrzeb nabywców. Tym samym zepchnięto ekologię prac na odległy plan, odleglejszy od tego, który obowiązywał w okresie „peerelowskiego ciemniactwa”. Jan Kosiorowski z pozycji „wysokiego zamku” nie dostrzega istniejących realiów lub nie chce ich widzieć. Czy wszyscy mamy się uśmiechać grymasem idioty do tej perfumy, gdy wyraźny smród? Poza tym, przecież Lasy nie mają związku z ekonomią (na co dobitnie wskazuje Jan Kosiorowski), ale istniejące gospodarstwa rolne muszą się wciąż odnajdywać na rynku. I ekonomia nie może im być obca. Gospodarstwo wiejskie ma tworzyć dochód właścicielowi. Czemu, porównywane do tego gospodarstwa (wiejskiego) Lasy Państwowe, nie muszą tworzyć dochodu, a nawet zagrażać leśnikom brakiem wypłaty? Czemu dochód i dochodowość byłyby obraźliwe do leśnika Jana Kosiorowskiego? Obraźliwe dla Polaka Jana Kosiorowskiego? Sam przecież wskazuje: „…każde przedsiębiorstwo świadczy na rzecz swojego właściciela”. Na rzecz kogo świadczy organizacja LP?
Nie świadcząc dla własnego kraju, ogranicza jego możliwości i tym samym wspomaga zagraniczną konkurencję. Nie chodzi o straty jakie generują LP dla własnej organizacji. Straty dla kraju to brak wielokrotnej kumulacji z niedoszłego obrotu (surowca drzewnego i pochodzących z niego wyrobów, usług związanych z leśnictwem oraz uzyskiwanych przez ludzi dochodów przeznaczanych później na bardzo różnorodne cele) idącego w setki miliardów złotych ROCZNIE. To straty dla kraju, ale zyski dla zagranicznej konkurencji, Panie Kosiorowski Janie. Takie są ostateczne konsekwencje działania Ustawy o lasach oraz jej twórców. Czy Pan myśli, że czynili te zapisy nieświadomie i tylko z głupoty? A ABW jak stary niedźwiedź… śpi. Czy też nieświadome, i tylko z głupoty… Inaczej własność postrzegał Adam Loret12, gdy pomnażany przed wojną pod jego ręką majątek LP dawał zaczyn dla budowy Gdyni i COP (czyli budował dobrostan Polaków i siłę kraju) a inaczej wskazują na to zapisy i działania LP pod Ustawą o lasach z 1990, w której to lasy są dla lasów (Las Polski 3/2011: „Sztuka dla sztuki i las dla lasu”, lub w innym miejscy tego portalu). Ustawa jest zła i wynikające z niej parytety – tak samo złe. Pozwalają niszczyć zasoby naturalne kraju, czego żaden właściciel gospodarstwa wiejskiego nie czyni. Stąd zasadne jest pytanie, czemu w Polsce to co polskie ma zostać zniszczone, panie Dyrektorze Kosiorowski Janie? Połowa zasobów leśnych kraju? Co najmniej połowa jest niszczona rok w rok.
Dobrze funkcjonujący podmiot polski jest zły
Spór o lasy, któremu dał początek konflikt białowieski, ale zapoczątkowany został odgórnie zmianami narzuconymi przez ideologów Ministerstwa Środowiska i Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych w okresie transformacji ustrojowej tyczy założenia, iż Lasy Państwowe będące organizacją gospodarczą, zajmują się tą gospodarką w zbyt dużym zakresie i tym samym niszczą przyrodę ojczystą. Dziś celem ataków ekologistycznych stowarzyszeń jest sam przedmiot prowadzonej gospodarki leśnej, choć dzieje się on w maksymalnej masie ok 30-40 procent zasobów. Nie chcę uczestniczyć w tym sporze, gdyż jest bezprzedmiotowy – stoję na gruncie cywilizacji łacińskiej. Zaś treść ideologiczna dotycząca gospodarki leśnej przyjęta w okresie magdalenkowym transformacji nie służyła i nie służy dobrze krajowi. Nie tylko w zakresie leśnictwa. Nie idzie tylko o zniszczenia gospodarcze, do których dopuszczono, lecz także, a może przede wszystkim, o oddanie polskiego rynku a w kwestiach niematerialnych powszechnej destrukcji moralnej – nie do naprawienia w widocznej perspektywie, czego przykładem pamiętne polowanie
prof Jan Szyszko Minister Środowiska
J.Szyszko i J.Blocha oraz oficjalne reakcje społeczności myśliwych12. Ta gospodarcza kapitulacja tyczyła także leśnictwa i jego zasobów. Przyjęto rozwiązania samoograniczające i tym samym zubażające w sposób permanentny zasoby materialne kraju. Nawet zasoby przyrodnicze na tym cierpią. Nie wiem czemu jest to powodem do dumy kogokolwiek? Czemu ktoś chwali taki system destrukcji kraju, kierując oskarżenia w innym kierunku?
Równie dobrze można atakować każdego chłopa za to, że broni swego plonu przed szarańczą i każdego rozsądnego człowieka, że chodzi do lekarza gdy dopadnie go jakaś choroba. Każdego chłopa oskarżać można o to, że rżnie zboże na całym polu nie zostawiając na zgnicie połowy! Że ciężką pracą doprowadza do zysku.
Kto jest zwolennikiem tego, by połowa zagonów rolnych w Polsce ulegała corocznemu marnotrawstwu na bazie pokładów samorództwa6 wzniecanych w maluczkich i leśnych dyletantach, Panie Kosiorowski, Panie Tomaszewski, Panie Konieczny, Panie Szyszko, Panie Kowalczyk? Dlatego zadziwiający jest nieustanny atak na lasy gospodarcze z tytułu tego, że niszczą przyrodę, że wciąż się zajmują gospodarką! Prawo, które obowiązuje, jest ściśle przestrzegane przez Lasy Państwowe, niestety także w zakresie destrukcji majątku (jeśli w tym zakresie wprowadzone prawo jest legalne). Dla ekologistów to niewystarczająca destrukcja – niewystarczająca póki tlić się będzie leśna gospodarka.
Z drugiej strony napór na „ekonomikę” wzburza Dyrektora na równi z napaściami sił ekologistycznych.
Czy rzecz nie podlega żadnej dyskusji
Wystarczy, by siły ekologistyczne wygrały wybory i wówczas zmienią prawo. Tylko wówczas można zaordynować, że „dobrostan ojczystej przyrody i Polaków” wypełni się, gdy wszystkie drzewa w lesie przeznaczone zostaną w bliższej czy dalszej perspektywie na zgnicie. Dziś dzieje się to „jedynie” w przestrzeni i obszarze ok. 50% zasobów leśnych kraju (bez zmiany prawa najwyższego rzędu, bez decyzji suwerena w tej sprawie; – czy to legalne i mądre?). Wiec Jan Kosiorowski protestuje – nie zgadzając się na to, by ta przestrzeń zgnicia stanowiła 100% zasobów leśnych kraju, do czego namawiają go ekologiści. Broni pozycji i tłumaczy z głębokim zaangażowaniem, czemu zgnicie 50% drzew jest akuratne. Broni tego samego w wypadku naporu „ekonomistów”, wskazując jak szlachetnym jest zgnicie 50% zasobów kraju i jak wysoce niestosownym i niemoralnym jest żądanie by gospodarstwo wiejskie przynosiło zyski większe niż potrzebuje tylko na własne utrzymanie. Przypuszczam, z dozą prawdopodobieństwa, że dla większości z nas las nie kojarzy się ze zgnilizną, lecz z Darz Bór – czyli z jego ochroną, stabilnością, dbałością, i dzięki temu również z korzyściami jakie z niego wszyscy mamy (czy to w postaci grzybów, jagód, pracy i desek czy też “tylko” w postaci spacerów i rekreacji tam gdzie oczy poniosą). Ale mogę się mylić. Bo może uważacie, że powinien być truchłem? Jan Kosiorowski to typowy zwolennik teorii samorództwa, no może w zakresie mniejszym niż furia ekologistyczna, ale jednak: czy to leśnik w służbie …krajowi ? Nad kraj stawia potrzebę destrukcji połowy leśnych zasobów.
Ustawa o lasach stworzyła z monopolisty na rynku drewna kolejną administrację. Lasy zaś de facto nie są już przedsiębiorstwem, nie muszą generować zysku, tylko dochody na własną konsumpcję.
Jan Kosiorowski wie, że : w ustawie nie ma śladu ekonomii. Jest tam za to wskazanie, że Lasy Państwowe to administracja samofinansująca się. Lasy same się żywią, tym co zarobią. Są jeszcze kraje, w których funkcjonują na tych zasadach wszystkie publiczne „służby”. Czy nie budujące by było, by i celnicy sami się utrzymywali, tą samą metodą (wszystkie cła i ich system stanowienia oraz poboru w gestii administracji celnej). Bo od dawna wiadomo, że rzad zawsze sobie da radę i się wyżywi… Lecz takie spojrzenie to zgoda na funkcjonowanie czyraka i wrzodu na naszym wspólnym Ciele.
Jak by to było w przypadku kopalni i górników
Poniższe ekologiczne, narodowe i patriotyczne rozwiązanie w górnictwie czeka na swoich uzdrowicieli: przeprowadzimy restrukturyzację, i w jej wyniku przy kopalniach pozostanie tylko kadra i Generalny Górnik Kopalnictwa Węglowego RP wraz z Generalną Dyrekcją. Przyjmiemy doktrynę, że nie można wszystkiego wydobywać, gdyż nie będzie to zgodne z zasadami ekologii, a zasady te opracujemy sami; a potem rozbudujemy je odpowiednią podbudową naukową, którą sobie zamówimy u „wybitnych” fachowców od ekologicznego kopalnictwa (z pomocą zaangażowanych i oświeconych ideologów z zaprzyjaźnionych Niemiec, Rosji i Australii – chętnie pomogą, a nawet wspomogą, bacząc na perspektywę własnego wzrostu); ogłosimy Ustawę o kopalnictwie ekologicznym, w której powierzymy sobie rolę państwowej administracji ekologicznej ds. zasobów węglowych, i naszym zadaniem będzie utrzymywanie tych zasobów w stanie różnorodności ekologicznej uwzględniającej zmienność i bogactwo różnorodności wszystkich pokładów w aspekcie historii ich powstawania w zróżnicowaniu na składniki roślinne z których powstawały. Zajmiemy się dokładnym rozpoznawaniem tych składników. Na dodatek będziemy pełnić służbę ku chwale Ojczyzny i na chwałę Bożą. Dla malkontentów możemy jeszcze dodać „Polski i Narodowy…”.
Bardo górnicze
Powołamy kapitułę „Oskarda górniczego” oraz zbudujemy pomnik poświęcony „Najwyższemu Czako z pióropuszem”. Powołamy Fundacje poszkodowanych, zbudujemy świątynię oraz poświecimy każdy kopalniany chodnik zasłużonemu dla kopalnictwa, gdzie wraz z przyjętymi kapelanami chodnikowymi będziemy obchodzić ważne rocznice. Super ważne rocznice będą obchodzone w Chodniku Generalnym; rzecz jasna dokonamy weryfikacji nazewnictwa i kadr. Powołamy Centrum Informacji Kopalnictwa Polskiego i Narodowego im …
Górniczy Kompleks Promocyjny
… i będziemy wydawać periodyki, które będą wzmacniać nasze siły i morale przed spodziewanym naporem ekologistycznego oszołomstwa zamierzającego zmienić naszą wizje pielęgnacji, utrzymania i fedrowania najgłębszych chodników w dolnośląskich pokładach antracytu. Niektóre organizacje ekologiczne będziemy wspomagać. – Dla niepoznaki. Przyłączy się Pan, Panie Dyrektorze? A inni zasłużeni Dyrektorzy Regionalni i Generalni? Z kordelasami w dłoniach …
Redukcja przychodów i wzrost kosztów
“Magdalenkowy czas” nie służył dobrej zmianie. Dziś już wiemy jak to się odbywało i jakie są tego efekty dla kraju. Weryfikacja bohaterów tamtych przemian trwa.
Nie jest możliwe by się dokonała dziś.
W tamtym czasie powstawała też Ustawa o lasach. Jest ewidentnym tworem tamtego okresu. Powstrzymam się dziś od analizy przyczyn. Skupmy się na efektach.
Jan Kosiorowski z dumą wskazuje, że nie ma w niej (Ustawie o lasach) nic o ekonomii. Oczywiście, że z punktu widzenia urzędnika leśnego jest to normalne i dobre. Urzędnik nie jest od tego by wytwarzał majątek i zyski. Jeśli powierzono mu urząd, który tylko na marginesie ma coś tworzyć, to tworzeniem będzie się zajmował z wielką awersją oraz z oburzeniem – godnym Jana Kosiorowskiego – będzie wskazywał, że nie jest od tego. Jego pryncypia są w dużej odległości od zysku i ekonomii. Ale – ma mieć tyle … by starczało. Ustawa jest wspaniała, bo mu to gwarantuje. Nie doczekamy czasu, by leśnikom, by dyrektorowi Kosiorowskiemu Janowi zabrakło wynagrodzenia. Przecież nie zawsze wszyscy są potrzebni. Pod ręka są jeszcze Majchrzak i Baryła* z programami restrukturyzacji… Przecież zrestrukturyzowany leśnik przestaje być leśnikiem, i poborów nie pobiera. Dla pozostałych starcza…
Jak to trudno zrobić by było tyle ile potrzeba
Czy to trudniej czy łatwiej od codziennego zatroskania przedsiębiorcy godziwym zyskiem? Nie mówiąc już o ulubionym przez naszego bohatera rolniku… Nie należy w organizacji LP wskazywać na zyski, bo to będzie budzić zawiść, zazdrość i działania w kierunku ich zaboru przez pazerne i głupie państwo!
Jak dokonać tego, by było tyle ile akurat potrzeba?
Można tego dokonać na dwa sposoby: ograniczając pozyskanie drewna (czyli przychody) lub zwiększając koszty własne działalności urzędniczej. Dodatkowo można też wrzucić co rusz do wspólnej skarbonki trochę grosza, np na Parki Narodowe czy alejki w Łazienkach, udowadniając tym sposobem jakim świetnym urzędem się jest.
Zacznijmy od samookaleczania czy też samoograniczania. Dysponując pokaźnymi zasobami naturalnymi można z łatwością wyasygnować stałą, nielichą sumkę na tworzenie odpowiedniej aury wobec planów zmniejszania i ograniczania prac z powodów ”istotnych” i powodów „jeszcze bardziej istotnych”. Cóż może być istotniejsze dla obywatela miłującego pokój i przyrodę? Tylko te elementy: „pokój i przyroda”. Lasy Państwowe ogłosiły przeto, że będą mocno ochraniać przyrodę (przyznając i wskazując tym samym obywatelom, jak niecny jest proceder, którym się zajmują: ścinanie drzew) , i nie będą rąbać wszystkich drzew, które można rąbać, lecz że wyrąbią tylko co drugie takie drzewo. W ten sposób przeznaczając na zgnicie co drugie drzewo (bo jedno wyrąbią na deskę lub opał), zdecydowano o zmniejszeniu produkcji krzeseł, stołów o połowę oraz o zmniejszeniu rynku pracy też o połowę, zdecydowano o zubożeniu jeszcze bardzo wielu elementów naszego bytu. Gdy po tym wszystkim ekonom, zarządzający obszarem 30% powierzchni kraju, zaostrzonym ołówkiem zrobił bilans stwierdził, że to niewystarczające decyzje. Dochody wciąż były za wielkie jak na potrzeby. Podjęto więc kolejny znaczny wysiłek. Tym razem w kierunku redukcji powierzchni przeznaczonej do gospodarki leśnej. Ogłoszono więc, że są obszary leśne lepsze i gorsze. I te gorsze należy wykluczyć z prac leśnych a te lepsze wykluczyć tylko częściowo. Przy okazji tych analiz, ktoś zwrócił jeszcze uwagę, że nie doceniono w tej perspektywie i bilansie, jakże znacząca jest rola ptaków w lesie (oczywiście tych lepszych ptaków, bo tych gorszych nie uwzględniono, co wskazuje na rozległe możliwości stojące jeszcze przed „polską szkołą leśnictwa”). Zdecydowano więc, o wyłączeniu wokół każdego gniazda wybitnie cennego ptaka około 30 hektarów lasu wskazując, że leśnictwo bez tego nie byłoby „leśnictwem polskim”. I rzecz oczywista nie mogłoby być bez tego leśnictwem narodowym! Jest to historia nieskończona, i mam nadzieję, że zostanie rozwinięta przez dobrze zorientowanych czytelników. Powstanie za chwilę szczegółowe rozwinięcie tzw dobrej praktyki leśnej (Minister J. Szyszko), z pewnością w kierunku praktyki najlepszej…
Równocześnie pracowano nad elementami zwiększającymi koszty własne działalności. Ruszyły programy edukacyjne, które wskazywały na doniosłą role nowego leśnictwa i nowego leśnika. System Informatyczny Lasów Państwowych (SILP) oplatający całą Polskę okazał się lepszy od każdego systemu bankowego, nie mówiąc już o systemach opiekujących się naszym zdrowiem.
Wciąż też podtrzymywane są odpowiednie parytety dla świata nauki: doktorów, docentów i profesorów. Rzecz jasna ze wzajemnością. Tym sposobem polska szkoła leśnictwa jest znana w kraju. To mechanizmy samonapędzające. A zachodni malkontenci nie wiedzą co tracą – pewnie z zazdrością spoglądają na zasięg i możliwości, których brak w ich własnych krajach? Brak im dobrej ustawy …
Lasy póki co jeszcze trwają, więc poza tragediami Beskidu Śląskiego i Białowieży resztą jeszcze stoi. Wiemy jednak, że drzewa umierają stojąc.
Dziś wielu urzędników leśnych ulega powszechnej manii zagubienia instynktu samozachowawczego. Tak jak jeszcze nie dawno fascynowano się każdym zamierającym drzewem, tak dziś powszechna zdaje się ignorancja w zakresie podstaw wiedzy leśnej. Już nie tylko najwyżsi urzędnicy wskazują, że nie ma w lesie organizmów szkodliwych, ale takie postrzeganie lub narracja stają się powszechniejsze. I nie idzie tylko o kornika, na którego renomę wskazał “profesor od leśnictwa” Jerzy Gutowski (“Kornik drukarz- gatunek kluczowy”, gdzie „naukowiec” dzieli się z wynikami swoich obserwacji i dogłębnych analiz, np.: iż gradacja kornika w drzewostanach z udziałem do 50% świerka nie ma znaczącego wpływu na zmiany miąższości drzewostanu – sic!). Idzie też o inne organizmy wskazywane w Instrukcji ochrony lasu i kontestowane począwszy od służb powołanych do tej ochrony (ZOL) a skończywszy na Ministrze Środowiska. W takich systemach nie dziwi, że z wielką powagą, namaszczeniem i wyczekiwaniem wsłuchują się w słowa Jana Kosiorowskiego, że czekają na kolejny cel i priorytet. Z entuzjazmem?
Kłótnia o to, czy zgnicie 50 procent leśnych, odnawialnych zasobów kraju jest lepsze od zgnicia ich całej masy wskazuje do jakiego momentu doczołgało się magdalenkowe państwo. Choć twórcom Ustawy o lasach mylą się już funkcję organizmu Lasy Państwowe, to warto uwypuklić, że dziś są swoistą administracją, a nie gospodarczym bytem, dysponującym monopolem rynku drzewnego. Działalność LP nie ma żadnego związku z interesem państwa i jego mieszkańców. O tym wszystkim mówi bieżący dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie Jan Kosiorowski. Wystarczy uważnie się wsłuchać. To przemawia „racja stanu” magdalenkowego państwa. Czy państwo pasożytujące na suwerenie może inaczej w jego lesie?
* Adam Loret https://www.twojejaslo.pl/ludzie-i-… – brak szczegółowej informacji o twórcy LP na stronach Lasów Państwowych, ale obecny jest w przestrzeni leśnej propagandy, jego twarz jest bezwzględnie wykorzystywana w dzisiejszej leśnej propagandzie wskazującej, że destrukcja leśnych zasobów kraju i leśnej gospodarki jest twarzą i kontynuacją dzieła przedwojennego dyrektora; karlizm dzisiejszej leśnej władzy i słoma z butów nie pozwalają Dyrektorowi spoczywać w spokoju;
* co drugie takie drzewo – to skrót myślowy mający uzmysłowić czytelnikowi skalę destrukcji zasobów leśnych kraju (także przyrodniczych) wynikających z tworzonego prawa;
* G.Majchrzak i T.Baryła – urzędnicy LP, którzy swoimi nazwiskami firmowali działania „restrukturyzacyjne” czy tez „optymalizacyjne” skutkujące redukcją pracowników, najczęściej najniższego szczebla – leśniczych i podleśniczych, dziś postrzeganych jednoznacznie
1 Stopień użytkowania w stosunku do przyrostu – bez strat dla stabilności i równowagi dla lasu można pobierać z niego ilość masy zrównoważoną przyrostowi. Jeśli przyrost na hektarze lasu wynosi 5 metrów sześciennych to bez szkody dla tego lasu można pozyskiwać taką właśnie masę. Każda inna masa pozyskiwana stanowi zakłócenie dla stabilności funkcjonowania systemu i prędzej czy później odbija się negatywnie na stabilności i różnorodności przyrodniczej. Dochodzi do zubożenia. Złudnym i fałszywym jest twierdzenie, iż użytkowanie mniejszej masy niż na to wskazuje przyrost przyniesie jakąkolwiek korzyść. Materia przyrodnicza nie jest trwała i zamiast zysku niesie rozpad i truchło. Nie wzbogaca też w żadnej mierze różnorodności gatunkowej. A więc niesie straty gospodarcze/materialne jak i przyrodnicze. Stanowi też najczęściej zagrożenie dla stabilności bogactwa-różnorodności środowiska leśnego. Powielanie zaś innych treści niesie dodatkowo ogromne straty etyczne. 2 Zniszczenia w Puszczy – wg informacji z roku 2015 podanych przez Ministra J.Szyszko straty w surowcu z tytułu złej działalności i nadzoru DGLP, RDLP, i Nadleśnictw Białowieża, Browsk i Hajnówka wynosiły ok 3,5-4 milionów metrów sześciennych surowca drzewnego. W kwietniu 2019 osiągnęła masę7,5 miliona metrów sześciennych grubizny. Warto przypomnieć, że eksploatacja Puszczy przez firmę Century na obszarze Puszczy wycięła masę ok. 3,5 miliona metrów sześciennych, co do dziś jest wskazywane jako największy kataklizm w jej historii. Magdalenkowa transformacja PO/AWS/PiS/SLD/PSL potroiła te straty nie dając przy tym żadnych korzyści. Przeczytaj: Truchło Puszczy. Truchło Nadleśnictwa Hajnówka – siedem i pół milina powodów” 3 Destrukcja i rozpad Świerczyn Beskidu Ślaskiego, populacji jednej z najcenniejszych w Europie i świecie – jedna z większych zbrodni, dokonana w wyniku podnoszenia wieku rębności dla świerka, do niemal 2 krotności wynikającej z możliwości fizjologicznych gatunku; efekt tzw „polskiej szkoły leśnictwa, braku odpowiedzialności manipulatorów leśnych i urzędników-pseudoleśników . 4 Powierzchnie referencyjne – powierzchnie uznaniowo wyłączane z gospodarstwa leśnego przeznaczone do ich gospodarczego unicestwienia i rozpadu 5 Natura2000 var. PL – przepisy implantujące na gruncie Polski zasady Dyrektyw UE: siedliskowej i ptasiej. Wprowadzone niezgodnie z Konstytucyjnym prawem własności oraz w formie uniemożliwiającej prowadzenie gospodarki leśnej, a więc niezgodnej z zasadami obowiązującego w kraju prawa. 6 Ideologizowanie i apologizowania martwego drewna jako elementu jakiegokolwiek wzrostu to przejaw upadłej teorii samorództwa: https://www.salon24.pl/u/polskawlesie/836399,roznorodnosc-czy-samorodztwo-a-moze-tylko-abiogeneza lub tu samorództwo przejawiające się fałszywką i propagandą martwego drewna i tego, iż świadome i celowe zamienianie lasu w pokłady zgnilizny niosą jakąkolwiek wartość przyrodniczą, prócz ewidentnych strat materialnych Polski i Polaków. 7 Leśny Kompleks Promocyjny (LKP) – obszar Lasów Państwowych wyłączony z gospodarki leśnej prowadzonej w oparciu o zasady ogólne lecz w uwzględnieniu ideologi ekologizmu, kontestującej zasady gospodarki leśnej; Zarządzenie J. Dawidziuka Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych nr 30 z dnia 19 grudnia 1994 r 8 Wiek rębności, charakterystyczny dla każdego gatunku drzewa i związany z miejscem jego wzrostu – siedliska w większości przekracza 100 lat; ograniczanie pozyskania drzew do wieku poniżej 100 lat (jak to ma miejsce od niemal 20 lat na obszarze Lasów Państwowych w Puszczy Białowieskiej) powoduje de facto zakaz prowadzenia użytkowania rębnego, a tym samym doprowadza dojrzałe drzewa do zgnicia, rozpadu i truchła, pozbawiając właściciela-suwerena korzyści materialnych; samo zaś zgnicie drzewa nie niesie satysfakcjonujących korzyści przyrodniczych. 9 ideologia lasów listkowych – budowanie rozwiązań prawnych i praktycznych w kierunku podziału gatunków lasotwórczych na lepsze – liściaste i gorsze – iglaste 10 Pierśnica – średnica drzewa na wysokości piersi – przyjmuje się tą średnicę na 130 cm od ziemi. 11 Ekoton – granica przejścia między dwoma różnymi środowiskami, np. między polem, drogą, linią kolejową a lasem; ideologia ekologistyczna DGLP przyjęła, że ekotonem jest pas lasu, który nie powinien być poddany gospodarce leśnej, gdyż to zniszczyłoby jego właściwości przyrodnicze; decyzje DGLP, szczególnie na granicy dróg i linii kolejowych stwarzały strategiczne zagrożenie dla kraju i transportu publicznego – odpowiedzialny dyrektor nie zwrócił nawet na chwile uwagi ABW mającej dbać o stabilność i bezpieczeństwo kraju – a gęby wciąż się wyciera bezpieczeństwem kraju i obcym zagrożeniem; 12 Adam Loret – twórca i pierwszy dyrektor organizacji Lasy Państwowe po odzyskaniu przez Polskę niepodległości; twórca marki „LP” zniszczonej przez transformację magdalenkową wraz ze zniszczeniem państwowego przerobu surowca drzewnego, twórca majątku leśnego Państwa oraz przemysłu państwowego bazującego na rosnących zasobach Lasów Państwowych, wspomagających rozwój kraju i jego infrastruktury w okresie międzywojennym. 12Zwierzyna wolna w klatce Przystanek Niepodległość – zniszczenie połowy leśnych zasobów kraju, to nowy patriotyzm, nowa wiara, ekologistyczne misterium dla ciemniaków, pokładających wiarę ale ograniczonych w zakresie wiedzy.
Lasy Państwowe (LP) to jedna z ostatnich, uchowanych po PRL/II RP firm. To uchowanie, niczym srebra rodowe w głębokiej skrytce, nie obyło się bez kosztów. Ma związek z szeregiem działań destrukcyjnych, wymierzonych w status LP, podobnie jak szereg działań uderzających w gospodarkę kraju w okresie magdalenkowej transformacji. To organizacja (Lasy Państwowe) osłabiana wewnętrznym prawolejstwem i zewnętrznymi atakami, ostatecznie służącymi wzmocnieniu gospodarek innych państw, przy dużej w tym aktywności stowarzyszeń ekologistycznych i medialnych manipulacji. Idea gwarancji Konstytucyjnej, jaka się pojawiła po raz pierwszy w 2011 roku na łamach Lasu Polskiego przeszła niezauważona (medialnie, ale zapamiętana przez wielu). Podobnie jak wzmocnienie jej (idei) w jednym z kolejnych artykułów. Dziś ten pierwszy raz. Mamy 2011 rok…
Sztuka dla sztuki i las dla lasu – Lasy do Konstytucji po raz pierwszy (LP 3/2011)
Lasy Państwowe. Kolejne ciała doradcze nie są dobrym pomysłem na funkcjonowanie LP (Ekologia.pl) W jednym z ostatnich numerów „Lasu Polskiego” ukazał się wywiad z prof. Tomaszem Boreckim („Uspołecznić Lasy”, nr 22/2010). Pan profesor poruszył sprawę zmiany zarządu nad Lasami Państwowymi. Nieprzypadkowo zrobił to w czasie, gdy ta organizacja miała zostać pozbawiona pełnego wpływu nad środkami ze sprzedaży drewna. Szkoda, że to ten fakt zdeterminował pomysły profesora.
Sam pomysł ministra finansów (J.Rostowski – PO) o przejęciu zarządu nad środkami Lasów Państwowych niczym nie odbiega od prawideł obowiązujących w państwie. Pojawia się niemal 20 lat po wtłoczeniu do Ustawy o lasach zupełnie innych zasad funkcjonowania państwowego leśnictwa. Ale to nikogo nie dziwi. A przecież przez 20 lat można było uzbierać zdecydowanie więcej niż obecne 2 mld zł, porozbijane po nadleśnictwach. Wytłumaczenie jest bardzo proste – kraj przestał być zieloną wyspą i bardziej przypomina dryfujący okręt. Czy już tonący? W takiej sytuacji trudno się dziwić, że osoba odpowiedzialna „brzytwy” się chwyta. Zresztą w zgodzie ze swoimi prerogatywami i w zgodzie z prawem. Lasy Państwowe nie posiadają osobowości prawnej i podobnie jak parki narodowe działają na rachunek Ministra Środowiska. A skoro parkom narodowym udaje się funkcjonować, i to dobrze funkcjonować, to Minister Finansów słusznie rozumuje, że podobnie będzie wyglądała sprawa z funkcjonowaniem Lasów Państwowych. Bo i jedni, i drudzy wszak rąbią drzewa. Rząd nie ma wiedzy, by funkcjonowanie parków nie było najlepsze. Może ktoś ma taką wiedzę? Po ponad dwóch dekadach funkcjonowania Ustawy o lasach sytuacja przybliżyła sie do tej, która była celem jej twórców. Do likwidacji organizmu gospodarczego PGL LP i zrównania go w idei z funkcjonowaniem parków narodowych . Dlatego proponuję zupełnie inną wizję Lasów Państwowych – w Konstytucji, niezależnych od Ministra Środowiska.
Co proponuje profesor Borecki?
Artykułuje pomysł na uspołecznienie Lasów. Cóż ma osiągnąć za jego pomocą prócz ochrony zgromadzonych zaskórniaków? Jak sama nazwa wskazuje – mówi prof. Borecki – Lasy Państwowe są dobrem ogólnonarodowym, własnością całego społeczeństwa. A skoro tak, to oczywistą konsekwencją powinien być nadzór społeczny nad zarządzaniem Lasami Państwowymi. A więc jednak! Uspołecznienie ma wpłynąć na właściwy nadzór nad środkami będącymi w zarządzie Lasów Państwowych. Od razu rodzi się pytanie, czy dotychczasowy nadzór nie jest najlepszy, skoro profesor Borecki wskazuje na potrzebę powołania społecznego nadzoru nad już istniejącym? Pan profesor jest przekonany, że pomoc społecznego nadzorcy wpłynie na właściwe gospodarowanie środkami. Ba, taki społeczny nadzór zaistnieje jako wiarygodny dla wszystkich organ, w pełni uzasadniający przetrzymywanie na kontach 2 mld zł, gdy „okręt tonie”. Organ społeczny ma być właściwym ciałem, które będzie w stanie odeprzeć zarówno dzisiejsze zapędy ministra Rostkowskiego, jak i przyszłe jego następców. Skoro Lasy Państwowe są ogólnospołecznym i narodowym dobrem, co zauważa z troską bohater wywiadu w „Lesie Polskim”, to czemu nie widać tego w Konstytucji? Jeśli artykułowany pomysł o społecznym nadzorze traktować jako przejaw troski o własność, o to by Lasy Państwowe były wciąż dobrem narodowym, to czy nie warto wprowadzić odpowiedniego zapisu do Konstytucji? Będzie on zdecydowanie trwalszy od jakiegokolwiek społecznego organu. Chyba że Lasy Państwowe to już nie jest ogólnonarodowa i społeczna własność?
Samofinansować, a nie zarabiać
W „Lesie Polskim” czytamy też słowa: Oszczędności zgromadzone na kontach Lasów są pozorne. Jednak patrząc na te oszczędności oczyma ministra finansów, okazuje się, że nie są one pozorne. Być może dla profesora SGGW 2 mld zł to pozór, ale dla nadzorcy krajowej kasy już nie. Twierdzi on, że dla innych potrzeb kraju mogą być bardziej użyteczne niż dla Lasów Państwowych. Organizacja LP nie jest efektywnym tworem. 20 lat temu sama sobie założyła, by nim nie być! A marnotrawione leśne szanse to również marnotrawione szanse dla kraju. Proszę powiedzieć ile wniosków sporządziły LP na dofinansowanie małych elektrowni wodnych na swoim terenie? A zajmują niemal 30% powierzchni kraju, w którym jeszcze niedawno funkcjonowało ponad 6 tys. młynów. Czyli na terenach leśnych mogło ich być ok. półtora tysiąca. Zupełnie inaczej widzą swoją służebność dla kraju Austriackie Lasy Związkowe, także państwowa instytucja. Może rzeczywiście są upośledzone gospodarczo, bo nie mają kolegiów, rad i stowarzyszeń obrony. Ale za to budują małe elektrownie, które wspomagają system energetyczny kraju i zasilają leśną i państwową kiesę. Lasy Państwowe nie potrafią zarabiać i tworzyć, za to, jak to każda administracja, potrafią wydawać. I to nie zawsze racjonalnie – jak to z administracją bywa.
Wina w Ustawie
Następny fragment wywiadu mówi nam, że Ustawa o lasach uchwalona w 1991 r. była (sic!) znakomita – jeżeli chodzi o tamten czas. Przeniosła punkt ciężkości z produkcji drewna na „ekologizację”. Panie profesorze – to właśnie zapisy ustawy z 1991 r. są pierwotną przyczyną tego „zamachu na Lasy i ich zasoby”, jak go nazywają leśnicy (ci podpuszczeni i ci podpuszczający). To jest odłożony w czasie skutek błędnych rozwiązań i założeń. Czy będąc monopolistą na rynku drewna, rzeczywiście można się skupić wyłącznie na administracji, ekologizacji i edukacji, wyłączając uwagę na potrzeby kraju – nie tylko gospodarcze? Ustawa z 1991 r. była wówczas i wciąż pozostaje wynikiem krótkowzroczności prawodawców. To było spojrzenie schizofreniczne i bardzo szkodliwe, nie tylko dla samych Lasów. Jej kształt ma bardzo szerokie negatywne oddziaływanie na wiele dziedzin życia. A samą organizację Lasów Państwowych, mimo dość korzystnych zapisów wzmacniających pozycje nadleśnictw, czyni zacementowaną i skostniałą strukturą, nie pasującą do rozwoju cywilizacyjnego kraju i społeczeństwa. To wciąż struktura z przełomu XIX i XX wieku. A praktyczne rozwiązania w rzeczywistości spowodowały degenerację nadleśnictw i całą strukturę jeszcze cofnęły i uwsteczniły. Spowodowała to wytwórczość prawna na poziomach niższych (generalnej i regionalnych dyrekcji LP). W większości przypadków to wytwórczość niezgodna z duchem, jak i literą samej Ustawy o lasach.
Zasługi dzisiejsze i niedzisiejsze
To, że mamy dziś takie lasy, jakie mamy, czyli w dobrej kondycji i o rosnącej powierzchni, jest z całą pewnością zasługą LP, jako organizmu gospodarczego i ludzi w nich pracujących – mówi niegdysiejszy rektor jednej z największych uczelni w kraju (SGGW). Zasługi i rozwój państwowego leśnictwa w okresie międzywojennym to bardzo istotny element historii. Niemniej istotny od rozwoju lesistości i leśnictwa w PRL, o czym warto pamiętać. Bo to w tym czasie lesistość wzrosła o 8% (w okresie 20 pierwszych lat po wojnie). Powstały w warunkach demokratycznych Krajowy Program Zwiększania Lesistości po trwających kilka lat wzlotach przegrywa z „lobby orzechowym” – ale tym tematem nie zajmują się już rady, społeczni doradcy i społeczne stowarzyszenia- może są aktywne w orzechowych spekulacjach? Mamy też klęskę w Beskidach – tu propaganda złego pochodzenia świerka mami społeczeństwo fachowością leśnej braci (więc śpijmy spokojnie) oraz ogromne powierzchnie drzewostanów przeszłorębnych, gnijących na pniu – ale to oczekiwany przecież wynik ekologizacji, są jeszcze „ekotony” i powierzchnie pozostawiane na zgnicie (docelowo na razie 5% powierzchni Lasów Państwowych). Czy to o tej kondycji wspomina profesor Borecki?
Tanie mieszkanie dzięki drwalowi
Lasy Państwowe potrafiły się dostosować do zmieniających się warunków i niemal bezboleśnie przejść transformację. Ta bezbolesność dotyczyła mniejszej części pracowników Lasów Państwowych, o czym zapomina pan profesor. Dotyczyła jedynie administracji i odbyła się kosztem robotników. Znany wszystkim zapis ustawowy, związany z ekscytującą możliwością wykupu mieszkań, to w rzeczywistości świadectwo pewnego rodzaju wstydu i poczucia winy. W pierwotnych zamierzeniach pozwalał bowiem kupować mieszkania na warunkach preferencyjnych tym, którzy zostali pozbawieni pracy w LP. Przypomnijmy sobie, jak był odbierany przez pozostałych w strukturach LP pracowników – jako żywotna niesprawiedliwość. Teraz ta niegdysiejsza niesprawiedliwość została ostatecznie „naprawiona” rękami aktualnego dyrektora. Ale sprawa roztrwonienia zasobów mieszkaniowych i zasad, to temat odrębny i bardzo medialny. To też dobry przykład na „znakomitość” zapisów ustawy z 1991 roku. Czy szanowny Profesor skorzystał na mieszkaniowej pierestrojce? A inni, nie związani z LP, dygnitarze, polityczni nurkowie? DGLP – nic na ten temat nie wie (sic!) Ot obłowiwszy się kapkę w „walce o dobro wspólne i Lasy…”
A za ekologię zapłacą grzybiarze
Profesor Borecki zauważając, że państwo jest w ogromnej potrzebie, mówi: „Ja mam, mówiąc figuralnie, dwa serca – serce leśnika i serce obywatela mojego państwa. Myślę, że wbrew pozorom nie ma w tym żadnej sprzeczności. Potrzeby odczuwane przez te dwa serca da się bezkonfliktowo pogodzić.” Obywatelska postawa interlokutora Mieczysława Remuszki (redaktora dwutygodnika Las Polski) cieszy. Ja mam za to jedno serce i ono nie może zrozumieć, dlaczego Lasy Państwowe dostrzegają potrzebę w dopuszczeniu do zgnicia wielu dziesiątków milionów metrów grubizny, a jako instytucja nie zająkną się np. nad potrzebą wspomożenia powodzian? Dlaczego wyłączają z produkcji kolejne tysiące hektarów, a nie widzą potrzeb gospodarczych kraju i społeczeństwa? Nie widzą np. krępujących zapisów w Zasadach urządzania lasu? Za to lektura wypowiedzi leśników z ostatnich lat pokazuje zainteresowanie poszukiwaniem pieniędzy od grzybiarzy i zbieraczy borówek. Czy społeczna rada jest w stanie odwrócić „parkowy” trend, w który wepchnięta została gospodarka leśna Polski? Dlaczego skrywa się, że obowiązujące prawo, obowiązująca Ustawa o lasach i wciąż „modernizowane” struktury leśnej organizacji zmierzają w kierunku stworzenia w kraju jednego wielkiego „parku narodowego”. Żaden związany z leśnictwem organ społeczny – a jest ich przecież kilka – nie odważył się dotychczas wyartykułować rzeczywistych bolączek zwykłych leśników. Spychania ich do roli mechanicznego rejestratora przekazującego e-drewno do Najwyższej Centrali. To nie jest wyłącznie sprawa Lasów Państwowych.
Czyim głosem mówi społeczeństwo?
W wywiadzie znajdziemy konkretne zalecenia, w jaki sposób uspołecznić Lasy Państwowe: Powołanie sześcioosobowej rady, z tym że członkowie rady nie powinni być powoływani z tzw. klucza politycznego. Pan profesor oczekuje, by przyszli członkowie rady społecznej nie byli uzależnieni politycznie. Czy to aby poważne? A czy nie wystarczyłby niezależny i nieutytłany politycznie dyrektor generalny? Minister zatwierdza operaty urządzeniowe (to bardzo ważna kompetencja), ale przecież nie wnika w szczegóły gospodarowania w Lasach. Tajemnicą poliszynela jest brutalne wnikanie kolejnego już ministra w plany urządzania lasu Nadleśnictwa Białowieża, z naruszeniem prawa i zasad. To dobitny przykład degrengolady prawa, jak również wynik (bez)siły działań ciał doradczych, rad, kolegiów etc. również społecznych (jeśli jakiekolwiek były). Warto powoływać kolejne? Dowiadujemy się także, jaki miałby być los nadwyżek w leśnej kasie: powinny być spożytkowane dla dobra społeczeństwa i dla dobra naszego państwa. To się wydaje założeniem bezdyskusyjnym. Twierdzenie, że Lasy są wyizolowane z organizmu i potrzeb państwa nie wytrzyma krytyki społeczeństwa. Ja twierdzę, że z pewnością nie wytrzymałoby krytyki rady społecznej, którą pan profesor już widzi. Ale kto ma decydować o tym, czy „społecznie uzasadniona” jest budowa drogi w lesie lub opłacanie się FSC (czytaj: Greenpeace)? Czy działania lub zaniechania, o których już było, nie rozmijają się ze społecznymi oczekiwaniami? Czy ludzie nie chcieliby więcej zarabiać, mieć więcej pracy i mniej ograniczeń? Czy Lasy Państwowe wychodzą naprzeciw tym oczekiwaniom?
Z lasami w sercu i w Konstytucji
Schlebianie prawodawcom i proponowanie kolejnych ciał doradczych nie wydaje się dobrym pomysłem na gospodarność i odpowiedzialność (by nie napisać, że to kiepski żart). To żaden pomysł na właściwe funkcjonowanie Lasów i żaden pomysł na ich bezpieczną egzystencję i rozwój. To także żaden pomysł dla kraju i społeczeństwa. Artykułowanie takich potrzeb jest zgubne dla każdego organizmu gospodarczego i jego ekonomicznej efektywności. Zgubne dla Lasów. Profesor kończy zdaniem: Mam nadzieję, że koncepcja, o której mówiliśmy, znajdzie poparcie zarówno w środowisku leśnym, jak i wśród polityków. Można się domyślać, że w tej drugiej grupie znajdzie z pewnością, lecz nie zatrzyma walca zmian, który nieuchronnie się toczy. Ja proponuję zupełnie inną wizję: Lasów Państwowych w Konstytucji, niezależnych od Ministra Środowiska. A wszyscy, którzy grożą prywatyzacją, i nie widzą takiej potrzeby, lub uważają, że 30% terytorium państwa nie zasługuje na umieszczenie w Konstytucji, to zwolennicy leśnej korporacji, której efekty są w rzeczywistości dobre tylko dla jednostek, dla zewnętrznych korzyści. Ale nie dla lasów, Lasów i nie dla kraju. Nie ma dwóch serc, Panie Profesorze.
Tomasz Borecki – W 2002 został wybrany na rektora, a w 2005 uzyskał reelekcję na SGGW. 2010 był członkiem komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego przed przedterminowymi wyborami prezydenckimi. 29 września tego samego roku został doradcą społecznym prezydenta Bronisława Komorowskiego do spraw wsi. Pełnił tę funkcję do 5 sierpnia 2015; Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2016); Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (2003); Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1998); Medal Komisji Edukacji Narodowej (2001); Srebrny Krzyż Zasługi (1997).
„Organ doradczy” powstał, a na jego czele ulokował sie szanowny profesor – ot i cała filozofia nieuki „prof. Boreckiego”, który jeszcze wczesniej zaopatrzył sie na rynku mieszkaniowym rozgrabianym na ciele LP (dopisek. listopad 2020)